Zima już w pełni. Fotografowanie o tej porze roku nie każdemu przypada do gustu jednak wielu z Was z pewnością wybiera się niebawem na narciarskie urlopy. I tutaj zaczynają pojawiać się dylematy jaki wybrać aparat, jak go chronić i jak robić zdjęcia aby jak najlepiej utrwalić niezapomniane narciarskie przygody. Zacznijmy więc od spraw czysto technicznych.
Kupno aparatu zawsze jest związana z budżetem jaki chcemy, a bardziej jaki możemy przeznaczyć na zakup odpowiedniego sprzętu. Jeżeli nie posiadacie jeszcze aparatu a wybieracie się właśnie na narty to ta cześć poradnika jest właśnie skierowana do Was.
Przeglądając różne fora i zapytania różnych użytkowników podstawowym pytaniem jest zwykle jaki aparat jest najbardziej wytrzymały na zimowe warunki i przy tym oczywiście w większości chodzi o aparat małych gabarytów.
Godnym polecenia jest oczywiście bezkonkurencyjna seria Olympusa znana od ostatniego czasu pod nazwą TOUGH. Kompakty Olympusa jak do tej pory wiodły prym w kategorii aparatów do zadań specjalnych. W wakacje pisaliśmy o aparatach na plaże, które w większości zostały sklasyfikowane pod względem wodoodporności i wytrzymałości na upadki. W przypadku urlopu zimowego sytuacja przedstawia się podobnie, przy czym ważna jest odporność na niskie temperatury. Aparaty, które przedstawiamy niżej w większość wytrzymują do temperatury -10 stopni Celsjusza. Z pewnością godnymi polecenia są kompakty:
– Ricoh Caplio 500G Wide
– Olympus mju 850 SW
– Olympus mju 1030 SW
– Olympus mju 1050 SW
– Olympus mju TOUGH-6000
– Olympus mju TOUGH-8000
Dwa modele Olympus µ TOUGH-8000 i µ TOUGH-6000, to moim zdaniem jedno z najlepszych rozwiązań na rynku, które można polecić amatorom białego szaleństwa. Poza standardowymi już w tej serii funkcjami chroniącymi przed mrozem, upadkiem i dopasowywaniem się jasności wyświetlacza niezwykle ciekawa jest możliwość obsługi aparatu poprzez pukanie w odpowiednie części obudowy. Narciarze i snowboardziści docenią z pewnością ta funkcję dzięki niej nie potrzeba ściągać grubych rękawic aby wykonać zdjęcie.
Panasonic również wypuścił kilka dni temu aparat, który z pewnością zadowoliłby zapaleńców zimowych sportów, jednak niestety z pewnością nikt nie zdąży go nabyć w tym sezonie ponieważ dostępny jest jak na razie tylko w USA. Dla zachęty można jednak przeczytać o Panasonicu Lumixie DMC-FT1 o którym pisaliśmy kilka dni temu.
Co w przypadku jeżeli posiadamy aparat i nie należy on do gatunku aparatów „wytrzymałych na wszystko”??
W takim wypadku musimy stosować się do kilku podstawowych zasad. Pamiętajmy przede wszystkim o tym, że wszelka elektronika nie lubi gwałtownych skoków temperatur i niestety najbardziej nie lubi tych ujemnych. Zatem aparat należy stopniowo przygotować do panujących warunków. Nie powinno się trzymać aparatu ani w ciepłym miejscu ani na wierzchu i wyciągać go tylko i wyłącznie na czas wykonania zdjęcia. Jeżeli zdecydowaliśmy się zabrać nasz sprzęt na stok trzymajmy go w plecaku, torbie lub w zewnętrznej kieszeni kurtki. Pamiętajmy szok termiczny jest największym zagrożeniem. Ważne jest również aby aparat schować zaraz po wykonaniu zdjęcia.
Kolejna praktyczna wskazówka dotyczy akumulatorów. W tym przypadku sytuacja jest odwrotna. Akumulator zawsze powinien być trzymany w miejscu ciepłym czyli np. w wewnętrznej kieszeni kurtki narciarskiej, zdecydowania jak najbliżej ciała. Jeśli mamy tylko jedną baterię a w większości przypadków tak jest wyciągajmy ją po wykonaniu zdjęcia. Warto oczywiście zaopatrzyć się w zapasowy akumulator wtedy możemy być mniej ostrożni.
Kolejna przydatną wskazówką jest kwestia dbałości o sprzęt fotograficzny po powrocie ze stoku. Zwykle większość z nas nie myśli o sprzęcie elektronicznym i jego wrażliwości na skoki temperatur. Po skończonej jeździe wsiadamy do samochodu kładziemy nasz aparat na siedzeniu obok i włączamy ogrzewanie, lub wracamy do hotelu, schroniska pensjonatu i podobnie postępujemy z naszym cyfrowym sprzętem czyli kładziemy go ciepłym miejscu. I to jest podstawowy błąd. Powtarzamy jeszcze raz szok termiczny dla aparatów cyfrowych jest najgorszą rzeczą jaka może im się przytrafić.
W takich przypadkach pojawia się problem kondensacji, bardzo często aparaty po prostu przestają po takich zabiegach sprawnie działać. Rada jest następująca starajmy się nasz aparat „ogrzewać” stopniowo. Jeżeli wsiadamy do samochodu schowajmy nasz aparat do bagażnika tam jak wiadomo temperatura będzie zdecydowanie niższa niż wewnątrz pojazdu. A co w przypadku gdy wracamy do ciepłego pokoju. W tym wypadku starajmy się nasz aparat stopniowo trzymać w różnych pomieszczeniach przedpokój, hol, jakaś piwnica.
Co jeśli o wszystkim zapomnimy?
Wtedy pozostaje ostatnia deska ratunku czyli należy nasz aparat pootwierać, wyciągnąć baterię, kartę pamięci jeśli jest to lustrzanka ściągnąć obiektyw, generalnie pootwierać wszystko co się da i zostawić w miejscu średnio ciepłym i suchym aby nasz aparat powoli i stopniowo się wysuszył. Ważne jest aby nie zostawiać go w miejscu gdzie panuje spora wilgoć i skrajne temperatury.
Na razie wystarczy w kolejnej odsłonie poradnika postaramy się przybliżyć kilka sztuczek związanych z fotografowaniem w zimowej aurze.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.