Marzenia się spełniają? JK Shin, jeden z włodarzy Samsunga, zapowiedział, że jego firma pracuje nad bezlusterkowcem z Androidem na pokładzie. Będzie to pierwszy na rynku tak zaawansowany aparat, który jest w stanie korzystać z zewnętrznych aplikacji. Galaxy NX, gdy pojawi się na rynku, wywoła ogromne zainteresowanie. Jestem tego pewien.
Sprzęt będzie bazować na bagnecie NX (tym samym, którego Samsung używa do tej pory), 20,3-megapikselowej matrycy APS-C ze wsparciem dla filmowania w 1080p oraz dwu- lub czterordzeniowym Exynosie. Pojawi się też 4,3-calowy (lub 4,8-calowy) ekran dotykowy. Trudno powiedzieć, jak będzie z łącznością – Koreańczycy na pewno zaimplementują tu Wi-Fi, jednak 3G/4G może pojawić się tylko jako opcja. Na poniższym renderze widać co prawda pasek zasięgu, ale… No. Wiecie jak to jest z niepotwierdzonymi informacjami.
Aparat klasy CSC (czy ILC, jak kto woli) ma debiutować już 20 czerwca, w trakcie jednej z konferencji Samsunga. Byłoby to całkiem konsekwentne działanie. Spójrzmy na aktualny stan „alternatywnych” urządzeń tego producenta: jest Galaxy Camera dla osób wymagających (ale nie profesjonalistów), a niedawno pojawił się Galaxy S4 Zoom, czyli odpowiednik klasycznej małpki. Bezlusterkowiec świetnie uzupełniałby ofertę, stwarzając większe możliwości tym bardziej świadomym fotografom. W dalszym ciągu nie jest to propozycja kierowana w stronę zawodowców, ale rzeczony zawodowiec z Galaxy NX będzie w stanie zrobić dużo więcej. Spójrzmy choćby na portfolio szkieł kompatybilnych z tym systemem: jest naleśnikowy 30 mm, jest portretowy 85 mm ze stałym, jasnym światłem. Dodaj do tego ogrom aplikacji fotograficznych (Snapseed!) i dostajesz kompletne rozwiązanie w malutkiej formie. Już nawet żarcie na Instagramie będzie wyglądać lepiej, bo dojdzie tu prawdziwa głębia ostrości, a nie ta symulowana filtrami.
Słuszna panuje opinia w sieci – chyba tylko producent SGS 4 mógł obecnie zaprojektować i wdrożyć na rynek (choć to jeszcze nie nastąpiło) tego typu produkt. NX Camera jest przy tym uprzedmiotowieniem emocji dwóch skrajnych obozów: tych, którzy aplikacje widzą wszędzie, i tych, którzy murem stoją za klasycznymi rozwiązaniami. Pamiętam, jak kiedyś w sieci masowo pojawiały się zdjęcia lustrzanek z „aplikacjami”. Ot, takie tam niewinne żarty, ale jak bardzo nieobojętne.
A teraz? Teraz to już prawie rzeczywistość.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Przepraszam ale to wygląda na chorobę zróbcie coś z tym.
Z czym? ; )
ze szmelcem Galaxy
czekam na wprowadzenie systemów operacyjnych do lustrzanek – wreszcie użytkownik będzie mógł modyfikować soft aparatu do własnych potrzeb.
brałbym