Zestaw, który zawitał do maniaKalnej redaKcji zawierał następujące elementy:
Już po pierwszych oględzinach trzeba przyznać, że Olympus PEN E-PM1 jest miły dla oka. Konstrukcja, choć smukła i niewielka posiada wiele załamań, a linia obudowy została poprowadzona bardzo łagodnie. Niewielkie gabaryty to niestety mit. Sam korpus oczywiście jest wystarczająco mały, by zmieścił się w kieszeni marynarki, ale gdy tylko doczepimy obiektyw, cała konstrukcja staje się trochę niewygodna nie tylko w transporcie, ale też w obsłudze. Problem rozwiązałby szczątkowy uchwyt z prawej strony, którego niestety brak.
Front aparatu jest gładki, nie licząc bagnetu na obiektyw i przycisku jego zwolnienia. Górna listwa została uzbrojona w port akcesoriów, mikrofon stereofoniczny wraz z głośnikiem oraz dwa guziki – spust migawki oraz on/off. Na prawym boku znajdziemy ukryte za gumową klapką złącza USB A/V oraz mini HDMI. Spód aparatu kryje gwint do mocowania na statywie oraz gniazda kart pamięci i akumulatora (schowane za prostą, uchylną osłoną). Na tylnym panelu został umieszczony oczywiście wyświetlacz LCD, elementy interfejsu oraz pionowa gumowa przystawka, na której możemy oprzeć kciuk podczas fotografowania.
Obudowa aparatu została wykonana prawie w całości z metalu. Zwiększa to ciężar, ale też gwarantuje podwyższoną wytrzymałość. Poszczególne elementy zostały dobrze spasowane, a ruchome części dobrze zabezpieczone. Ekran LCD wraz z większą częścią tylnego panelu został dodatkowo okryty przejrzystą taflą z tworzywa sztucznego, która bardzo dobrze komponuje się z designem urządzenia. Faktura gumowej przystawki dodatkowo zwiększa tarcie, co choć trochę rekompensuje brak gripu.
Olympus PEN E-PM1 został przygotowany do obsługi kart pamięci typu SD/SDHC/SDXC. Gniazdo zostało ulokowane na spodzie aparatu pod uchylną klapką, której nie sposób otworzyć przez przypadek podczas użytkowania aparatu. Ponadto w tym miejscu znajdziemy miejsce na akumulator, unieruchomiony metalową blaszką.
Kompakt jest zasilany baterią litowo-jonową typu BLS-5, o pojemności nominalnej 1.150 mAh. W teorii pozwala na wykonanie około 330 zdjęć – w praktyce nie przekroczymy 200 fotografii. Włączony wyświetlacz oraz eksperymentowanie z różnymi ustawieniami skracają żywotność baterii. Podłączając do portu akcesoriów lampę błyskową musimy wprowadzić kolejną poprawkę do wydajności akumulatora obniżając ją do niespełna 100 zdjęć na jednym ładowaniu.
Podstawowym sposobem ładowania baterii jest ładowarka BCS-5. Jest mała, lekka i poręczna w transporcie. Dołączony kabel zasilania możemy trzymać zwinięty osobno.
Olympus PEN E-PM1 nie posiada wbudowanej lampy błyskowej. Możemy natomiast podczepić lampę zewnętrzną pod port akcesoriów. Do zestawu kitowego jest dołączony model FL-LM1. Niewielka, kompaktowa konstrukcja flesza idzie w parze z jego mocą i funkcjonalnością. Charakteryzuje się liczbą przewodnią 10. Aktywuje się ją przez ręczne podniesienie – niestety mamy do wyboru tylko jeden kierunek błysku.
Dostępne tryby kontroli błysku to:
bez błysku
|
|
podwójny błysk wyprzedzający
|
Już po kilku pierwszych minutach spędzonych z aparatem, użytkownik ma szansę się przekonać, że „Mini” w sygnaturze nie dotyczy tylko gabarytów urządzenia. Interfejs został ograniczony do niezbędnego minimum zarówno w ilości przycisków, jak i ich wielkości. Malutkie guziki są niemal wtopione w tworzywo sztuczne przekrywające tylni panel. Znajdziemy tam cztery przyciski (info, menu, tryb wyświetlania zdjęć oraz OK) oraz wielofunkcyjny manipulator połączony z pierścieniem wyboru. Niemal u szczytu znajdziemy jeszcze przełącznik trybu nagrywania.
Rozmieszczenie poszczególnych elementów interfejsu zostało dobrze przemyślane, chociaż ich rozmiar i gabaryty aparatu utrudniają pracę z urządzeniem. Użytkownik szybko się przekona, że ciągłe żonglowanie poszczególnymi ustawieniami nadwyręży mięśnie kciuka i nadgarstka. Zadowolone natomiast będą osoby przyzwyczajone do korzystania z trybów automatycznych.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies