Spis treści
- Recenzja wideo / Budowa
- Bateria / Ekran / Szybkość / AF
Akumulator / lampa błyskowa
Energii wystarczy na pewno
EOS 7D Mark II bazuje na, chowanym w uchwycie, litowo-jonowym akumulatorze LP-E6N, który według CIPA osiąga wydajność na poziomie 670 klatek (proporcje 50:50 przy zdjęciach wykonywanych z lampą i bez). Doliczyliśmy się rezultatu znacznie korzystniejszego przy niskich, a nawet ujemnych (dochodzących do -10 stopni Celsjusza) temperaturach, fotografując w Krakowie i Pradze. Jakby jednak na sprawę nie spojrzeć, w przeciągu 3-dniowego wyjazdu nie udało mi się pozbawić nowej lustrzanki energii zachowanej w ogniwach LP-E6N – a zdjęć przywiozłem przeszło 800.
„Nakarmić” baterię możemy w przeciągu ok. 90 minut za pośrednictwem ładowarki LC-E6E, którą, producent załącza wraz z EOS-em.
Gdyby jednak komuś wydajność akumulatora nie wystarczała, warto zainteresować się dodatkowym, pionowym uchwytem BG-E16, w którym zmieścimy dwie jednostki. Możliwe jest również skorzystanie z sześciu baterii alkalicznych AA/LR6, które mają zapewnić (według szacunków CIPA) od ok. 300 do 400 kadrów, w zależności od funkcji wykorzystywanych w trakcie fotografowania.
Zintegrowana w 7D Mark II lampa błyskowa pracuje w systemie E-TTL II, zapewniając liczbę przewodnią równą 12 (dla ISO 100) i pokrycie dystansu równego ok. 15 metrom (dla ogniskowej 27 mm w ekwiwalencie małego obrazka). Podczas fotografowania z pełną mocą konieczne będzie odczekanie ok. 3 sekund, zanim palniki znów będą zdolne do wyzwolenia błysku. Możliwe jest też korzystanie ze standardowych lamp systemowych.
Zdjęcie bez lampy
Zdjęcie z lampą
Wyświetlacz / wizjer
3-calowy ekran i nowy wizjer
O ile kilka słów narzędziom do kadrowania poświęciłem już wyżej, tak teraz możemy przyjrzeć im się nieco dokładniej; w 3-calowym monitorze lustrzanki (720 x 480 pikseli) zredukowano do minimum dystans pomiędzy szkłem ochronnym, a samą matrycą, dzięki czemu użytkownik może cieszyć się z mniejszej ilości odblasków i lepszego współczynnika kontrastu.
Samo menu rozplanowano logicznie i wygodnie; wertowanie kolejnych jego kart nie będzie czynnością żmudną. Szybko zlokalizujemy te opcje, których akurat potrzebujemy, wybierając spośród sześciu odseparowanych zakładek.
Plusem jest również sprawnie funkcjonujący tryb Live View, gdzie możemy wybrać odpowiedni zestaw informacji wyświetlanych w trakcie korzystania ze sprzętu – od ich braku, aż po kompletną informację o ekspozycji, z histogramem i siatką wspomagającą włącznie. Podgląd pozwala nam również na powiększenie wybranego fragmentu obrazu, dzięki czemu przełączenie się na manualne ustawianie ostrości nie będzie stanowić problemu (funkcja nie jest, co prawda, nowością, ale jej brak byłby niewskazany). Mamy tu również standardową poziomicę, wspieraną przez dwa wbudowane akcelerometry, a także czujnik oświetlenia zastanego, który samodzielnie dobiera jasność ekranu do panujących aktualnie warunków.
Wizjer, z kolei, jest wyraźnie większy od tych, które znajdziemy w dwucyfrowych lustrzankach tej firmy. Za sprawą transmisyjnego panelu LCD (stosowanego wcześniej) i kilku nowych opcji, producent określił wziernik jako inteligentny. To zresztą druga generacja tego wynalazku; pierwszą mogliśmy okazję podziwiać w EOS-ie 7D.
