Dziś postanowiłem przyjrzeć się nowemu flagowcowi od Nokii nie przez pryzmat urządzenia służącego do komunikacji, ale do robienia zdjęć. Stwierdziłem, że można ją potraktować jako zwykły kompakt; pozwala na to zarówno specyfikacja techniczna, jak i rozległe możliwości programowe, których u konkurencji po prostu brakuje. Nie tylko tej telefonicznej; tej odpowiedzialnej za aparaty również.
41 megapikseli z PureView
Reklamowanie smartfona z hasłem przewodnik „świetne, pięciomegapikselowe zdjęcia” nie jest dobrym pomysłem. W dalszym ciągu na większości potencjalnych klientów wrażenie robi ilość, tak więc mówienie o 41 milionach pikseli jest jak najbardziej zrozumiałe. Marketingowcy też przecież muszą zarabiać. Nokia, tym samym, w sprytny sposób obchodzi własną promocję. Finowie wcale nie chcą, być wykorzystywał maksymalną rozdzielczość, a koncentrował się na możliwościach tzw. oversamplingu, czyli połączeniu siedmiu pikseli w jeden. Na każdy, pojedynczy piksel o rozmiarze 1.12 mikrometra składa się siedem innych – takich samych. W efekcie otrzymujemy nie tylko fotografię mniej zaszumioną, ale też bogatszą w szczegóły. Przekłada się to ponadto na możliwość faktycznie bezstratnego używania zoomu cyfrowego. Nie tu sztucznego powiększenia, nie ma żadnej interpolacji; ot, po prostu inny fragment zdjęcia, ale wciąż w rozdzielczości pięciu megapikseli.
Nikt oczywiście nie zabroni korzystania nam z większej rozdzielczości, jednak żaden scenariusz nie umożliwia zapisania 41-megapikselowego obrazka. Tyle ma sam sensor – równo 7728×5368 pikseli. W zależności od wybranego formatu (4:3, jak w kompaktach, bądź 16:9, jak na telewizorze) zarejestrujemy fotografię 38- bądź 34-megapikselową. To i tak dużo, choć nie należy się wówczas spodziewać jakości podobnej do tej z klatek pięciomegapikselowych.
Powierzchnia większa niż w kompaktach
1/1,5-calowa matryca – w zasadzie to każda matryca – im mniej ma pikseli, tym większe prawdopodobieństwo tego, że zdjęcia będą lepsze. Mniejsza rozdzielczość na tej samej powierzchni oznacza większe piksele, zdolne przechwycić większą ilość światła. Co ciekawe, w Nokii 808 PureView matryca była większa o równo 32 procent, cechując się powierzchnią 76,85 milimetrów kwadratowych, podczas gdy Lumia 1020 to tylko 58,10 milimetrów kwadratowych. Tak czy inaczej, w dalszym ciągu mamy do czynienia z sensorem lepszym nie tylko od tych w innych telefonach, ale też lepszym od tych instalowanych w większości aparatów kompaktowych.
Dlaczego zatem Nokia wprowadziła w 1020 mniejszy sensor, niż w opartej na Symbianie 808? Prawdopodobnie chodziło o redukcję fizycznych wymiarów sprzętu – nie można nowej Lumii odmówić skromności w tym zakresie.
BSI, czyli podświetlenie od tyłu
Matryca w 808 PureView podświetlana jest od przodu (FSI), podczas gdy opisywana nowość wyposażona została w technologię BSI. Pokrótce mówiąc, podświetlenie od tyłu zapewnia – plus minus – większą czułość na światło, co automatycznie przekłada się na lepsze rezultaty, gdy fotografujemy w trudnych warunkach oświetleniowych. Po prostu: w FSI cała elektronika umiejscowiona jest nad sensorem. Przy BSI – za sensorem. To właśnie wynagradza nam mniejszą fizycznie matrycę w 1020.
Lumia 1020 oferuje ponadto szerszy zakres ISO, oddając w ręce użytkownika zakres do 3200. Pojawiła się też stabilizacja obrazu z Lumii 920, trzyosiowa, wspomagana przez tzw. „pływającą soczewkę” (ta akurat była już obecna w 808 PureView). Otrzymaliśmy tym samym to, co najlepsze z obydwu starszych modeli.
Krótsza ogniskowa, ale… mniejsza jasność
Na koniec zerknijmy na szkło w Lumii 1020. Dostajemy tu obiektyw skonstruowany z sześciu elementów, charakteryzujący się ogniskową 6,61 milimetra (co w ekwiwalencie dla formatu małoobrazkowego daje nam 26 mm), czyli odpowiednio szeroki kąt, by mógł zasłużyć na miano uniwersalnego. Teoretycznie różnica między 28 mm (w 808 PureView) i 26 mm nie jest może wielka, ale w praktyce każdy milimetr ma znaczenie.
Kolejna sprawa to jasność; poprzednia generacja fotograficznego smartfona oferuje f/2,2, podczas gdy prezentowana w Nowym Jorku nowość – f/2,4. Tutaj ewidentnie 1020 wypada gorzej, choć z drugiej strony obraz będzie na pewno bardziej ostry, przede wszystkim ze względu na dobrą konstrukcję optyczną.
Sporą zaletą Lumii 1020 jest też minimalny czas otwarcia migawki, wynoszący aż 1/16000s, co jest wartością dwukrotnie większą, niż w profesjonalnych lustrzankach. W codziennym fotografowaniu przełoży się na bardziej naturalną ekspozycję przy intensywnie oświetlonych sceneriach.
Nie zapominajmy przy tym o dedykowanym gripie, zmieniającym cały smartfon w prawdziwy aparat. Cena akcesorium (ok. 80 USD) może początkowo szokować, jednak dostajemy nie tylko „pustą foremkę”, ale pełnoprawną baterię – zupełnie tak, jak w aparatach DSLR.
Osobiście liczę na 1020, liczę na jakość zdjęć z niej pochodzących i wygodę użytkowania – bo w końcu nie tylko pod względem inżynieryjnym, ale również programowym wyróżnia się z tłumu. Pozostaje tylko czekać na polską premierę i pojawienie się testowego egzemplarza w naszej redakcji.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
SONY 85 mm f/1.4 GM II to druga odsłona topowego obiektywu portretowego producenta. Udało się…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies