Pełnoklatkowy bezlusterkowiec Sony Alpha 1 swoją specyfikacją zadziwia. Tryb seryjny 30 kl./s, tryb filmowy 8K 30p, rozdzielczość 50.1 Mpix. Czy ktoś może mu dorównać?
Tym razem Sony premierę swojego nowego aparatu trzymał w tajemnicy do samego końca. Nikomu nie udało się zgadnąć, o co może chodzić. Nazwa Alpha 1 również nigdzie się nie pojawiła. A właśnie tak nazywa się nowy bezlusterkowiec – Sony A1. Pod względem specyfikacji model rzeczywiście ma szansę stać się numerem jeden.
Najważniejsze cechy Sony A1
- Pełnoklatkowa matryca 50.1 Mpix
- Tryb seryjny 30 kl./s
- 5-osiowa stabilizacja z trybem Active
- Bezstratnie skompresowane RAW-y
- Dwukrotnie bardziej wydajny AF niż w A9 II
- 10-bitowy zapis wideo 8K
- Rozdzielczość 8K 30p, Full HD 120p
- Dwa sloty na karty SD/CFExpress A
- pełnowymiarowe złącze HDMI, port Ethernet i Wi-Fi 5GHz
Sony A1 – specyfikacja
Aparat wyposażony został w pełnoklatkową matrycę o rozdzielczości 50.1 Mpix. To mogłoby sugerować, że powstał głównie z myślą o fotografach, ale tu zaskoczenie, bo wysoką rozdzielczość otrzymamy również w trybie filmowym – aż 8K 30p! Patrząc na specyfikację mam wrażenie, że A1 to połączenie A7R IV, A9 II i A7S III.
Z tym pierwszym aparat dzieli wysoką rozdzielczość, z drugim znakomitą szybkość trybu seryjnego (30 kl./s), choć tu go nawet wyprzedza, z trzecim zaś bogaty tryb filmowy – ale i tutaj udaje mu się dodać od siebie coś więcej.
Obok niesamowicie szybkiego trybu seryjnego i rozdzielczości 8K 30p w aparacie znalazło się jeszcze wiele elementów, które się wyróżniają. Wymienić należy obecny również w A7S III tryb 4K 120p, jak również wizjer pozbawiony blackoutów. Do tego wszystkiego aparat gwarantuje dwukrotnie większą wydajność AF niż w modelu Sony A9 II. Zmniejszone zostało maksymalne ISO, które w trybie rozszerzonym wynosi 102 400. Z pewnością czułość nie będzie największą zaletą tego modelu ze względu na ilość pikseli na matrycy.
Duże możliwości fotograficzne…
Z myślą o fotografach producent przygotował m.in. opcję bezstratnego zapisu nieskompresowanych RAWów. Z kolei autofokus udało się wzbogacić w opcję wykrywania oka nie tylko u ludzi i zwierząt lądowych, ale również ptaków. W trybie seryjnym możemy uzyskać wspomniane już 30 klatek w ciągu sekundy, ale bufor pozwoli na zapis aż 155 RAWów lub 165 JPEGów. To naprawdę sporo, jeśli weźmiemy pod uwagę ich rozdzielczość.
Znakomity wydaje się być cyfrowy wizjer, którego rozdzielczość wynosi aż 9,44 mln punktów. Ma być pozbawiony efektu „blackoutu” przy fotografowaniu w trybie serii. Aparat zyskał też dwa wejścia na karty, w które wsadzimy zarówno standardowe SD, jak i CFExpress typu A, czyli karty o znacznie większej wydajności. To pozwoli w pełni wykorzystać potencjał trybu seryjnego, jak i filmowego.
… i równie duże filmowe
Tryb filmowy również pozostawia w tyle konkurencję. Choć niedawno debiutował A7S III, nastawiony właśnie na film, to w tym modelu producentowi udało się dorzucić kilka znaczących nowości. Jest nim wspomniany tryb 8K, w którym będziemy mogli filmować przez 30 minut bez przerwy bez obaw o przegrzanie. Tak przynajmniej deklaruje producent. Deklaracja ta jest ważna, bo wszyscy pamiętamy problemy, z jakimi zmaga się Canon EOS R5.
Nowością jest profil obrazu S-Cinetone znany z kamer FX6 czy FX9, który wydają się bardzo ciekawą alternatywą dla pozostałych profili. Aparat zapewni też możliwość zapisywania filmów w postaci 16-bitowych plików RAW na zewnętrzny rejestrator. Nie zabrakło też wydajnego trybu Active stabilizacji – ten znany jest już z A7S III.
Sony A1 zaorał konkurencję, ale kto go kupi?
To, że aparat nie ma sobie równych, widać już na pierwszy rzut oka. Producent wpakował w niego wszystko, co się dało. Model ten może sprawdzić się świetnie zarówno jako aparat reporterski, do fotografii sportowej, do studia, czy do różnorodnych sesji. Jednocześnie całkiem poważnie mogą o nim myśleć filmowcy. W końcu tryb 8K pozwala na użycie modelu w profesjonalnej produkcji.
Aparat zyskuje więc dużą uniwersalność, bo posiada wszystkie cechy, których wymagać mogą od niego poszczególne grupy zawodowych twórców. Jednak w parze z tym idzie cena. Model wyceniony został na 7300 euro. W przeliczeniu na złotówki da nam to 33 tys. zł. Dodajmy do tego podatki i cena robi się kosmiczna.
Czy w takiej cenie znajdzie się wielu chętnych, którzy ten aparat kupią? Odnoszę wrażenie, że dla wielu bardziej korzystnym rozwiązaniem byłby zakup dwóch aparatów w cenie jednego Sony A1, które dadzą jednak większe pole do popisu, dodatkowy backup podczas zleceń itp. Mogę się jednak mylić. Sam z pewnością kupiłbym Sony A1 bez chwili wahania, gdybym akurat miał pod ręką gotówkę o równowartości auta z salonu. Na pierwsze testy poczekamy jeszcze parę tygodni. Aparat ma bowiem trafić do sklepów w listopadzie.
Pod tym linkiem znajdziecie kilka zdjęć wykonanych aparatem.
Ceny Sony A1
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.