Olympus PEN E-P1 to jeden z pierwszych aparatów w systemie Mikro Cztery Trzecie, a co za tym idzie – konstrukcja zdecydowanie pionierska. Łączy w sobie nowoczesne rozwiązania technologiczne i wzornictwo silnie nawiązujące do klasycznych lustrzanek z lat siedemdziesiątych. Choć o portfele klientów walczy już blisko rok, radzi sobie doskonale, cały czas pozostając jednym z najchętniej wybieranych urządzeń w swoim segmencie.
Czy jednak rzeczywiście jest to model tak udany, jak twierdzi japoński producent? Specjalnie dla Was fotoManiaK starannie przeegzaminował aparat Olympusa. Zapraszam do lektury testu oraz zapoznania się z galerią przykładowych fotografii, które znajdziecie w naszej bazie zdjęć testowych.
- 1. Otwieramy pudełko
- 2. Budowa
- Elektronika i optyka
- Funkcjonalność
- Zdjęcia testowe
- Specyfikacja
- Podsumowanie i ocena
- Galeria zdjęć E-P1
Testowany model trafił do redakcji fotoManiaKa dzięki uprzejmości firmy Olympus Polska.
Otwieramy pudełko
Zestaw, który miałem przyjemność testować jest najbogatszym pakietem dla E-P1 w ofercie Olympusa. W pudełku znajdziemy zatem:
- korpus aparatu (srebrny);
- obiektyw M.ZUIKO ED 14-42 mm f3.5-5.6 (czarny);
- obiektyw M.ZUIKO 17 mm f2.8 (srebrny);
- celownik optyczny VF-1 (dedykowany dla obiektywu M.ZUIKO 17 mm f2.8);
- baterię litowo-jonową BLS-1;
- ładowarkę BCS-1;
- pasek na ramię;
- kabel USB (CB-USB6)
- kabel wideo (CB-VC2)
- oprogramowanie OLYMPUS Master 2;
- oprogramowanie OLYMPUS Studio 2 Trial (wersja testowa);
- instrukcję obsługi;
- kartę gwarancyjną.
Budowa
Wygląd
E-P1 to nie tylko pierwszy aparat Olympusa w systemie Mikro Cztery Trzecie, ale jednocześnie wielki powrót do stylistyki lat sześćdziesiątych. Znajdziemy tutaj zarówno nawiązania do modelu PEN-F jak i wyraźne inspiracje konstrukcją słynnej Leiki M8. Pod względem wizualnym, aparat prezentuje się znakomicie. W metalowej obudowie przeważają proste linie oraz gładkie powierzchnie pozbawione wzorów i ozdób, a uchwyt wykończony został eleganckim materiałowym akcentem. Korpus dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych: klasycznej chromowanej z czarnymi akcentami oraz białej.
Projektanci Olympusa położyli szczególny nacisk na zachowanie niewielkich gabarytów urządzenia, dzięki czemu PEN jest niewiele masywniejszy niż klasyczne kompakty. Przy wymiarach 120.5x70x35 mm i wadze 335 gramów (bez karty i akumulatora), E-P1 doskonale się spełni jako podręczny i kieszonkowy aparat na każdą okazję.
Dużą część tylnej ściany urządzenia zajął 3-calowy wyświetlacz LCD o rozdzielczości 230 000 punktów. Po jego prawej stronie znajdziemy szereg przycisków i pokręteł, stanowiących trzon interfejsu aparatu. Wielofunkcyjne gniazdo (USB/AV) oraz port mini-HDMI zainstalowane zostały na bocznej ścianie i zamaskowane osłoną. Przycisk migawki i korekty ekspozycji, tarczę trybów ekspozycji oraz włącznik ON/OFF znajdziemy na górnym panelu. Pomimo dość dużego zagęszczenia w rozmieszczeniu wszystkich elementów układ interfejsu jest dobrze pomyślany, choć początkowo może stwarzać pewne problemy mniej doświadczonym użytkownikom.
Jakość wykonania
Wszystkie elementy konstrukcyjne są znakomicie spasowane, pokrętło i przyciski chodzą gładko, a solidnie wykonana obudowa jest gwarantem wytrzymałości. Całość prezentuje się przy tym bardzo elegancko i efektownie. Dlatego też nie dziwi fakt, iż wiele osób traktuje ten model raczej w kategorii „warto posiadać” niźli „warto używać”.
Gniazda i zasilanie
PEN E-P1 obsługuje karty SD/SDHC. Gniazdo nośników znajduje się pod komorą akumulatora, do której dostęp prowadzi od spodniej strony aparatu. Ponadto, znajdziemy tutaj także osobne złącze mini-HDMI oraz jeden wielofunkcyjny port USB/AV.
Za zasilanie odpowiada akumulator litowo-jonowy BLS-1 o pojemności 1150 mAh, którego wydajność oceniono na 300 zdjęć na jednym ładowaniu. Dane podane przez producenta pokrywają się z rzeczywistością – w czasie testów ogniwo zazwyczaj pozwalało na wykonanie od 290 do 315 fotografii (przy standardowym użyciu podglądu). Jest to bardzo przeciętna wartość, tym bardziej że aparat pozbawiony jest lampy błyskowej.
Lampa błyskowa
E-P1 wbudowanej lampy błyskowej niestety nie posiada. Zamiast tego do naszej dyspozycji oddano złącze gorącej stopki, które umożliwia wykorzystanie jednej z kompatybilnych, zewnętrznych konstrukcji dostępnych w ofercie japońskiego producenta. Warto przy tym zauważyć, iż wśród szerokiej gammy akcesoriów firmy Olympus, znaleźć można także specjalną, dedykowaną właśnie aparatom typu PEN, lampę błyskową FL-14. Charakteryzuje się ona wyjątkowym wzornictwem, jednakże pod względem technicznym zdecydowanie ustępuje niewiele droższej FL-36 R.
Aparat przygotowany został do pracy z czasami synchronizacji w przedziale 1/30 – 1/180 sekundy. W menu ustawień kontroli błysku znajdziemy tryby:
- TTL Auto;
- Auto;
- Ręczny;
- FP-TTL-Auto;
- FP-Ręczny;
- Redukcja efektu czerwonych oczu;
- Synchronizacja błysku z długimi czasami naświetlania;
- Synchronizacja błysku z długimi czasami naświetlania na drugą kurtynę migawki;
- Błysk dopełniający (dla wybranych lamp błyskowych).
Brak wbudowanej lampy błyskowej jest poważnym mankamentem całej konstrukcji. Na szczęście, tą wadę do pewnego stopnia równoważy duża czułość matrycy, która umożliwia efektywne korzystanie z wyższych czułości ISO, a co za tym idzie – fotografowanie także przy kiepskim oświetleniu. Niemniej jednak, jeśli traktujemy E-P1 jako podstawowe lub jedyne narzędzie do robienia zdjęć, zakup zewnętrznej lampy jest bardzo wskazany.
Interfejs
Pod względem ilości przycisków i pokręteł E-P1 plasuje się na poziomie amatorskich lustrzanek. Niewielkie gabaryty aparatu sprawiają jednak, iż elementy interfejsu są dość ciasno rozmieszczone, co może stanowić pewne utrudnienie dla osób o większych dłoniach.
Głównym sposobem nawigacji jest wielofunkcyjny, okrągły manipulator – odpowiada on zarówno za uaktywnienie podstawowego menu, poruszanie się po ustawieniach jak i dostęp do najczęściej używanych skrótów. Wokół manipulatora umieszczono karbowaną tarczę nastaw, która jest do pewnego stopnia konfigurowalna. Ten element sterowania jest zdecydowanie najsłabszym ogniwem interfejsu – tarcza chodzi bardzo lekko i wymaga dużej precyzji obsługi, a przez to utrudnia komfortowe fotografowanie.
Do naszej dyspozycji producent oddał także chromowane pokrętło pomocnicze, które znajduje się w prawym górnym rogu tylnego panelu. W połączeniu z wcześniej wspomnianą tarczą, jest to główna droga dostępu do szybkiego ustawienia przysłony i czasu ekspozycji. Ten element sterowania jest także odpowiedzialny za powiększanie i zmniejszanie poglądu podczas odtwarzania zdjęć, przydaje się także w czasie nawigacji po menu.
