>

Coraz więcej kompaktów, lustrzanek i bezlusterkowców zostaje wyposażonych w moduł Wi-Fi – ale czy naprawdę potrzebujemy szybkiego przesyłania zdjęć do smartfonów? A może chodzi o coś innego?

fot. Ludovic Hirlimann, Flickr, CC

Jeszcze w 2012 roku CNET pisał wprost: „producenci marnują potencjał łączności Wi-Fi”. W artykule Josha Goldmana znajdziemy wyraźną sugestię – właśnie wtedy komunikacja bezprzewodowa powinna rozkwitać. „Firmy nie wiedzą, jak sprawić, by Wi-Fi było użyteczne. Jak sprawić, by odniosło sukces również w cyfrówkach”, podkreślał. Cóż – teraz sytuacja wygląda inaczej.

Transfer danych to tylko wierzchołek góry lodowej

Zaczęło się od prostej kwestii: nie chcemy kabli

Kilka lat temu podstawowym założeniem „za” posiadaniem Wi-Fi w aparacie był transfer danych. Transfer, do którego uskutecznienia kable nie były potrzebne – wystarczyło podpiąć cyfrówkę i komputer do tej samej sieci. Jeśli w samym urządzeniu brakowało modułu łączności bezprzewodowej, istniały (i do tej pory istnieją) alternatywy w postaci kart Eye-Fi.

Karty Eye-Fi / fot. producenta

Po pierwszej konfiguracji produkty „zapamiętywały” siebie nawzajem – przypuśćmy więc, że po powrocie z wakacji wystarcz włączyć domowy router, uruchomić laptopa bądź sprzęt stacjonarny, aktywować Wi-Fi w aparacie… i gotowe. Żadnych kabli, żadnego sztucznego katalogowania. Dostajemy kilka opcji archiwizacji, za pomocą których określimy, jakie dokładnie zdjęcia chcemy przenieść na dysk twardy.

Można było również – zamiast parowania aparatu z pecetem – bezpośrednio z kompaktu wysłać maila ze zdjęciem czy umieścić naszą fotografię na danym serwerze chmurowym i społecznościowym. Facebook, Picasa czy Dropbox stały przed nami otworem; wystarczyło podpiąć się do Internetu. Ba, nie było nawet problemów z umieszczaniem filmów na YouTube.

Udostępnianie na dużym ekranie

Wi-Fi to również możliwość streamingu do telewizora

Pamiętam pewną własną wizytę u rodziny, gdzie postanowiłem – ku ich rozpaczy – podzielić się zdjęciami z jednego z wyjazdów. Założyłem, że jestem wyposażony; mam lustrzankę, mam kabel HDMI, na miejscu znajdę telewizor. Jadę – ale gdy już dojechałem okazało się, że zamiast kabla z Micro HDMI, wziąłem kabel Mini HDMI. Siłą rzeczy cały pokaz szlag trafił.

Z Wi-Fi taka sytuacja nie miałaby miejsca, oczywiście przy założeniu, że wielkoformatowe urządzenie również obsługuje bezprzewodową łączność. Z tym, na szczęście, problem jest już coraz mniejszy – nawet taka Toshiba za 1600 złotych dysponuje zintegrowanym modułem Wi-Fi.

Każdy producent ma swoje aplikacje mobilne. Po co? Do zdalnego sterowania

Image Share od Olympusa czy PlayMemories od Sony

Olympus OM-D E-M1 / fot. fotoManiaK.pl

Jeśli masz aparat z Wi-Fi, to prawdopodobnie możesz też ściągnąć aplikację mobilną na iOS oraz Androida. Dedykowaną – Sony, przykładowo, oferuje dostęp do PlayMemories, podczas gdy Olympus oddaje nam do dyspozycji program Image Share. Canon, natomiast, udostępnił EOS Remote. Po co to komu? Ano po to, by móc zdalnie sterować naszym kompaktem, bezlusterkowcem czy lustrzanką.

Sony A7S / fot. producenta

Do niedawna, aby z oddali sprawdzić, co widzi mój aparat, korzystałem z dość drogiego urządzenia, które nie tylko pozwalało na przekazanie obrazu na odległość, ale również wyzwolenie migawki. Gdy nie zależało mi na podglądaniu, jaki wycinek rzeczywistości będzie sfotografowany, a tylko chciałem wykonywać zdjęcia z oddali, wykorzystywałem radiowe wyzwalacze

pisze Marcin Dobas, fotograf i podróżnik

Teraz wystarczy więc aktywować Wi-Fi w aparacie, uruchomić je w smartfonie, włączyć naszą aplikację, sparować urządzenia – i po krzyku. Rozstawiony na statywie sprzęt może być w bardzo prosty sposób obsługiwany zdalnie, łącznie ze zmianą podstawowych (i nie tylko) parametrów ekspozycji, takich jak czas otwarcia migawki, wartość przysłony, czułość ISO. Każda firma realizuje to na swój sposób, pozwalając na ingerencję w mniejszym lub większym zakresie, ale koniec końców wszystko sprowadzi się do jednego – całkowitej, kompletnej, zdalnej kontroli aparatu przez smartfon.

A gdy już skończymy, możemy zaimportować zdjęcia do telefonu

Co dalej? Instagramowa rewolucja!

Na swoim Instagramie nie mam wielu zdjęć wykonanych dedykowanym sprzętem. Większość – bądź co bądź – pochodzi ze smartfonów. Niemniej jednak gdy tylko przyjeżdża do nas ciekawy, testowy aparat, chętnie wykorzystuję możliwości zintegrowanego Wi-Fi do szybkiego importu fotografii.

Obróbka mobilna na Lightroomie / fot. fotoManiaK.pl

Najczęściej możemy określić, w jakim rozmiarze zdjęcia mają zostać przesłane pomiędzy urządzeniami. Po wybraniu rozdzielczości (pomniejszonej bądź oryginalnej) możemy wygodnie obrobić fotografie w osobnych aplikacjach i szybko udostępnić je w portalach społecznościowych.

Wniosek? Wi-Fi nie jest niezbędne, ale wiele spraw ułatwia

Dysponując łącznością bezprzewodową otrzymujemy zdecydowanie więcej komfortu

Przesyłanie danych bez kabli, tworzenie dodatkowych kopii zapasowych, mobilna postprodukcja, udostępnianie kadrów w społecznościówkach, zdalna obsługa aparatu czy streamowanie na większe ekrany to tylko niektóre zalety posiadania modułu Wi-Fi w aparacie. Podejrzewam też, że z czasem producenci znajdą jeszcze szersze zastosowanie dla tego typu rozwiązań – Sony poczyniło już w tym kierunku pierwsze kroki, umożliwiając użytkownikom ściąganie dodatkowego oprogramowania dla cyfrówek za pośrednictwem platformy PlayMemories. Co dalej? Pozostaje czekać. Chwilę.

Antoni Żółciak

Disqus Comments Loading...

Najnowsze artykuły

Trzy nowe obiektywy od Canona. System RF staje się jeszcze lepszy

RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…

2024-10-30

Sony ZV-E10 II to najlepszy aparat do filmowania za mniej niż 5 tys. zł? (TEST)

Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…

2024-10-29

Panasonic LUMIX S5D, czyli stary aparat w nowej odsłonie

Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…

2024-10-08

Panasonic Lumix S9, S5II, S5IIX, G9II dostają nowe funkcje. Za darmo!

Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…

2024-10-08

SONY 85 mm f/1.4 GM II w naszych rękach. Portretówka marzeń (zdjęcia)

SONY 85 mm f/1.4 GM II to druga odsłona topowego obiektywu portretowego producenta. Udało się…

2024-09-23

ON1 Effects 2023, czyli alternatywa dla Lightrooma, teraz za darmo!

Warto skorzystać i się pospieszyć. Przez krótką chwilę świetny program do zdjęć - ON1 Effects…

2024-09-12

Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Cookies