Sony A7C to pełnoklatkowy bezlusterkowiec o kompaktowej budowie. W niewielkim body producent zmieścił ogrom funkcji i duże możliwości. Czy to wystarczy, żeby aparat zdobył serca klientów?
Sony A7C to kolejny pełnoklatkowy bezlusterkowiec producenta – od pozostałych modeli różni się jednak znacząco. Tym razem producent postanowił umieścił sensor FF w kompaktowym body. Dlatego też A7C wygląda jak modele serii A6000, ale ma znacznie większą matrycę.
Czy taka hybryda ma sens? Zapraszam do lektury testu Sony A7C.
Ogólne | |
Rok premiery | 2020, wrzesień |
Typ | Aparat z wymienną optyką |
Budowa | |
Wymiary (szer x wys x grubość) | 124 x 71 x 60 mm |
Bagnet | TAK, Sony E |
Waga (z bateriami) | 509 g |
Rodzaj materiałów | Stop magnezu |
Podzespoły | |
Matryca | 24.2 Mpix, 23.8 x 35.6 mm, BSI-CMOS FF |
Procesor obrazu | Bionz X |
Ekran | 3 cale, LCD-TFT, 921.000 px |
Lampa błyskowa | brak |
Migawka | 1/4000 s - 30 s |
Obsługa kart | SD / SDHC / SDXC (UHS-II) |
Porty | micro USB 3.2 typu C, wejście mikrofonu i słuchawek |
Wizjer | TAK, elektroniczny, 2359296 px |
WiFi | TAK, 802.11b/g/n |
NFC | TAK |
GPS | brak |
Funkcjonalność | |
Format zapisu | RAW, JPEG |
Stabilizacja obrazu | TAK, 5-osiowa |
Programy | P,A,S,M |
Efekty | Tak |
Filmy | 4K, 30 kl/s |
Zakres ISO | 50 - 204800 |
Zdjęcia seryjne | 10 kl/s |
Usługi społecznościowe | brak |
Głównym atutem nowego modelu jest bez wątpienia jego kompaktowa obudowa. Aparat przypomina modele producenta z matrycami APS-C, jst jednak nieco grubszy i cięższy. Nie zmienia to faktu, że obudowa jest bardzo niewielka i poręczna. Aparat jest najmniejszym bezlusterkowcem pełnoklatkowym ze stabilizacją matrycy.
Grip został wyraźnie zarysowany, więc w dłoni trzyma się go całkiem nieźle. Pod względem wagi czuć jednak różnicę w porównaniu do modeli z mniejszą matrycą. Choć konstrukcja bryły bardzo mocno przypomina inne modele producenta, to wizualną zmianę zapewnia użycie srebrnego koloru w górnej części obudowy. To zdecydowanie wyróżnia aparat.
Przednia część body posiada takie samo rozmieszczenie przycisków jak w innych modelach z wyjątkiem przycisku Menu, który znalazł się na samym środku, nad ekranem. W górnej części obudowy znalazło się pokrętło do ustawiania ekspozycji – nieobecne w modelach APS-C, standardowe w aparatach pełnoklatkowych Sony.
Na plus z pewnością uznać można umieszczenie przycisku REC również w górnej części obudowy. To o wiele lepsze rozwiązanie niż obecność tego przycisku z boku lub z przodu.
Mamy więc trzy pokrętła (jedno do trybów, drugie do ekspozycji, trzecie programowalne), przycisk AF i podstawowy pakiet pozostałych przycisków. Na pokładzie jest tylko jeden przycisk typowo funkcyjny. To zdecydowanie za mało. Brak mi pokrętła funkcyjnego w okolicach obiektywu, przełącznika trybu seryjnego czy chociażby przycisku do szybkiego ustawiania WB.
Mały rozmiar aparatu sprawdza się świetnie z małymi stałkami. Jeśli jednak do aparatu przykręcimy duży teleobiektyw, to praca staje się mniej przyjemna, aparat nie leży zbyt dobrze w ręce, a środek ciężkości bardzo mocno zmierza do przodu.
Aparat posiada tylko jeden slot na karty pamięci, co przy tak niewielkich wymiarach nie powinno dziwić. Pewnego rodzaju ulepszeniem jest umieszczenie wejścia SD na lewym boku, a nie w miejscu baterii.
W aparacie nie zabrakło też najważniejszych wejść: mikrofonowego, słuchawkowego, micro USB C oraz micro HDMI. Złącze micro USB C służyć może do ładowania również podczas pracy. Aparat naładujemy też z każdego powerbanku.
Bateria to z kolei uniwersalny akumulator montowany od kilku lat we wszystkich nowych aparatach Sony – NP-FZ100 o pojemności 2280 mAh. Wystarcza na zrobienie ponad 700 zdjęć, a to naprawdę niezły wynik. Jeśli dodamy do tego wspomnianą możliwość ładowania z powerbanku jest więc naprawdę nieźle.
Bezlusterkowiec ten jest kolejnym po Sony A7S III aparatem, w którym producent zastosował ekran obrotowy, który odchylamy do boku. W czasach steadicamów byłem przeciwnikiem takiego rozwiązania, dziś jednak widzę wiele jego zalet. Ekran w A7C daje bardzo szeroki zakres obrotu, a gdy nie korzystamy z aparatu jest odpowiednio chroniony przed zarysowaniami.
Rozdzielczość ekranu to standardowe 921 tys. punktów, w wielu aparatach z tej półki cenowej znajdziemy lepsze jednostki. Ekran obsługuje dotyk, niestety w tym modelu dotykiem ustawimy tylko punkt ostrości. Sony usilnie wzbrania się przed pełnym dotykiem, w tym możliwością poruszania się po menu. Choć taka opcja pojawiła się w A7S III, to w de facto nowszym A7C nie mamy co na nią liczyć.
Również menu jest „klasyczne”, choć po premierze najnowszej „Ski” można się było spodziewać, że w kolejnych modelach producenta na dobre zagości nowy typ menu. To obecne w A7C jest znane wszystkim użytkownikom Sony, bo z niewielkimi zmianami implementowane jest we wszystko modelach od przeszło 6 lat.
Menu nie jest więc zbyt intuicyjne, a poruszanie się po nim nie należy do najłatwiejszych. Na szczęście część opcji możemy umieścić w zakładce „Ulubione”, co pomoże w dostępie do nich.
Wizjer również znacząco się nie wyróżnia, jego rozdzielczość 2,36 mln punktów i jak na obecne czasy nie jest to dobry wynik. Jakość wizjera jest zadowalająca, jednak po aparacie z tej półki cenowej można spodziewać się więcej. Z wiadomych przyczyn wizjer jest niewielki, więc nie gwarantuje również takiego komfortu podglądu jak większe jednostki.
Sony jak zawsze radzi sobie dobrze z fotografowaniem. Najmocniejszą stroną aparatu jest oczywiście autofokus. Wyposażono go w 693 punkty ostrości i sprawuje się bez zarzutów. Ostrzy szybko i celnie. Oczywiście można również zmienić szybkość tak, by AF pracował wolniej, co sprawdzi się podczas filmowania.
AF działa znakomicie w trybie ciągłym, potrafi bez problemu śledzić wskazany obiekt bez względu na to, jak szybko się porusza. Co ważne, AF radzi sobie sprawnie również po zmroku, więc fotografowanie w słabym oświetleniu nie powinno być problemem. A jeśli już o słabym świetle mowa, z nim aparat radzi sobie dobrze dzięki pełnoklatkowej matrycy. Do wartości ISO 25 600 obraz wydaje się być czysty, powyżej tej wartości pojawiają się cyfrowe szumy.
W słabym świetle pomaga również stabilizacja matrycy. Niemałym wyzwaniem dla inżynierów było stworzenie systemu stabilizacji pełnej klatki, który zmieści się w tak małym body. Udało się osiągnąć siłę stabilizacji na poziomie 5EV, co jest niezłym wynikiem. Dobrze sprawdza się podczas fotografowania po zmroku. Gorzej podczas filmowania – ta stabilizacja z pewnością nie zastąpi gimbala.
W trybie seryjnym aparat jest w stanie zarejestrować 10 klatek w ciągu sekundy. Bufor pomieścia 223 pliki JPEG lub 86 RAWów w jednej serii.
Aparat nie ma klasycznej mechanicznej migawki, co można usłyszeć. Migawka brzmi zupełnie inaczej niż w innych modelach producenta. Zastosowano tu hybrydowe rozwiązanie. Nie zauważyłem jednak, by miało ono negatywny wpływ na zdjęcia. Poniżej trochę zdjęć zrobionych aparatem. Kadry w pełnej rozdzielczości do obejrzenia w galerii.
Sony przyzwyczaił nas do mocnego trybu filmowego w swoich aparatach. Tym razem jednak obyło się bez fajerwerków. Aparat ma niezbędne minimum, które znajdziemy również w starszych modelach. Jest więc tryb filmowy 4K 30p, jak i Full HD 120p z możliwością nagrywania dźwięku. Niestety wewnętrznie nie nagramy 10-bitowego materiału, a tylko 8-bitowy z próbkowaniem 4:2:0.
Nie zabrakło na szczęście płaskich profili filmowych, w tym HLG, jak również S-Log. To z pewnością ważne dla użytkowników, podobnie jak obecność wejścia słuchawkowego, mikrofonowego i obrotowego ekranu. Te wszystkie elementy sprawiają, że aparat dobrze sprawdzi się jako kamera do vlogowania.
Jeśli jednak szukamy naprawdę zaawansowanego narzędzia do filmowania, to z pewnością znajdziemy w tej cenie wiele lepszych modeli. Tryb filmowy w A7C jest „tylko” dobry i to trochę za mało, jak na obecne czasy i cenę tego modelu.
Sony A7C to aparat, który jest dobry i niestety nic poza tym. To po prostu solidny model z dobrą specyfikacją, która jednak niczym się nie wyróżnia na tle konkurencji. Motywem przewodnim tego modelu jest jego mały rozmiar, który producent podkreśla na każdym kroku.
Rzecz w tym, że aparat wcale nie jest aż tak mały, a waży tylko 150 gramów mniej niż Sony A7 III. Mały rozmiar z kolei skutkuje nieco gorszą ergonomią. Pytanie więc, do kogo skierowany jest ten aparat. Zawodowcom małe rozmiary nie są tak bardzo potrzebne. Amatorzy raczej nie zapłacą prawie 9500 zł za samo body. Może zatem jest to model, który ma potencjał, ale nie na naszym rynku?
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies