Sony FX30 to kamera filmowa z potencjałem na hit sprzedażowy. Ma w sobie większość funkcji znanych z FX3, a największą różnicą jest matryca APS-C. Oto, jak Sony FX30 sprawdza się w praktyce.
Sony FX3 stał się ukłonem producenta w stronę filmowców o ograniczonym budżecie. Bowiem w świecie kamer filmowych niecałe 20 tys. zł za pełnoklatkowa kamerę to kwota naprawdę niewielka. Jednocześnie pod względem specyfikacji model ten jest bliźniaczo podobny do aparatu A7S III.
Teraz producent uzupełnia swoją ofertę filmową o kolejny model. Sony FX30 to kamera z matrycą Super 35. Wygląda niemal identycznie jak FX3 i pod względem specyfikacji również jej nie ulega. A przy tym kosztować będzie znacznie mniej, stając się jedną z najtańszych kamer filmowych na rynku. Szykuje się hit?
Podczas testów korzystałem z przedprodukcyjnego modelu. Do testu używałem obiektywów Sony E 15 mm f/1.4 G oraz Sony E PZ 10-20 mm f/4 G.
Sony FX30 wygląda jak FX3
Patrząc na body Sony FX30 trudno nie odnieść wrażenia, że wygląda ono niemal identycznie jak to znane z FX3. Kamera jest więc bardzo kompaktowa, a przy tym lekka, bo waży nieco ponad pół kilograma, co czyni FX30 najlżejszą kamerą w filmowej gamie Sony. Obudowa wykonana jest z bardzo solidnego materiału, a wystający duży grip pokryty został gumą.
Ekran odchylany jest do boku, a za nim znalazł się aktywny system chłodzenia, który ma zapobiec przegrzewaniu podczas filmowania przez dłuższy czas. Na obudowie umieszczono sześć ponumerowanych przycisków, które można samemu przypisać wybranym funkcjom. Choć to kamera, to jednak funkcja zdjęć jest w niej obecna, nie brak więc spustu migawki i pierścienia do sterowania zoomem.
Na obudowie znalazło się też sześć gwintów montażowych na zamocowanie dodatkowych elementów, jak uchwytu, ekranu i innych elementów. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie jest konieczne korzystanie z klatki, którą musimy zwykle dokupić do aparatu. W zestawie dostępny jest też uchwyt przypinany do gorącej stopki. Pozwala na wygodniejsze filmowanie z ręki, ale również podłączenie mikrofonu XLR i zaawansowaną kontrolę nad nagrywanym dźwiękiem.
Na pokładzie kamery znalazło się pełnowymiarowe wejście HDMI do podłączenia monitora lub wypuszczenia surowego sygnału. Jest też wejście mikrofonowe i słuchawkowe 3,5 mm, jak i wejście micro USB-C do połączenia z komputerem, ale również zasilania. Kamera korzysta przy tym z akumulatora NP-FZ100, tego samego, który znajdziemy w aparatach producenta.
Warto zwrócić również uwagę na podwójny hybrydowy slot na karty pamięci, który może obsłużyć dwie karty SD lub dwie CFExpress. Dla porównania w A7S III tylko jeden slot obsługuje oba typy kart.
Menu znamy już z innych modeli
Kamera dzieli design menu z innymi nowymi modelami Sony. Jest więc ono przejrzyste, a poszczególne opcje są dobrze uszeregowane. Na samej górze znaleźć można zakładkę z ulubionymi funkcjami, następnie główne menu dedykowane ustawieniom filmowym. Oczywiście nie zabrakło również szybkiego menu, dostępnego jak zawsze w modelach Sony pod przyciskiem Fn.
Ekran wyposażony jest w dotyk i to pełny, zatem możliwe jest nie tylko ustawienie ostrości palcem, ale również łatwe poruszanie się po menu z użyciem dotyku. W menu cały dział poświęcony jest bezprzewodowej łączności, która może się odbywać za pośrednictwem WiFi, ale również Bluetooth. Możliwe jest połączenie ze smartfonem, przesył plików na chmurę, jak również zdalne sterowanie. Kamera poradzi sobie również ze streamingiem.
Praca z Sony FX30
Sony FX30 jest kamerą i podczas filmowania odczuwalne jest to, że pracuje się z nią lepiej niż z aparatami. Jakość wykonania modelu jest świetna, body dobrze leży w ręce, choć filmowanie z ręki i tak najlepiej sprawdzi się z użyciem uchwytu. Zamontowanie uchwytu do gorącej stopki jest konieczne, jeśli chcesz podłączyć mikrofon XLR. Sama obecność tego rozwiązania już przemawia za tym modelem względem aparatów. We wszystkich zastosowaniach reportażowych i dokumentalnych dobry dźwięk – czy to w postaci mikrofonu nakamerowego czy na kablu do wywiadów – jest koniecznością.
Sam uchwyt jest plastikowy i mógłby być trochę dłuższy niż wyższy, więc nie jest idealny, ale z pewnością warto z niego korzystać, bo gwarantuje wygodę filmowania z ręki i możliwość zaawansowanego nagrywania dźwięku.
Podoba mi się również to, że po naciśnięciu przycisku REC aż trzy różne czerwone diody sygnalizują, że nagrywanie jest w toku. Trudno to przeoczyć. Może wydaje się to rzadkością, ale czasem naprawdę można z różnych powodów nie włączyć nagrywania i nie zdawać sobie z tego sprawy. Dlatego tak mocna sygnalizacja jest naprawdę przydatna.
Podczas pracy aparat jest ciepły, ale wentylator działa dobrze i w miejsce matrycy temperatura jest odczuwalnie niższa niż na przykład na bokach. Dlatego też kamera nie ma problemów z przegrzewaniem, bo matryca jest dobrze chłodzona. Jednak praca wentylatora, jak i stabilizacji matrycy mocno drenują baterię. W efekcie procenty spadają bardzo szybko, więc na długą pracę nie można liczyć.
Możliwości trybu filmowego
Po stronie plusów zaliczyć można również możliwość wgrania LUTów użytkownika. Daje to możliwość podglądu obrazu takim, jaki może być po korekcji kolorów. Co prawda wiele monitorów podglądowych posiada tę funkcję, ale tu jest ona bezpośrednio w kamerze.
W trybie filmowym do dyspozycji są płaskie profile Log, tryb HLG, ale również znany z innych kamer Sony Cinetone. Nie gwarantuje tak duże dynamiki tonalnej jak logarytmiczne profile, za to nie wymaga późniejszej obróbki, dlatego cieszy się popularnością. Dobrze nada się do nagrania na YouTube czy reportaży, gdzie nie ma potrzeby korzystania z zaawansowanej korekcji kolorów.
Idąc wzorem innych swoich modeli budget-friendly, Sony zrezygnował z rozdzielczości 6K na rzecz wyższego klatkażu w 4K. I tak w Full HD dostajemy 240p, a w 4K 120p, w obu przypadkach naprawdę solidne slow-motion. Przy 4K 120p należy się jednak liczyć z cropem, którego nie uświadczymy przy 60 klatkach.
Materiały zapisywać można z bardzo wysokim bitratem sięgającym 600 Mbps. Przy czym korzystając z nowego kodeku H.265 otrzymamy materiał lepiej skompresowany, a więc pliki nie będą tak duże. Najważniejsze jest jednak to, że kamera pozwala na zapis plików 10-bitowych z próbkowaniem 4:2:2. Taki zapis gwarantuje szczegółowy i dynamiczny obraz, który do korekcji nadaje się nieporównywalnie lepiej niż 8-bitowe nagrania. Z kolei korzystając z zewnętrznego rekordera można wypuścić surowy 16-bitowy sygnał.
Niewielkim minusem jest brak wbudowanego filtra ND, który oferuje wiele kamer. Z pewnością by się przydał. Zastanawiające jest, że migawka ustawiana jest tak, jak w aparatach, a więc w setnych sekundy, a nie kątowo, jak w kamerach. Myślę, że filmowcom może trochę brakować tej opcji. Za to timecode posiada duże możliwości kastomizacji, dzięki czemu znakomicie sprawdzi się przy pracy na kilka kamer i konieczności synchronizacji.
Jakość obrazu i ISO
Jak sugerują powyższe parametry, jakość obrazu musi być naprawdę wysoka. I tak też jest w rzeczywistości. 14-stopniowa dynamika tonalna, znakomita ostrość i bardzo ładne kolory – FX30 to prawdziwa kamera filmowa. Użytkownicy aparatów Sony często narzekali zwłaszcza na kolory skóry, ale FX30 korzysta z nowych algorytmów i kolorystyka jest naprawdę ładna, również w zakresie skintonów. Dynamika tonalna to klasa wyższa, a szczegółowość rejestrowanego obrazu niczym nie odbiega od tego, który rejestrują pełnoklatkowe kamery.
Kamera oferuje tryb Dual ISO i z wysokimi czułościami radzi sobie naprawdę nieźle. Co prawda maksymalne ISO wynosi 32 000, a więc znacznie mniej niż w wielu aparatach, nie wspominając już o liderze w tej dziedzinie, czyli Sony A7S III. W praktyce użyteczne ISO jest nadal przy wartościach kilku tysięcy. Aparat korzysta z funkcji Dual ISO, co ma jeszcze mocniej pomóc.
Oczywiście w porównaniu do FX3 będzie zauważalnie gorzej. Wszak w tamtej kamerze mamy nie tylko znacznie większą matrycę, ale również jest na niej mniej megapikseli – 12 względem 26. Dlatego pod względem pracy na wysokich czułościach kamera z pewnością odstaje od FX3, a tym bardziej A7S III, niemniej nadal oferuje przyzwoite wyniki.
W tym miejscu należy napisać, że FX30 może pełnić również funkcję aparatu. Posiada opcję robienia zdjęć i matrycę o naprawdę użytecznej rozdzielczości. Dlatego pomimo, że nie jest dedykowana do tego zastosowania, FX30 dobrze sprawdzi się podczas zdjęć.
Z jednym wyjątkiem – kamera nie posiada mechanicznej migawki, a tylko elektroniczną. Dlatego na przykład zdjęcia robione przy LEDowym oświetleniu mogą mieć pasy wynikające z nieodpowiedniej częstotliwości światła. Trudno jednak brak mechanicznej migawki uznać za wadę w kamerze, bo przecież oficjalnie to nią, a nie aparatem jest FX30.
Autofokus i stabilizacja
Kamery filmowe na planach pracują zwykle na statywach, steadicamach, a ostrością zajmuje się focus puller. Jednak podczas pracy reportażowej ostrzenie ręczne nie zawsze jest łatwe, często również filmujemy z ręki. Dlatego właśnie AF i stabilizacja matrycy to dwie funkcje, którymi Sony przewyższa na przykład konkurencję w postaci kamer entry-level od Blackmagic.
Hybrydowy autofokus z wykrywaniem oka ludzkiego i zwierzęcego sprawuje się wprost znakomicie. Szybkość pracy i celność ustawiają ten model na samym szczycie kamer. Właściwie trudno jest się przyczepić do pracy tego systemu, bo działa bezbłędnie. Korzystając z ustawiania ostrości dotykiem i zmniejszając w menu prędkość przeostrzania można w wielu sytuacjach korzystać tak, jak z manualnego fokusa. Ciekawą funkcją jest również redukcja „oddychania” obiektywów
Z kolei stabilizacja matrycy posiada tryb Active, który pierwszy raz wprowadzono w Sony A7S III. W tym trybie tracimy około 10 proc. powierzchni przez cropa, zyskujemy za to o wiele większą stabilność. Korzystając z niego można uzyskać naprawdę stabilne kadry filmując z ręki bez dodatkowego riga i innych gadżetów.
To wszystko sprawia, że FX30 jest kamerą szalenie uniwersalną. Sprawdzi się zarówno na planie budżetowych produkcji, jak i przy zleceniach typu „run&gun”, a jeśli trzeba, to zrobimy nią też zdjęcia.
Film przykładowy wykonany aparatem
Czy warto kupić Sony FX30?
Sony FX30 to ukłon w stronę twórców filmowych o ograniczonym budżecie. Już FX3 była kamerą „dla ludu”. Jednak FX30 to krok jeszcze dalej. Otrzymujemy niemal tę sama specyfikację i funkcjonalność, co w droższym modelu – główna różnica to matryca APS-C zamiast FF, o większej rozdzielczości, a więc z nieco gorszym ISO. Poza tym brak migawki mechanicznej, która w gruncie rzeczy nie jest potrzebna. Nie licząc tych elementów to właściwie to samo, co FX3.
Przy tym wszystkim FX30 będzie tańsza od Sony A7S III, a względem tego modelu kamera ta nadaje się jednak lepiej do pracy filmowej, bo to w końcu kamera. Cena na polskim rynku wynosić będzie około 11 tys. zł za samo body oraz około 13,5 tys. za wersję z uchwytem pozwalającym na podłączenie dźwięku przez wejście XLR.
Pewnie niektórzy napiszą, że Super 35 to za mała matryca dla profesjonalnej kamery. Tyle, że to nieprawda, bo wiele modeli kamer RED ma sensor właśnie takiej wielkości, a kamerami z matrycami Super 35 nakręcono wiele hollywodzkich hitów. Dlatego właśnie FX30 staje się kamerą, która daje profesjonalne możliwości, a cenowo to wciąż entry-level. Wszystkie znaki mówią, że szykuje się sprzedażowy hit.
- Jakość wykonania8
- Ergonomia9
- Jakość zdjęć8
- Jakość filmów10
- Usprawnienia8
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Sony FX30
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dodaj komentarz