Zawartość zestawu nie odbiega od dzisiejszych standardów. W pudełku znajdziemy aparat Samsung ST1000, akumulator litowo-jonowy SLB-11A, zasilacz sieciowy, pasek na rękę, instrukcję, kable USB i audio-wideo oraz płytę z oprogramowaniem i sterownikami.
Pod względem wizualnym ST1000 prezentuje się przyzwoicie. Prosta i stosunkowo cienka obudowa wykonana została z tworzywa sztucznego i z wyjątkiem lśniącej płyty frontowej, pokryta jest matowym laminatem. Obiektyw został całkowicie zabudowany i pozostaje wewnątrz obudowy bez względu na długość ogniskowej. Aparat jest zdecydowanie płaski w przekroju – nie znajdziemy tutaj nawet lekko wyprofilowanego uchwytu, przez co cierpi niestety komfort fotografowania.
Gabaryty urządzenia przyjemnie zaskakują. Pomimo ogromnej ilości dodatkowych elementów wyposażenia, kompakt mierzy tylko 99.8×60.8×18.9 mm i waży około 156 gramów (bez baterii i karty pamięci). Dzięki temu ST1000 doskonale się spełni w roli podręcznego i kieszonkowego aparatu na każdą okazję.
Tylną ścianę urządzenia zdominował duży, 3,5-calowy, dotykowy wyświetlacz LCD, o imponującej rozdzielczości 1 152 000 punktów. Jest on, jak łatwo zgadnąć, jedynym sposobem obsługi aparatu.
Wielofunkcyjne gniazdo (HDMI/USB/AV/DC) zainstalowano w spodniej części, zaraz obok mocowania statywowego. Całości dopełnia jeszcze panel górny, na którym znalazło się miejsce dla dźwigni sterującej zbliżeniem, przycisku migawki, podglądu wykonanych zdjęć, anteny GPS oraz włącznika ON/OFF. Jak widać więc, ilość wyprowadzonych elementów interfejsu jest absolutnie minimalna. Trzeba jednak przyznać, iż ich rozmieszczenie jest bardzo wygodne i dobrze pomyślane.
Warto przy tym podkreślić raz jeszcze, że konstrukcja ST1000 jest bardzo mocno oparta o dotykowy ekran. Jeśli więc nie przepadamy za tego typu rozwiązaniami, wybór tego aparatu będzie pomyłką.
Wszystkie elementy konstrukcyjne są dobrze spasowane, przyciski i dźwignia chodzą gładko, a obudowa sprawia wrażenie solidnej i wytrzymałej. Całość prezentuje się przy tym bardzo elegancko – aparat bardziej przypomina smartfona niźli klasyczny cyfrowy kompakt.
Samsung ST1000 obsługuje niestety jedynie karty microSD do 4 GB pojemności. Wewnętrzna pamięć urządzenia ma 100 MB i pozwala na zapisanie około 22 zdjęć w pełnej rozdzielczości. Gniazdo nośników znajduje się pod komorą akumulatora, do której dostęp prowadzi od spodniej strony kompaktu. Ponadto, znajdziemy tutaj także wielofunkcyjne złącze HDMI/USB/AV/DC.
Za zasilanie odpowiada akumulator litowo-jonowy SLB-11A o pojemności 1 130 mAh, którego wydajność oceniono na 200 zdjęć na jednym ładowaniu. W rzeczywistości jednakże, jest to wartość prawdziwa jedynie w przypadku, kiedy będziemy unikać korzystania z lampy błyskowej, wyłączymy moduł GPS i nie będziemy zbyt intensywnie eksploatować ekranu LCD. W czasie normalnego użytkowania aparatu, realna wydajność ogniwa spada do około 160 zdjęć na jednym ładowaniu. To bardzo słaby wynik – w praktyce, aby cieszyć się komfortem fotografowania, doposażyć się będziemy musieli w przynajmniej jeden akumulator zapasowy. Jest to niestety cena, jaką należy zapłacić za możliwość używania dotykowego ekranu i anteny GPS.
ST1000 posiada wbudowaną lampę błyskową, której maksymalny zasięg wynosi 3.3 metra dla najkrótszej ogniskowej i 2.4 metra w wypadku najdłuższej ogniskowej (są to rzeczywiste wartości dla automatycznych nastaw ISO), przy czasie ładowania równym około 4 s. W praktyce zatem, ten element wyposażenia kompaktu Samsunga wypada raczej przeciętnie na tle konkurencji.
Dostępne tryby kontroli błysku to:
Jak wspomniałem już wcześniej, pod względem ilości przycisków ST1000 prezentuje się bardzo skromnie. Poruszać się po ustawieniach i trybach będziemy jedynie z pomocą dotykowego wyświetlacza LCD, co może początkowo stanowić pewne utrudnienie dla osób nienawykłych do tego typu rozwiązań.
Pierwszym z elementów sterowania jest tarcza wyboru trybów, znajdująca się w lewym górnym rogu ekranu. Do naszej dyspozycji oddano sześć możliwości:
W zależności od wybranego trybu pracy konfigurowane jest podręczne menu, dostępne po naciśnięciu strzałki w dolnej części ekranu. W poniższym przykładzie, po uaktywnieniu nastaw automatycznych możemy dodatkowo manipulować (między innymi) parametrami pomiaru światła, funkcją wykrywania twarzy, rozdzielczością zdjęcia, jakością kompresji oraz dodatkowymi efektami.
W prawej części ekranu znajdziemy dotykowe przyciski odpowiedzialne za wyświetlenie poszczególnych menu: ogólnych ustawień, bezprzewodowej łączności i GPS. Warto także wspomnieć o czwartym z elementów – przycisku Smart Gesture. Przy uaktywnieniu tego elementu interfejsu, wbudowany w aparat czujnik grawitacyjny rejestruje ruchy dłoni i przekłada je na poszczególne, wcześniej zaprogramowane polecenia. W ten sposób możemy na przykład zarządzać funkcjami aparatu, obracać lub usuwać zdjęcia, albo tworzyć pokazy slajdów z pomocą jednej tylko ręki, bez konieczności dotykania wyświetlacza.
Do naszej dyspozycji oddano także możliwość wydawania niektórych komend poprzez rysowanie odpowiednich symboli na ekranie. Choć początkowo może wydawać się to jedynie zbędnym gadżetem, w rzeczywistości jest to niezwykle użyteczne rozwiązanie, dużo szybsze niż tradycyjne naciskanie klawiszy.
Poza dotykowym wyświetlaczem, interfejs ST1000 uzupełnia jeszcze spust migawki, przycisk podglądu zdjęć i dźwignia zbliżenia, odpowiedzialna także za powiększenie i zmniejszanie oglądanego obszaru w trybie odtwarzania.
Obsługa aparatu jest bardzo intuicyjna i niezwykle prosta, za co specjalistom z Samsunga należą się wyrazy uznania. Niestety, nie zabrakło także pewnych niedogodności. Największą pośród nich jest stosunek wielkości obudowy do rozmiaru samego wyświetlacza. To, że ekran zajmuje niemalże całą tylną ścianę powoduje, iż jest bardzo mało miejsca na wygodny uchwyt, a co gorsza – łatwo jednym z palców przez przypadek uruchomić któreś z podręcznych menu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies