Canon EOS RP dopiero co zadebiutował. Mieliśmy okazję spędzić trochę czasu z aparatem. W efekcie mamy dla Was zdjęcia przykładowe i kilka wniosków dotyczących nowego modelu. Czy warto kupić Canon EOS RP?
Canon EOS RP to nowy pełnoklatkowy bezlusterkowiec. Tym, co odróżnia go od reszty modeli podobnej klasy jest cena. Aparat na wejściu kosztować będzie niecałe 6600 zł w zestawie z adapterem dla obiektywów EF. To czyni go jednym z najtańszych bezlusterkowców na rynku. Cenowo lepiej wypada na przykład Sony A7 II, ale to aparat, który na rynku jest już dobrych parę lat.
Grip aparatu bez wątpienia zaprojektowany został tak, że korzysta się z niego bardzo wygodnie. Aparat pewnie leży w ręce, a jednocześnie nie ciąży, bo waży mniej niż Canon EOS R. Jest też fizycznie mniejszy. Można więc stwierdzić, że jak na pełną klatkę aparat ma całkiem kompaktowe wymiary, choć oczywiście daleko mu do wymiarów modeli Sony A7 pierwszej generacji – te ostatnie nie należały jednak do najwygodniejszych w codziennym użytkowaniu.
W parze z niewielkimi rozmiarami idzie jednak cała masa przycisków, które znajdziemy na obudowie. Jest ich sporo, a co ważne, pojawiło się również pokrętło trybów, którego nie ma w droższym modelu. Brak natomiast górnego czarno-białego ekranu, bez którego bez problemu się obejdziemy. Nie znajdziemy również touchpada do ustawiania ostrości (który i tak nie działa najlepiej w R-ce) ani żadnego joysticka do ustawiania ostrości.
Nie ma także pokrętła dedykowanego ustawianiu kompensacji ekspozycji, ale jedno z pokręteł domyślnie przypisane jest do tej właśnie funkcji. W dodatku możemy ją szybko ustawić dotykając w odpowiednim miejscu ekranu. Plusem aparatu jest właśnie skrócone menu, do którego dostęp mamy, dotykając ekranu w odpowiednim miejscu. To bardzo wygodne i szybkie rozwiązanie. Między innymi dzięki dotykowemu menu aparat obsługuje się naprawdę szybko i wygodnie.
Wykonywanie zdjęć odbywa się bardzo szybko – oczywiście jeśli mamy na myśli ustawianie ostrości i robienie pojedynczych zdjęć. Autofokus, choć gorszy niż w droższej wersji, nada sprawdza się znakomicie. Ostrzy błyskawicznie i celnie, a do tego ma funkcję ostrzenia na oko, czyli Eye AF, która ta sprawuje się bez większych zarzutów. Ostrzenie działa świetnie zarówno w trybie pojedynczym, jak i ciągłym. Zapis dużych zdjęć RAW nie zajmuje zbyt wiele czasu, a menu działa płynnie.
Nieco gorzej wypada prędkość trybu seryjnego, która wynosi raptem 4 kl./s z pełnym wsparciem AF. To wynik znacząco poniżej średniej rynkowej, ale na podobny wynik oferuje wiele profesjonalnych lustrzanek, które wcale nie są wiele tańsze. Z pewnością do fotografowania sportu tego aparatu nie użyjemy, ale przecież nikt tego nie oczekuje. Problemem natomiast jest dość głośno działająca migawka – jest ona aż zanadto słyszalna. Z kolei działanie cichej migawki jest mocno ograniczone.
Zauważalną różnicą względem nowego modelu jest bateria, której pojemność jest niestety bardzo ograniczona i energia wyczerpuje się bardzo szybko. To z pewnością jedna z najbardziej zauważalnych bolączek modelu. Już w EOS-ie R bateria była słabą stroną, tu jest niestety jeszcze gorzej. Ze względu na mniejsze rozmiary, slot na kartę pamięci umieszczono obok baterii, a nie na boku. Nie zabrakło natomiast wejścia mikrofonowego i słuchawkowego.
Aparat posiada też bardzo przydatny ekran dotykowy, który daje się odchylać do boku. Minus tego rozwiązanie jest taki, że całkowite odchylenie ekranu utrudnia podpinanie mikrofonu i słuchawek. Plusem jest natomiast to, że ekran odchyla się o 180 stopni, co z pewnością przypadnie do gustu vlogerom czy też po prostu osobom chcącym zrobić sobie selfie.
Jeśli już wspominamy o filmowaniu, to trzeba powiedzieć sobie jasno: możliwości aparatu w tej kwestii są niestety bardzo ograniczone. Jeśli wystarczy Wam tryb Full HD w 60 klatkach na sekundę – będziecie zadowoleni. Bardziej wymagający powinni poszukać czegoś innego. Aparat ten oferuje tryb 4K, ale z prędkością 25 kl./s i dużym cropem – 1,7x. Nie posiada też profili filmowych.
Najbardziej niezrozumiały jest dla mnie jednak brak trybów półautomatycznych, czyli możliwości filmowania z priorytetem przysłony, migawki itp. To dziś oczywista funkcja nawet w tanich aparatach. Posiada ją też EOS R. Natomiast nowego modelu producent jej pozbawił. Otrzymujemy tylko tryb Auto, pełen manual lub – tu nowość – tryb HDR, w którym materiały zapisywane będą z nieco większą dynamiką tonalną. Możliwości filmowe aparatu w zupełności wystarczą dla vlogerów, ale osoby szukające profesjonalnego aparatu do filmowania powinny zwrócić wzrok w stronę konkurencji.
Najistotniejszym punktem bez wątpienia jest to, jak aparat wypada pod kątem jakości zdjęć. Otóż bardzo przyzwoicie. Wysokiej klasy autofokus gwarantuje, że zdecydowana większość kadrów będzie poprawnie wyostrzona. Nie można mieć zarzutu do ich szczegółowości i dynamiki tonalnej – już na pierwszy rzut oka widać, że to pełna klatka. Zdjęcia prezentują się naprawdę bardzo dobrze. Oczywiście, 26 Mpix to dla niektórych będzie za mało, bo z takiej rozdzielczości wiele nie wykadrujemy, ale poza tym zdjęciom nie można wiele zarzucić.
Na pewno na uwagę zasługują kolory, które w Canonie wyglądają po prostu świetnie. Tyczy się to zwłaszcza skin-tonów, aparaty Canona obecnie chyba najlepiej odwzorowują kolory ludzkiej skóry. Balans bieli również radzi sobie bardzo dobrze, a jeśli ma problemy przez oświetlenie, zawsze można użyć trybu z priorytetem bieli, w którym efekty z pewnością będą dobre.
W recenzji Canona EOS R wspominałem, że aparat jest dobry, ale w swojej cenie nie przebija konkurencji. EOS RP z kolei nie jest wcale o wiele gorszy od starszego modelu Canona. Ma minimalnie wolniejszy autofokus, trochę gorszy ekran i wizjer, nie posiada górnego ekraniku i paru przycisków. Ma do tego uboższy tryb filmowy i słabszą baterię. Finalnie wcale nie wypada jednak gorzej – robi dobrej jakości zdjęcia, ma świetny autofokus, jest lekki i wreszcie najważniejsze – tani.
Problemem EOS-a R jest cena, która z kolei jest zaletą EOS-a RP. 6600 zł za body wraz z adapterem to naprawdę świetna cena. Pod tym kątem z modelem Canona powalczyć może co najwyżej Sony A7 II, który jest już paroletnim sprzętem z nieco słabszym autofokusem i paroma innymi wadami. Dlatego Canon EOS RP ma naprawdę duże szanse na sukces, bo to dobry aparat w dobrej cenie. Nowy model trafi do sprzedaży jeszcze w tym miesiącu – będzie dostępny od 27 lutego, a więc za dwa tygodnie.
Zdjęcia w pełnej rozdzielczości znajdziecie w galerii.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies