Najlepszy aparat do fotografii sportowej? Testujemy Sony A9 II, który do tego miana z pewnością pretenduje. Czy uda mu się uzyskać ten tytuł? O tym w naszej recenzji.
Recenzję Sony A9 II muszę zacząć od istotnego stwierdzenia: to aparat dla wybranych. Nie tylko dlatego, że nie należy do najtańszych, ale również z tego powodu, że został on stworzony dla zawodowych fotografów sportowych.
Inni użytkownicy też będą z niego zadowoleni, ale nie docenią wielu funkcji, które aparat oferuje. Bo to funkcje z pozoru nieistotne, a jednak wyróżniają Sony A9 II na tle rynku. Zaczynajmy!
Podczas testu korzystałem z obiektywu Sony FE 24-70 mm 2.8 GM.
Ogólne | |
Rok premiery | 2019, październik |
Typ | Aparat z wymienną optyką |
Budowa | |
Wymiary (szer x wys x grubość) | 129 x 96 x 78 mm |
Bagnet | TAK, Sony E |
Waga (z bateriami) | 678 g |
Rodzaj materiałów | Stop magnezu |
Podzespoły | |
Matryca | 24.2 Mpix, 23.8 x 35.6 mm, Exmor RS CMOS FF |
Procesor obrazu | Bionz X |
Ekran | 3 cale, LCD-TFT, 1.440.000 px |
Lampa błyskowa | brak |
Migawka | 1/32000 s - 30 s |
Obsługa kart | 2 gniazda, SD, SDHC, SDXC |
Porty | micro HDMI typu D, micro USB 3.2 typu C, wejście mikrofonu |
Wizjer | TAK, elektroniczny, 3690000 px |
WiFi | TAK, 802.11b/g/n/ac |
NFC | TAK |
GPS | brak |
Funkcjonalność | |
Format zapisu | RAW, JPEG |
Stabilizacja obrazu | TAK, 5-osiowa |
Programy | P,A,S,M |
Efekty | Tak |
Filmy | 4K, 30 kl/s |
Zakres ISO | 50 - 204800 |
Zdjęcia seryjne | 20 kl/s |
Usługi społecznościowe | brak |
W Sony A9 ergonomia stała na wysokim poziomie, nie inaczej jest więc w nowym modelu. Jak na bezlusterkowiec aparat jest sporych rozmiarów, choć wagę zachowuje rozsądną – około 680 gramów z kartą pamięci i baterią. Nie jest to aparat miniaturowy, a co za tym idzie, pewnie leży w dłoni, ma mocno zarysowany i wyprofilowany grip, wygląda więc tak, jak powinien profesjonalny aparat.
W przypadku tego typu sprzętu wskazane jest, by był on nieco większy, bo zwykle pracować będziemy z dużymi obiektywami, więc gdyby przy ogromnym obiektywie body aparatu było miniaturowe, to wyglądałoby to (i pracowałoby się) co najmniej dziwnie.
Testując aparat w zimowym mrozie cały czas nosiłem rękawiczki, tak, jak chociażby fotografowie skoków narciarskich czy innych sportów zimowych. Obsługa aparatu w rękawiczkach nie sprawia żadnego problemu i jest bardzo wygodna ze względu na mądrze ulokowane przyciski i pokrętła. Na prawej części body pod kciukiem znaleźć można dwa pokrętła, w tym jedno od ekspozycji. To drugie zostało zabezpieczone przyciskiem, który musimy wcisnąć, gdy pokrętło chcemy przesunąć. Takie rozwiązanie chroni przed przypadkową zmianą ekspozycji, o co w rękawiczkach nietrudno.
Praktycznie każde ważne pokrętło posiada zabezpieczenie chroniące przed przypadkowym naciśnięciem. Pokrętło ekspozycji oraz dwa inne pokrętła znajdujące się na górze po prawej części body pozwalają w błyskawiczny i wygodny sposób ustawiać różne parametry fotografowania, jak chociażby czas naświetlania czy przysłona. Z kolei na lewym boku znalazło się nie mniej ważne dla fotografa pokrętło do ustawiania trybu seryjnego – możemy wybierać spośród wolnego, szybkiego i średniego. Wokół tego pokrętła znalazł się jeszcze pierścień do ustawiania trybu autofokusa, z możliwością przełączenia się na tryb ręcznej ostrości.
Z przodu aparatu nie zabrakło joysticka do ustawiania ostrości, który w nowej wersji zmienił nieco strukturę i korzysta się z niego wygodniej. Zamiast Zamiast klasycznego wybieraka menu mamy kolejne pokrętło, które może posłużyć chociażby do szybkiego ustawienia ISO. Producent oferuje też 4 przyciski funkcyjne, którym użytkownik może przypisać wybrane przez siebie funkcje.
Aparat oferuje cały szereg wejść do łączności przewodowej, w tym wejście słuchawkowe, USB do ładowania, wejście wężyka spustowego, jak również złącze Ethernet. W nowej wersji aparat dostał wejście USB 3.2 typu C, pozwalający na znacznie szybszy transfer. Jednak największa zmiana jest niewidoczna gołym okiem. Złącze Ethernet pozwala na dziesięciokrotnie szybszy transfer danych niż w poprzedniku.
To coś, czego przeciętny fotograf nie doceni. Jednak każdy fotograf sportowy, który w przerwie zawodów sportowych biegnie do biura prasowego, by jak najszybciej przesłać zrobione zdjęcia, by mogły się ukazać za chwilę na portalu będzie dobrze wiedział, jak cenna jest ta opcja. Złącze, które oferuje aparat pozwala przesłać zdjęcia w błyskawicznym tempie, bez żadnych pośredników. Aparat oferuje również łączność WiFi w standardzie ac, więc i bezprzewodowa transmisja jest znacznie szybsza.
Dodatkowo aparat oferuje funkcję dodawania notatek głosowych do zdjęć (o długości do 60 sekund), które są przesyłane wraz z plikiem. Dzięki aplikacji Sony mowa może być dodatkowo zamieniona na tekst, co znacznie ułatwia i przyspiesza pracę osobom, które odbierają zdjęcia w redakcji i przygotowują publikację. Mówiąc krótko, nowe rozwiązania sprawiają, że zdjęcia można przesłać niemal natychmiast, gdy tylko zacznie się przerwa, co w tej branży jest bezcenne, bo liczy się to, kto pierwszy będzie miał newsa.
Na prawym boku body znaleźć można dwa wejścia na karty pamięci SD. Wreszcie slot górny oznaczony jest numerem 1, a dolny numerem 2 – tak, jak nakazuje logika. Nie rozumiem jednak, czemu zrezygnowano z suwaka, którego naciśnięcie otwierało klapę z ukrytymi pod nią kartami. Teraz znowu, jak w starszych modelach, musimy kciukiem przesuwać całą klapę, by ja otworzyć. To wyjątkowo niewygodne, a w rękawiczkach niemal niewykonalne.
Bateria zachowała niemałą pojemność wynoszącą 2280 mAh. Producentowi udało się jednak zwiększyć czas pracy na jednym ładowaniu. Według CIPA wykonać można do 690 zdjęć z użyciem ekranu LCD lub do 500, korzystając z elektronicznego wizjera. Naprawdę solidny wynik.
Pod kątem wizjera i ekranu zmiany zaszły niewielkie, bo już wcześniej Sony A9 w tej kategorii przebijał konkurencję. Rozdzielczość 3-calowego ekranu wynosi 1,440 mln punktów, a więc nie wykracza znacznie poza rynkową średnią. Wystarcza jednak do komfortowego podglądu obrazu. Trudno jednak spodziewać się po tym aparacie wybitnego ekranu, bo docelowo korzystać z niego mają osoby, które używać będą głównie wizjera i to na niego położono nacisk.
Ekran wyposażony jest w dotyk, który, co charakterystyczne dla Sony, ogranicza się tylko do wybierania punktu ostrości. Ten możemy ustawiać również przy pomocy joysticka, więc z dotyku możemy praktycznie nie korzystać. Producent jednak usprawnił go nieco i teraz działa znacznie szybciej niż w poprzedniku.
Wizjer to natomiast klasa w sobie. Oferuje rozdzielczość 3.69 mln punktów i 100-procentowe pokrycie kadru. Obraz w wizjerze jest znakomicie ostry i wyraźny. Producent zastosował technologię znaną z poprzednika, która zapobiega powstawaniu „blackoutów” podczas fotografowania w trybie seryjnym 20 kl./s. To szczególnie ważne przy fotografii sportowej, kiedy z najszybszego trybu seryjnego może nam przyjść korzystać stosunkowo często.
Bez większych zmian pozostało menu aparatu, które przepełnione jest opcjami i nowemu użytkownikowi na początku trudno będzie się w nim odnaleźć. Za to w zakładce „Moje menu” możemy dodać do 20 własnych opcji, co sprawia, że przez całe menu przebrnąć musimy tylko na początku, a potem najważniejsze opcje trzymać możemy pod ręką.
Autofokus to czynnik, który nie zostanie przeoczony przez żadnego fotografa. Trudno przeoczyć to, jak szybki i celny jest system automatycznego ostrzenia w tym aparacie. Względem świetnego pod tym względem poprzednika nastąpił zauważalny progres. Wyposażony w 693 punkty detekcji fazy, 425 punktów detekcji kontrastu system AF to jednostka, która zrobiła na mnie tak duże wrażenie, że trudno mi znaleźć model, który obecnie mógłby pobić Sony A9 II pod tym kątem.
Autofokus pokrywa praktycznie cały kadr, a dzięki funkcji Eye AF znakomicie radzi sobie z ostrzeniem twarzy, skupiając się na tym, by oko człowieka czy zwierzęcia było priorytetem. Aparat potrafi wychwycić oko osoby oddalonej nawet o wiele metrów, a jeśli nie złapie oka, to wyostrzy twarz. Rozwiązanie to sprawuje się znakomicie i w przypadku fotografii sportowej okaże się bezcenne, bo zagwarantuje więcej poprawnie wyostrzonych zdjęć.
Autofokus posiada wiele ustawień i najlepsze efekty uzyskamy dopiero wtedy, gdy go odpowiednio poznamy. Warto poczytać w internecie na temat wszystkich trybów i ustawień, by wyciągnąć z niego jak najwięcej. Bo nie ma wątpliwości, że z tego systemu ostrzenia wyciągnąć można naprawdę dużo. Ostre zdjęcia dostaniemy nawet w bardzo nie sprzyjających warunkach. Wystarczy powiedzieć, że już poprzedni model potrafił prawidłowo wyostrzyć twarz skoczka narciarskiego przy padającym gęstym śniegu…
Pod kątem ISO zauważyć można niewielką poprawę, choć nadal nie jest to demon słabego oświetlenia. Do wartości ISO 6400 można bez obaw fotografować, natomiast powyżej tej wartości zalecałbym ostrożność, bo może być konieczne skorzystanie z narzędzia odszumiania. Jakość zdjęć, ich zakres tonalny i szczegółowość jest bez zarzutu. Podobnie z kolorystyką, która, jak w innych nowszych modelach Sony, została poprawiona.
Elektroniczna migawka aparatu może zostać ustawiona na 1/32000 sekundy, co pozwoli naprawdę mocno zamrozić ruch. producentowi udało się nieco zniwelować negatywny wpływ oświetlenia przy krótkich czasach (tzw. flickering), choć dla pewności najlepiej jest w tym wypadku korzystać z migawki mechanicznej.
