W poniedziałek dzieliliśmy się z Wami przeciekami na temat nowego Canona 1300D. Dziś aparat został zaprezentowany oficjalnie. Czym się różni od Canona 1200D?
Stało się. Tym razem już oficjalnie możemy Wam zaprezentować nową lustrzankę entry level od Canona. Model 1300D będzie bezpośrednim następcą 1200D. Zamiast jednak tylko napisać, jak prezentuje się nowy model japońskiego producenta, postanowiliśmy sprawdzić, czym różni się od swojego poprzednika.
Budowa i wyposażenie
W wyglądzie obu modeli trudno znaleźć jakiekolwiek różnice. Obudowy są niemal identyczne, podobnie z układem przycisków – producent nie zdecydował się go zmieniać. Tylko bardzo wprawne oko dostrzeże kosmetyczne różnice – tak drobne, że nie ma co ich opisywać, jak znaczek zamiast na przycisku to obok niego itp. Nie mają one żadnego wpływu na pracę z aparatem. I w sumie na to akurat nie ma co narzekać – obudowy nie trzeba było zmieniać, bo praca z 1200D była komfortowa i pod tym względem nie warto było ryzykować większych zmian.
Wyświetlacz w nowym modelu, podobnie jak w starym, ma 3 cale i nie obsługuje dotyku. Zwiększyła się za to jego jego rozdzielczość – z niskiej rozdzielczości 460 tys. punktów, do „znośnej” – 920 tys. punktów. Taka rozdzielczość to obecnie absolutne minimum, więc dobrze, że producent zdecydował się poprawić ekran względem poprzednika. Wizjer za to nie uległ zmianie i nadal oferuje 0,80-krotne powiększenie i 95-procentowe pokrycie kadru.
Canon EOS 1200D | Canon EOS 1300D | |
Ekran | 3-calowy 460 tys. punktów | 3-calowy 920 tys. punktów |
Wizjer | Powiększenie: x0.80, pokrycie: ok. 95% | Powiększenie: x0.80, pokrycie: ok. 95% |
Fotografowanie
Najpierw sprawdźmy, co się zmieniło w kwestii robienia zdjęć. Oba modele wyposażone są w matrycę APS-C. W obu przypadkach jej rozdzielczość wynosi 18 megapikseli. Maksymalna wartość ISO dla Canona 1200D wynosi 12800 w trybie rozszerzonym. I dokładnie tyle samo oferuje 1300D. Choć tańsze bezlusterkowce japońskiego producenta przeciętnie radzą sobie z wyższymi czułościami, więc i tak z trybu rozszerzonego raczej rzadko przyjdzie nam korzystać. Ale widać jednak pierwszą zmianę – w starszym modelu zastosowano procesor DIGIC 4, natomiast nowszy może „pochwalić” się procesorem DIGIC 4+.
Można więc powiedzieć, że to zmiana na plus – dosłownie i w przenośni. Jednak najwyższe modele dysponują procesorem DIGIC 6, więc ten przydałoby się wyposażyć przynajmniej w piątą wersję procesora. Zmiana więc jest, ale niestety dość nieznaczna. Ale może nowy procesor zapewni szybszy tryb seryjny? Niestety nie. To nadal 3 klatki na sekundę, jak w poprzedniku. Najkrótszy czas migawki to z kolei 1/4000 s – znowu bez zmian. A więc w parze z procesorem nie idą żadne inne zmiany.
Canon EOS 1200D | Canon EOS 1300D | |
Matryca | APS-C | APS-C |
Rozdzielczość | 18 Mpix | 18 Mpix |
Procesor | DIGIC 4 | DIGIC 4+ |
Migawka | 30s – 1/4000s | 30s – 1/4000s |
Tryb seryjny | 3 kl./s | 3 kl./s |
Filmowanie
Czy Canon nadrobił braki w tym zakresie? Niestety – i tutaj musimy Was zawieść. 1200D oferował filmowanie w jakości Full HD, ale tylko przy 30 klatkach na sekundę i to niestety nie uległo zmianie. Wielka szkoda, bo taka zmiana byłaby rzeczywiście istotna, zwłaszcza, że nie licząc tanich kompaktów, niemal każdy aparat oferuje filmowanie z pełną prędkością 60 klatek na sekundę w Full HD. Dźwięk rejestrowany przez wewnętrzny mikrofon nadal jest tylko monofoniczny, co też niestety jest dużą wadą.
Nie zmienił się również format zapisu plików filmowych – zamiast bardziej wydajnego AVCHD czy MP4 dalej możemy zapisywać nasze filmy tylko jako MOV, przez co pliki będą duże, a ich wielkość wcale nie przełoży się na większą szczegółowość i lepszą jakość. Dlatego ludzie poszukujący aparatu do filmowania raczej na 1300D się nie zdecydują, bo w podobnej do niego cenie znajdą znacznie ciekawsze modele, a dokładając kilkaset złotych można już znaleźć aparat filmujący w 4K.
Canon EOS 1200D | Canon EOS 1300D | |
Jakość filmu | Full HD 30 kl./s | Full HD 30 kl./s |
Format zapisu | MOV (MPEG-4 AVC, H.264) | MOV (MPEG-4 AVC, H.264) |
Dźwięk | Monofoniczny | Monofoniczny |
Funkcje i dodatkowe opcje
Dopiero w przypadku funkcji możemy znaleźć kilka większych różnic, choć też trudno mówić o wielkich zmianach. Najważniejszą nowością jest z pewnością obecność komunikacji bezprzewodowej – WIFI i NFC. Dziś jest to absolutny standard w większości modeli, więc i w nowym Canonie nie mogło go zabraknąć.
Ale to nie koniec zmian. Kolejną jest wprowadzenie nowego trybu scenerii, który zaoferuje nam między innymi popularną ostatnio funkcję fotografowania żywności. Ważniejszą zmianą jest jednak wprowadzenie funkcji balansu bieli z priorytetem bieli. Dzięki niej aparat ma lepiej radzić sobie z ustawianiem balansu bieli szczególnie w przypadku światła żarowego, z czym, jak każdy, miał problemy. Jeśli rzeczywiście funkcja ta będzie działała dobrze, to będzie to duży plus nowego modelu.
1300D to 1200D z WIFI?
Zmiany nowego modelu względem poprzednika najlepiej określić jako kosmetyczne. To raczej drobny lifting, niż rewolucja. Złośliwi mówią nawet, że nowy model to w gruncie rzeczy 1200D z dodatkiem WIFI. Na plus z pewnością lepsza jakość ekranu, nieco szybszy procesor, możliwość bezprzewodowej komunikacji, czy poprawa radzenia sobie z automatycznym balansem bieli.
Zabrakło jednak większych zmian, jak chociażby ulepszenie trybu filmowego, zwiększenie szybkości trybu seryjnego, czy chociażby dodanie większej ilości ciekawych funkcji, czy też nowych filtrów twórczych. Pomimo tego 1300D będzie z pewnością bardzo ciekawym modelem dla amatorów. Problem tylko w tym, że 1200D znajdziemy bez problemu za nieco ponad 1,3 tys. zł. Z kolei nowy model kosztować ma 550 dolarów, co pewnie na polskim rynku przełoży się na kwotę ponad 2 tys. zł. Czy warto tyle dopłacić za raptem kilka zmian? Odpowiedź zostawiamy Wam. Aparat do sprzedaży trafi w kwietniu.
Ceny Canon EOS 1300D
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.