Testujemy lustrzankę Canon EOS 90D. Czy nowa matryca, szybki autofokus i tryb 4K wystarczą, by konkurować z bezlusterkowcami? Sprawdzamy to w naszej recenzji.
Od czasu premiery Canona EOS 80D minęły trzy lata, zatem po jego następcy, modelu Canon EOS 90D, mogliśmy oczekiwać wielu zmian. W czasach, gdy prym zaczynają wieść bezlusterkowce, zmiany względem 80D muszą być naprawdę spore, by dorównać konkurencji. Czy Canonowi się to udaje?
Ogólne | |
Rok premiery | 2016, luty |
Typ | Lustrzanka |
Budowa | |
Wymiary (szer x wys x grubość) | 139 x 105 x 79 mm |
Bagnet | TAK, Canon EF / EF-S |
Waga (z bateriami) | 730 g |
Rodzaj materiałów | plastik, aluminium |
Podzespoły | |
Matryca | 24 Mpix, 22.5 x 15 mm, CMOS APS-C |
Procesor obrazu | Digic 6 |
Ekran | 3 cale, TFT LCD, 1.040.000 px |
Lampa błyskowa | TAK |
Migawka | 1/8000 s - 30 s |
Obsługa kart | SD/SDHC/SDXC (UHS-I support) |
Porty | mini HDMI |
Wizjer | TAK, optyczny, pentapryzmatyczny |
WiFi | TAK |
NFC | brak |
GPS | brak |
Funkcjonalność | |
Format zapisu | RAW, JPEG |
Stabilizacja obrazu | brak |
Programy | P,A,S,M |
Efekty | TAK |
Filmy | FullHD, 60 kl/s |
Zakres ISO | 100 - 25600 |
Zdjęcia seryjne | 7 kl/s |
Usługi społecznościowe | brak |
Budowa nowego modelu jest charakterystyczna dla lustrzanek. Rozmiarami aparat nie ustępuje niektórym pełnoklatkowym modelom i przebija większość bezlusterkowców. Trudno jednak uznać to za wadę, bo zwolennicy lustrzanek cenią je między innymi za rozmiary. EOS 90D czuć w dłoni, jest to model o sporych gabarytach, ale już wagowo wypada nieźle – 700 gramów z baterią sprawia, że model nas przesadnie nie obciąża.
Body stworzone zostało z plastiku, a jego dużą część zajmuje guma, wzmacniająca uchwyt. Sam grip został mocno wyprofilowany i aparat świetnie leży w dłoni. Pod palcem wskazującym mamy dostęp nie tylko do spustu migawki, ale również szeregu innych przycisków i pokrętła. Z kolei pod kciukiem mamy kolejne kilka przycisków i joystick.
Z konstrukcji tego modelu będą zadowoleni wszyscy ci, którzy lubią panować nad wieloma ustawieniami aparatu z poziomu obudowy, a nie menu. Wzorem zawodowych lustrzanek EOS 90D posiada na obudowie naprawdę sporo przycisków, które pozwalają na kompleksowe sterowanie aparatem. Większość pokrywa się z tym, co znaleźć można w modelu 80D.
Zatem na górnej części body po prawej stronie, oprócz spustu migawki, znaleźć można sześć przycisków. Jeden służy do włączania podświetlenia monochromatycznego ekranu, który również znalazł się w tej części obudowy. Pozostałe przyciski, podobnie jak umieszczone tutaj pokrętło, służą do panowania nad różnymi ustawieniami, w tym ISO czy trybem autofokusa.
Aparat posiada ogółem dwa pokrętła pozwalające na ustawianie parametrów ekspozycji, a więc na przykład migawki i przysłony w obiektywie. Trzecie pokrętło zlokalizowane zostało na lewej górnej części obiektywu i służy do ustawiania trybów aparatu. Obok standardowych P,A,S,M oraz automatycznego znaleźć można tu również tryb Bulb, pomagający w fotografowaniu przy długiej ekspozycji, tryb sceny, filtrów twórczych, czy też dwa tryby Custom, w których można zapisać ustawienia, z których najczęściej korzystamy.
Na przedniej części body umiejscowiony jest przełącznik pomiędzy trybem fotograficznym i filmowym oraz między innymi przyciski służące do obsługi menu. Nowością jest natomiast joystick, dzięki któremu, wzorem droższych modeli, możemy ustawić punkt ostrości. Ogółem przycisków jest sporo, choć w mojej opinii zabrakło kilku istotnych. Przede wszystkim odczuwałem brak pokrętła do ustawiania kompensacji ekspozycji – fotografując najczęściej używam trybu priorytetu przysłony i jasność dostosowuję właśnie poprzez pokrętło kompensacji. Tutaj do tego ustawienia można się dostać chociażby przed dotykowe menu, jednak jest to mniej instynktowne i zabiera więcej czasu.
Brakuje mi także możliwości szybkiego przełączenia się pomiędzy trybami balansu bieli – wchodząc z zewnątrz do pomieszczenia chciałbym móc jak najszybciej włączyć tryb żarówki i do tego celu znów muszę zagłębić się w menu. Za to dużym plusem jest wspomniany joystick, dzięki któremu ostrość ustawić można bez problemu korzystając z optycznego wizjera.
Na prawym boku znalazło się miejsce na kartę pamięci, na lewym z kolei cały szereg wejść: mikrofonowe, słuchawkowe, wężyka spustowego, HDMI w wersji C oraz micro USB w starszym standardzie. Umieszczona w dolnej części obudowy bateria jest niemałych rozmiarów – 1800 mAh. To, w połączeniu z dość niewielkim poborem energii przez aparat, w efekcie gwarantuje naprawdę długi czas pracy na jednym ładowaniu, sięgający nawet 900-1000 zdjęć. Niewiele modeli może się pochwalić takim wynikiem.
Aparat oferuje również łączność bezprzewodową, a dzięki WiFi możemy zdalnie nim sterować oraz przesyłać zdjęcia na urządzenia mobilne.
Ekran o standardowych parametrach – 3 cale i 1,04 mln. punków – został wyposażony w dotyk. Parametry wyświetlacza w zupełności wystarczają do tego, by zapewnić dobrej jakości podgląd obrazu. Z kolei jego jasność jest na tyle wysoka, że korzystanie z niego w słońcu jest akceptowalne. Ekran odchyla się do boku i pracuje w szerokim zakresie 170 stopni. To oznacza, że korzystać z aparatu możemy w różnych pozycjach, a w przypadku vlogowania również sprawdzi się bez zarzutu.
Ekran wyposażony został w dotyk, który nie tylko pozwala na wybranie punktu ostrości, ale również gwarantuje sterowanie wieloma funkcjami. Naciskając umieszczoną w prawym górnym rogu ikonkę „Q” dostaniemy się do menu skróconego. Z pomocą dotyku z poziomu ekranu możemy też ustawić choćby przysłonę, kompensację ekspozycji czy ISO. Memu aparatu składa się z sześciu kategorii, a część z nich posiada tyle opcji, że zostały one pogrupowane numerkami.
Manu posiada więc kilkadziesiąt opcji, poruszać się możemy po nim z pomocą dotyku. Pod względem designu jest to nadal to samo menu, które znamy z wielu znacznie starszych modeli. Canon nie zmienił go znacząco i jest ono przejrzyste, a poruszanie się po nim nie powinno sprawiać problemów. Nie zabrakło również zakładki „Moje menu”, w której możemy umieścić funkcje, z których najczęściej korzystamy.
Z racji tego, że EOS 90D jest lustrzanką, oferuje wizjer optyczny. W wizjerze umieszczone są najważniejsze informacje o ekspozycji, możemy również wybierać punkt ostrości joystickiem. Muszla oczna została na tyle dobrze wyprofilowana, że nawet długie korzystanie z wizjera nie sprawia kłopotu.
Aparat dysponuje tez monochromatycznym ekranem umieszczonym na górnej części obudowy. Wyświetlane są na nim podstawowe informacje o ekspozycji, używanym trybie, ilości miejsca na karcie pamięci. Ekran jest podświetlany na pomarańczowo, a podświetlenie uruchamiamy przyciskiem.
Względem poprzednika EOS 90D zyskał kilka znaczących nowości, w tym nową matrycę o rozdzielczości 32.5 Mpix, wspieraną przez procesor DIGIC 8. Za to Canonowi należy się uznanie, bowiem wśród modeli APS-C niełatwo jest znaleźć aparat o rozdzielczości przekraczającej 24 Mpix. Rozdzielczość, jaką oferuje ten model, jest więc imponująca. W parze z nią idzie nowy, wydajny procesor obrazu oraz technologia ostrzenia Dul Pixel CMOS AF.
Zakres tonalny zdjęć jest naprawdę wysoki i na tle konkurencji w postaci bezlusterkowców wypada ponadprzeciętnie. Podobnie zresztą ze szczegółowością zdjęć. Jak zawsze w przypadku Canona możemy mówić o bardzo ładnych kolorach, zwłaszcza w kontekście odwzorowania kolorów skóry. Ubogi jest za to zestaw filtrów twórczych, który praktycznie nie zmienił się od kilku generacji. Trudno to jednak uznać za wadę, w końcu ta lustrzanka to nie model dla amatorów.
Pod kątem radzenia sobie z wyższymi czułościami ISO aparat wypada całkiem nieźle. Dopiero od wartości ISO 12 800 szum zaczyna być zauważalny, natomiast poniżej jest on mało widoczny. Przy ISO 25 600 szum jest już mocno odczuwalny, ale odpowiednie odszumianie w programie graficznym pozwoli zdjęcie uratować. W przypadku filmów bezpieczną wartością wydaje się ISO nie przekraczające 4
Autofokus nie zyskał większej liczby punktów, co sprawia zawód, bowiem liczyłem na więcej niż 45 punktów krzyżowych znanych z poprzednika. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że radzi on sobie naprawdę sprawnie i widać progres, zapewne dzięki sprawniejszych algorytmom i nowemu procesorowi. Automatyczna ostrość jest w pełni użyteczna w trybie ciągłym, co z pewnością ucieszy vlogerów. Owszem, na tle modeli o kilkuset punktach ostrości aparat nadal wypada tylko dobrze, ale myślę, że większość użytkowników powinna być zadowolona. Poniżej trochę zdjęć wykonanych aparatem. Kadry w pełnej rozdzielczości do podglądu w galerii.
Plusem jest również szybszy tryb seryjny, dzięki któremu w ciągu sekundy zrobimy 10 zdjęć. To solidny wynik, jednak w parze z nim idzie niezbyt pojemny bufor. W jednej serii możemy zapisać raptem 28 RAWów lub 68 JPGów. Niewiele. Dobrze jednak, że wreszcie tryb seryjny w lustrzance zaczyna doganiać bezlusterkowce – 10 kl./s to w mojej opinii dziś niezbędne minimum.
Pod kątem możliwości filmowych model wypada znacznie lepiej od poprzednika. Napisać jednak należy, że to nie jest trudne, bowiem ten posiadał dość podstawowe możliwości. EOS 90D spełnia obecne wymagania rynkowe, a więc kręci w 4K 30p oraz w Full HD 120p. To dziś standard, ale Canon jeszcze niedawno mocno odstawał, więc dobrze, że tym razem mamy to, co trzeba. Minusem jest jednak fakt, że podczas kręcenia w slow-motion nie działa autofokus w trybie ciągłym.
Ja jednak nadal ubolewam nad brakiem możliwości filmowania w trybach półautomatycznych i ingerowania w większą ilość parametrów w trakcie nagrywania. Uważam, że pod tym względem aparat ma braki. Nie uświadczymy tu również profili filmowych, za to doczekaliśmy się focus peakingu.
Jakość nagrań stoi jednak na wysokim poziomie, ostrość i szczegółowość zarówno w 4K, jak i Full HD wyglądają dobrze, a autofokus podczas filmowania działa szybko i sprawnie. Dodajmy, że w 4K aparat nagrywa korzystając z całej powierzchni matrycy, czyli bez cropa, a to wbrew pozorom wcale nie takie oczywiste. Odczuwalny jest jednak brak stabilizacji matrycy, co wymusza konieczność korzystania z obiektywów z własną stabilizacją. Bezlusterkowce w tej klasie zwykle takową posiadają.
Na lustrzankę Cano EOS 90D musieliśmy czekać trzy lata od premiery poprzednika. W tym czasie Canon jednak odrobił lekcje i jego nowy model nie odstaje od tego, co oferuje konkurencja. Aparat potrafi zagwarantować naprawdę dobrej klasy zdjęcia, kręci ładne filmy, oferując slow-motion i 4K.
Dodajmy do tego niezły autofokus, mocną baterię, dobrą ergonomię i w efekcie wychodzi na to, że EOS 90D to naprawdę udany model. Nie zabrakło kilku minusów, jak niewielki bufor do zdjęć seryjnych, wciąż posiadający braki tryb filmowy czy wreszcie praca na wysokim ISO, po której spodziewałem się nieco więcej. Te wady jednak nie są w stanie zmienić faktu, że EOS 90D to udana kontynuacja serii i, podobnie jak jego poprzednik, aparat otrzymuje nasze redaKcyjne wyróżnienie „Dobry zaKup”.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Canon EOS R6 II to następca jednego z najpopularniejszych bezlusterkowców na rynku. Oferuje świetne parametry…
Panasonic zaprezentował dziś dwa nowe aparaty. LUMIX G97 to bezlusterkowiec z matrycą Mikro 4/3. Z…
Pełna klatka za tę cenę to świetna oferta. Sony A7c kupisz teraz za 5099 zł,…
Jak co roku zbieramy dla Was najlepsze promocje na sprzęt foto z okazji Black Friday…
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies