niedziela, 21 października 2018, Dominik Patoła
Sony RX100 VI – test. Lepszy od poprzednika, ale czy nie za drogi?
0 odpowiedzi na “Sony RX100 VI”
reklama
Miałem model serii III było b.dobrze.Przeczekałem modele IV i V.Obecnie mam model VI i jest świetnie.Polecam.
Minusy zupełnie z czapy:
– „Powoduje to problem z korzystaniem z aparatu, gdy przykręcimy go do statywu”. Zawsze jest główny przycisk do sterowania na obudowie i nie ma żadnych problemów. Wymagacie od miniaturowej konstrukcji cudów?
– „nie ma co liczyć na zbyt dobrze wyprofilowany grip”. Jak ktoś ma ręce drwala to ma problem. Ja nie doświadczyłem problemu w trzymaniu nawet przy robieniu selfie. Wszystko co jest małe niesie ryzyko upuszczenia. Wstawcie tam grip nie zmieniając wielkości aparatu to dam Wam Nobla 😉 (i nie piszcie o tej nakładce pseudo uchwytowej – to też nic nie wnosi).
– „na niemal każdym centymetrze aparatu widać odciski palców”. Nie zauważyłem. Tym bardziej że mam go w dedykowanej kaburze LCJ-RXK. Gdzie tam miejsce na palce? Na ekranie LCD? To jest aparat fotograficzny a nie ekran smartfona żeby palcowanie utrudniało użytkowanie. No chyba że autor recenzji paluchy wsadza w obiektyw to wtedy widać palcowanie.
– „W Sony RX100 VI dotykiem ustawimy ostrość, ale już nie obsłużymy menu”. To akurat uważam za połowiczny plus. Menu RX100 jest tak szczegółowe, że obsługa palcem (tym bardziej drwala) byłaby masochizmem.
– „Zmianie nie uległ również akumulator, który nadal pozostaje słabą stroną aparatu – na jednym ładowaniu zrobimy około 220 zdjęć”. Ja daję radę zrobić 200-300 zdjęć bez rozładowania tegoż akumulatora i kręceniu kilku filmów. Poza tym to nie smartfon z wbudowaną baterią – od czego są zapasowe baterie/zamienniki? Koszt 30zł i mamy pewność na zabawę co najmniej całodniową. Jak ktoś szuka w tak małym aparacie opcji na fotki/filmy non stop przez cały dzień to niech uda się do wróżki.
Dobrze, że chociaż koniec recenzji wiarygodny: „Nie zmienia to jednak faktu, że RX100 VI to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy kompakt, jaki znajdziemy na rynku.”.
Minusem dla mnie jest mega cena – o 1k za dużo względem konkurencji. Ale spójrzmy na konkurencję. Kto daje: 1 calowa matryca, ekran uchylny 180 stopni (do selfie), zoom min 24-200 mm, kompaktowy rozmiar (waga 300g), łączność wifi/bluetooth, mega autofocus (315 ptk) i takie światło przy tych parametrach: 2.8-4.5. Resztę plusów pominę bo wyczytacie je w różnych recenzjach.
Dla mnie porównywalne opcje były tylko 2:
– Canon G3 X (sprzed 4-5 lat): na plus tylko zoom 24-600. Na minus: brak 4k, waga (733g), problemy z AF w ciemniejszym środowisku, czas gotowości 3 sek. Itd..
– Panasonic LUMIX FZ1000 II: na plus zoom 25–400. Na minus: mega waga i objętość: 810 g (gabaryty lustrzanki). Cena zbliżona do RX100 6.
Oczywiście oba powyższe światło mają od 2.8 (żeby recenzent nie piał z zachwytu). Mówimy o kompaktowym aparacie do kieszeni a nie z wymienną optyką którą muszę dodatkowo targać. Pokażcie mi lepszą opcję (uprzedzając pytania: Panasonic LUMIX TZ200 – brak ekranu 180 do selfie – inaczej byłby idealny ale nie lubię robić sobie fotek w ciemno). Cała reszta jest albo z wymienną optyką (co zajmuje dodatkowe miejsce) albo z matrycą 1/2/3 cala (co pogarsza jakość zdjęć.
Dla mnie jako podróżnika który oczekuje aparatu do robienia selfie, krajobrazów ( przy zoomie), do tego z piękną jakościa i żeby to się zmieściło w bagażu podręcznym dając miejsce na ciuchy – jest to idealna opcja. Z bólem dopłacę ten 1k. Dla mniej wymagających polecam to co opisałem. (stan na 11.2019).