Era cyfrowej fotografii otworzyła przed nami świat zupełnie nowych możliwości manipulacji obrazem. Ogromny potencjał tkwiący w automatyce dzisiejszych aparatów i rosnące z każdym dniem możliwości edytorów graficznych doprowadziły do sytuacji, w której umiejętności samego „operatora” zaczęły częstokroć schodzić na drugi plan. Najnowszy projekt firmy Adobe (bazujący na osiągnięciach naukowców ze Stanford University) może być kolejnym krokiem na drodze, prowadzącej do nieodwracalnego końca sztuki fotograficznej jaką znamy.
Opublikowany w 2005 roku raport o numerze CSTR 2005-02 dotyczył prototypu urządzenia określonego jako „Plenoptic Camera„. Konstrukcja owego aparatu zasadzała się na koncepcji umieszczenia pomiędzy optyką obiektywu, a matrycą światłoczułą, zespołu mikro-soczewek umożliwiających nie tylko pomiar całkowitej ilości światła padającego na układ, ale i określenia dokładnej ilości światła w każdej składowej wiązce. Jaka jednak z tego wynika korzyść?
Otóż mając do dyspozycji tak szczegółowe dane, możliwe stało się zapisanie w pojedynczej ekspozycji wielu różnych wariantów tego samego ujęcia. Niektórzy z Was mogą powiedzieć że to nic nowego – na podobnej zasadzie funkcjonują przecież dzisiaj pliki RAW, które można „wywoływać” z różnymi parametrami. W przeciwieństwie jednak do obecnie funkcjonującej technologii, „Plenoptic Camera” oferuje również opcję manipulowania głębią ostrości bez potrzeby używania tradycyjnej przysłony, a to oznacza, iż po zarejestrowaniu jednej tylko fotografii, na etapie obróbki obrazu możemy ustawić ostrość w dowolnym punkcie kadru. Choć brzmi to nieco bajkowo, w rzeczywistości jest 100-procentowo wykonalne. Dowodem na to może być poniższa seria zdjęć, zarejestrowana przez naukowców ze Stanford University podczas testów prototypu aparatu.
Kiedy w 2005 roku opublikowano raport z prac nad „Plenoptic Camera„, niewiele osób uznało całą technologię za możliwą do wdrożenia w relatywnie krótkim odcinku czasu. Nic dziwnego zresztą – największą słabością tego innowacyjnego projektu było zapotrzebowanie na mocny sprzęt (przede wszystkim optykę i matryce o dużej rozdzielczości), który udźwignąłby niełatwe przecież zadanie, poprawnego rejestrowania olbrzymiej ilości informacji w czasie jednego tylko ujęcia.
Sytuacja najwyraźniej jednak uległa zmianie. Rosnące w niezwykle szybkim tempie zagęszczenie rozdzielczości dzisiejszych matryc (aktualny rekordzista, czyli firma Canon, zmieściła 120 Mpix na czujniku formatu APS-H) i premiery coraz doskonalszych optycznie obiektywów, znacząco powiększyły szansę na wdrożenie koncepcji opracowanej przez badaczy ze Stanford University.
Świadczyć może o tym najnowszy projekt inżynierów z firmy Adobe, którzy zaprezentowali niedawno prototyp aplikacji, umożliwiającej obrabianie danych pochodzących z „Plenoptic Camera„. Jak to wygląda w praktyce, zobaczyć możecie poniżej.
Według pierwszych, mocno nieoficjalnych doniesień, widoczną powyżej funkcję znaleźć mielibyśmy już w pakiecie graficznym Adobe CS6 lub CS7. Jako że znany producent w swoich akcjach rzadko kiedy działa na ślepo, założyć można, iż koncept „Plenoptic Camera” jest również dobrze znany w obozie wytwórców sprzętu fotograficznego. Niewykluczone zatem, iż już w ciągu najbliższych trzech lat czeka nas nowa rewolucja, a my osiągniemy kolejny poziom uzależnienia od automatyki, przy którym fotografowanie oznaczać będzie już tylko nakierowanie aparatu na cel – resztą zaś zajmie się stosowne oprogramowanie.
Wszystkich zainteresowanych projektem „Plenoptic Camera” odsyłam do lektury dokumentacji badaczy ze Stanford University (tam znajdziecie również szczegółowa bibliografię poświęconą całemu zagadnieniu).
Źródła: Stanford University, YouTube, Laptopmag, Netbooknews
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
problem w tym jak widac ze technika nie zatsepuje talentu – wspolczesnie owszem kazdy i wszedzie moze zrobic ostre dobrze 'naswietlone' zdjecie ….i NIC wiecej