Na stałe możemy tu obserwować wyświetlaną czułości ISO, bardziej szczegółową ilustrację stanu naładowania baterii, wybrane tryby pracy, ustawienie balansu bieli, dwuosiową poziomicę czy cała masę pozostałych, widocznych powyżej opcji.
Ogromnym plusem 7D Mark II jest również 100-procentowe pokrycie kadru, które najczęściej spotykamy w lustrzankach najwyższej klasy. Aparat dysponuje też szeroko rozlokowanymi punktami autofocusu, co wyraźnie widać na ilustracji matówki – ale do samego modułu jeszcze wrócimy.
Szybkość / stabilizacja / AF / nastawy
Mów mi „Błyskawica!”
Na uruchomienie i wykonanie pierwszego zdjęcia EOS 7D Mark II potrzebuje jedynie 0,5 sekundy, co samo w sobie świadczy o klasie aparatu. Kadry po sobie, z wyłączonym trybem seryjnym, sprzęt zarejestruje co ok. 0,3 sekundy.
W trybie seryjnym mamy do wyboru trzy opcje – tryb zwykły (3 kl./s), cichy (4 kl./s) bądź szybki (do 10 kl./s) z możliwością regulacji. Spory bufor i dwa procesory DIGIC 6 gwarantują zapis nawet 25 RAW-ów w serii z zachowaniem pełnej szybkości; decydując się na JPEG-i, naszym jedynym ograniczeniem będzie pojemność aktualnie zainstalowanej karty. Koniecznością jest jedynie wykorzystanie nośnika zgodnego ze standardem UDMA7.
Plusem 7D Mark II jest również minimalny czas otwarcia migawki na poziomie 1/8000 sekundy, pozwalający nie tylko odpowiednio zamrozić ruch w kadrze, ale również skupiać się na wykonywaniu portretów przy intensywnym oświetleniu z otwartą przysłoną.
Sam korpus nie posiada stabilizacji obrazu; jej wykorzystanie możliwe jest po dołączeniu odpowiedniego obiektywu.
Swego rodzaju rewolucją jest wykorzystany w EOS-ie układ autofocusu. Hybrydowa konstrukcja (wykorzystująca detekcję fazy i kontrastu) Dual CMOS AF pracuje jeszcze sprawniej, niż w przypadku EOS-a 70D, radząc sobie nawet w bardzo słabym świetle. Co istotne, ostrość ustawiana jest zadziwiająco szybko również w trybie Live View – od tej strony można nawet pokusić się o stwierdzenie, że 7D Mark II dorównuje bezlusterkowcom.
[nggallery id=332 template=techmaniak]
Pamiętajcie tylko, że osiągnięcie tak dobrych rezultatów możliwe jest wyłącznie przy współpracy ze szkłami wyposażonymi w silniczki STM – wtedy zarówno fotografujący, jak i filmujący nie będą w stanie nic zarzucić nowej konstrukcji Japończyków.
Spis treści
- Recenzja wideo / Budowa
- Bateria / Ekran / Szybkość / AF
Ceny Canon EOS 7D Mark II
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
7d2 jest o klasę lepszy jeśli chodzi o szumy i jakość obrazka względem starej siódemki, ani Pentax, ani Nikon do pojawienia się d500, nie pokazały nic w tej klasie wydajności. Jeśli ktoś wprowadza ludzi w błąd, to właśnie Wy.
Miałem go kupić, ale wcale nie jest dużo lepszy od starej siódemki więc dokupiłem drugą siódemkę za pół tej ceny. Ze starego 7 d jestem zadowolony i to bardzo, a tu jakiś specjalnych fajerwerków nie ma. 10 czy 8 kl/s to aż tak nie powala. Aparat ma robić zdjęcia, a ekran dotykowy to jest zbędny bajer nie wada. Poprzednik też ma 1/8000. Niestety ma wysokie szumy przy wyższych ISO i 7D Mar II ma to samo. Tak, że nie wprowadzajcie ludzi w błąd.
Wypadałoby też wspomnieć o znacznie tańszym (body ok. 4 tys.) Pentax’ie K-3 jako alternatywie dla tego Canona. Swoją drogą, Pentax i Nikon pokazały lustrzanki APS-C na takim poziomie około roku temu. Canon potrzebował tyle czasu, na zaprezentowanie godnego rywala.