Selfie Brush jest albo paranoją, albo znakiem naszych czasów, albo – po prostu – dowcipnym gadżetem. Tak czy inaczej nie sądzę, by ktoś wydał na ten przedmiot swoje ciężko zarobione pieniądze.
Po pierwsze: to naprawdę istnieje. Selfie Brush kosztuje 20 dolarów i jest dostępna w trzech kolorach – dwóch damskich i jednym męskim (albo neutralnym, jak kto woli).
Cel tego nietypowego wynalazku? Nic prostszego: eliminacja zbędnych kroków przy porannym autoportrecie. Nie musimy już, po ułożeniu fryzury, odkładać szczotki, podnosić telefonu i rejestrować zdjęcia. Teraz wystarczy szczotkę odwrócić i wcisnąć spust migawki. Da się? Da się.
Sam Steve Jobs zawsze nalegał, by użytkownik dostał się do najważniejszych miejsc na smartfonie w przeciągu dwóch „tapnięć”. Dlaczego więc tej idei nie przenieść poza świat wirtualny?
Szczotka współpracuje z iPhone’ami 5 i 5s – producent obiecuje przy tym, że pojawią się też „modele” dla innych smartfonów.
Jeśli natomiast przyjrzymy się bliżej firmie wytwarzającej Selfie Brush, dostrzeżemy, że może być to sprytny element kampanii reklamowej. Na dedykowanej stronie naszego wynalazku znajdziemy przekierowanie do WetBrush – amerykańskiego producenta akcesoriów do pielęgnacji włosów.
Co powiecie na taką formę promocji?
Źródło: Selfie Brush, za: PetaPixel
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Przepych, lans, prestiz. Tylko dla vipow hahaha
Myślę ze doczekamy się jednak telefonów robiących lodzika na miejscu. Trzeba być dobrej myśli