W nasze ręce wpadł ostatnio Canon PowerShot SX150 IS. Możliwe, że niektórym z Was ta sygnatura nic nie mówi. Podpowiem zatem, że jest to kieszonkowy zoom wyprodukowany przez jednego z liderów rynku aparatów cyfrowych. Kompakt zwraca na siebie uwagę przede wszystkim bardzo ładną formą, wydajnym zoomem i obecnością nastaw ręcznych. Zachęceni? To dorzucę, że jest do tego niedrogi. Zerknijmy, czy sprzęt będzie wart wydanych na niego pieniędzy.
Canon PowerShot SX150 IS już na pierwszy rzut oka zaskakuje solidnością wykonania. Pomimo wykorzystania w budowie głównie tworzywa sztucznego, aparat sprawia wrażenie trwałego. Poszczególne elementy zostały szczelnie połączone, a obudowa nie trzeszczy pod palcami. Nawet mocniejsze ściśnięcie nie zaowocuje pęknięciem lub ułamaniem. Należy pamiętać jednak, że nie jest to urządzenie odporne na czynniki środowiskowe (deszcz, pył i kurz), a plastik wciąż pozostaje plastikiem – trzeba się więc będzie liczyć z ewentualnymi rysami przy nieostrożnym użytkowaniu.
Aparat może się pochwalić wyjątkowo kompaktowymi gabarytami. Schowamy go z powodzeniem do kieszeni i możemy być pewni, że nie będzie zbytnio nas obciążał – urządzenie waży zaledwie 306 gramów. Zmniejszenie rozmiarów kompaktu, przy zachowaniu miłej dla oka formy, miało swoją cenę w postaci słabo zarysowanego uchwytu. Na szczęście projektanci pomyśleli i o tym. Obudowa w tym miejscu została wyprofilowana pod kątem – zgodnie z naturalnym ułożeniem palców.
Canon PowerShot SX150 IS dostępny jest w trzech wariantach kolorystycznych: czarnym, białym i czerwonym. Od strony wizualnej projektanci spisali się na medal. Design aparatu oparty został na nieregularnej bryle i licznych łagodnych łukach. Urządzenie przez to nie wygląda topornie, a stylowo. Oznaczenia i sygnatury nie rzucają się w oczy, a wręcz stanowią miłe zapełnienie pustych płaszczyzn. Tworzywo sztuczne zostało wypolerowane, więc może z chęcią zbierać brud i kurz, ale czyszczenie aparatu nie jest problematyczne.
…aparat sprawia wrażenie trwałego.
Projektanci byli bardzo oszczędni przy zagospodarowywaniu obudowy. Interfejs nie jest specjalnie rozbudowany. Użytkownik ma dostęp do standardowego dla tego segmentu zestawu przycisków. Z jednej strony nie pozwalają osiągnąć elastyczności i komfortu pracy znanej z lustrzanek, ale z drugiej strony fotoamatorzy nie będą zniechęceni natłokiem funkcji, które można „przez przypadek” włączyć.
Zaczynając od górnej belki, interfejs składa się ze spustu migawki i otulającej go dźwigni zoomu, małego i ciekawie wyprofilowanego włącznika oraz pokrętła trybów podzielonego na dziesięć przystanków. Wydzielone zostały tryby pracy ręcznej (Manualny, Programowy oraz preselekcje przysłony i czasu naświetlania), tryb Auto i Przyjazne Auto, lista Scen, efekty artystyczne, tryb dyskretny oraz funkcja filmowania (chociaż nagrywać klipy możemy w każdym z wymienionych trybów za pomocą przycisku REC). Na tylnym panelu znajdziemy zestaw dużych i wygodnych w obsłudze przycisków funkcyjnych. Klasyczny manipulator został wzbogacony w karbowaną obręcz nawigacji. Niewielka dioda LED będzie nam sygnalizować pracę aparatu.
Od strony wizualnej projektanci spisali się na medal.
