Czy warto kupić Sony A6300 w 2019 roku? Używam tego aparatu od dwóch lat i mogę powiedzieć, jakie są jego mocne i słabe strony. Czy to wciąż dobry aparat? A może lepiej wybrać Sony A6400?
Ostatnia premiera Sony A6400 daje jasno do zrozumienia – Sony A6300 już wkrótce zostanie wycofany ze sklepów. Jego następca będzie sprzedawany równolegle z modelem Sony A6500. Póki jednak Sony A6300 nadal jest dostępny w sklepach – i to w bardzo przystępnej cenie – pojawia się pytanie…
Pierwszy raz z tym bezlusterkowcem miałem do czynienia w 2016 roku, kiedy dostaliśmy go do testów. Aparat na tyle mi się spodobał, że nieco później kupiłem go do użytku prywatnego. Jestem jego posiadaczem już od dwóch lat. Czy jest to model bez wad? Z pewnością nie. Czy jest wart swojej ceny? Na pewno. Czy warto go kupić w 2019 roku? Postaram się to przeanalizować.
Aparatu używam zarówno do robienia zdjęć, jak i filmowania. Jednym z plusów tego modelu jest właśnie uniwersalność. Model ma wszystko, co potrzebne, by kręcić nim filmy na wysokim poziomie. Obraz zapisać możemy w jakości Full HD z wydajnym kodekiem XAVC i bitratem 50 Mbps. To daje naprawdę dobre efekty. Dodajmy do tego tryb slow-motion 100 kl./s, również Full HD. Sam często z niego korzystam. Możemy nakręcić film od razu w slow-motion, albo zapisać go w 100 klatkach, ale docelowo odtwarzany będzie normalnie, a spowolnić można go dopiero w postprodukcji.
To dla mnie bardzo wygodne rozwiązanie. Slow-motion jest efektownym narzędziem, ale filmując nie zawsze wiem, które ujęcie będę chciał spowolnić. Dlatego warto nakręcić sceny z takim klatkażem, który da nam możliwość wyboru. Dlatego cenię tę opcję. Filmować możemy też w 4K. Tutaj klatkaż to 25p lub 24p. Sama jakość obrazu – przy takiej rozdzielczości widać już, że odbiega on swoją jakością od obrazu 4K, który wychodzi z pełnoklatkowych korpusów Sony. Wprawne oko zobaczy, że obraz z A6300 nie jest tak wyraźny, tak bardzo ostry, jak w drogich modelach.
Większość z Was jednak, szukając aparatu do filmowania, potrzebuje go do prostych zastosowań – vlogowanie, kręcenie prostych filmów do internetu, a nie spotów reklamowych z przeznaczeniem na duży ekran. W tym wypadku jakość obrazu w zupełności wystarczy, zwłaszcza tego zapisywanego z wysokim bitratem. Obraz w tym formacie będzie dobry, nawet gdy wewnątrz kadru mamy sporo ruchu i wiele się dzieje.
Jakość obrazu wiąże się jednak nie tylko z ostrością, ale również tonalną dynamiką kadrów. Tutaj z pomocą przychodzą profile filmowe. Mamy do dyspozycji zarówno profile logarytmiczne, czyli tzw. Logi, jak i zwykłe tryby, w których ustawić możemy poziom kontrastu, czerni, barwę obrazu itp. Z reguły z kolorem można sporo się pobawić, tak, by uzyskać, jak najlepszy efekt. Dlatego uważam, że pod kątem filmowym aparat nadal dobrze się spisuje. Dodatkowym plusem jest wejście mikrofonowe i obecność pomocnych narzędzi jak focus peaking.
Jedną z najmocniejszych w momencie premiery cech A6300 był niewątpliwie autofokus. W A6400 Sony znów idzie w tym kierunku i model ten promowany jest jako bezlusterkowiec z najszybszym na świecie AF. Jednak na tle dzisiejszej konkurencji autofokus w modelu A6300 po niemal trzech latach od premiery nadal wypada ponadprzeciętnie.
Jeśli weźmiemy pod uwagę bezlusterkowce z podobnej półki cenowej, to w wielu przypadkach właśnie model Sony wypadnie lepiej. Powiem więcej, AF radzi sobie lepiej niż w droższych modelach – na przykład popularnym Panasoniku GH5. Ten drugi, pomimo świetnych możliwości filmowych, w przypadku automatycznego ostrzenia wypada blado.
Autofokus działa sprawnie przy pojedynczych zdjęciach, jak i w trybie ciągłym – to szczególnie ważne dla osób, które chcą filmować. Z Sony A6300 w wielu wypadkach można filmować z autofokusem i obraz będzie wyostrzony poprawnie. Tutaj jednak w oczy rzuca się pierwszy brak – dotykowy ekran. Ustawianie ostrości dotykiem bardzo by się przydało, zwłaszcza że nie znajdziemy joysticka, którym możemy ustawiać punkt ostrości. Dlatego właśnie brak dotyku odczuwa się boleśnie w momencie, gdy chce się ustawić punkt ostrości.
Ważnym elementem dla jakości zdjęć i filmów jest również ISO. Pod tym względem A6300 radzi sobie równie przyzwoicie i znowu ma przewagę nad konkurencją Panasonika, czyli aparatami z mniejszą matrycą. W trybie filmowym ISO 3200 można używać bez większych obaw, a to naprawdę dobry wynik. Gdy jednak filmujemy w 4K, wtedy możemy je podnieść do wartości 6400 i po odpowiedniej obróbce kadry nadal będą czyste. Podobnie ma się sprawa zdjęć. Tutaj również korzystanie z ISO 6400 nie powinno stanowić problemu. Przy wyższych wartościach, około 10 000, przydać się może funkcja odszumiania w Lightroomie. Trzeba jednak przyznać, że ten niewielki aparat naprawdę imponuje czułością.
Jeśli chodzi o jakość zdjęć – nie łudźmy się, to nie pełna klatka. Nie uzyskamy tu tak wysokiej szczegółowości ani dynamiki, jak w profesjonalnych modelach. Uważam jednak, że jak na obecne standardy jakość nadal jest zadowalająca. Do fotografii produktowej czy zdjęć na stronę internetową możliwości A6300 w zupełności wystarczą. Przede wszystkim podoba mi się w Sony kolorystyka zdjęć – zastosowane algorytmy dają ładne, przyjemne dla oka kolory. Trawa zawsze jest odpowiednio zielona, a niebo niebieskie. Zdjęcia robione przy zachodzie słońca zyskują naturalną, ciepłą barwę.
To wszystko sprawia, że zdjęcia robione aparatem bez wątpienia mogą się podobać. Nieco zastrzeżeń mam jednak do koloru filmów. Oczywiście, profile pozwalają nam dowolnie dostosować kolory. A jednak odnoszę wrażenie, że barwy z Sony nie są idealne. Widać to zwłaszcza po kolorze skóry, która ma tutaj nieciekawy odcień. Pod kątem koloru filmu znacznie lepiej wypada Panasonic, podobnie zresztą Canon. Konstruktorzy tych aparatów znacznie lepiej dopracowali kolor skóry niż twórcy Sony.
Po dwóch latach bez wątpienia zauważyć też można niektóre wady modelu, choć do części z nich idzie się przyzwyczaić. Na pewno po stronie wad zapisać można korpus. Aparat jest niewielki, ale mimo wszystko można było lepiej zarysować grip i mocniej zadbać o komfort trzymania korpusu. A6300 niestety nie trzyma się najlepiej w dłoni, co uwydatnia się zwłaszcza podczas fotografowania, gdy aparat nie jest zamontowany na gimbalu czy monopodzie.
W parze z małym korpusem idzie też ograniczona liczba przycisków. Jest ich mniej, niż w profesjonalnych aparatach, a co za tym idzie – do niektórych funkcji nie dostaniemy się bezpośrednio. Brakuje mi na przykład szybkiego dostępu do ISO – w pełnoklatkowych Sony mamy dla niego pokrętło, tutaj docelowo musimy nacisnąć przycisk ISO i dopiero pokrętłem możemy zmienić jego wartość. Niby to raptem pół sekundy dłużej, ale jednak potrafi zirytować.
Kolejnym problemem jest słynne już przegrzewanie się korpusu. To nie mit. Wcale nie musimy filmować w 4K i to bez przerwy. Wystarczy słoneczna letnia pogoda i intensywne filmowanie – kręcenie wielu kilkuminutowych filmów z krótkimi przerwami – by na ekranie pojawiła się pomarańczowa ikonka termometru sygnalizująca przegrzanie. Oczywiście problem nie dotyczy tych, którzy aparatem robią tylko zdjęcia: filmujący jednak niestety od czasu do czasu będą mieć z przegrzewaniem problem. Ten został wyeliminowany dopiero w kolejnych modelach.
Kolejną wadą jest stosunkowo krótki czas pracy na akumulatorze. A6300 pochłania niemało energii, a jego akumulatorki są stosunkowo niewielkie. Z tym problemem jednak można sobie poradzić. Zamienniki akumulatorków są bardzo tanie, a przy tym małe. Zatem można dokupić ich cały zapas i schować do kieszeni. Opcją jest też dokupienie gripu, choć ja nie jestem fanem jego stosowania w aparacie, który z założenia ma być mały.
Odpowiadając na pytanie postawione na początku: warto kupić Sony A6300 w 2019 roku, choć korpus ma już trzy lata, a niedługo zniknie ze sprzedaży. Ten model starzej się powoli: wiele nowych bezlusterkowców radzi sobie gorzej.
W dniu premiery problemem była cena – aparat nie należał do najtańszych. Obecnie to właśnie cena jest jednym z ważniejszych czynników stanowiących o atrakcyjności aparatu. W momencie pisania tego tekstu za nowe body zapłacimy 2750 zł, w dodatku co chwilę trafić można na cashback. Obecnie wynosi od 300 zł, a więc oznacza to, że nowy Sony A6300 możemy kupić już za niecałe 2,5 tys. zł. Patrząc na możliwości aparatu to cena naprawdę atrakcyjna, zważywszy na to, że aparat sprawdzi się zarówno w zdjęciach, jak i w filmach. I choć nie jest to w pełni profesjonalny model, to z pewnością znajduje się wyżej niż półka amatorska. Należy też zadać sobie pytanie – czy do Twojego zastosowania na pewno przyda się sprzęt profesjonalny?
Nowy Sony A6400 z pewnością naprawia błędy swojego poprzednika. Ma też znacznie lepszy autofokus, ekran odchylany o 180 stopni i wiele innych zalet. Myślę jednak, że wielu użytkowników bez tych udogodnień się obejdzie, choć są one bez wątpienia ciekawe. Ważne jest to, że za A6400 zapłacimy 2 tysiące więcej niż za A6300. Zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć można, chociażby na obiektyw. Bo to niestety kolejna wada całego systemu E – próżno szukać tutaj tanich szkieł. Dysponując jednak kwotą 2 tys. można już znaleźć coś ciekawego i w pełni wykorzystać możliwości aparatu, który wciąż może dać nam wiele.
Zdjęcia wykonane aparatem w pełnej rozdzielczości znajdziesz w galerii.
Zachęcam do zerknięcia na inne artykuły z blogów techManiaK.pl.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Canon EOS R6 II to następca jednego z najpopularniejszych bezlusterkowców na rynku. Oferuje świetne parametry…
Panasonic zaprezentował dziś dwa nowe aparaty. LUMIX G97 to bezlusterkowiec z matrycą Mikro 4/3. Z…
Pełna klatka za tę cenę to świetna oferta. Sony A7c kupisz teraz za 5099 zł,…
Jak co roku zbieramy dla Was najlepsze promocje na sprzęt foto z okazji Black Friday…
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies