Typ | bezlusterkowiec |
Wymiary | 129 x 75 x 37 mm |
Waga | 350 g |
Obudowa | stop magnezu |
Matryca | APS-C, X-Trans II CMOS |
Rozdzielczość | 16.3 MP |
Czułość ISO | 100-25600 |
Przekątna ekranu | 3″ |
Typ ekranu | stały |
Rozdzielczość | 1.04 mln punktów |
Nagrywanie filmów | 1920 x 1080 60p/30p |
mikrofon | |
Zdjęcia seryjne | do 7 kl./s |
Stabilizacja obrazu | nie |
Migawka | 30-1/4000s |
Obsługa kart | SD/SDHC/SDXC |
Lampa błyskowa | tak, pop-up |
Hot-shoe | tak |
Wizjer | EVF, 2.36 mln punktów |
Bateria | Akumulator litowo-jonowy NP-W126 |
Wydajność | ok. 350 zdjęć |
Nastawy automatyczne | tak |
Nastawy ręczne | tak |
Efekty | tak |
Inne | Wi-Fi, HDMI, USB |
Piękny duch w pięknym ciele
Retro. Vintage. Ostatnio nie używam innych słów do opisu konstrukcji bezlusterkowców – od Olympusa OM-D E-M1, przez Fuji X-M1 i X-T1, aż po obecnie omawianego X-E2. Design nawiązujący do poprzedniej epoki spotykany jest coraz częściej, przy czym nie tylko o wygląd tu chodzi. Japończycy stawiają też na ergonomię.
I tak: X-E2 jest zbudowany sposób podobny do swojego poprzednika. Górny i przedni panel wykonano ze stopu magnezu, co przekłada się na zwiększoną wytrzymałość i odporność na uszkodzenia mechaniczne. Plusem jest też to, że nie mamy do czynienia z masywną konstrukcją, a urządzeniem zgrabnym i przyciągającym uwagę dosłownie każdego. Seria X-E jest również nieco mniejsza od nowego X-T1; przypominają dalmierze, nie analogowe lustrzanki. Oczywiście wymiary pozostają sprawą subiektywną, jednak osoby z mniejszymi dłońmi na pewno odnajdą się świetnie w opisywanym modelu.
[nggallery id=208 template=techmaniak]
Pewnym brakiem jest brak uszczelnień, które w tych bardziej skomplikowanych aparatach potrafią nie raz uratować skórę. Używałem X-E2 w śniegu i delikatnym deszczu bez większej szkody, jednak konkretne opady z pewnością nie pozostałyby dla sprzętu bez znaczenia.
Przejdźmy do omówienia kolejnych elementów konstrukcji. Z przodu widać przede wszystkim bagnet na szkła systemu X i wygodny, profilowany grip. Pod mocowaniem zauważymy przycisk do zwalniania obiektywu, a po lewej stronie – przełącznik trybu ostrości. Po drugiej stronie od oznaczenia modelu widnieje jeszcze lampa asystująca układowi autofocusu. Z tyłu urządzenia uwagę przyciąga przede wszystkim spory ekran i wizjer elektroniczny o rozdzielczości 2,36 mln punktów, doposażony w czujnik zbliżeniowy. Obok niego producent umieścił przycisk odpowiedzialny za a unoszenie lampy błyskowej, zaraz po prawej – guzik gwarantujący dostęp do menu szybkich ustawień. Idąc jeszcze dalej widać pokrętło, za pośrednictwem którego zmienimy parametry ekspozycji, oraz dwa przyciski, dające opcję blokady AF lub ekspozycji. Wybierak z „Menu/OK” pośrodku pozwala na zmianę kilku kolejnych opcji, a przycisk pod nim wyświetli określone informacje na obszarze kadrowania. Po lewej stronie od monitora znajduje się standardowa kolumna przycisków – podglądu wykonanych zdjęć, zmiany napędu/powiększenia, pomniejszenia i programowalnego guzika funkcyjnego, który dubluje jako narzędzie kosza.
Górny panel składa się głównie z pokrętła czasów otwarcia migawki (od trybu bulb, przez automat, aż po ręczne 1/4000 sekundy) i pokrętła kompensacji ekspozycji. Widać też spust migawki połączony z włącznikiem i kolejny przycisk funkcyjny, domyślnie ustawiony jako aktywator Wi-Fi. Gorąca stopka pozwoli na podpięcie zewnętrznych lamp błyskowych i innych akcesoriów.
Na prawym boku Fuji umieściło zestaw standardowych złącz. Slot na karty SD/SDHC/SDXC znajduje się przy komorze bateryjnej.
Odpowiedni czas pracy na baterii i odchylana lampa błyskowa
Bazując głównie na wizjerze, bateria wystarczyła mi na ponad 400 zdjęć – to wartość wyższa od deklarowanej przez producenta. Z pewnością częstsze korzystanie z trybu filmowego, ekranu LCD czy ustanawiania połączenia przez Wi-Fi skróci żywotność akumulatora.
Zintegrowana w X-E2 lampa błyskowa nie cechuje się wybitną mocą, ale do doświetlenia podstawowych kadrów wystarczy. Plusem jest na pewno możliwość modyfikacji kąta błysku przez odchylenie palnika, co skutkuje rozrzedzeniem światła i bardziej naturalnym efektem końcowym. Liczba przewodnia wynosi 7 dla ISO 200 przy czasie synchronizacji równym 1/180 sekundy. Flesz wspiera tryby automatyczne, wolnej synchronizacji, redukcji efektu czerwonych oczu i błysku na drugą kurtynę.
Palnik na wprost | Palnik podniesiony |
Wygodny wizjer i duży monitor
3-calowy monitor LCD o rozdzielczości 1,04 miliona punktów ma tylko jedną wadę – nie jest ani odchylany, ani obrotowy, co wbrew pozorom przydaje się wyjątkowo często. Wyświetlacz zapewnia odpowiednie odwzorowanie barw i wysoki poziom szczegółów; jest też, jak na moje standardy, wystarczająco jasny, choć nie obraziłbym się za nieco lepszą powłokę antyrefleksyjną.
[nggallery id=210 template=techmaniak]
Jeśli jednak światło słoneczne będzie zbytnio przeszkadzać, wystarczy skorzystać ze świetnego wizjera elektronicznego o rozdzielczości 2,36 miliona punktów i 100-procentowym pokryciu kadru. Jeśli EVF – to tylko ostry i szczegółowy, taki, jak tutaj. Jedyne, co Fuji mogło zrobić lepiej, to wprowadzić rozwiązania pokazywane w trakcie premiery nowego X-T1; a więc zadbać o większe powiększenie.
[nggallery id=206 template=techmaniak]
Menu rozplanowano w sposób logiczny i zrozumiały dla użytkownika. Poszczególne opcje podzielono na odpowiednie sekcje, dzięki czemu nie będziemy mieć większych problemów z odnalezieniem tego ustawienia, którego aktualnie szukamy. Swoje robi też – podobnie, jak w przypadku X-M1 – dostęp do szybkiego menu za pośrednictwem przycisku „Q”. Zmienimy tam bez niepotrzebnego wertowania większość najczęściej wykorzystywanych parametrów obrazu.
Świetny sensor APS-C
Bazująca na technologii CMOS matryca w formacie APS-C gwarantuje odpowiedni niski poziom szumu cyfrowego i – tym samym – sporą ilość detali. Plusem jest na pewno charakterystyczne dla Fuji doskonałe odwzorowanie tonów ludzkiej skóry. Obróbką obrazu zajmuje się procesor EXR II; to chipset szybki i wydajny, z pewnością właściwy dla tego modelu.
Jak wspominałem, migawka pracuje z czasami otwarcia od 30 do 1/4000 sekundy, co w aparacie tej klasy – moim zdaniem – nie powinno występować. Zabrakło czasu 1/8000 sekundy. Fuji ma w portfolio kilka świetnych, jasnych obiektywów, z których korzystanie w ciągu dnia (przy otwartej przysłonie) może skutować prześwietleniami; te zniwelujemy dopiero z wykorzystaniem dodatkowego filtra szarego. Szkoda.
Z zakresu ISO mamy do dyspozycji wartości od 200 do 6400 (naturalne) i od 100 do 25600 (po rozszerzeniu). Podobnie jak w X-M1, tak i tutaj znajdziemy technologię X-Trans, mającą za zadanie ograniczenie występowania mory, bez zbędnego ściągania w dół dostępnej rozdzielczości. Różnice w powstawaniu cyfrowych zakłóceń przy odszumianych automatycznie JPG i niemodyfikowanych RAW-ach przedstawiam w poniższej tabelce. RAW-y zostały wywołane przy pomocy Lightrooma 5.3 z dbałością o zachowanie neutralnych ustawień eksportu.
Do zakresu tonalnego, automatycznego balansu bieli i pomiaru światła nie sposób się przyczepić – aparat doskonale radzi sobie nawet wtedy, gdy jest pozostawiony samemu sobie. Poniżej zamieszczam zdjęcia przykładowe, wykonane przy użyciu dostarczonych przez Fuji obiektywów FUJINON XC 16-50 mmf/3,5-5,6 OIS oraz 35 mm f/1,4R. Żeby przejść do pełnowymiarowej fotografii, wystarczy kliknąć w odpowiednią miniaturę.
Responsywny? A jakże!
Fujifilm X-E2 potrzebuje ok. 1,5 sekundy na włączenie i zapisanie pierwszego zdjęcia. Aparat nie jest może pod tym względem rewelacyjnie szybki, ale nadrabia to praktycznie zerowym opóźnieniem migawkowym i trybem seryjnym na poziomie 7 klatek na sekundę, niezależnie od tego, czy wybieramy tryb RAW, czy JPEG. Różnica między tymi dwoma objawia się dopiero w długości serii; bufor zapewni miejsca na 8 RAW-ów i aż 20 JPEG-ów.
W czasie testu korzystałem z kart Kingston SDHC 8 GB Class 10.
Stabilizacja obrazu działa poprawnie; skuteczny mechanizm umożliwi fotografowanie z wyraźnie dłuższymi czasami otwarcia migawki. Niżej znajdziecie przykładowe fotografie – pierwsza została zarejestrowana z wyłączoną, a drugą z włączoną stabilizacją.
Stabilizacja wyłączona | Stabilizacja włączona |
Nie sposób pochwalić układu autofocusu, który przyśpieszył względem poprzedniej generacji sprzętu. W dalszym ciągu nie jest to najszybszy AF na rynku, ale z pewnością można go zaklasyfikować do najbardziej precyzyjnych. Układ działa na zasadzie detekcji fazy i kontrasty (jest więc rozwiązaniem hybrydowym), oferuje możliwość wyboru punktu ostrzenia, jest oczywiście opcja śledzenia AF, tryby AF-S i AF-C, detekcja twarzy i sprawna praca w Live View.
Symulowanie filmu analogowego i filtry kreatywne
Fuji, jak to Fuji, musi dodać coś od siebie. Mamy więc konkretny zestaw symulacji klasycznych nośników analogowych i – do tego – szeroki wachlarz efektów barwnych, które możemy do woli aplikować na nasze fotografie. Powyżej ilustruję pierwsze zagadnienie, poniżej – drugie.
Dodatkowo, znajdziemy tu również tryb panoramy (normalny lub szeroki) i zintegrowany moduł Wi-Fi, pozwalający zdalnie przesłać wykonane obrazki do pamięci smartfona czy tabletu. Wystarczy ściągnąć wcześniej dedykowaną aplikację, napisaną pod kątem systemów iOS i Android. Brakuje możliwości zdalnego sterowania aparatem, ale liczę na rychłą aktualizację oprogramowania.
Aparat jest w stanie nagrywać wideo w jakości Full HD (1920 x 1080p) z prędkością 60 lub 30 klatek na sekundę. Jakość filmów jest bardzo dobra, towarzyszy im też stereofoniczny dźwięk. Poniżej znajdziecie przykładowe nagrania.
Aparat, którego nie wypuścisz z ręki
Jest piękny, to na pewno. Jest też wyjątkowo przyjemny w użytkowaniu, ma do zaoferowania świetną jakość zdjęć i konstrukcję na odpowiednio wysokim poziomie. Każdy właściciel Fujifilm X-E2 będzie z pewnością zadowolony, bo mnogość zalet zdecydowanie przeważa nad pomniejszymi wadami. Do komplementów trzeba też zaliczyć obiektywy z ręczną kontrolą przysłony – a więc coś, czego nie doświadczymy w każdym systemie bezlusterkowym.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
ZALETY
|
WADY
|
Armia bezlusterkowców Olympusa – OM-D E-M5, OM-D E-M10 i OM-D E-M1 – na pewno nie zapewni X-E2 łatwego życia. Podobnie zresztą Lumix GX7, który cechuje się może innym designem i wyższą ceną, ale należy do zbliżonego segmentu produktów. Jeśli preferujecie bardziej nowoczesny wygląd, warto też zerknąć w stronę Sony NEX-7.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
SONY 85 mm f/1.4 GM II to druga odsłona topowego obiektywu portretowego producenta. Udało się…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies