Łatwo jest przykleić łatkę. Wystarczy byle pretekst, jedna czy dwie sytuacje, które w opinii postronnej osoby definiują całość i już gotowe. Mamy więc złych chłopców co rzucają kamieniami i dobre dziewczyny w spódnicach za kolano. A w przypadku fotografii? Potrzeba czegoś więcej niż kilku portretów by zostać „portrecistą”? Czy jeden popularny wśród odbiorców akt może uczynić z fotografa „piewcę nagości w artystycznej mgiełce”? Wydawać by się mogło, że nie… Z drugiej strony – jak wiele twarzy należałoby uwiecznić, żeby „zasłużyć” na miano specjalisty w tej a nie innej dziedzinie? Czy wystarczy samo postanowienie „będę fotografował to czy tamto” i już staję się konkretnym fotografem od…?
Od chwili, gdy na ścianach galerii zawisł mój projekt „Rytuał” regularnie pytany jestem o fascynację tatuażem. Z dnia na dzień stałem się specjalistą od wytatuowanych modeli, choć osoby takie w moim portfolio stanowią jedynie niewielki procent. Zjawisko to jest miłe, bo miłym jest docenienie ze strony odbiorcy jednak nieprzerwanie fascynuje mnie konieczność definiowania artysty w kontekście jednego tylko tematu. Najlepiej zapakować delikwenta do słoika, nakleić naklejkę i ustawić na półce obok kolegów, zapakowanych w podobne szkło. Niech sobie jeden z drugim kiśnie i fermentuje, może wyjdzie z tego chociaż jakiś dobry trunek. A jak nie trunek to marynata, nigdy nie wiadomo…
Od zakończenia projektu minął prawie rok. Nadal otrzymuję propozycje od kolejnych osób gotowych na pokazanie siebie i swoich tatuaży. Projekt „Rytuał” to 20 prac. 20 prac wystarczy by w świadomości odbiorcy obok nazwiska „Laubsch” pojawiało się słowo „tatuaż”?
Warto ten temat poddać niezależnej analizie. A w zasadzie nie temat a swoją pod tym kątem osobę. Jedno z moich internetowych portfolio to prawie 300 zdjęć. Około 15 to portrety osób z tatuażami – słaba podstawa by wyciągać wnioski. Pozostałe prace to „zwykły” portret lub „nagość zakryta”. Przeliczyłem – proporcja ok. 255 do 45. Statystycznie więc jestem jednak portrecistą od „zwykłych” portretów. Już szykuje sobie wygodny słoiczek i odkurzam miejsce na półce!
Ale może sprawa ma się poważniej, bo w końcu fotografuje i panów i panie? 270 do 30 na rzecz kobiet – znaczy „portrecista”, ze specjalnością „portret damski”. Konkretna rzecz, nie do podważenia. Zostawmy płeć piękną i przyjrzyjmy się tej cząstce brzydszej – faceci. 20 autoportretów i tylko 10-ciu modeli… Więc w kwestii męskiej „fotograf autoportrecista”… nie brzmi to najlepiej. Nawet nie wiem czy mam w tym fachu kolegów, a jakoś tak smutno samemu. Choć może to i dobrze, wszak autoportrecista skupiony jest na sobie, więc i tak nie byłoby z kim pogadać przy szkle, znaczy przez szkło.
Niby wszystko się zgadza. Czysta matematyka, ale gdzieś z tyłu głowy mały ludzik szepcze, że coś tu jednak nie jest tak. Ze mną sprawa jest łatwa, ale co z kolegami i koleżankami (bo o fotografujących Paniach zapominać nie wolno!), którzy za dnia wyciskaj z modeli siódme poty a świtem i zachodem słońca zaczajają się w trawach, lasach i na bagnach? Jak tu określi kogoś, kto ma w portfolio wróble, sarny, motyla i kozę? Czy jest to fotograf specjalizujący się w ssakach czy ptakach? A może gadofotografia czy płazopstrykaństwo? Przyroda jest jedna, po co ją rozdrabniać, wybebeszać każdą napotkaną sarnę czy rysia? Tak samo i portret – pod swoje skrzydła przyjmie i brunetkę i blondyna i nawet rudzielca z tatuażem. Czasem też model czy modelka pokaże ciut więcej ciała, kusząc odbiorcę nie tylko głębią spojrzenia… ot taki portret z lekka nutką.
Nie obrażam się o tatuaż przy nazwisku, nie boczę na portrecistę i nie oblewam rumieńcem, gdy mowa o akcie. Tak jak wielu, fotografuję człowieka, jego ulotność i zmienność. Robię to na swój sposób, w moim stylu i przez pryzmat mojego poczucia piękna. A łatki? No cóż, niech i tak będzie…
Karolina Mazurkiewicz
Dziennikarka, manager, naukowiec. Współpracowała z takimi magazynami jak Foto-Kurier, Tatuaż.Ciało i Sztuka, Wnętrza Daniela. Jej teksty ukazują się również w biuletynie Canon-Foto-Klub, w wielu magazynach poświęconych fotografii i architekturze oraz czasopismach i publikacjach naukowych. W wolnym czasie zajmuję się organizacją wystaw i warsztatów fotograficznych. Z wykształcenia planista przestrzenny, obecnie doktorantka Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej. W swojej pracy naukowej zajmuje się enoturystyką w Polsce, głównie w obrębie Dolnego Śląska. Miłośniczka kotów, fotografii i polskiej wsi.
Gregor Laubsch
Nagradzany w prestiżowych konkursach m in.: Egypt International Photo Contest 2012, Driven Creativity Competition 2012, CEWE meets Hasselblad Fotowettbewerbs 2013. Jego fotografie prezentowane były na wystawach autorskich („Rytuał”, Auto/Portret”), zbiorowych i pokonkursowych m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Gliwicach, Nowym Tomyślu a także Londynie i Kairze. Prace z jego portfolio publikowane są w magazynach poświęconych fotografii, modzie, sztuce, architekturze i designie a także tygodnikach i dziennikach. W swojej pracy skupia się na oddaniu emocji, zatrzymaniu chwili, uchwyceniu niedopowiedzeń i wieloznaczności. Na co dzień mieszka w Berlinie gdzie ma swoją pracownię.
Portfolio fotografa: www.gregorlaubsch.com
Profil FB (obszerne i często aktualizowane portfolio):
https://www.facebook.com/pages/Gregor-Laubsch-Photography/305343702856181
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.