>
Kategorie: Longform

White Alice & Black Views, czyli czarno-biały duet. Część II: Marcin Walko

Black Views – pod takim pseudonimem działa fotograf Marcin Walko. Rozmowę z nim przeprowadziła Alicja Reczek znana jako White Alice. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.

Przed Wami obiecana druga część wywiadu z cyklu czarno-biały duet. Tym razem w roli głównej wystąpi Marcin Walko. Fotograf, który uwielbia robić pejzaże odbiegające od tego, co znamy. Rozmowę przeprowadza Alicja Reczek, która pisze o nim:

Nie uważa się za podróżnika. Unika określenia photography. Mówi, że jest antytezą. Od lat konsekwentnie rejestruje pejzaże. Jego zdjęcia uwodzą surowością i romantyzmem. Są tajemnicze, tkliwe, dramatyczne i zarazem łagodne. Górskie szczyty osnute mgłą, symboliczne drzewa, kręte drogi, żywiołowe potoki i wirtuozeria chmur. Perfekcyjna gra światła i cienia, powodują silne emocje: szczere i pierwotne – dzięki temu kontrasty nabierają nowego znaczenia. Niepodważalne umiejętności techniczne w połączeniu z lekkością prowadzenia kadru są dowodem na to iż mamy do czynienia z autorem świadomym i konsekwentnym.

Po chwili dowiadujemy się o tendencji dokumentalnej wynikającej z głębokiej potrzeby zapisu i odtwarzania pamięci. Z pewnością nie jest to dekoracyjny filtr, a rzetelna próba utrwalenia miejsc odległych i wyjątkowych. Fotograficzne kronikarstwo odziane w subtelną poetykę, wynikającą z wrażliwości. Autentyczność i pasja, która broni się bez słów. Dokładnie taka jest twórczość Marcina Walko.

Fotografujesz góry, lasy i rzeki. Jesteś dokumentalistą przyrody, miłośnikiem krajobrazu, pejzażystą? Identyfikujesz się z którymś z tych określeń?

Dla mnie to jeszcze większa niespodzianka, oglądałem twoje prace kilka lat temu, podczas gdy moje obrazki dojrzewały gdzieś na dysku czy w segregatorach, albo publikowałem jakiś chłam w wierze, że ktoś podpowie jak to „należy robić”, niestety bezskutecznie, mistrzowie i ludzie których w tej upatrzonej dziedzinie fotografii podziwiam zmarli albo bardzo dawno temu, albo w czasie gdy niedostatecznie zaangażowałem się w to co teraz robię. Fakt, że ktoś „z branży” potrafi docenić inną twórczość, inny rodzaj fotografii jest pocieszający, w perspektywie tego, że większość raczej deprecjonuje jakąkolwiek wartość i idee nie swoich obrazów.

Dokumentalista, będzie chyba najtrafniej, odżegnuję się od określeń typu „fotograf, artysta” a broń boże, „podróżnik”, wszyscy teraz podróżują, jeżdżą, latają, trochę podobnie z fotografią, powszechność tego zjawiska nie nadaje już powyższym określeniom jakiejkolwiek wartości. Mam natomiast dowody na to, że miejsca lub otoczenie z moich fotografii zmieniają kształt, wygląd, więc traktowanie tego jako zapis dokumentalny jest jak najbardziej słuszny i poprawny.

fot. Marcin Walko

Używasz nazwy „Czarne widok” (Black Views). Dlaczego nie białe? Jesteś pesymistą?

Tak! Pesymistą! Zwłaszcza w obliczu ostatnich wydarzeń, a tak naprawdę czerń nadaje temu wszystkiemu bardziej wyrazisty charakter i refleksyjny kierunek. Tak w ogóle to „biały” brzmi trochę słabo : ) No i te zdjęcia, przecież nie są kolorowe… argumentów jest na to wiele a mamy tylko jedną stronę. Bezwzględnie jednak kolor w fotografii uważam, że dekoncentruje, ludzie np. zachwycają się złotą jesienią, a przecież nastrój o tej porze roku wcale nie jest tak ekscytujący, wręcz przeciwnie, więc na dobrą sprawę utwierdzam i zapewniam, że jesień jest czarna … więc pokazuję prawdę ? Używam czarnego dla podkreślenia dramaturgii i żalu bo wszystko nam się wymyka, włącznie z otoczeniem.

fot. Marcin Walko

Wspominałeś, że masz przy aparacie pasek do gitary, to oryginalny niuans. Czy stosujesz jakieś patenty i rytuały przed wykonaniem zdjęć. Czy masz jakieś przyzwyczajenia, które wynikają na przykład z przygotowań do wyprawy?

Przygotowania do „wyprawy” (cudzysłów tu istotny, bo uważam, że po prostu „jadę”) są niemalże identyczne jak innych, dla których fotografia stała się fobią i w ogóle perspektywą widzenia przez pryzmat obrazu. Ładowanie baterii, formatowanie kart, koniecznie full w kompie, nie aparacie! Obiektywy, statyw, kilka aparatów, żeby równolegle zrobić to samo na negatywie przy zbliżonych parametrach wziętych z cyfry i pozostałe graty które zupełnie się nie przydają. To tak fotograficznie. W ramach wyjazdu jednak, wcześniej – śledzenie mapy w poszukiwaniu terenu jak najbardziej górzystego i zróżnicowanego geograficznie, poszukiwanie białych ścieżek które w założeniu powinny być drogami, powtarzanie i nauka podstawowych zwrotów językowych.

Obowiązkowo wszystkie nosidła które trzeba zabierać na górski nocleg, śpiwór, dobre wysokie buty, butla imitująca kuchnie, na wpół przygotowane posiłki, kombi przez kilka dni staje się twoim domem, więc trzeba zrobić wszystko co może temu sprzyjać. Jedyny „rytuał” podczas jazdy na południe, to przekraczanie granicy słowacko-węgierskiej w tym samym miejscu, które… no, również zmieniło swoje oblicze! I znowu mam na to fotograficzne dowody! A pasek od gitary, to historia związana z orkiestrą w której chwile grałem, najpierw były to szelki do saksofonu, gdy poszedł w odstawkę, poszedłem do Pana który zajmuje się szyciem pokrowców i pasków, i chciałem żeby zrobił mi z tych szelek właśnie pasek jak te przy gitarach, wygodniej tak mi się nosi aparat niż miałby dyndać na szyi jak u jakiegoś turysty wiadomego pochodzenia.

Upodobałeś sobie rejony Bośni, Rumunii. Dlaczego?

-W sumie to w Bośni byłem tylko raz, kilka dni, ale intensywnie, doba wykorzystana pełną parą, każdy nocleg setki kilometrów od siebie. Bałkany to geograficznie Europa, ale historycznie jest trochę inaczej, kulturowy tygiel, jakaś „woń” wschodu. Na całej szerokości widać wzajemne wpływy, greckie, tureckie, cesarstwa rzymskiego ale jednak etnicznie zachowaną endemiczność, czego efektem był ostatni konflikt i rozpad Jugosławii. Rumunia tak samo, inna grupa języków, pozostałości greckiego Istropolis. Dużo by pisać, wszystko to zwyczajowa fascynacja egzotyką, która jest stosunkowo blisko, na wyciągnięcie ręki, bardziej dostępne niż Indie, Nepal czy Azja ogólnie, gdzie pewnie trzeba o wiele dłuższych przygotowań.

fot. Marcin Walko

Co atrakcyjnego jest w fotografii którą pokazujesz? Bo wiadomo, estetyka rzecz względna.

Nie znam odpowiedzi, lepiej byłoby zapytać tych, którzy coś tam w niej dostrzegają, może znajdzie się jakiś aktywista internetowy który napisze coś słusznego pod spodem. Ale dobra – zjawiskowość! W tym roku w Rumunii, po raz pierwszy, po kilku wyjazdach, pokonywaniu często tej samej trasy, na szczycie w zamglonych, niemalże niewidocznych górach Rodniańskich, po chwili ta mgła zaczęła stopniowo opadać, ale tak dosłownie, opadać! Jakby ktoś chusteczkę rzucił w powietrze, a ta powoli spadała, to było niesamowite, obserwacja tego jak odkrywają się szczyty, i wtedy Pietrosul Rodnei (najwyższy szczyt w Górach Rodniańskich w Wewnętrznych Karpatach Wschodnich w Rumunii – przyp. red.) pokazało swoją potęgę…

Tę górę mam w kilku wersjach, z różnych perspektyw i po kilku wyprawach, ale tym razem trafiło się coś wręcz apokaliptycznego. Zresztą, na zdjęciu to może trochę przypominać jakiś żagiel, albo łódź która wyłania się z morza, tylko że mgieł w tym wypadku. Czasami trafi się ptak przelatujący nad zupełnym trawiastym pustkowiem, ale to pustkowie jest oświetlone „międzychmurnym” słońcem i trzeba to zrobić, a potem komuś pokazać, minimalizm, a jednak – refleksja.

fot. Marcin Walko

fot. Marcin Walko

Na Twoim fanpage można przeczytać w kontekście fotografii „Dokumenty miejsca przystanku. Antyteza tożsamości” – możesz to rozwinąć?

Bo w ogóle to jestem anty wszystko co słuszne i poprawne, a tak serio to cierpię od kilku lat na paniczny lęk przed słowem photography! Każdy, kto odnajdzie w fotografii jakiś słuszny kierunek lub pasję, to zaczyna się obnosić na fejsie i w ogóle na stronie, logiem w stylu „ktośtam photography” podczas gdy zdjęcia są miałkie, może to niepotrzebne żale, ale uważam, że trzeba wypracować w sobie dużo samokrytyki albo tak wysoko podnieść poprzeczkę, żeby nie umieszczać „kwiatków” opatrzonych właśnie wspomnianym logo.