Pod szczelnymi klapkami znajdziemy złącze jack 3,5 mm, Hi-Speed USB służące do komunikacji z komputerem oraz wyjście A/V. Na spodzie aparatu zostały ulokowane gwint statywu oraz komora na kartę pamięci i źródło zasilania. Kompakt jest napędzany dwoma paluszkami typu AA, co stanowi wielką zaletę dla osób szukających sprzętu wycieczkowego.
Aparat zasilany jest za pomocą zestawu dwóch paluszków AA. Alternatywnie można wykorzystać ładowalne akumulatorki Ni-MH, do czego zachęcam. Kupując aparat znajdziemy w pudełku dwie baterie alkaliczne, które według producenta wystarczą na wykonanie 110 zdjęć. Od razu odrzuciliśmy tą metodę zasilania ładując do komory dwa akumulatorki firmy Sanyo. W pełni naładowane przeżyły ok. 300 zdjęć oraz długą zabawę w ustawieniach i przeglądanie wykonanych fotografii. To wynik zadowalający, biorąc pod uwagę rodzaj zasilania.
Canon PowerShot SX150 IS charakteryzuje się zamkniętą formą. Dlatego też lampy błyskowej nie znajdziemy na frontowym panelu, lecz na górnej belce zamocowaną w systemie pop-up. Użytkownik nie ma jednak możliwości ręcznego uwolnienia flesza. Wszystko odbywa się z poziomu interfejsu cyfrowego po zaznaczeniu odpowiedniej opcji w ustawieniach i naciśnięciu spustu migawki. Od strony technicznej, wbudowana lampa błyskowa doświetli nam scenę odległą maksymalnie o 3 metry. Nie jest to wynik imponujący, ale jeśli będziemy niezadowoleni, zawsze możemy zainwestować w zewnętrzny flesz o dużej mocy – Canon High Power Flash HF-DC1 lub HF-DC2.
Canon PowerShot SX150 IS wyposażony został w duży, 3-calowy wyświetlacz typu LCD. Charakteryzuje się rozdzielczością 230.000 pikseli, przez co nie odbiega od rynkowego standardu. Jasność możemy regulować skokowo, wybierając jeden z pięciu poziomów. Podświetlenie w zupełności wystarczy zarówno przy pracy dziennej, jak i nocnej. Warto się jednak wystrzegać ostrego światła, które zamieni panel w nieczytelne lusterko. Ekran dostarcza nam podstawowych informacji o bieżących ustawieniach. Jeśli wolimy pracować na pustym podglądzie, wystarczy wcisnąć odpowiedni przycisk.
Interfejs nie jest specjalnie rozbudowany.
Wyświetlacz został osadzony na stałe w konstrukcji aparatu i nie został opracowany w oparciu o technologię dotyku. To z pewnością nie przypadnie do gustu miłośnikom nowoczesnych rozwiązań. Na pokładzie nie znajdziemy również elektronicznego wizjera EVF – pozwoliło to zaoszczędzić więcej miejsca, zmniejszyło energochłonność układu i wydłużyło czas pracy akumulatorków.
Sercem testowanego aparatu jest matryca typu CCD, rozmiaru 1/2,3 cala i efektywnej rozdzielczości 14,1 Mpix. Ten typ czujnika zapewnia lepszą plastykę zdjęć kosztem wydajności w kiepskich warunkach oświetleniowych. Za przetwarzanie obrazu odpowiada procesor DIGIC 4. W efekcie otrzymujemy dostęp do czułości ISO z zakresu 80 – 1600 w krokach co 1 EV. Elektroniczna migawka szczelinowa oferuje nam dostęp do czasów naświetlania z zakresu od 15 do 1/2500 s.
Canon PowerShot SX150 IS nie generuje wysokiego poziomu szumów i zakłóceń obrazu, o ile będziemy trzymać się niskich ISO. Już powyżej ISO 400 będziemy dostrzegać zatarcie detali i pierwsze czerwone kropki na czarnym tle. Na szczęście stabilizacja obrazu działa na tyle sprawnie, aby zrekompensować odrobinę dłuższy czas naświetlania, wymagany przy niższych czułościach. Balans bieli, w ustawieniu automatycznym, sprawdził się w tym aparacie bardzo dobrze. Kolory na zdjęciach nie są wyblakłe. Z drugiej strony, z jakości obrazu w pełni zadowolony nie byłem.
Kompakt został wyposażony w optykę o wydajnym, 12-krotnym przybliżeniu. Szkło pracuje w zakresie ogniskowych 28-336 mm. Oferowany zakres świałosiły to F3,4-5,6. Nie jest to obiektyw wysokiej klasy, ma jednak jedną zaletą – pod względem aberracji, nie mam mu nic do zarzucenia.
…powyżej ISO 400 będziemy dostrzegać zatarcie detali.
Poniżej zaprezentowano kilka wybranych zdjęć testowych, zrobionych z pomocą SX150 IS. Aby przejść do pełnowymiarowej fotografii w oryginalnej rozdzielczości, należy kliknąć w odpowiednią miniaturę. Aby następnie zapisać zdjęcie na dysku twardym, wybierz opcję Download the Original size.
ISO: 160; Migawka: 1/200 s; Przysłona: f/3,4; Ogniskowa: 28 mm |
…otrzymujemy dostęp do czułości ISO z zakresu 80-1600.
Canon PowerShot SX150 IS został oparty na matrycy typu CCD i wyciąga ok. 0,6 klatki na sekundę z ciągłym AF. Umożliwi to z powodzeniem zrobienie filmu poklatkowego, zwłaszcza że nie jesteśmy ograniczeni ilością wykonanych zdjęć – procesor przetwarza obraz wystarczająco szybko, aby pamięć wewnętrzna aparatu „nie zapchała się”. Jeśli chcemy przyśpieszyć, wystarczy włączyć tryb ciągły bez AF. Poprawa nie jest znaczna ale pozwoli osiągnąć deklarowaną przez producenta szybkość 1 klatki na sekundę.
Producent podczas premiery aparatu oraz później, w ulotkach, zachwalał rewelacyjną stabilizację obrazu. W istocie jest bardzo wydajna. Podczas fotografowania pozwoliła mi osiągnąć zysk 4 EV, co jest wynikiem zadowalającym. Najlepiej to widać przy najdłuższych ogniskowych, gdy aparat jest zmuszony korzystać z przysłony nie mniejszej niż F5,6. W ogólnym rozrachunku, wędrując po olsztyńskiej starówce za dnia, mogłem fotografować z ręki już przy 1/8 s.
Umożliwi to z powodzeniem zrobienie filmu poklatkowego
Aparat uruchamia się dość długo. Od momentu włączenia, do chwili osiągnięcia pełni gotowości do pracy minie około 3 sekund. Następnie, całkowita zmiana ogniskowej zajmie kolejne 3 sekundy plus 4 jeśli korzystamy z zoomu cyfrowego. Czas ten wydłuży się do 14 sekund w trybie filmowania, co z drugiej strony zagwarantuje bardzo łagodne zbliżenie kadru. Ostrzenie obrazu jest błyskawiczne w dobrym świetle. Przy ciemniejszych ujęciach może to potrwać około sekundy lub trochę dłużej, jeśli korzystamy z 12-krotnego zoomu.
Pewnym zaskoczeniem jest obecność trybu nastaw ręcznych. SX150 IS ma dostęp do pełnego trybu PASM, umożliwiającego zarówno preselekcję przysłony, czasu naświetlania lub obu z wymienionych parametrów. Dodatkowo kompakt oferuje rozbudowaną automatykę w postaci dziewięciu predefiniowanych scen, trybu smart auto obsługującego 32 sceny oraz tryb Łatwy, zamieniający urządzenie w typową, cyfrową „małpkę”. Na pokładzie próżno szukać funkcji zapisu zdjęć do formatu RAW.
Efekty artystyczne zdążyły już wrosnąć w schemat projektowania aparatów cyfrowych. Są obecne w niemal każdym nowoczesnym modelu, zwłaszcza w segmencie aparatów kompaktowych. Nie mogło być inaczej w przypadku Canona PowerShot SX150 IS. Wybierając odpowiedni tryb pracy uzyskujemy dostęp do ośmiu kreatywnych efektów. Znajdziemy tu zarówno lepiej znane (takie jak filtr monochromatyczny, rybie oko, czy też superżywe kolory), jak i rzadziej spotykane (np. efekt plakatu). Wszystko oczywiście zależy od upodobań, ale mi osobiście przypadły do gustu.
Zdjęcie bazowe
|
Aparat zabawkowy
|
Jeden kolor
|
Miniatura
|
Plakat
|
Rybie oko
|
Superżywe kolory
|
Monochromatyczny
|
Zamiana koloru
|
Tryb filmowania w Canonie PowerShot SX150 IS sprawdza się bardzo dobrze, a autofocus działa jednostajnie. Co prawda brak solidnego uchwytu oraz kompaktowy rozmiar urządzenia nie zwiększają komfortu pracy przy kręceniu klipów, to jednak potencjał pozostaje na przyzwoitym dla matrycy CCD poziomie. Mamy dostęp do standardu HD, tj. rozdzielczości 1280x720p, przy szybkości 30 klatek na sekundę i przetwarzaniu 24 Mbps. Materiały będą zapisywane w oparciu o standard H.264.
Przykładowy film. Materiał nagrany przy ustawieniu najwyższych dostępnych parametrów (rozdzielczość 1.280 x 720 pikseli, 30p, 24 Mbps). Format: MOV. Czas trwania: 55 sekund. Wielkość pliku wynikowego: 164 MB.
Materiał nagrać możemy z użyciem jednego z filtrów artystycznych lub korzystając z odpowiednich ustawień ekspozycji i przysłony. Efekt można z powodzeniem przewidzieć poza jednym wyjątkiem. Gdy próbowaliśmy nagrać klip z nakładką Miniatura, plik wynikowy był bardzo mały, rozdzielczość została ograniczona, a szybkość obrazu znacznie podwyższona.
Przykładowy film z użyciem filtra artystycznego Miniatura. Materiał nagrany przy ustawieniu najwyższych dostępnych parametrów (rozdzielczość 640 x 480 pikseli). Format: MOV. Czas trwania: 1 sekunda. Wielkość pliku wynikowego: 2,13 MB.
Canon PowerShot SX150 IS jest bardzo dobrym aparatem ze średniej półki. Oferuje użytkownikowi wydajny zoom w estetycznej, kompaktowej formie. Prosty interfejs z pewnością przypadnie do gustu fotoamatorom, a bardziej wymagający użytkownicy skorzystają z trybu nastaw ręcznych. Jeśli szukamy narzędzia pracy, lub aparatu hobbystycznego, warto zastanowić się nad tą inwestycją. Zwłaszcza że urządzenie jest zasilane za pomocą dwóch paluszków AA, co czyni ten sprzęt świetnym kompaktem wycieczkowym.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
ZALETY
|
WADY
|
Aparat zasługuje naszym zdaniem na wyróżnienie “Dobra Cena“.
W tym segmencie warto jeszcze zwrócić uwagę na Samsunga WB700. Ten kieszonkowy superzoom został wyposażony w wydajną, choć nieco głośną optykę, umożliwiającą 18-krotne przybliżenie kadru. Zaplecze programowe oferuje zaś dostęp do pełnego trybu nastaw ręcznych oraz zestawu ciekawych efektów artystycznych. Jeśli wolicie pozostać przy marce japońskiej, zerknijcie na Olympusa SZ-20. Uzbrojony w matrycę CMOS BSI, charakteryzuje się podwyższoną wydajnością przy kiepskich warunkach oświetleniowych oraz obsługuje standard Full HD. Warto też wspomnieć o funkcji fotografowania 3D.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies