„Polska Gala Ślubna 2010” to impreza, która odbyła się w Warszawie, w dniach 16 i 17 stycznia tego roku. Tradycyjnie, przykuwa ona uwagę nie tylko przyszłych państwa młodych, ale także osób zawodowo zajmujących się fotografią ślubną. Na łamach Fotomaniaka znajdziecie relację z tego wydarzenia. Fotoreportaż przygotował Jakub Zowsik.
Targi to obowiązkowe wręcz miejsce odwiedzin zarówno dla przyszłych par młodych jak i dla wszystkich osób/firm oferujących swoje usługi w branży ślubnej. Można zobaczyć nowości, aktualne trendy i “podejrzeć” konkurencję. Wśród wystawców (ich liczba to 200), wymienić można: producentów sukien ślubnych i garniturów, obrączek, zaproszeń, dekoracji stołów. Usługi oferowali przede wszystkim fotografowie i kamerzyści (mniejsza oferta). Słabiej (jeśli chodzi o liczbę wystawców) były reprezentowana branża muzyczna (dwa zespoły + panie grające na harfie i skrzypcach), usługi związane z wizażem/makijażem, z epizodycznym “występem” firmy organizującej pokazy sztucznych ogni. Przed wejściem do Sali Kongresowej, można było zobaczyć, dotknąć, “przymierzyć się” do limuzyn które pary mogą wynająć na ślub. Oferta jest dość szeroka (ale mniejsza niż rok temu), od starego (ale pięknego) bentleya do nowoczesnego długiego jak stopięćśdziesiąt jaguara.
W porównaniu do targów odbywających się w PKiN rok temu, było na zewnątrz zdecydowanie zimniej. Ale na to organizatorzy nie mieli wpływu 🙂 Pewnie bym o tym nie wspominał gdyby nie to, że tak samo jak rok temu – należało swoje odstać w kolejce po bilety. Niby oczywiste, tylko dlaczego bilety były sprzedawane (dokładnie jak rok temu) w jednym miejscu ? Przecież można było ustawić dodatkowe stanowiska (przynajmniej dwa) co zdecydowanie skróciłoby czas oczekiwania. To chyba jedyna rzecz jaka mi się nie podobała na tych targach.
Jest wyczekany na mrozie bilet, którego cena w porównaniu z rokiem ubiegłym, nie zmieniła się.
Najbardziej jednak dało się odczuć większą liczbę osób rozdających ulotki, których szpaler ciągnął się od wejścia po szatnię. Nie wspominając o “ulotkarzach” na zewnątrz, z których część stojąca dalej od wejścia – nie posiadała zgody na reklamowanie się w ten sposób. Taka zgoda kosztuje oczywiście, ale sądząc po liczbie odwiedzających targi osób – było warto.
Najlepszym sposobem zebrania takiej ilości ulotek była metoda na otwartą reklamówkę (którą zastosowali m.in. ci mili państwo na zdjęciu powyżej. Po 3 godzinach, “aleja snajperów” wyglądała tak:
Poziom merytoryczny i jakość ulotek (mam na myśli przede wszystkim ulotki fotografów), nie był co prawda tak niski, jak nisko upadły te ulotki na zdjęciu powyżej – ale poza kilkoma wyjątkami, niestety nic ciekawego. Tzw. kiepski standard. I to w porównaniu do poziomu na poprzednich targach – nie zmieniło się.
Na stanowiska fotografów można było się natknąć już od samego wejścia. Stoiska podzieliłem w mało odkrywczy sposób, na te które mi się podobały, te średnie i te które nie zachwyciły. W dalszej części przy stoiskach konkretnych kolegów z branży, nie będę ich jednak oceniać. Nazwy i loga – z oczywistych względów zblurowałem.
Nim jednak poszedłem dalej, skierowałem się w stronę sceny głównej Sali Kongresowej na której o godzinie 11:30 miał rozpoczął się pokaz sukni ślubnych zaprojektowanych przez znanego projektanta, Macieja Zienia.
Jeśli chodzi o oświetlenie oo można powiedzieć, że został zbudowany na sali klimat. Natomiast nie ma nic gorszego dla fotografa niż czerwone/różowe światło padające na suknię a zwłaszcza twarz.
Na targach oczywiście nie byłem tylko ja jeden z aparatem. W porównaniu z imprezą sprzed roku, było też znacznie więcej fotografów, którzy nie wystawiali się tylko albo podglądali konkurencję, albo pracowali.
Pokaz zakończył się po ok 30 minutach, po których można było zacząć zwiedzać stoiska. Wyszedłem z sali akurat przy takim, gdzie można było zamówić czekoladki z własną podobizną. Bardzo ładnie to prezentuje się i przy okazji, dobrze smakuje.
Niedaleko bardzo kolorowe stoisko z elegancką dekoracją na stół.
Po drodze fotograf. Kolega Paweł, o ile mnie pamięć nie myli, rok temu miał stoisko w tym samym miejscu. To tylko spostrzeżenie, mam nadzieję nie powodujące nietrafnością, konieczności zażywania przeze mnie tabletek z lecytyną…
Talent do grania to jedno. Ale stoisku “oprawa muzyczna ślubów” bardzo przydałaby się “oprawa” tego stoiska. Zwykły stand z takim napisem wyglądałby 100x lepiej niż wygięta kartka A4 w folii.
Nie dało się przejść obojętnie wobec popisów barmana ze szkoły barmanów. Żonglował butelkami co najmniej tak dobrze, jak ja żongluję lensami 50mm 1.4 i 28mm 1.8 😉
Dalej, następne stoiska fotografów.
Zaproszenia …. Wzorów, podobnie jak wzorów obrączek – bez liku.
I obrączki. Na targach wystawiły się znane wszystkim duże firmy jubilerskie, a przy ich stoiskach tłumy… Sklepy kusiły przyszłych nowożeńców rabatami i specjalnymi ofertami na targi (choć ani te pierwsze ani te drugie nie odbiegały znacząco od tego, co można spotkać na co dzień w salonach).
Przechodzenie z jednego stoiska na drugie, nazwałbym raczej przeciskaniem się. Na parterze było na prawdę wiele osób. Na pierwszym piętrze był nieco tylko luźniej.
Fotografia wykonana ze schodów, którymi udałem się na pierwsze piętro, na którym królowały przede wszystkim stroje.
Poniżej chyba jedyne stoisko z butami dla młodych.
Chwilę po 13tej odbył się kolejny pokaz sukien ślubnych, kolekcji “Demetrios 2010″ (aż 50 modeli) + biżuteria.
Nie wiem czy nie było sposobu na to, aby zgrabniej oznaczyć numery sukni które nosiły modelki, inaczej niż ogromniastymi numerami.
Na zewnątrz oferta firm wynajmujących samochody (w większości limuzyny) na ślub.
Czy można wykonać nieostre a przede wszystkim, poruszone zdjęcie przy czasie: 1/1250 sek ? Jest to trudne, ale mi się udało 🙂 . Może to przez zmarznięte ręce …
Więcej informacji i fotografii, znajdziecie na stronie autora.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.