Mieliśmy okazję sprawdzić, jak działają filtry magnetyczne Marumi Magnetic. Czy warto kupić takie filtry? Jak się z nimi pracuje? Na te pytania odpowiedź znajdziecie w naszym tekście!
Filtry fotograficzne to podstawa w codziennej pracy fotografa. Filtr UV pozwala ochronić cenną soczewkę obiektywu. Filtr polaryzacyjny sprawdzi się, gdy chcemy nadać ładną barwę niebu lub zniwelować odbicia na szkle. Z kolei filtr ND okaże się niezastąpiony w pełnym słońcu, gdy chcemy szeroko otworzyć przysłonę.
Sprawdziliśmy dla Was nowe filtry magnetyczne od Marumi i dzielimy się wrażeniami.
Marumi Magnetic to zestaw filtrów fotograficznych opartych o nowatorskie, magnetyczne mocowanie. Filtry sprzedawane są w dwóch zestawach: Basic Kit oraz Advanced Kit. W tym pierwszym znajdziemy filtr ochronny, będący podstawą systemu, filtr polaryzacyjny, filtr ND16 oraz dekielek.
W zestawie Advanced Kit mamy: filtr ochronny, filtr polaryzacyjny, filtr ND16, ND64, sam adapter bez szkła oraz dekielek. My do testów dostaliśmy pierwszy zestaw. Za Marumi Magnetic Basic Kit zapłacimy około 600 zł. Z kolei Advanced Kit wyceniono na około 800 zł.
Każdy zestaw spakowany jest w futerał ochronny z przegródkami, który zapewni bezpieczne przechowywanie filtrów. Każdy filtr możemy również kupić osobno, jednak przy pojedynczym zakupie koszty są nieco wyższe, dlatego warto kupić od razu któryś z zestawów.
Zwłaszcza że w cenie zestawu otrzymujemy etui, które ma znacznie więcej kieszonek niż filtrów, zatem możemy zapakować również filtry innych firm, jeśli takie posiadamy. Wspomniane etui idealnie nadaje się do bezpiecznego przechowywania filtrów. Dzięki niemu wszystkie będą w jednym miejscu.
Obecnie filtry dostępne są w rozmiarach 77 mm i 82 mm. Producent deklaruje, że wkrótce do sprzedaży wprowadzi wariant 67 mm. Przez to jednak zastosowanie filtrów jest nieco ograniczone. Wśród moich obiektywów nie udało mi się znaleźć żadnego o takich wymiarach, więc korzystałem z pożyczonego szkła Sigma A 35 mm f/1.2 DG DN.
Podstawą w zestawie Basic jest filtr ochronny. Tylko on daje możliwość przykręcenia do obiektywu. Posiada w sobie przy tym magnes, który daje możliwość przypięcia pozostałych filtrów. Zatem filtr ochronny możemy mieć de facto przykręcony na stałe do obiektywu. To dobre rozwiązanie, bo i tak taki filtr jest koniecznością, jeśli nie chcemy, by delikatna soczewka uległa zarysowaniu.
Pozostałe filtry działają już tylko w oparciu o magnes – wystarczy przyłożyć filtr do obiektywu i ten błyskawicznie wskakuje na swoje miejsce. Jeśli chcemy przymocować filtr złą stroną to magnes go odepchnie i to uniemożliwi. Pomysł z zastosowaniem takiego mocowania jest genialny w swojej prostocie.
Dzięki powłoce oleofobowej i hydrofobowej, chroniącym przed osiadaniem kropelek wody i powstawaniem zacieków. Takie rozwiązanie zapewnia, że filtry nie będą tak szybko się brudzić. I rzeczywiście, cząsteczki wody nie zostają na powierzchni filtrów, a to sprawia, że – o ile nie poznaczymy ich palcami – nie powinny zbyt łatwo się pobrudzić.
Każdy fotograf wie, jak dużo czasu podczas sesji zajmuje wkręcanie i wykręcanie poszczególnych filtrów. Zwłaszcza gdy dysponujemy kilkoma stałymi filtrami ND, a nie jednym zmiennym. Taki proces jest niewygodny i czasochłonny, a w dodatku potrafi po dłuższym czasie może doprowadzić do „wyrobienia” gwintu mocowania na obiektywie.
Dlatego właśnie system oparty o magnes bardzo przypadł mi do gustu. Wystarczy tylko przyłożyć filtr do obiektywu i oba łączą się ze sobą błyskawicznie. Jeśli filtr przyłożymy złą stroną, to wtedy, jak już wspomniałem, się od siebie odpychają.
Podstawą całego systemu jest filtr ochronny, który jako jedyny daje się przykręcić do obiektywu. Wszystkie pozostałe działają na magnes, ale co ważne, każdy nie tylko jest przyciągany, ale również sam przyciąga. Oznacza to, że po założeniu jednego filtra można przypiąć kolejny. To z kolei pozwala na korzystanie z kilku filtrów naraz. Dzięki temu możemy choćby założyć kilka filtrów ND, gdy wymaga tego sytuacja.
Bardzo podoba mi się prostota mocowania na magnes i szybkość tego rozwiązania. Filtry łatwo się przyczepia, ale również bezproblemowo odczepia. Z kolei magnes trzyma na tyle mocno, że przypadkowe potrącenie nie spowoduje, że filtr odpadnie.
Podczas testów używałem wspomnianej Sigmy 35 mm 1.2. Z nią filtry sprawdzały się znakomicie. Słyszałem jednak, że nieco gorzej wypadają z szerokim kątem. Przy obiektywach szerokokątnych nałożenie dwóch filtrów ND Marumi spowodować może powstanie zauważalnej winiety w rogach kadru.
Podoba mi się idea posiadania całego zestawu filtrów, które można trzymać razem i które wzajemnie się uzupełniają. Szkoda jednak, że tych filtrów wciąż jest niewiele, bo z pewnością oferowane wartości ND to dla niektórych może być za mało. Miejmy więc nadzieję, że filtrów będzie przybywać.
Zdjęcie bez filtrów
Zdjęcie z nałożonymi filtrami (ND16 + polar)
Marumi Magnetic to bardzo pomysłowy i interesujący zestaw filtrów. Co prawda trzeba wydać na nie kilkaset złotych, ale w zamian otrzymujemy kilka różnych filtrów, które wzajemnie się uzupełniają. Ich jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie, a całość otrzymujemy w bardzo przydatnym futerale.
Z filtrów korzysta się bardzo wygodnie i przyjemnie. Już po chwili korzystania z nich nie miałem ochoty powracać do tradycyjnych, przykręcanych filtrów. Wszystkie filtry trzymają się mocno, więc czułem się z nimi bezpiecznie, nie mając obaw, że odpadną.
Bez wątpienia jestem zadowolony z filtrów Marumi Magnetic. Na ten moment jednak system jest mocno ograniczony. Po pierwsze mamy tylko dwie wielkości – 77 mm i 82 mm (z perspektywą 67 mm). Po drugie filtrów wciąż jest raptem kilka, brakuje, chociażby większych wartości ND.
Dlatego też, choć z filtrami pracuje się dobrze, musicie się zastanowić, czy to, co na dzień dzisiejszy oferuje producent sprosta Waszym oczekiwaniom. Jeśli tak, to zdecydowanie warto rozważyć zakup filtrów Marumi Magnetic.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Jak co roku zbieramy dla Was najlepsze promocje na sprzęt foto z okazji Black Friday…
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies