Nie raz i nie dwa mogliśmy oglądać sesje realizowane iPhone’em czy innymi smartfonami, w których aparat traktowany był jako jedna z istotniejszych zalet. Kwestią czasu było więc wykorzystanie nowej Lumii w podobnym celu – dysponuje ona w końcu jednym z najlepszych układów fotograficznych na rynku.
Dalej nie uważam, by telefon mógł w najbliższym czasie zastąpić lustrzankę, ale – jak na razie – znakomicie ją uzupełnia. Tam, gdzie nie mamy czasu, siły, ochoty (albo wszystkiego naraz) na wyciągnięcie lustra, tam zawsze przyda się smartfon. Hyc, klik – i gotowe. Podglądówka zachowana.
Niektórzy, jak Ari Partinen z Nokii, biorą sprawę zbyt dosłownie i to właśnie ze smartfonem decydują się wybrać do studia. Tym razem możemy obserwować, jak udało się Lumię 1020 zsychronizować z zewnętrznymi lampami błyskowymi i przygotować prawdziwy portret studyjny. Było to możliwe głównie ze względu na obecność ksenonowego flesza w nowej Nokii; telefon oferuje bowiem prawdziwy błysk, a nie włączanie i wyłączanie diody LED, jak to ma miejsce w innych komórkach.
Firma nie omieszkała wytłumaczyć też, dlaczego nie chcieli ułatwić sobie życia:
Realizacja sesji byłaby też możliwa ze zwykłymi lampami, ze światłem stałym. Tu jednak chodziło o ruch, a ten możliwy jest do osiągnięcia tylko z faktycznym błyskiem
Od strony technicznej posłużono się czułością ISO 100, balansem bieli ustawionym na światło dzienne i czasem otwarcia migawki równym 1/200 sekundy, co było może trochę ryzykowne, ale przyczyniło się do poprawnego naświetlenia tła. Niektórzy z komentujących sugerowali też, by zamiast synchronizowania błyskiem użyć wyzwalania przez gniazdo słuchawkowe. Cóż – może następnym razem.
Na blogu Nokia Conversations znajdziecie więcej informacji związanych z realizacją sesji.
Źródło: Nokia Conversations
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Te zdjęcia z pewnością zaliczyły photoshopa. Nokia straciła swoją wiarygodność jakiś czas temu umieszczając w reklamie swojego smartfonu zdjęcia zrobione kompaktem.