Przy mechanicznej migawce zrobimy maksymalnie 10 zdjęć w ciągu sekundy, a przy elektronicznej aż 20. To znakomity wynik. Wciśnięcie spustu migawki powoduje, że aparat zaczyna lecieć z serią niczym karabin maszynowy. Przy takiej szybkości potrzebny jest pojemny bufor. Ten w Sony A9 II pomieści do 369 JPGów lub 239 RAWów. Naprawdę niezły wynik.
Sama migawka również została ulepszona pod kątem długowieczności. Korzystając ciągle z trybu seryjnego bardzo szybko zaczynamy „wykręcać” wyniki rzędu kilkudziesięciu tysięcy. Według producenta żywotność migawki w tym modelu wynosi 500 tys. cykli, więc aparat powinien służyć jego użytkownikowi przez wiele lat. Poniżej kilkanaście zdjęć przykładowych wykonanych aparatem. Kadry w pełnej rozdzielczości do pobrania z galerii.
W aparacie zabrakło mi jedynie znanej m.in. z Olympusa OM-D E-M1X o nazwie Pro Capture. Sprawia ona, że po wciśnięciu migawki aparat rejestruje moment na chwilę przed wciśnięciem, dając kilkanascie dodatkowych kadrów. O tym, jak może być to przydatne przekonałem się fotografując skoki narciarskie. Pomimo, że miałem 20 kl./s w trybie seryjnym, często gubiłem kadry, bo nie umiałem wyczuć momentu, kiedy powinienem wcisnąć migawkę i byłem spóźniony. Obecność takiej funkcji eliminuje czynnik ludzki i nawet fotograf z przeciętnym refleksem może zarejestrować najlepsze kadry.
Nie ulega wątpliwości, że praktycznie nikt Sony A9 II nie będzie kupował z myślą o kręceniu filmów, jednak jak każdy współczesny aparat model ten funkcję tę po prostu musi posiadać. Bezlusterkowiec oferuje więc możliwości, które nie odbiegają od średniej rynkowej. Posiada więc tryb 4K 30p, filmując w nim bez cropa. Jest też tryb Full HD 120p i możliwość kręcenia filmów poklatkowych. Nie zabrakło też wejścia mikrofonowego i ogólnie funkcjonalności znanej z innych modeli producenta.
Próżno natomiast szukać płaskich profili filmowych, które obecne są w niemal wszystkich droższych modelach Sony. Na uwagę zasługuje wydajna stabilizacja matrycy, która jest trochę lepsza niż w poprzedniku i jej siła wynosi 5.5 EV. Sprawdza się doskonale podczas filmowania, ale ma duże znaczenie również przy fotografowaniu, kiedy nie chcemy, by obraz był poruszony.
Gdyby aparatom przyznawano tytuł sportowca roku, bez wątpienia otrzymałby go Sony A9 II. Prawdopodobnie tytuł ten zdobyłby dwa lata z rzędu, bo wątpię, by w przyszłym roku pojawił się model, który pod tym kątem przebije bezlusterkowiec Sony. Na rożnych eventach w przeciągu ostatnich lat miałem okazję otrzeć się o fotografię sportową – turniej piłki nożnej dla dzieci, skoki narciarskie, zawody bokserskie, lekkoatletyczne, jazda na hulajnodze – to wszystko pokazało mi, jak trudna jest fotografia sportowa, ale jednocześnie dało wyobrażenie o tym, co musi posiadać aparat idealny przeznaczony do pracy przy sporcie.
Bez wątpienia praktycznie wszystkie cechy takiego aparatu posiada testowany Sony A9 II. to prawdziwy fotograficzny kombajn, który niemało kosztuje, ale jego możliwości są adekwatne do ceny i z pewnością będą docenione przez zawodowych fotografów sportowych, bo to im dedykowany jest ten aparat. Na podstawie mojej, ograniczonej pewnie wiedzy, dotyczącej fotografii sportowej, ten aparat jest zwyczajnie świetny. Sony A9 II dostaje więc w naszym teście zasłużony tytuł „Wybór redaKcji”. To obecnie jeden z kilku najlepszych aparatów na rynku.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies