Od kilku miesięcy ze smutkiem informowaliśmy Was o coraz większych kłopotach jednego z najbardziej rozpoznawalnych producentów sprzętu fotograficznego. Amerykański gigant w ciągu ostatnich kilku lat mocno podupadł na zdrowiu – kondycja przedsiębiorstwa stała się na tyle kiepska, iż plotki o ewentualnym przejęciu firmy stały się powszechne. Sytuacji nie poprawił raport finansowy za ubiegły rok – według wielu specjalistów Eastman Kodak Company, właściciel niegdyś najbardziej poważanej marki na rynku, sięgnął dna. Przed trudnym zadaniem uratowania tonącego okrętu stanął długoletni prezes Kodaka – Antonio M. Perez, który zapowiedział daleko idące zmiany w strukturze firmy. Analiza głównych punktów planu ratunkowego nie pozostawia złudzeń – wizerunek jaki znamy przechodzi do historii.
Matryce CMOS idą pod młotek
Szukając oszczędności Perez zwrócił się w stronę oddziału odpowiedzialnego za produkcję i rozwój matryc typu CMOS. Niektórzy z Was chwycą się zapewne w tym momencie za głowę – ten segment działań Kodaka z reguły oceniany był przecież bardzo pozytywnie. Bogate portfolio patentów i ciekawy wybór gotowych układów zadecydowały o tym, iż to właśnie czujnik autorstwa amerykańskiego giganta stanowi do dziś serce tak uznanych konstrukcji, jak na przykład Leica M9.
Niestety, prestiż i uznanie to jedno, a realia rynkowe drugie – w efekcie ostatnich decyzji na szczycie firmy, oddział zajmujący się matrycami jeszcze w tym roku trafi pod młotek. Jedyne co powstrzymuje Pereza przed natychmiastowym pozbyciem się niechcianego bagażu to niska wartość rynkowa takiej transakcji. Według analityków lepiej jest bowiem poczekać kilka miesięcy dłużej licząc na to, że podnosząca się z kryzysu gospodarka umożliwi podbicie ceny do wyższego pułapu. Nie wnikając jednak w marketingowe niuanse jedno wydaje się być pewne – zaprezentowana jesienią zeszłego roku matryca KAI-29050 może być ostatnim projektem sygnowanym jeszcze przez logo Kodaka.
Odwrót od kompaktów
Poza decyzjami o „wyprzedażach technologicznych” władze Kodaka zajęły również stanowisko w kwestii dalszej produkcji kompaktów. Choć bliższe szczegóły ustaleń nie zostały jeszcze publicznie zaprezentowane, Pradeep Jotwani (głowa oddziału Consumer Digital Imaging Group) dość jasno dał do zrozumienia, iż polityka firmy ulegnie zasadniczej zmianie. Zamiast konkurować z tanimi lustrzankami i coraz popularniejszymi telefonami komórkowymi, Kodak rozważy pozostawienie jedynie najbardziej opłacalnych projektów, odcinając się całkowicie od reszty. Czy pod pojęciem zyskownego rozwiązania kryje się konkretna grupa aparatów, tego jeszcze nie wiemy. Można jednak założyć, iż jeśli amerykański producent zdecyduje się podtrzymać jakąkolwiek rodzinę kompaktów, będzie to zapewne seria umiarkowanie popularnych super zoomów w rodzaju Kodaka Z981.
Cięcia będą nieuniknione
Doniesienia z wyżyn firmy wzbudziły niemały popłoch w środowisku pracowników Kodaka. I nie bez powodu. Poza sprzedażą części swoich oddziałów, znane przedsiębiorstwo planuje również zredukować etaty i zamknąć część produkcji w Rochester – miejsca słynnego z produkcji filmów światłoczułych. Biorąc pod uwagę, iż na chwilę obecną mówimy tu o czwartym pod względem ilości miejsc pracy zakładzie, to jasnym się staje, iż restrukturyzacja Kodaka jest poważnym ciosem dla lokalnej gospodarki. W tym kontekście szczególnie ponuro wyglądają statystyki rejestrujące stopniowy upadek firmy, która niegdyś posiadała największy kompleks produkcyjny w tym regionie.
Jak nie aparaty, to co?
Zapewne wielu z Was zadaje sobie teraz pytanie, jaką to przyszłość dla Kodaka wymyślił Perez wraz z zarządem. Odpowiedź niektórych fotoManiaKów może zaskoczyć. W ciągu najbliższych kilku lat Kodak skoncentruje się na zmaksymalizowaniu zysków z tych dziedzin, które zdaniem amerykańskich biznesmenów najlepiej rokują – z drukarek (zarówno tych dedykowanych przeciętnemu Kowalskiemu, jak i profesjonalnych rozwiązań komercyjnych) oraz pokrewnych segmentów: druku opakowań i produkcji oprogramowania roboczego. Zaskoczeni?
Wbrew pozorom ostatnie decyzje Pereza mają głębokie uzasadnienie ekonomiczne – według Ulyssesa Yannasa z Buckman, Buckman & Reid, Kodak ma szansę na bardzo zyskowny interes – odcinając przynoszące straty oddziały związane z produktami typowo fotograficznymi i redukując wydatki na pracowników, amerykański gigant będzie mógł w pełni skoncentrować się na sprzedaży przynoszącego duży zysk tuszu (i przy okazji – drukarek).
Czy to pomoże firmie Pereza wyjść cało z opresji? Być może. Nie miejmy jednak złudzeń – to już nie będzie ten sam Kodak, do którego marki zdążyliśmy się tak dobrze przyzwyczaić…
Źródła: Bloomberg, Democratand Chronicle, Kodak, Market Watch
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.