Canon PowerShot G15 to zaawansowany kompakt dla wymagających użytkowników. Został zbudowany w oparciu o mocną konfigurację podzespołów – dużą matrycę, szybki procesor oraz bardzo jasną i wydajną optykę, przez co może być świetnym uzupełnieniem dla lustrzanki. Jeśli zatem macie ochotę poznać możliwości aparatu, zapraszam do lektury maniaKalnej recenzji!
Wideo test Canon PowerShot G15
Budowa / Przyciski / Ergonomia
Projektanci postawili na funkcjonalność.
Już na pierwszy rzut oka widać, że Canon PowerShot G15 jest kompaktem zaawansowanym. Projektanci trochę po macoszemu potraktowali stronę wizualną aparatu, skupiając się głównie na jego funkcjonalności. W efekcie linia obudowy jest w wielu miejscach załamana i niesymetryczna. Sylwetka konstrukcji sprawia wrażenie trochę baryłkowatej, pomimo że aparat nie jest w gruncie rzeczy duży. Z drugiej strony, na poczet zalet należy doliczyć matowe wykończenia, które podkreślają profesjonalny charakter kompaktu.
Jakość wykonania i montażu stoi na rewelacyjnym poziomie, a w budowie wykorzystano materiały najwyższej klasy. Korpus został wykonany ze stopu magnezu i aluminium. Nabrał przez to zauważalnej wagi, przez może trochę ciążyć w dłoni. Jest to jednak cena, którą z chęcią zapłacimy za zwiększoną trwałość nie tylko na uszkodzenia mechaniczne, ale także zużycie eksploatacyjne. Przyciski w większości również są metalowe. Grip oraz łatkę spoczynkową wykonano z twardego materiału skóropodobnego. Wszystkie elementy szczelnie spasowano.
[nggallery id=68 template=techmaniak]
Większość użytkowników powinna być zadowolona z ergonomii pracy. Aparat jest stosunkowo mały (choć w przekroju mierzy około 4 cm grubości) i z pozoru niewygodny w użytkowaniu. Bardzo szybko się jednak przekonałem, że nieduży grip pokryty tworzywem sztucznym jest świetnym rozwiązaniem – palce nie ślizgają się po lekko chropowatej powierzchni korpusu. Trochę rzadziej korzystałem z łatki spoczynkowej, ale jej obecność jest miłym dodatkiem. Co ważne – sprzęt z powodzeniem można trzymać w jednej dłoni podczas fotografowania, choć na dłuższą metę będzie to niewygodne rozwiązanie.
Jak już wspomniałem, urządzenie jest naszpikowane przeróżnymi elementami interfejsu – rozlokowano je bardzo sensownie. Wszystkie przyciski i pokrętła pozostają przez cały czas w bezpośrednim zasięgu palców. Warto przy okazji wspomnieć o kilku ciekawych rozwiązaniach konstrukcyjnych. Przede wszystkim spust migawki jest ulokowany optymalnie – nie musimy po niego sięgać lub zaginać zbyt mocno palca wskazującego. Dodatkowo jest otulony dźwignią zoomu, w klasycznym układzie. Bezpośrednio pod nim znajdziemy karbowany pierścień nastaw wystający na 1/3 średnicy z frontu aparatu. Już po kilku minutach zabawy z aparatem, operowałem tym elementem niemal „na ślepo”.
Po lewej stronie spustu migawki znajdziemy dwa ułożone piętrowo (i przesunięte w planie) pokrętła. Pierwsze z nich to pokrętło trybów z 11 przystankami, w tym dwoma trybami użytkownika. Drugie pokrętło, znajdujące się niżej, ale lepiej dostępne za pośrednictwem kciuka, to korekta ekspozycji. Bardziej bym się ucieszył ze zmiany ISO, ale tą funkcję przewidziano dla innego przycisku – górnego guzika na manipulatorze. Tam też znajdziemy pozostałe przyciski funkcyjne wchodzące w skład manipulatora oraz orbitujące wokół niego. Sam kontroler ma formę ruchomego, karbowanego koła.
Z pozoru może się wydawać, że przycisk REC został zbyt mocno przesunięty do krawędzi aparatu i jest zbyt blisko kciuka, co grozi przypadkowym włączeniem nagrywania. Tymczasem jednak guzik ma niski, ale wyraźny skok oraz jest częściowo schowany w łacie spoczynkowej. To oznacza, że jak będziemy chcieli filmować, przyjdzie nam mocniej docisnąć przycisk. Wśród pozostałych elementów interfejsu warto też wspomnieć o dedykowanym przycisku funkcyjnym w lewym górnym rogu tylnego panelu. Jego domyślną rolą jest wyłączenie ekranu LCD (w celu zaoszczędzenia baterii lub wobec potrzeby skorzystania z wizjera optycznego). Możemy go jednak zaprogramować z poziomu ustawień nadając jedną z łącznie 15 funkcji.
Akumulator / lampa błyskowa
Pod względem czasu pracy na jednym ładowaniu, sprzęt wypada dobrze.
Aparat zasilany jest z pomocą akumulatora litowo-jonowego NB-10L, o pojemności 920 mAh (7,4V, 6,8 Wh). Producent szacuje jej wydajność na około 350 zdjęć przy jednym ładowaniu. W praktyce, udało mi się wykonać około 360 zdjęć i nagrać kilka minut filmu Full HD, zanim urządzenie odmówiło posłuszeństwa. Wszystkiemu towarzyszyło aktywne przeglądanie wykonanych prac oraz zabawa ustawieniami. To ponadprzeciętny wynik, który dodatkowo możemy podbić o 50-100 zdjęć, jeśli będziemy korzystać z wizjera, zamiast ekranu LCD z ciągłym podglądem.
Aparat został uzbrojony w lampę błyskową typu pop-up zamocowaną na pojedynczym zawiasie po lewej stronie górnej belki. Sprężynowy spust znajdziemy tuż obok obrysu lampy, od strony użytkownika. Aby schować błysk wystarczy go docisnąć wgłąb konstrukcji, aż usłyszymy charakterystyczne kliknięcie. Błysk charakteryzuje się zadowalającą mocą. Doświetli obiekty znajdujące się w zasięgu 0,5 – 7 metrów od aparatu, przy szerokim kącie. Dodatkowo możemy z poziomu ustawień zmienić opcje dotyczące doświetlenia (na przykład wartość korekty ekspozycji, czy też tryb synchronizacji). Skorzystają z tego jednak jedynie osoby znające się na fotografii. Fotoamatorom radzę wybrać opcję automatycznej kontroli błysku.
bez lampy błyskowej | doświetlenie | pełna moc |
Warto zauważyć, że aparat został uzbrojony w złącze gorącej stopki, do którego podepniemy szereg interesujących i użytecznych akcesoriów – chociażby zewnętrzną lampę błyskową o większej mocy.
Wyświetlacz / wizjer
Tunelowy wizjer to użyteczny dodatek.
Canon PowerShot G15 został uzbrojony w ekran LCD osadzony na stałe w korpusie aparatu. Wyświetlacz ma format zbliżony do 4:3, przekątną 3 cali i charakteryzuje się wysoką rozdzielczością (922.000 punktów). Wyświetlany materiał jest czytelny i przejrzysty. Kolory są odwzorowane wiernie, a kąty widzenia są zadowalające. Możemy ponadto skorygować jasność podświetlenia. W chwili naciśnięcia spustu migawki do połowy, ekran rozjaśni się, dzięki czemu będziemy mogli lepiej ocenić czy dobrze wykadrowaliśmy ciemną scenę.
Informacje wyświetlane na ekranie są czytelne. Mamy dostęp do trzech różnych zestawów, przy czym jeden jest zarezerwowany dla samego wizjera, podczas gdy dwa pozostałe możemy konfigurować z poziomu Menu. Mamy zatem pełną kontrolę nad tym, co będzie wyświetlane na monitorze.
Na pokładzie urządzenia znajdziemy optyczny wizjer tunelowy – element, który bardzo rzadko pojawia się w konstrukcji kompaktów. Ma wbudowany silnik zsynchronizowany z zoomem aparatu, dzięki czemu nie będziemy musieli zgadywać, którą część sceny kadrujemy. Korekta dioptrii pozwoli dostosować pozycję pierwszej soczewki. Celownik nie wystaje zbyt mocno poza linię obudowy, co trochę utrudnia korzystanie z niego. Nie znajdziemy tu też żadnego panelu wyświetlającego informacje o kadrze. Jest to jednak atrakcyjny dodatek – zwłaszcza gdy fotografujemy w mocnym słońcu.
Matryca / jakość zdjęć
Użyteczne czułości sięgają ISO 1600.
Sercem testowanego aparatu jest matryca typu CMOS w rozmiarze 1/1,7″, o rozdzielczości 12,1 megapikseli. Mamy dostęp do czułości z zakresu ISO 80 – 12 1800, a elektroniczna migawka pracuje w zakresie 15 – 1 / 4 000 s. W kwestii optyki, możemy liczyć na krótki, szerokokątny obiektyw z 5-krotnym zoomem (oprogramowanie pozwala ponadto na 4-krotne przybliżenie cyfrowe). Oferuje bardzo atrakcyjny zakres światłosiły (f/1,8 – 2,8), raczej nie spotykany w kompaktach oferujących optyczne przybliżenie. Szeroki kąt zaczyna się od około 28 mm.
140 mm*
|
zoom cyfrowy
|
* odpowiednik dla filmu 35 mm
Aparat może się pochwalić dobrą jakością zdjęć przy niskich wartościach ISO oraz zadowalającym balansem szumu cyfrowego i zachowania szczegółów w miarę zwiększania wartości ISO. Użyteczne czułości sięgają ISO 1600 – nie zauważymy tu wysokich szumów, ale czasem przyjdzie nam za to zapłacić rozmyciem detali. Przy ISO 3200 można już zauważyć drastyczny spadek jakości. Z kolei górna poprzeczka, czyli ISO 12800, jest praktycznie bezużyteczna. To osiągi, których spodziewaliśmy się po matrycy, w którą został wyposażony G15.
Zakres tonalny jest dobry, choć nie rewelacyjny. Kompakt ma tendencję do rozjaśniania półtonów, co jest zauważalne zwłaszcza przy zdjęciach z wysokim kontrastem. Warto natomiast pochwalić optykę. Jasne szkło pozwala nam korzystać z niższych czułości i / lub krótszych czasów naświetlania. Nie musimy się przy tym obawiać rozmydlenia konturów.
Poniżej zaprezentowano kilka wybranych zdjęć testowych, zrobionych z pomocą aparatu Canon PowerShot G15. Aby przejść do pełnowymiarowej fotografii w oryginalnej rozdzielczości, należy kliknąć w odpowiednią miniaturę. Aby następnie zapisać zdjęcie na dysku twardym, wybierz opcję Download the Original size.
ISO: 100; Migawka: 1/2000 s; Przysłona: f/3,2; Ogniskowa: 28 mm |
Szybkość / stabilizacja / AF / nastawy
Aparat nie został stworzony z myślą o szybkości działania. Od momentu wciśnięcia włącznika, do zrobienia pierwszego zdjęcia miną 3 sekundy. Krótki obiektyw pozwala zmienić zakres ogniskowych w przeciągu 2 sekund. Odstęp między kolejnymi zdjęciami pojedynczymi wynosi 6-7 sekund. Możemy skorzystać z mało wydajnego trybu zdjęć seryjnych, który oferuje szybkość około 2 klatek na sekundę (ewentualnie blisko 1 klatki na sekundę, jeśli zdecydujemy się na ciągłe ostrzenie obrazu). Możemy zwiększyć częstotliwość fotografowania nawet do 10 klatek na sekundę (5 kl/s przy ciągłym AF) wybierając odpowiedni program w trybie sceny, ale wiąże się z ograniczeniem ilości zdjęć w serii do 10.
W czasie testu korzystaliśmy z kart Kingston SDHC 8GB Class 10.
Canon PowerShot G15 został uzbrojony w mechaniczną stabilizację obrazu o wysokiej wydajności. Oferuje nam zysk rzędu 5-6 EV, dzięki czemu mogłem fotografować przy sprzyjających warunkach na czasie naświetlania 1/4 s. Niestety system AF w testowanym aparacie jest stosunkowo wolny i niedokładny. Nawet w sprzyjających warunkach oświetleniowych doświadczyłem sytuacji, w których kilkakrotnie musiałem przycisnąć spustu migawki, by obraz wyostrzył się w pożądanym punkcie.
Wymagający użytkownicy będą zadowoleni z szerokiej gamy opcji oraz usprawnień programowych, które znajdziemy na pokładzie G15. Mamy dostęp do pełnego trybu PASM oraz dwóch trybów użytkownika, w których możemy zapisać preferowane parametry obrazu. Wśród funkcji dodatkowych znajdziemy korektę DR, sekwencję HDR (bez automatycznego łączenia), możliwość włączenia i wyłączenia filtru szarego, a także szereg opcji wpływających na pomiar światła i funkcjonowanie AF. Nie możemy też zapominać o możliwości zapisu zdjęć w formacie RAW – docenią to miłośnicy cyfrowych ciemni. Automatyka nastaw sprawdza się zadowalająco, choć w wielu przypadkach wolałem zdać się na własne doświadczenie.
Efekty / filmy
Canon PowerShot G15 oferuje dostęp do szerokiej gamy użytecznych efektów artystycznych.
Canon PowerShot G15, podobnie jak większość nowoczesnych aparatów, został wyposażony w zestaw artystycznych filtrów. W podręcznym menu znajdziemy 11 różnych nakładek kolorystycznych, w tym możliwość ustalenia własnego schematu barw. Dodatkowo jeden z przystanków na kole trybów pozwoli nam skorzystać z 11 specjalnych efektów (między innymi rybie oko, miniatura, plakat i zamiana koloru). Poniżej przedstawiamy przykładowe efekty, które możemy uzyskać. Po więcej zapraszamy do naszej galerii zdjęć.
Przykładowe efekty
|
||
Aparat jest w stanie nagrywać obraz w standardzie Full HD, z szybkością 24 klatek na sekundę. Pozwoli to uzyskać tak zwany „efekt kinowy”, ale po aparacie tej klasy spodziewałem się również dostępu do opcji 30 klatek na sekundę (tutaj oferowane jedynie w trybie HD), lub nawet 60 kl/s. Sprzęt umożliwia zmianę ogniskowej w trakcie filmowania, ale to idealna recepta na szybkie gubienie ostrości, którą aparat przywraca zbyt wolno. Do zalet można zaś doliczyć obecność mikrofonu stereofonicznego oraz programowej funkcji usuwania szumów ze ścieżki audio. W ogólnym rozrachunku jakość klipów stoi na ponadprzeciętnym poziomie, ale wymagający filmowcy sięgną pewnie po sprzęt oferujący większą kontrolę nad obrazem.
Przykładowy film. Materiał nagrany przy ustawieniu najwyższych dostępnych parametrów (rozdzielczość 1.920 x 1.080 pikseli, 24 fps). Format: MOV. Czas trwania: 21 sekund. Wielkość pliku wynikowego: 91,4 MB.
Podsumowanie, ocena i opinia
Canon PowerShot G15 to zaawansowany aparat, który z pewnością przypadnie do gustu wielu wymagającym użytkownikom. Charakteryzuje się świetną ergonomią pracy, a dzięki wydajnym podzespołom dostarcza dobrą jakość obrazu. Aparat jest stosunkowo drogi, ale na rynku ciężko o podobną konstrukcję uzbrojoną w bardzo jasne szkło. To solidna alternatywa dla sprzętu z wymienną optyką.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- WYGLĄD / ERGONOMIA9
- WYDAJNOŚĆ ZASILANIA7
- MATRYCA / JAKOŚĆ ZDJĘĆ9
- FUNKCJONALNOŚĆ10
- NAGRYWANIE WIDEO7
ZALETY
|
WADY
|
Wyróżnienie redaKcji techManiaK.pl
Aparat zasługuje naszym zdaniem na wyróżnienie “Wybór Redakcji“.
Alternatywne propozycje
Na rynku nie brakuje zaawansowanych kompaktów, stanowiących uzupełnienie pomiędzy cyfrowymi małpkami, a systemem wymiennej optyki. Jeśli Canon PowerShot G15 nie przypadł wam do gustu możecie zerknąć na Sony Cyber-shot DSC-RX100 operującego na 20-megapikselowej matrycy Exmor CMOS. Z kolei Nikon P7700 oferuje dostęp do podobnej rozmiarowo matrycy (1/1,7″), ale ma obiektyw o większym przybliżeniu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Przysłona: f/5,6 jakim cudem ?
nikon p7700 – ruchomy super ekran lcd , lepszy znacznie niz ekran w canonie g 15
jakosc zdjec z p7700 nikona jednak lepsza i lepsze wykonanie aparatu
Super aparat, ale osobiscie wolalbym fujo xf1, wieksza matryca, mniejszy, zgrabniejszy, tanszy