Czy Zenit powróci z przytupem? Czy to będzie powrót godny legendy? Czego możemy się spodziewać po nowym Zenicie?
Zenita nie trzeba przedstawiać nikomu w naszym kraju. Choć nie jest już produkowany żaden aparat tej marki, a sama fotografia tradycyjna stanowi pewną niszę wśród fotografów, to Zenit i tak jest znany. Okazuje się, że może być jeszcze bardziej rozpoznawalny a także dostępny dla miłośników fotografii cyfrowej. Dlaczego?
Rosyjska agencja informacyjna RNS podała, że Zenit może powrócić już w następnym roku i to z pełnoklatkowym bezlusterkowcem. Dyrektor KMZ, Igor Siergiejew, w wywiadzie dla jednej z rosyjskich stacji radiowych powiedział, że w przyszłym roku planują ruszyć z produkcją aparatów cyfrowych. Podobno jest nawiązana współpraca z producentem elektroniki, natomiast kwestie optyczne pozostają po stronie KZ.
Stylistyka będzie odświeżoną klasyką. Zostaną zachowane kształty i ergonomia. Zenity mają być dostępne w dwóch kolorach, jasnym i ciemnym, a do tego ozdobione skórą. Należy spodziewać się zatem czegoś w stylu bezlusterkowca Leica M10.
Na szczęście nawiązania będą raczej tylko stylistyczne, a nie cenowe. O ile Leica ceną powala, bo nie każdy może sobie pozwolić na zakup aparatu za 6 tysięcy dolarów, tak Zenit powinien być tańszy. Według Siergiejewa „będzie droższy niż dobry smartfon”, ale nie powinien raczej kosztować równowartości nerki, czy dobrego samochodu.
Co ciekawe Igor Siergiejew powiedział, że Zenit nie ma aspiracji do stawania w szranki z Sony czy Olympusem i nie będą się bić o miano najlepszego aparatu na rynku i zdobywanie jak najszerszego grona odbiorców. Ciężko powiedzieć, czy to dobry ruch, ale aparat powinien zdobyć popularność w krajach dawnego ZSRR i bloku wschodniego.
Źródło: photorumors.com
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.