Ludzie pojadą na wycieczkę do możliwie najbardziej egzotycznego kraju, zrobią wystawę i ciach, już są fotografem, bez rzemiosła, bez przygotowania, bez poznania historii, w ogóle merytorycznie bez pojęcia, ale byli, coś tam pstryknęli, wystawa też zaliczona, no grunt żeby było kolorowo i zrobione za daleką granicą. Więc jestem antytezą. Wracając do tego opisu, to chyba jest krótko, zwięźle i jasno napisane, że to właśnie dokumentacja miejsc w których byłem, zapisanych w formie która może gdzieś tam trąci artyzmem, ale takie ujęcie, mam nadzieję, że bardziej oddaje fundamentalne znaczenie tego co jest na obrazie.

fot. Marcin Walko

Jesteś zrzeszony w grupie DOKUMENTALNI. W radio Rzeszów mówiłeś o wystawie zbiorowej. Co daje Ci współpraca z takimi osobami jak np. Michał Drozd?

Wiedzę! zarówno teoretyczną jak i wynikającą z jego ogromnego doświadczenia. Jestem przekonany natomiast, że praca w grupie daje wzajemne wsparcie i rzetelny ogląd na to co robimy, że można porozmawiać, przedyskutować to nad czym pracujemy, nie obawiając się krytyki a wsłuchując się w nią i dzięki temu robić coś tylko lepiej. Każdy w tej grupie ma wybitne osiągnięcia i jeszcze lepsze zdjęcia, niektórzy jednak nie wiedzieć czemu boją się je pokazywać, a są to naprawdę bardzo dobre obrazy przedstawiające codzienność w unikatowym wydaniu. Każdy ma do opowiedzenia piękną historię, wszystko widać na fotografii, że nie są to jakieś foto-spacery i wypady na plener żeby popstrykać, tylko materiał wynikający z wieloletniej obserwacji, będący dowodem tego w jakim kierunku ukierunkowana jest autorska wrażliwość.

Każdy z „dokumentalnych” ma wiele spostrzeżeń dzięki którym uzupełniamy się nawzajem a grupa jest i staje się jeszcze bardziej silna wiedzą, doświadczeniem na szerokim polu sztuki wizualnej a także psychologicznej i socjologicznej metody postrzegania. A Michał to ojciec założyciel w dziedzinie fotografii zresztą wyjadacz co można łatwo sprawdzić i zweryfikować, zebrał grupę bez klubowych i anty stowarzyszeniowych „wyrzutków” i to na pewno zaprocentuje. Zrobiliśmy wystawę, która była preludium i materiałem przekrojowym, pokazującym zakres możliwości każdego z osobna, to nad czym teraz będziemy pracować, miejmy nadzieję, że zainteresuje kilka galerii i ośrodków sprzyjających tej dziedzinie i mam tutaj na myśli zarówno wykorzystane narzędzie czyli fotografię, oraz temat który wierzę, że jest i będzie mocno refleksyjny.

Podkarpacie, wraz z jego stolicą trochę cierpli na brak miejsca do publikacji i wystawiennictwa dla lokalnych autorów, mocno zaangażowanych w sprawy które dzieją się tutaj, u nas, jestem rozczarowany tym, że w miejsca przeznaczone dla takiej twórczości, często sprowadza się wystawy mistrzów, okrzykiwanych przez media czarodziejów nurtu, zupełnie zapominając o zaangażowaniu środowiska stąd, które również odnosi sukcesy i ma publikacje na arenie międzynarodowej.

fot. Marcin Walko

fot. Marcin Walko

A co z indywidualnymi wystawami? Rozumiem, że najpierw huczny sylwester, a potem 2018 pełen wyzwań?

Sylwester w ciszy, bez petard, w spokoju, do tego mam nadzieję, że go prześpię. Trzeba też będzie sprostać sprawom studenckim, egzaminy, ostatni semestr, obrona pracy magisterskiej która też będzie rozprawą na temat obrazu, fotografii – jej postrzegania i skąd tak zgoła odmienny jest jej odbiór gdy nie znamy kontekstu. Napisałem też w kilka miejsc, wysłałem to co zrobiłem do tej pory do ewentualnej konfrontacji z innymi, żeby sprawdzić, przekonać się w którym miejscu tak naprawdę jestem. A potem jeśli cokolwiek się powiedzie, czekać na ewentualne propozycje wystawy, tak żeby samemu się już nie ciskać i nie czuć rozczarowania z braku odpowiedzi. No i przede wszystkim realizować „cele” które postawiliśmy sobie z grupą „dokumentalnych”.

fot. Marcin Walko

Dominik Patoła

Disqus Comments Loading...

Najnowsze artykuły

Sony A1 II, czyli aparat numer jeden – po raz drugi

Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…

2024-11-19

Nikon Z50 II, czyli nowa odsłona udanego modelu

Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…

2024-11-07

Trzy nowe obiektywy od Canona. System RF staje się jeszcze lepszy

RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…

2024-10-30

Sony ZV-E10 II to najlepszy aparat do filmowania za mniej niż 5 tys. zł? (TEST)

Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…

2024-10-29

Panasonic LUMIX S5D, czyli stary aparat w nowej odsłonie

Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…

2024-10-08

Panasonic Lumix S9, S5II, S5IIX, G9II dostają nowe funkcje. Za darmo!

Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…

2024-10-08

Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Cookies