Czy Sony a68 to dobry aparat? Czy warto go kupić? Jakie niedociągnięcia wychodzą przy dłuższym użytkowaniu?
Recenzję Sony a68 opublikowaliśmy pod koniec 2016 roku. Od grudnia ubiegłego roku aparat trafił w moje ręce. Oczywiście nie jest to ten sam egzemplarz, ale ma to małe znaczenie. Zrobiłem nim już około 70 tysięcy zdjęć. Czy warto było kupić Sony a68?
Zobaczcie, jakie są moje wrażenia po już ośmiu miesiącach spędzonych z tym aparatem. Dla lepszego porównania ów test będzie miał taki sam układ jak poprzedni, z małą różnicą – zabraknie opinii o filmowaniu, bo nigdy tego nie robiłem.
Solidny i dobrze leży w dłoni
Tak na prawdę tutaj nie mam nic do zarzucenia. Aparat dobrze leży w dłoni nawet podczas dłuższego użytkowania. Obudowa jest naprawdę solidna. Fotografowałem a68 już przy minusowych temperaturach rzędu -12 stopni Celsjusza jak i przy dodatnich, w pełnym słońcu przy ponad +30. Z aparatem nic się nie działo, pracował normalnie, jedynie przy minusowej temperaturze delikatnie zabarwił się na fioletowo górny wyświetlacz, który po powrocie do domu wrócił do normalnego stanu. Aparat pracował także w deszczu. Nie była to co prawda ulewa, ale parokrotnie zdarzyło mi się fotografować przy jakichś mżawkach.
Jeśli chodzi o ergonomię jest równie dobrze, z jednym małym zastrzeżeniem. Przycisk „Finder/monitor” mógłby być umieszczony gdzie indziej. W celu oszczędzania baterii nie mam włączonego automatycznego przełączania i muszę to robić sam, a przycisk nie jest pod palcem. Nie jest to jednak uciążliwe podczas normalnego użytkowania.
Dobry wizjer i słaby ekran
Co do menu to jest to wyłącznie kwestia przyzwyczajenia. Wszystko da się łatwo odnaleźć.
Wyświetlacza lepiej go nie używać. Jest mało czytelny, w słońcu ciężko z niego korzystać, do podglądu zdjęć nadaje się tylko w awaryjnych przypadkach. Na szczęście mamy do dyspozycji bardzo dobry elektroniczny wizjer. Niestety tu też będę musiał się nieco przyczepić – z racji, że to wyświetlacz a nie wizjer tak na dobrą sprawę, to w słońcu będziemy musieli zasłaniać jakikolwiek dostęp światła. W przeciwnym wypadku zobaczymy na wizjerze siebie zamiast fotografowanego obiektu, czy podglądu zdjęcia. Nie przypominam sobie, by coś takiego miało miejsce przy tradycyjnych wizjerach.
Fotografowanie i jakość obrazka
Jestem zadowolony. Aparat właściwie oferuje to, co większy i starszy brat – Sony a77 II.
System AF pracuje pewnie, a 4D Focus w połączeniu z dobrym obiektywem działa świetnie. Mimo wszystko przy fotografowaniu ruchu najczęściej używam trybu Rozszerzony elastyczny punktowy i ustawiam go centralnie. Mam wówczas do dyspozycji 9 punktów AF i wybiera mi je niejako automat. Zauważyłem, że kiedy automat ma do dyspozycji wszystkie 79 punktów potrafi ostrzyć nie tam gdzie chcę, ale to dość naturalna sprawa. W przypadku fotografowania obiektów statycznych nie ma problemu i wszystkie opcje AF działają poprawnie, włącznie z wykrywaniem twarzy.
Szybkostrzelność stoi na przyzwoitym poziomie. Może te 8 klatek na sekundę to niedużo w sporcie ale wystarcza (przy okazji polecam Wam lekturę wpisu, jak fotografować sport). Większym problemem jest bufor – nie wiem w jakim stopniu zapycham bufor karty a w jakim aparatu, ale aparat wykonuje 9 RAWów i się dławi. Jeśli chodzi o kartę, której używam to Sandisk Extreme 32GB.
Używalne ISO jest spore. Zwykle nie przekraczam 5000, ale zdarzyło mi się fotografować i na 8000. Tutaj nie ma zbyt wiele do opowiadania i raczej wypada zobaczyć wysokie ISO w warunkach bojowych. Poniżej przekształcenia z RAW na JPG w programie XnView, czyli bez żadnego odszumiania czy ingerowania w zdjęcie.
Braki?
Każdy sprzęt ma braki i takowe posiada także Sony a68. Przede wszystkim brak możliwości podpięcia gripa. Producent nie umieścił styków do gripa, w związku z tym nie ma możliwości podpięcia oryginalnego uchwytu Sony. Istnieją co prawda zamienniki, ale działają one na zasadzie wężyka spustowego. W przypadku reportażów to boli najbardziej.
Po drugie czas synchronizacji z lampą błyskową 1/160. Jest to stosunkowo długi czas i chcąc wyzwolić lampę na fotocelę mamy pewne ograniczenie i nie uruchomimy lampy zamontowanej na aparacie z krótszym czasem. Przydałby się tu czas rzędu 1/200 lub 1/250. Boli także brak łączności bezprzewodowej – czasem takie usprawnienie się przydaje, choć można to zrobić po kablu USB i da się to obejść.
Czy warto kupić a68?
Czy Sony a68 to dobry aparat? Zdecydowanie tak. Czy nadaje się do fotografowania sportu? Jak najbardziej. Czy nadaje się do ślubów, portretów? Też. Czy warto go kupić? Generalnie tak, ale zależy od potrzeb.
Z jednej strony to na prawdę dobry aparat, który jest w bardzo przystępnej cenie. Niestety brak gripa jest uciążliwy, podobnie jak długi czas synchronizacji z lampą błyskową. W dodatku do Sony jest stosunkowo niewiele akcesoriów firm trzecich. Na przykład Yongnuo nie ma w swojej ofercie lampy z TTL i HSS dla stopki Sony Multi Interface, a dla Canona takowa już jest.
Niemniej jednak jest to dobry aparat za rozsądne pieniądze. Jeśli ktoś nie chce wydawać 2 razy tyle na Sony a77 II to kupując a68 na pewno nie będzie zawiedziony a do ewentualnych braków idzie przywyknąć lub je obejść. Ja sam wybrałem ten aparat świadomie, mając możliwość zmiany systemu. Ze względu na AF czy szybkostrzelność aparat był bezkonkurencyjny w swojej cenie. W tym momencie wybrałbym go ponownie.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.