Panasonic Lumix GF2 jest następcą popularnego EVIL’a GF1. Do niedawna jeszcze trwały spekulacje nad formą i możliwościami nowego modelu, dziś jednak wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Rzecznicy prasowi Panasonica wyciągnęli bowiem kompakt na światło dzienne i ogłosili oficjalną datę premiery.
Sercem konstrukcji jest matryca typu Live MOS, o rozdzielczości 12,1 megapikseli. Projektanci uzbroili urządzenie w procesor obrazu Venus Engine FHD, który dzięki technologii 3DNR oraz CNR zajmie się redukcją szumów. Na liście wyposażenia znajdziemy również 3-calowy, dotykowy wyświetlacz LCD (460.000 punktów). Aparat będzie kompatybilny z obiektywami systemu Mikro Cztery Trzecie, w tym – z nowym szkłem Panasonica dedykowanym zdjęciom stereoskopowym. Wszystkie podzespoły zamknięto w niewielkiej, aluminiowej obudowie, o wymiarach mniejszych o około 19% względem poprzedniego modelu serii.
Kompakt oferuje możliwość nagrywania filmów w rozdzielczości 1.920×1.080/60i oraz w standardzie AVCHD (1.280×720/60p). GF2 został wyposażony w technologię DRS, działającą na zasadzie filtra rozpraszającego pył przed matrycą. Interesującą funkcją wydaje się być system inteligentnego ostrzenia, który raz wycentrowany na obiekcie będzie go śledził, nawet w ruchu. Producent zadbał również o cały wachlarz usprawnień programowych. Znajdziemy wśród nich Intelligent Scene Selector (automatyczne dostosowanie ustawień do wybranego na panelu dotykowym obiektu), funkcję wykrywanie twarzy, 17 trybów pracy oraz zaawansowaną konfigurację balansu bieli.
Panasonic Lumix GF2 będzie dostępny w czterech wariantach kolorystycznych, już w styczniu przyszłego roku. W sprzedaży pojawi się w dwóch zestawach – ze stałoogniskowym obiektywem DMC-GF2C 14 mm F2.5 oraz z DMC-GF2K 14-42 mm. Sugerowana cena wciąż pozostaje tajemnicą, ale nie powinna przekroczyć 1.000 USD (2.800 PLN).
Źródło: Panasonic
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Bardzo ciekawy aparat, który przy odpowiedniej reklamie może narobić niezłego zamieszania na rynku. Swoją drogą bardzo mądrze ze strony projektantów, że nie dali się ponieść modzie na „dotyk” i zostawili możliwość tradycyjnej obsługi nastaw i nawigacji.
Kurczę, ładny 😉 Jako kieszonkowiec i uzupełnienie lustrzanki jak znalazł.