W zeszły piątek Japonia przeżyła prawdziwą tragedię. Natura dała o sobie znać zsyłając na kraj kwitnącej wiśni trzęsienie ziemi oraz potężną falę tsunami. Ruchy sejsmiczne osiągnęły największą od 140 lat magnitudę 8,8 stopnia w skali Richtera. Woda z kolei wezbrała na wysokość 10 metrów. Poza oczywistymi efektami kryzysu żywiołów na społeczeństwo i gospodarkę, skutki katastrofy odczuje również świat fotografii.
Nikon musiał zamknąć kompleks produkujący lustrzanki zlokalizowany w prefekturze Miyagi. Przedstawiciele japońskiego giganta zapewniają, że budynki pomimo licznych uszkodzeń wciąż stoją. Pomijając kwestię napraw, wznowienie pracy dzisiaj jest technicznie niemożliwe z powodu braku stałego dopływu prądu i materiałów.
W prefekturze Iwate, Toshiba została zmuszona do zamknięcia potężnej fabryki matryc CMOS dedykowanych telefonom komórkowym. Żadne budynki nie zostały jednak uszkodzone, a ewakuowani pracownicy, w teorii mogą przywrócić produkcję lada chwila.
Najmniej wydaje się ucierpiał Canon. Zgodnie z oficjalnym oświadczeniem, oddział w prefekturze Tochigi doznał mało znaczących uszkodzeń oraz zarejestrowano kilka kontuzji i urazów wśród pracowników. Nie zostało jednak wspomniane, jaki to będzie miało wpływ na produkcję.
Firma Sony, tak jak pisaliśmy już wcześniej, ewakuowała aż sześć fabryk produkujących głównie urządzenia technologii Blu-ray. Fotograficzny segment wydaje się zatem nienaruszony. Parter jednego z kompleksów w prefekturze Miyagi, która ucierpiała najbardziej w fali tsunami, pozostaje zalany przez wodę. Nie wiadomo, kiedy japoński gigant wznowi pracę.
Jak widać przyszłość dla niektórych producentów nie wygląda różowo. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że w większości wypadków skończy się na kilkudniowych opóźnieniach. Jednakże właśnie to może spowodować bardziej druzgoczący efekt niż kryzys żywiołów. Każdy stracony w produkcji dzień, to ogromne straty finansowe.
Źródło: Photography Bay
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.