Trzecim (i ostatnim jednocześnie) pokrętłem jest tarcza trybów, którą umieszczono w lewym górnym rogu tylnego panelu. Służy ona do poruszania się pomiędzy siedmioma trybami fotograficznymi (P, A, S, M, iAuto, Filtry, Scena) i jednym filmowym. Wśród pozostałych elementów sterowania E-P1 warto jeszcze wspomnieć o wielofunkcyjnym przycisku Fn, który pozwala na szybkie wyłączanie ekranu, manipulowanie balansem bieli czy uaktywnienie wykrywania twarzy.
Elektronika i optyka
Matryca i jakość zdjęć
Na pokładzie aparatu znajdziemy matrycę Hi-Speed Live MOS o efektywnej rozdzielczości 12.3 Mpix. Dzięki temu możliwe jest generowanie obrazów o maksymalnej wielkości 4032×3024 pikseli. Jak na konstrukcję w nowym systemie przystało, E-P1 nie posiada lustra, a co za tym idzie sensor jest w stanie spoczynku permanentnie odsłonięty. Zastosowana w urządzeniu migawka szczelinowa jest sterowana elektronicznie i umożliwia naświetlanie czujnika w zakresie od 60 sekund do 1/4000 sekundy (krok co 1/3, 1/2 lub 1 EV). Dostępna jest także opcja długiej ekspozycji (wartość graniczna to 30 minut).
Za przetwarzanie obrazu odpowiedzialny jest procesor TruePic V. Korzystać możemy z ustawień czułości w przedziale od ISO 100 do ISO 6 400. Co ciekawe, przez niemal cały zakres czułości poziom szumów utrzymuje się na akceptowalnym poziomie. Poniżej ISO 400 jakość obrazu jest bardzo wysoka, przy ISO 1 600 zakłócenia są już wyraźnie zauważalne, ale ich struktura jeszcze nie wpływa znacząco na efekt końcowy. Powyżej tej wartości granicznej matryca szumi już na tyle mocno, że znajdzie zastosowanie raczej w sytuacjach awaryjnych niźli codziennym fotografowaniu.
Wysoko należy także ocenić poziom reprodukcji szczegółów i kolorów. Poniżej wartości ISO 400 jakość detali jest bardzo wysoka i zdecydowanie przebija możliwości zaawansowanych kompaktów i wielu amatorskich lustrzanek. Oczywiście im wyższa czułość tym więcej drobnych niuansów tracimy, jednakże zdjęcia pozostają w pełni użyteczne aż do przekroczenia bariery ISO 1 600. Podobnie jest z reprodukcją kolorów. Automatyczny balans bieli działa na ogół dobrze – problemy pojawiają się w zasadzie jedynie przy świetle żarowym. W takiej sytuacji zdecydowanie korzystniej jest się zdać na nastawy ręczne.
Podsumowując, możliwości sensora aparatu przyjemnie zaskakują. E-P1 na tle konkurencji prezentuje się zdecydowanie powyżej przeciętnej, za co inżynierom Olympusa należą się wyrazy uznania.
„Drabinkę” czułości ISO znajdziecie w naszej bazie zdjęć testowych.
Optyka
Użytkownicy aparatów w standardzie Mikro Cztery Trzecie mają do swojej dyspozycji szybko powiększającą się kolekcję obiektywów systemowych produkowanych zarówno przez Olympusa jak i jego bezpośredniego konkurenta – firmę Panasonic. Ponadto, za pomocą specjalnego adaptera możemy zapiąć także szkła systemu 4/3.
Dwa „kitowe” obiektywy, dostępne obecnie w zestawach z korpusem E-P1 to stałoogniskowy M. Zuiko Digital 17 mm f/2.8 i standardowy zoom – M. Zuiko Digital ED 14-42 mm f/3.5-5.6. W obu wypadkach mamy do czynienia z konstrukcjami niewielkimi, przy czym drugie ze szkieł wyposażono dodatkowo w funkcję składania na czas transportu. Dzięki temu całość wyposażenia można bez większego trudu rozłożyć po kieszeniach, co jest niewątpliwą zaletą propozycji Olympusa.
Każdy z obiektywów ma swoje zalety, ciężko zatem jednoznacznie określić, w który z nich lepiej zainwestować. Niewątpliwą zaletą szkła 14-42 mm jest jego uniwersalność – standardowy zakres ogniskowych (28-84 mm dla systemu małoobrazkowego), przy maksymalnym powiększeniu równym 1:4.2 i minimalnej odległości ostrzenia wynoszącej 25 centymetrów (przy czym co warto podkreślić, chodzi tutaj o odległość obiektu od czujnika, nie od przedniej soczewki), czyni z tego obiektywu dobre narzędzie tak w codziennym zastosowaniu jak i amatorskiej makrofotografii. Stałoogniskowy M. Zuiko Digital 17 mm f/2.8 dysponuje za to wyjątkowo szerokim kątem (65 stopni), co w połączeniu z miniaturowymi gabarytami i jasnością f/2.8 stanowi kombinację, koło której nie sposób przejść obojętnie. Warto jeszcze podkreślić, iż w obu wypadkach producent zastosował metalowy bagnet, co pozytywnie wpływa na jakość mocowania.
Pośród systemowych akcesoriów znajdziemy także zewnętrzny optyczny wizjer, który doczeka się omówienia w następnych punktach.
System AF i stabilizacja obrazu
Producent oddał do naszej dyspozycji 11-punktowy AF działający na zasadzie detekcji kontrastu. Do wyboru mamy 4 tryby działania: pojedynczy (S-AF), ciągły (C-AF), ręczny (MF) i pojedynczy z ręczną korektą ostrości (S-AF + MF). W większości przypadków system automatycznego strojenia ostrości radzi sobie dobrze, choć znacznych problemów mogą mu przysparzać kiepskie sytuacje oświetleniowe. Średni czas ostrzenia oscyluje w okolicach 1 sekundy, przy czym w trudniejszych warunkach może się wydłużyć nawet do 2 sekund. Na tle konkurencyjnego rozwiązania obecnego w aparatach firmy Panasonic, AF autorstwa Olympusa wypada zdecydowanie słabo.
E-P1 wyposażony został w mechaniczną stabilizację matrycy, której wydajność producent ocenił na 4 EV. Wybrać możemy pośród trzech trybów: I.S. 1 (stabilizacja włączona), I.S. 2 (działa jedynie stabilizacja w pionie)i I.S. 3 (działa jedynie stabilizacja w poziomie), przy czym dwa ostatnie rozwiązania przydatne będę jedynie w czasie fotografowania panoram. Mechanizm redukcji drgań działa poprawnie, w praktyce umożliwiając skrócenie czasu ekspozycji o około 2-3 EV, co jest wartością raczej przeciętną dla aparatu tej klasy. Warto jeszcze wspomnieć o możliwości optymalizacji stabilizacji pod kątem ogniskowej założonego obiektywu (tylko w wypadku szkieł systemowych).
Wyświetlacz
Wyświetlacz, który znajdziemy na tylnym panelu E-P1 posiada przekątną 3 cali i rozdzielczość 230 tysięcy punktów, co jest obecnie standardem w przypadku większości kompaktów na rynku. Jasność i temperaturę barwową ekranu możemy do pewnego stopnia wyregulować. Do naszej dyspozycji oddano także opcję dodatkowego podbicia czułości – rozwiązanie szczególnie przydatne przy fotografowaniu w kiepskich warunkach oświetleniowych. Generalnie monitor sprawia dobre wrażenie, choć na tle rozwiązań stosowanych w aparatach serii Gx firmy Panasonic, wypada raczej średnio.
E-P1 oferuje nam kilka trybów wyświetlania ujęcia poza podstawowym, gdzie widoczny jest tylko sam kadr. W miarę naszych potrzeb możemy jeszcze zdecydować się na włączenie dodatkowych informacji na temat ustawionych parametrów i funkcji, nie brakuje także opcji histogramu oraz siatki kadrowania.
Wizjer i dodatkowe wyposażenie
Olympus PEN E-P1 niestety nie posiada odrębnego wizjera – pozostaje nam zatem jedynie kadrowanie poprzez wyświetlacz LCD lub opcjonalny, zewnętrzny, optyczny celownik VF-1. To ostatnie rozwiązanie jest jednakże wyjątkowo dalekie od doskonałości. Po pierwsze, nadaje się jedynie do obsługi obiektywu M. Zuiko Digital 17 mm f/2.8, co znacznie ogranicza nasze możliwości manewru. Po drugie w końcu, wizjer, podobnie jak lampa błyskowa, korzysta ze złącza „gorącej stopki”, a zatem jednoczesne wykorzystanie obu akcesoriów pozostaje poza naszym zasięgiem.
Na korzyść VF-1 przemawiają w zasadzie jedynie dwa argumenty: jest lekki (waga 20 gramów), a zastosowana optyka daje wyraźny obraz przy powiększeniu 0.47x. To jednakże zbyt mało, by mógł on poważnie konkurować z systemami stosowanymi w lustrzankach, czy też z elektronicznymi celownikami charakterystycznymi dla aparatów kompaktowych.
Warto także wspomnieć o obecności systemu czyszczenia matrycy z kurzu i pyłu, na który składa się ultradźwiękowy filtr ochronny Supersonic Wave Filter. To zdecydowanie przydatne uzupełnienie wyposażenia.
Funkcjonalność
Tryb zdjęć seryjnych
Według deklaracji producenta, aparat osiąga prędkość 3 klatek na sekundę – w praktyce w dużej mierze zależy do od wybranego przez nas sposobu zapisu. Wybierając opcję fotografowania przy zachowaniu parametrów kompresji Large Fine i formatu JPEG, przez dziesięć pierwszych zdjęć E-P1 utrzymywał tempo 3 klatek na sekundę, a następnie widocznie zwolnił. W przypadku zapisu do formatu natywnego, ta tendencja jest jeszcze bardziej widoczna – w ciągu 10 sekund aparat zdołał utrwalić jedynie 16 klatek (przy czym deklarowana przez producenta prędkość zachowana była jedynie przez pierwsze trzy sekundy).
Szybkość działania
W tej dziedzinie E-P1 prezentuje się raczej przeciętnie. Przejście od włączenia aparatu do trybu pełnej gotowości zajmuje około 2 sekund, wykonanie pierwszego zdjęcia z użyciem AF – 0.5 sekundy więcej. Irytujące (choć trzeba przyznać iż uzasadnione) jest także widoczne spowolnienie szybkości aparatu w czasie fotografowania sekwencyjnego z włączoną redukcją szumu.
Nastawy ręczne i RAW
Jak na aparat konkurujący z lustrzankami przystało, E-P1 oferuje nam zaawansowane możliwości korzystania z nastaw ręcznych, które możemy uaktywnić przechodząc w tryb M. Dla mniej zaawansowanych (lub wygodniejszych) miłośników robienia zdjęć oddano także tryby preselekcji czasu i przysłony oraz tryb programowy. Producent nie zapomniał także o funkcji zapisu zdjęć do formatu RAW, tak więc zwolennicy cyfrowej obróbki powinni być w pełni ukontentowani.
Automatyka nastaw
Do wyboru mamy cały szereg automatycznych nastaw, łatwo dostępnych z poziomu pokrętła trybów. Poza wspomnianymi już powyżej P, A i S, znajdziemy tutaj jeszcze tryb iAuto (rozpoznaje fotografowaną scenę na podstawie zaprogramowanych kryteriów i dostosowuje do niej wszystkie parametry) z opcją uaktywnienia wykrywania twarzy oraz tryby ART (filtry artystyczne) i SCN (wybór sceny). Na ten ostatni składa się 19 automatycznych ustawień:
- portret,
- e-portret,
- krajobraz,
- krajobraz i portret,
- sport,
- sceny nocne,
- nocny portret,
- dzieci,
- jasna tonacja,
- ciemna tonacja,
- podwójna stabilizacja (mechaniczna i cyfrowa),
- makro,
- makro-przyroda,
- przy świecach,
- zachód słońca,
- dokumenty,
- panorama,
- sztuczne ognie,
- plaża i śnieg.
Efektywność automatyki nastaw wypada zadowalająco w większości wypadków – jedynie trudniejsze warunki oświetleniowe (jak zdjęcia po zmierzchu lub w świetle żarowym) mogą stanowić prawdziwy problem.
Efekty i tryb nagrywania filmów
Cechą charakterystyczną nowych aparatów Olympusa jest dostęp do rozbudowanej palety efektów i filtrów, umożliwiających szybką edycję zdjęcia w aparacie. Nie inaczej jest i w wypadku E-P1. Poza klasycznymi zabiegami takimi jak automatyczne rozjaśnienie ciemnych partii fotografii, albo konwersja do sepii lub czerni i bieli, do dyspozycji mamy jeszcze sześć filtrów artystycznych, dostępnych z poziomu pokrętła trybów. Jak to wygląda w praktyce, możecie zobaczyć poniżej. Więcej przykładów znajdziecie w naszej bazie zdjęć testowych.
Ujęcie podstawowe
Obiektyw M.ZUIKO ED 14-42 mm f3.5-5.6
Aby przejść do pełnowymiarowego zdjęcia w oryginalnej rozdzielczości należy kliknąć w odpowiednią miniaturę. Aby następnie zapisać fotografię na dysku twardym wybierz opcję Download the Original size.
Efekt: Korekta cieni | Efekt: B&W | Efekt: Sepia | Filtr: Lekkie kolory | Filtr: Rozjaśnienie tonacji | Filtr: Fotografia otworkowa | Filtr: Pop Art | Filtr: Ziarnisty film | Filtr: Zmiękczenie ostrości |
Olympus wyposażył E-P1 w opcję nagrywania filmów w rozdzielczości HD z dźwiękiem stereo (1280×720 pikseli przy 30 klatkach na sekundę). Materiał filmowy zapisywany jest do formatu AVI, co pociąga za sobą znaczne zapotrzebowanie na przestrzeń magazynową. Dużą wadą tego rozwiązania jest także ograniczenie maksymalnej długości nagrania do 7 lub 14 minut (zależnie od wybranej rozdzielczości).
W trybie filmowym sensor pracuje w zakresie czułości ISO 160 – ISO 1 600, dostępna jest również stabilizacja obrazu. Co ciekawe, wykorzystać możemy dowolny z filtrów artystycznych. Niestety, funkcja ta powoduje w niektórych wypadkach drastyczne obniżenie ilości generowanych klatek na sekundę, wobec czego wymiernie spada jakość naszego nagrania.
Całości dopełnia także fakt, iż korzystając z systemu automatycznego strojenia ostrości skazani jesteśmy na konieczność utrwalenia odgłosów pracującego silnika AF.
Przykładowy film
Film zarejestrowany został przy ustawieniu najwyższych dostępnych parametrów (rozdzielczość 1280×720 pikseli, 30 klatek na sekundę). Mikrofon został wyciszony. Aparat w czasie nagrywania osadzony był na statywie. Format: AVI. Czas trwania: 12 sekund. Wielkość pliku wynikowego: 46.35 MB.
Więcej przykładów znajdziecie w naszej bazie zdjęć testowych.
Zdjęcia testowe
Poniżej znajdziecie jedynie kilkanaście wybranych zdjęć, zrobionych z pomocą E-P1. Pozostałe fotografie (w tym także testy ISO) znajdziecie w naszej bazie zdjęć testowych.
Aby przejść do pełnowymiarowego zdjęcia w oryginalnej rozdzielczości należy kliknąć w odpowiednią miniaturę. Aby następnie zapisać fotografię na dysku twardym wybierz opcję Download the Original size.
Specyfikacja
Szczegółową specyfikację E-P1 znajdziecie tutaj.
Podsumowanie i ocena
ZALETY
|
|
WADY
|
|
Ocena
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 5 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 3 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 5 jest notą najwyższą. Wszystkie oceny cząstkowe są sumowane, a ich średnia stanowi ocenę całkowitą.
Składowe |
Ocena cząstkowa
|
Ocena całkowita
|
Budowa
|
|
3.3
|
Elektronika i optyka
|
|
3.6
|
Funkcjonalność
|
|
3.9
|
Ocena końcowa
|
3.60
|
* oceniona została optyka dostępna w zestawach z korpusem E-P1
Galeria zdjęć E-P1
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.