Dzisiaj światło dzienne ujrzał Panasonic Lumix DMC-G5 – nowy EVIL ze słynnej serii kompaktów z wymienną optyką. Producent w informacji prasowej wielokrotnie podkreśla rewelacyjną jakość obrazu, którą oferuje duet matrycy Live MOS oraz nowego procesora Venus Engine VII FHD. Miłośnicy systemu Mikro Cztery Trzecie długo czekali na ten model, który już samą specyfikacją obiecuje wysoką funkcjonalność zarówno przy fotografowaniu, jak i filmowaniu. Według producenta urządzenie ma szansę całkowicie zastąpić amatorskie lustrzanki. Postanowiliśmy na własną rękę ocenić ile prawdy tkwi w tych zapewnieniach.
Kompaktowe rozmiary, design lustrzanki
Japoński producent utrzymuje, że G5 nie jest bezpośrednim następcą G3, a jedynie jego alternatywną, zmodernizowaną wersją. Tym samym G3 pozostanie na rynku, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Tymczasem nie mogę się pozbyć wrażenia, że projektanci bardzo mocno trzymali się formy wyznaczonej przez dotychczasowego flagowca. Postanowili jednak zaczerpnąć z designu współczesnych lustrzanek, co wyraźnie wpłynęło na wygląd i ergonomię pracy. Możliwe, że to jest właśnie powodem pozostawienia obu modeli na rynku.
Obudowa EVILa mierzy 119,9 x 83,2 x 70,8 mm. Jak widać jest to wciąż aparat o relatywnie małych gabarytach. Waży przy tym około 350 gramów. Dokładając obiektyw stworzymy zestaw, który dociąży już odpowiednio naszą rękę i zredukuje ewentualne drgania podczas fotografowania i filmowania. Wciąż będzie jednak posiadał kompaktowy charakter odpowiedni dla tego segmentu urządzeń. Tutaj warto wspomnieć o wyraźnie zaznaczonym gripie, który ewoluował od modelu G3 do formy lepiej przypominającej DSLR. Uchwyt jest głębszy i wyprofilowany w formę wklęsłą od wewnątrz (w przeciwieństwie do stożkowatego uchwytu znanego z G3).
Na pokładzie znajdziemy aż trzy przyciski funkcyjne.
Projektanci dokonali niewielkich zmian w interfejsie, dodając, zmieniając lub przesuwając niektóre elementy. Przede wszystkim lista kontrolerów wzbogaciła się o dźwignię umieszczoną za spustem migawki. Odpowiada za zoomowanie (jeśli akurat korzystamy z kompatybilnej optyki) oraz za zmianę parametrów ekspozycji i migawki. Ponadto, na pokładzie znajdziemy aż trzy przyciski funkcyjne, nie licząc dodatkowych dwóch dostępnych tylko z poziomy interfejsu cyfrowego. Jak widać producent wyszedł naprzeciw osobistym upodobaniom – każdy fotograf może skonfigurować aparat według własnych potrzeb.
Do pozostałych elementów interfejsu można zaliczyć między innymi pierścień trybów, koło nastaw, srebrny kontroler złożony z pięciu przycisków, przycisk nagrywania. Spust migawki został osadzony na szczycie gripu. Na pierwszy rzut oka, rozlokowanie poszczególnych przycisków wydaje się być logiczne i podyktowane komfortem pracy.
Możemy korzystać tylko z panelu dotykowego, tylko z interfejsu zewnętrznego lub z obu jednocześnie.
Tylny panel zdominował duży wyświetlacz LCD osadzony na podwójnym przegubie, umożliwiającym ruch w zakresie 180 i 270 stopni. Docenią to amatorzy fotografowania z niskich i wysokich perspektyw. Podobnie jak w przypadku G3, ekran został zaprojektowany w oparciu o technologię dotyku, ale charakteryzuje się podwyższoną rozdzielczością 920 tys. punktów. Należy zwrócić uwagę na wybór jaki producent oferuje użytkownikowi. Możemy korzystać tylko z panelu dotykowego, tylko z interfejsu zewnętrznego lub z obu jednocześnie.
Aparat został wyposażony w elektroniczny wizjer, o rozdzielczości 1.440.000 punktów. Pokrycie kadru jest oczywiście stuprocentowe, a korekta dioptrii obejmuje zakres +/-4 punktów. Pod ciemnym prostokątem poniżej wizjera kryje się czujnik zbliżeniowy odpowiadający za wygaszanie i włączanie ekranu dotykowego. Panasonic Lumix DMC-G5 oferuje ponadto dostęp do mikrofonu stereofonicznego, złącza gorącej stopki oraz lampy błyskowej typu pop-up uzbrojonej w ręczny spust. Za zasilanie odpowiada akumulator litowo jonowy, tradycyjnie schowany wraz z kartą pamięci w gripie.
Wysoka funkcjonalność
Panasonic Lumix DMC-G5 został zaprojektowany z myślą zarówno o fotografowaniu, jak i filmowaniu. Producent próbując znaleźć złoty środek pomiędzy tymi funkcjami musiał odnieść się zarówno do podzespołów, ergonomii, jak i strony programowej urządzenia. Jaki był tego efekt? Wymiana matrycy i procesora (względem modelu G3), na szybsze i wydajniejsze jednostki. Dzięki takiej konfiguracji aparat „wyciąga” 6 klatek w pełnej rozdzielczości na sekundę przy fotografowaniu ciągłym.
Ponadto, nowy algorytm redukcji szumów poszerzył zakres czułości do ISO 12.800 (a co za tym idzie również zakres użytecznych, z punktu widzenia jakości obrazu, czułości). Pomimo tych wszystkich zalet, wciąż jednak nie widać wyższości premierowego aparatu nad klasycznymi lustrzankami cyfrowymi. Czy zatem producent chce przekonać konsumentów?
Elektroniczna migawka zagwarantuje nam bezgłośne fotografowanie.
Przede wszystkim warto wspomnieć o migawce. Użytkownik ma dostęp zarówno do klasycznej migawki, jak i jej elektronicznego odpowiednika. Drugą opcję możemy bez większych problemów włączyć z poziomu menu. Zagwarantuje nam bezgłośne fotografowanie, co docenią amatorzy zdjęć przyrody.
Projektanci uzbroili G5 w unikalną, niespotykaną do tej pory technologię, którą producent określa mianem Touchpad AF. Jest związana bezpośrednio z ekranem dotykowym. Umożliwia wyostrzenie obrazu w punkcie wskazanym na wyświetlaczu, przy jednoczesnym kadrowaniu przy pomocy wizjera EVF. Ciężko tu dyskutować o zaletach takiego rozwiązania. Niektóre osoby mogą je jednak uznać za nieprzydatne – wszystko zależy od tego, którego oka używamy do kadrowania.
Projektanci uzbroili G5 w unikalną, niespotykaną do tej pory technologię Touchpad AF.
Ostatnią przewagą G5 nad większością (jeśli nie wszystkimi) lustrzanek, jest opcja filmowania. Aparat oferuje nam dostęp do Full HD, ale w kilku różnych wariantach – w tym w trybie 50p. Na uwagę zasługuje również bardzo wysoki bitrate sięgający poziomu 28 Mbit/s. Więcej rejestrowanego materiału oznacza większy rozmiar plików wynikowych, ale też lepsze odwzorowanie kolorów i wyższą jakość obrazu. Takich parametrów można się spodziewać po sprzęcie zaprojektowanym specjalnie z myślą o kręceniu klipów.
Pomijając na tym etapie aspekt jakości obrazu, nie sposób nie zauważyć wysokiej funkcjonalności, jaką prezentuje sobą aparat. To może być sprzęt typowo amatorski, ale swój potencjał ukaże dopiero w rękach osób, które doskonale wiedzą czego oczekują od urządzenia i wiedzą jaki efekt chcą uzyskać. Jeśli miałbym sięgnąć po niego bez wcześniejszego przetestowania, zaryzykowałbym. Tymczasem nie mogę się doczekać, kiedy trafi w moje fotomaniaKalne ręce na szczegółowe testy.
A co Wy sądzicie o Panasonic Lumix DMC-G5
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
faktycznie, gabarytowo wygląda jak lustrzanka
Dziwne są te wszystkie nowości jakby wszystkie takie same tylko ,obiektywy podobne , a każda firma pisze o własnych niespotykanych właściwościach optyki. Po każdej premierze druga taka sama tylko logo się zmienia .Tak jakby wszystko było szyte jedną ręką.Czyżby to znowu zbieg okoliczności.
Jestem troche zawiedziny tym że jest większy od G3. Myślałem, że miniaturyzacja to kierunek także dla formatu M4/3. Ale ogólnie czekałem na model podobny do G3 z dobrym filmem.
Super aparat. Ogólnie serie Panasonica – LUMIX z wymienną optyką są na wysokim poziomie. Sam posiadam GF2 i robi bardzo dobrej jakości zdjęcia. Wszelkie kompakty mu nie dorównują.
@CEPAN, używasz Lumixa, napisz proszę, czy warto wyłożyć te 3k na G5 czy kupić tańszy, starszy model G3? Wiem, ze GF2 to trochę inna konstrukcja, ale zawsze to LUMIX, więc i ergonomia podoba:). Miałem oba przed sobą, dobrze leżą w dłoni. Szkoda, że zdjęć nie mogłem zrobić, by się przekonać osobiście do któregoś z nich. Obiektywy kitowe to te 14-42 i są ok, ale i tak trzeba dokupić coś o ogniskowej do 200mm chociaż. patrząc na problemy z kompatybilnością szkieł w tym systemie, zostaje zakup oryginalnego od Panasonica. To już poleci grubo po portfelu, choć wtedy jest pewność, że AF będzie działał jak należy