Testujemy FeiyuTech G6 Plus. To jeden z najtańszych gimbali na rynku, przeznaczonych do smartfonów i kamer sportowych, ale również bezlusterkowców. Czy za kwotę 800 zł można kupić gimbal, który zapewni stabilne ujęcia? O tym w naszym teście.
Na fotoManiaKu testowaliśmy już kilka gimbali od FeiyuTech. Między innymi FeiyuTech a2000 oraz jego następcę – FeiyuTech AK2000. Oba przeznaczone do aparatów. Oferowały spory udźwig i nieźle się sprawdzały.
Dziś na warsztat bierzemy FeiyuTech G6 Plus, czyli jeden z najtańszych modeli producenta. Jego wyjątkową cechą jest to, że może pracować ze smartfonem, kamera sportową, ale również aparatem. Czy jednak gimbal za 800 zł może zapewnić stabilne ujęcia robione aparatem? O tym w naszej recenzji.
FeiyuTech G6 Plus to bardzo mały gimbal
Każdy, kto jest przyzwyczajony do klasycznych gimbali dla aparatów, będzie z pewnością zaskoczony wymiarami G6 Plus, bowiem wygląda on prawie jak zabawka. Jest bardzo niewielki, ma cienką rączkę, małe silniczki i waży niespełna 700 gramów razem z baterią. Na pierwszy rzut oka przypomina więc model, który może uniesie smartfon i malutką kamerkę, ale aparatu już raczej nie.
Wymiary można jednak odnotować jako plus. To bardzo poręczny sprzęt, który waży tak mało, że trzymanie go w ręce przez cały dzień nie będzie stanowiło problemu. Dodatkowo bez problemu zmieści się nawet w niewielkim plecaku czy torbie – idealnie nadaje się do tego, by zabrać go ze sobą w trasę. Droższe modele producenta to już gimbale o sporych gabarytach i do plecaka ich raczej nie upchniemy – chyba, że naprawdę dużego.
Gimbal otrzymujemy w specjalnej walizce, która, co prawda, jest usztywniona, ale mocniejszy nacisk sprawia, że powierzchnia robi się wklęsła, więc na mocne zabezpieczenie nie liczcie. Fajnie jednak, że walizka jest, bo z pewnością dobrze jest z niej korzystać podczas transportu gimbala.
w środku, oprócz gimbala, niewiele znajdziemy. Są złączki pozwalające przypiąć kamerę sportową, nie ma natomiast tej dla smartfona, ani, co gorsza, szybkozłączki. Ta działa w systemie Arca Swiss, jest więc dość uniwersalna – łatwo ją kupić i często z tego systemu korzystają również głowice w statywach i monopodach. Faktem jest jednak, że taką szybkozłączkę będziemy musieli dokupić, bo nie ma jej w zestawie.
Brak też zewnętrznej ładowarki, a zamiast niej dostajemy niezbyt długi kabelek micro USB. Ładować baterię możemy bezpośrednio w gimbalu. Co ciekawe, model ten zasilany jest tylko jednym akumulatorem – ICR26650 o pojemności 5000 mAh. Wymieniono przeze mnie rzeczy to wszystko, co znajdziemy w zestawie. No, prawie, bo jest jeszcze instrukcja obsługi – napisana w języku polskim, ale dość lakoniczna. Lepszym źródłem wiedzy o gimbalu jest kanał producenta na YouTube, gdzie znaleźć można sporo instruktażowych filmów.
Rękojeść gimbala pokryta została gładka gumą, resztę obudowy pokrywa matowy metal koloru czarnego z niewielkimi akcentami w postaci srebrnych pasków. Część obudowy zajmują przyciski i pokrętła, których jest naprawdę sporo. Nie zabrakło też niewielkiego cyfrowego ekranu.
Sterowanie wymaga wprawy
Zaskakiwać może ilość przycisków, bo na dobrą sprawę wystarczyłby włącznik i joystick to sterowania. Tymczasem tutaj, oprócz tych dwóch znajdziemy jeszcze przycisk REC przodu, jeden przycisk oraz dźwignię w tylnej części, kolejny przycisk na prawym boku oraz pokrętło na lewym. Jest tego naprawdę sporo, więc trzeba chwilę czasu, by wszystkie poznać.
Aparat włączamy przyciskiem z przodu, który służy również zmianie trybów. By włączyć gimbal, musimy przytrzymać przycisk przez kilka sekund – po chwili słyszymy piknięcie oraz widzimy ładujący się ekran. Gimbal jest gotowy do pracy. Podobnie w przypadku wyłączania – musimy przytrzymać przycisk przez kilka sekund, a całemu procesowi towarzyszy piknięcie. Jeśli ktoś wie, jak owo piknięcie wyłączyć – będę wdzięczny za informację, bo mi się to nie udało.
Do dyspozycji mamy 3 tryby: HF, LK oraz AF. Ten pierwszy uruchamia się od razu po włączeniu gimbala i blokuje osie Roll i Tilt, pozostawiając aktywną oś Pan. To zapewnia nam możliwość ruchu w prawo i w lewo. Jednokrotne wciśnięcie przycisku Mode uruchamia tryb LK, w którym zblokowane są wszystkie osie. Z kolei dwukrotne wciśnięcie aktywuje tryb HF, w którym gimbal podąża za ruchami naszej dłoni w każdej z osi.
Dodatkowo w każdym z trybów aktywny jest joystick, który pozwala dowolnie sterować kamerą w pionie lub poziomie. W pionie zakres ruchów to 270 stopni, w poziomie 360. Do dyspozycji mamy też pokrętło. Po jego aktywowaniu sterować możemy aparatem lub gimbalem. W przypadku gimbala pokrętło daje możliwość sterowania każdą z trzech wybranych osi. Niestety, ani joystick, ani pokrętło nie dają według mnie wystarczającej płynności ruchu, który w efekcie jest nieco szarpany.
Z tyłu, mniej więcej w miejscu palca wskazującego, umieszczona jest dźwigienka, która pozwala odchylać aparat w prawo lub w lewo o 45 stopni. Oprócz tego gimbal posiada przyciski, za pomocą których można sterować aparatem – w tym przycisk REC, służący do uruchamiania nagrywania, lub działający jako spust migawki w trybie foto. Również pokrętło pozwala na obsługę aparatu – zoomu lub może pełnić funkcje follow focusa.
Opisane powyżej funkcje sterowania aparatem brzmią świetnie, ale w praktyce wypadają przeciętnie. Zoom działa z wybranymi modelami, ale nie zapewnia powolnego, płynnego ruchu. Z kolei follow focus aktywny jest tylko w przypadku kilku kompaktów, głównie Panasonika, więc większość użytkowników z tej opcji nie skorzysta.
Filmowanie gimbalem – wady i zalety
Po opisaniu możliwości i funkcji aparatu czas na efekty pracy z urządzeniem. Do G6 Plus przymocowałem Sony A6300 z kitowym obiektywem – to jeden z zestawów zalecanych przez producenta, a więc taki, z którym powinien współpracować bez zarzutu. Aparat ma udźwig 800 gramów, a wybrany przeze mnie zestaw nie ma nawet 600, więc zostaje nam całkiem spory zapas, co ważne, bo gimbal pracuje najlepiej wtedy, gdy nie jest w pełni obciążony.
Pierwsza rzecz to zamocowanie aparatu. Proponuję kupić płytkę montażową, na której można przesuwać śrubkę w prawo i w lewo, bo płytka ze śrubką na samym środku może sprawić, że aparat tak przypięty nie zmieści się na gimbalu, bo będzie za szeroki. Miejsca bowiem jest niewiele. Następnie aparat należy wyważyć. Idealne wyważenie to takie, w którym aparat w każdej z osi trzyma się swobodnie i nie opada.
W praktyce uzyskanie takiego efektu w przypadku gimbala G6 Plus jest prawie niewykonalne. Zakres osi jest za krótki, by aparat wyważyć idealnie. Można to zrobić w miarę dobrze, ale nie idealnie – przynajmniej mi się to nie udało. Gimbal oczywiście, nawet bez idealnego wyważenia, będzie pracował, ale tracąc więcej energii i zapewniając mniejszą stabilność.
Przejdźmy zatem do kwestii pracy urządzenia. Czy gimbal zapewnia stabilną i płynną pracę? Zależy, jakie są nasze oczekiwania. Ruchy do przodu i do tyłu z włączonym trybem HF lub Lock zagwarantują płynne ujęcia, przypominające jazdę kamerową. Gorzej, gdy chcemy uzyskać bardziej wymagające ruchy. Ujęcie z kamerą, która wznosi się do góry lub opada w dół, kręcenie się wokół danego obiektu – te wszystkie ruchy robią duże wrażenie na widzach.
Niestety, w przypadku tego modelu wszystkie te wymagające ruchy nie będą odpowiednio płynne. Przy opadaniu kamery w pewnym momencie gimbal skręca lekko w prawo, praktycznie za każdym razem. Ten mikroruch sprawia, że ujęcia nie wykonamy – chyba, że z pomocą joysticka, który, jak już było wspomniane, również nie gwarantuje odpowiedniej płynności, bo jest zbyt czuły.
Problemem jest również każdy ruch, w którym zamiast ostrożnie stąpać będziemy biec lub stawiać mocniej kroki. W takiej sytuacji zauważalne będą mikrodgrania, jak i to, że kamera będzie nieco się przesuwać na prawo i lewo. Problemem w mojej opinii jest to, że gimbal jest zbyt czuły – każde skręcenie ręki, czy niewielki ruch wpływają na gwałtowny ruch gimbala, co skutkuje tym, że tracimy płynność, a ujęcia są rwane.
Zauważyłem również, że G6 Plus ma tendencję do nieznacznego gubienia poziomu, przez co aparat przesuwa się minimalnie w prawo. Oczywiście można to skorygować, korzystając z tylnej dźwigienki, ale jednak sam gimbal powinien trzymać poziom.
Wszystkie zarzuty, o których piszę, biorę po uwagę traktując gimbal jako potencjalnie profesjonalne narzędzie dla filmowca. Jeśli jednak spojrzymy na model z punktu widzenia amatora filmowania, na wiele kwestii można przymknąć oko. G6 Plus daje stabilne ujęcia, idealnie nadaje się dla vlogerów. W razie potrzeby zastąpi statyw, gwarantując płynne panoramowanie, zastąpi też slider – możemy nim filmować nisko nad ziemią. Jeśli jednak szukacie idealnej płynności, warto zainteresować się innym, droższym modelem.
Na koniec słów parę należy się mobilnej aplikacji. Ta pozwala bezprzewodowo sterować gimbalem, jak również dostosować niektóre jego parametry do naszych potrzeb. Niestety, jakość połączenia nie jest najlepsza – wprowadzone zmiany niekiedy działają z opóźnieniem, często pokazują się błędy. Ogólnie rzecz biorąc, nie radzi sobie ona najlepiej, ale dzięki niej przynajmniej możemy zmieniać ustawienia bez konieczności podłączania gimbala do komputera.
Podsumowanie i ocena
FeiyuTech G6 Plus to gimbal niestandardowy, bo jest urządzeniem 3 w 1. Możemy do niego przykręcić smartfon, kamerę sportową, ale również aparat. Z tego powodu urządzenie może stać się idealnym towarzyszem podróży, zwłaszcza dla vlogerów Jego niewielkie rozmiary i stosunkowo długi czas pracy (do 9 godzin, w praktyce nie więcej jak 8) sprawiają, że w przypadku amatorów urządzenie sprawdzi się naprawdę nieźle.
Jeśli szukasz pierwszego gimbala do aparatu, to warto zastanowić się nad zakupem G6 Plus, który jest obecnie chyba najtańszą propozycją dostępną na rynku – kosztuje niecałe 800 zł. Jeśli jednak miałeś już do czynienia z gimbalami i oczekujesz idealnie płynnych ruchów, warto będzie dopłacić kilkaset złotych więcej i kupić coś lepszego.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny FeiyuTech G6 Plus
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.