Nikon Coolpix L25 to najprostszy model z popularnej serii aparatów cyfrowych. Jest mały, tani i prosty w obsłudze. Na pokładzie nie znajdziemy wymyślnej konfiguracji podzespołów, a urządzenie ma ograniczone możliwości konfiguracyjne. Z drugiej strony, sprzęt tego typu to pozornie wręcz wymarzony prezent dla mniej wymagających fotoamatorów. A jak jest w praktyce? Sprawdźmy!
Projektanci skupili się na mocno opływowych kształtach unikając prostych frezów i załamań. Aparat wygląda przez to trochę jak zabawka – bardzo możliwe, że taki właśnie efekt chciał uzyskać producent. Obudowa została wykonana z lakierowanego na błysk plastiku. Nie sprawia wrażenia trwałej, ale jest sztywna.
Kompakt nie jest ani smukły, ani specjalnie mały. Co więcej, linia aparatu po prawej strony łagodnie przechodzi w niewielki grip ułatwiający trzymanie urządzenia. Na tylnym panelu jest z kolei nabijane plastikowymi ćwiekami miejsce spoczynkowe dla kciuka. Przyciski interfejsu są zatopione w świetle obudowy. Charakteryzują się małym skokiem, a dzięki ich odizolowanej pozycji nie grożą przypadkowym wciśnięciem podczas nawigowania pomiędzy funkcjami. Dźwignia zoomu okala spust migawki i jest łatwo dostępna.
[nggallery id=21 template=techmaniak]
Na pokładzie aparatu znajdziemy mikrofon ulokowany na frontowym panelu – zaraz obok obręczy obiektywu. Nie zabraknie również komory baterii połączonej ze slotem kart SD/SDHC. Głośnik umiejscowiono nietypowo, bo na spodzie, zaraz przy krawędzi. Obok niego też wbudowano asymetrycznie gwint statywu. Wbudowana lampa błyskowa charakteryzuje się przeciętną mocą. Doświetli obiekty znajdujące się w odległości przeszło 4 metrów od aparatu.
Aparat jest zasilany za pomocą dwóch baterii rozmiaru AA umieszczanych w gripie. Alternatywnie można skorzystać z ładowalnych akumulatorków, do czego zachęcam. Ilość zdjęć na jednym zestawie mocno zależy od rodzaju wykorzystywanych baterii. Na stronie producenta możemy znaleźć szacunkowe wartości. Ja aparat testowałem na bazie baterii Eneloop. Na jednym zestawie udało mi się wykonać około 360 zdjęć. Można to z powodzeniem uznać za dobry wynik.
Urządzenie zostało uzbrojone w duży, 3-calowy wyświetlacz LCD, o typowej (dla segmentu budżetowego) rozdzielczości 230 tys. punktów. Jest wystarczająco przejrzysty i czytelny, byśmy mogli swobodnie kadrować ujęcia oraz przeglądać wykonane zdjęcia. Domyślna jasność podświetlenia z powodzeniem umożliwia komfortową pracę. Gdybyśmy jednak chcieli ją skorygować, możemy wybrać jeden z łącznie pięciu poziomów.
Sercem testowanego aparatu jest nieduża matryca typu CCD (rozmiar 1/3″) o rozdzielczości 10 megapikseli. Mamy dostęp do czułości z zakresu ISO 80 – 1600, a elektroniczna migawka pracuje w standardowym zakresie 1 – 1/2000 s, rozszerzalnym do 4 sekund w niektórych trybach tematycznych. W kwestii optyki, możemy liczyć na jasny obiektyw marki Nikkor, z 5-krotnym zoomem. Nie będziemy jednak często sięgać po dłuższe ogniskowe. Autofocus ma problemy z ostrzeniem obrazu na zbliżeniu. Nieciekawą sytuację potęguje brak stabilizacji mechanicznej. W efekcie możemy się spodziewać rozmytych krawędzi.
140 mm*
|
zoom cyfrowy
|
* odpowiednik dla filmu 35 mm
Mała matryca zawsze niesie ze sobą ryzyko generowania dużego szumu cyfrowego. Projektanci zdecydowali się obniżyć rozdzielczość do 10 megapikseli. To dobre rozwiązanie, ale nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Szum wciąż jest obecny na zdjęciach – tym bardziej widoczny im krótszy czas naświetlania, a większa czułość ISO. Algorytm odszumiania zaś gorliwie wygładza zdjęcia usuwając zarówno czerwone kropki, jak i drobne detale. Jasna optyka zdecydowanie pomaga uzyskać lepszy efekt, ale wymaga to trzymania się szerokiego kąta. W ostatecznym rozrachunku L25 oferuje jakość obrazu na zbliżonym do smartfonów poziomie.
Poniżej zaprezentowano kilka wybranych zdjęć testowych, zrobionych z pomocą Nikona Coolpix L25. Aby przejść do pełnowymiarowej fotografii w oryginalnej rozdzielczości, należy kliknąć w odpowiednią miniaturę. Aby następnie zapisać zdjęcie na dysku twardym, wybierz opcję Download the Original size.
ISO: 100; Migawka: 1/25 s; Przysłona: f/2,7; Ogniskowa: 28 mm |
Aparat niestety nie posiada czujnika orientacji. Zdjęcia portretowe będziemy musieli ręcznie obracać na komputerze. Tryb seryjny pozwoli nam fotografować z szybkością jednej klatki na sekundę. Miłośnicy filmów poklatkowych znajdą pewnie dla tego trybu zastosowanie, mi jednak się ten „ficzer” nie przydał. W trybie zdjęć pojedynczych przyjdzie nam chwilę poczekać pomiędzy kolejnymi ujęciami – nawet dłużej jeśli korzystamy z lampy błyskowej. Warto natomiast zauważyć, że sprzęt szybko osiąga stan gotowości. Pierwsze zdjęcie można wykonać w przeciągu dwóch sekund od włączenia aparatu.
Cyfrowa stabilizacja obrazu niestety nie rekompensuje w pełni braku jej mechanicznego odpowiednika. Zwłaszcza że aparat nie pozostawia użytkownikowi zbyt dużego pola manewru. Kompakt został zaprojektowany tak, aby jego obsługa ograniczała się do wybrania trybu pracy i naciśnięcia spustu migawki. Nieliczne funkcje które możemy zmienić na dobrą sprawę nie przydają się. Przez większość czasu będziemy się ograniczać do trybu automatycznego. Nie jest to nic dziwnego – wiele osób decydując się na zakup budżetowego kompaktu, oczekuje prostej obsługi. Tą zaś L25 może z powodzeniem zaoferować.
W czasie testu korzystaliśmy z kart Kingston SDHC 8GB Class 10.
Automatyka nastaw z reguły pracuje bez zarzutu, dobrze dobierając poszczególne parametry obrazu. Jednakże zdarzają się sytuacje, w których aparat „gubi się” i dobiera zbyt wysoką czułość lub zbyt długie czasy naświetlania, co nieuchronnie prowadzi do nieostrych zdjęć. Na szczęście, w takiej sytuacji wystarczy powtórzyć ujęcie. Dlatego warto od czasu do czasu przejrzeć galerię z poziomu aparatu.
Efekty artystyczne często są atrakcyjną funkcją dla osób szukających budżetowego kompaktu. Projektanci Nikona nie mogli zatem z nich zrezygnować. Nakładek nie jest dużo. Raptem cztery – cyjanotypia, monochromatyczna, sepia i żywe kolory. Są użyteczne, ale mimo wszystko czuję pewien niedosyt. Zwłaszcza że konkurencja oferuje więcej. Poniżej możecie zobaczyć, jak wygląda graffiti przefiltrowane przez niektóre ze wspomnianych filtrów.
Przykładowe efekty
|
Na pokładzie aparatu nie zabraknie trybu filmowania w standardzie HD. Co więcej, doczekał się dedykowanego przycisku na tylnym panelu, co przy ograniczonym interfejsie jest nie lada wyróżnieniem. Możemy liczyć na lekko zaszumiony, ale ostry obraz. Niestety w tym trybie pracy nie skorzystamy z zoomu optycznego. Pozostają nam jedynie cyfrowe, skokowe zbliżenia. Zauważyłem również brzydkie, fioletowe odblaski w chwili gdy obiektyw łapie w kadrze słońce. Wbudowany mikrofon nie szumi zbyt mocno i dobrze zbiera dźwięk. Początkujący amatorzy filmowania z pewnością będą zadowoleni.
Przykładowy film. Materiał nagrany przy ustawieniu następujących parametrów (HD, rozdzielczość 1.280 x 720 pikseli, 30p). Format: AVI. Czas trwania: 20 sekund. Wielkość pliku wynikowego: 77 MB.
Nikon Coolpix L25 jest jednym z najprostszych i najtańszych kompaktów na rynku. Oferuje przeciętną jakość obrazu i niezbyt zachwycającą funkcjonalność. Jednakże powinniśmy się z takimi wadami pogodzić, jeśli poruszamy się po najniższej półce cenowej. Z pewnością znajdzie się na liście osób zainteresowanych budżetowymi aparatami typu „point and shoot”. Zwłaszcza że jego obsługa sprowadza się w zasadzie do naciskania spustu migawki.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
SONY 85 mm f/1.4 GM II to druga odsłona topowego obiektywu portretowego producenta. Udało się…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies