Testujemy pełnoklatkowy bezlusterkowiec Sony A9. Czy to aparat, dla którego warto porzucić lustrzankę? Czy sprawdzi się w rękach zawodowego fotografa?
Oglądając Sony A9 po raz pierwszy podczas światowej premiery w Londynie, już wtedy wiedziałem, że ten aparat może być gwoździem do trumny profesjonalnych lustrzanek. Po modelu Sony A7R II zyskujemy kolejny, świetny bezlusterkowiec dla zawodowego fotografa – z matrycą o mniejszej rozdzielczości, za to oferujący ogrom ciekawych możliwości.
Specyfikacja Sony A9
Ogólne | |
Rok premiery | 2017, kwiecień |
Typ | Aparat z wymienną optyką |
Budowa | |
Wymiary (szer x wys x grubość) | 127 x 96 x 63 mm |
Bagnet | TAK, Sony E |
Waga (z bateriami) | 673 g |
Rodzaj materiałów | Stop magnezu |
Podzespoły | |
Matryca | 24.2 Mpix, 35.6 x 23.8 mm, BSI-CMOS FF |
Procesor obrazu | Bionz X |
Ekran | 3 cale, TFT LCD, 1.440.000 px |
Lampa błyskowa | brak |
Migawka | 1/8000 s - 30 s |
Obsługa kart | 2 gniazda, Dual SD/SDHC/SDXC slots (UHS-II compatible) |
Porty | micro HDMI, micro USB 2.0, wejście mikrofonu |
Wizjer | TAK, elektroniczny, 3686400 px |
WiFi | TAK, 802.11b/g/n |
NFC | TAK |
GPS | brak |
Funkcjonalność | |
Format zapisu | RAW, JPEG |
Stabilizacja obrazu | TAK, 5-osiowa |
Programy | P,A,S,M |
Efekty | TAK |
Filmy | 4K, 25 kl/s |
Zakres ISO | 50 - 204800 |
Zdjęcia seryjne | 20 kl/s |
Usługi społecznościowe | brak |
Budowa i ergonomia
Sony A9 zapoczątkowuje nową serię, zatem nic dziwnego, że nie tylko możliwościami, ale i wyglądem musi się różnić od modeli serii A7. I rzeczywiście, różnic w wyglądzie jest całkiem sporo.
Podstawowa różnica to waga i rozmiar – aparat jest większy i cięższy niż modele serii A7. To, obok Panasonika Lumix GH5 czy Fujifilm X-Pro 2, jeden z największych bezlusterkowców na rynku. Z akumulatorem waży ponad 670 gramów, a więc zdecydowanie czuć go w ręce. I właśnie to może przypaść do gustu wielu fotografom, którzy są przyzwyczajeni do solidnych, dobrze leżących w dłoni aparatach.
Obudowa została wykonana z odpornego materiału i sprawia wrażenie bardzo solidnej. Wygląd znany z serii A7 został jednak w dużej mierze zachowany, choć zamiast srebrnego loga „alfa” znajdujemy złote – może producent sugeruje, że mamy do czynienia ze sprzętem klasy premium.
A9 leży w dłoni znakomicie. Ma wygodny, mocno wystający z obudowy grip. Został on dobrze wyprofilowany i oczywiście pokryty gumą. To wszystko zapewnia pewny uchwyt. Znacząco zwiększono ilość przycisków. Ergonomia aparatu została poprawiona w taki sposób, by dogodzić fotografom przyzwyczajonym do tego, że wszystkie parametry ustawiać mogą z poziomu przycisków i pokręteł na obudowie.
Na górze znajdziemy pokrętło zmiany trybów. Oprócz P,A,S,M, Trybu Auto, filmowego oraz trzech trybów własnych (oznaczonych: 1,2,3, do których przypiszemy własne ustawienia) mamy także tajemniczy tryb S&Q. Służy on do nagrywania filmów w zwolnionym i szybkim tempie.
Na górze korpusu znajdziemy jeszcze dwa przyciski funkcyjne (C1 i C2) oraz pokrętło ekspozycji, ale również – i to nowość – dwupoziomowe pokrętło w lewej górnej części. To znajdujące się niżej służy do ustawiania trybu autofokusa, a wyższym wybierzemy tryb zdjęć seryjnych.
To świetne rozwiązanie, bo fotografowie często w sytuacjach, gdy dużo się dzieje, korzystają z trybu seryjnego i możliwość szybkiego przełączania się pomiędzy ustawieniami jest niezwykle przydatna. Podobnie, jak zmiana autofokusa ze stałego na ciągły.
Przód korpusu częściowo zajmuje ekran i wizjer. Znajdziemy tutaj między innymi przycisk menu, przyciski funkcyjne, czy pokrętło służące do przeglądania opcji w menu, a w miarę konieczności, również chociażby szybkiego podnoszenia czułości ISO.
Nowością jest joysick, który służy do ustawiania punktu ostrości. To kolejne rozwiązanie znane z wielu lustrzanek pokazuje, w jaką grupę docelową celuje z modelem A9 Sony. Zauważalną dla wielu zmianą będzie również umieszczenie przycisku filmowania z przodu korpusu zamiast z boku, jak miało to miejsce w modelach serii A7 zarówno pierwszej, jak i drugiej generacji. Nigdy nie rozumiałem sensu umieszczania przycisku w tak niewygodnym miejscu i jak widać, producent wreszcie zrozumiał swój błąd.
Lewy bok aparatu zapełniony został różnymi wejściami. Filmującym z pewnością przyda się mikrofonowe i słuchawkowe, podobnie jak HDMI w wersji micro. Dla każdego przydatne będzie wejście micro USB – w Sony A9 nie jest ono jednak w nowym standardzie 3.1. Mamy również wejście dla wężyka spustowego lampy błyskowej oraz wejście LAN, pozwalające połączyć aparat z internetem przy użyciu kabla.
Nie zabrakło łączności bezprzewodowej. Znajdziemy tu WiFi z obsługą NFC, jak również Bluetooh w standardzie 4.1. Za pomocą internetu możemy pobrać na aparat ciekawe aplikacje, jak również użyć na przykład smartfona do bezprzewodowego sterowania aparatem.
Na prawym boku znajdziemy – ukryte za specjalną, wyskakującą po zwolnieniu blokady zaślepką – dwa wejścia na karty pamięci. I pewnie z punktu widzenia wielu fotografów właśnie fakt posiadania dwóch złącz będzie istotną zaletą A9.
U dołu znajdujemy jeszcze wejście na baterię. Tutaj zaszła duża zmiana – producent wreszcie postanowił zwiększyć pojemność baterii, pokonując jedną z największych bolączek dotykających serię A7, jak również inne „alfy” – energożerność. Pojemność zwiększono dwukrotnie – do 2280 mAh. Bateria jest nieco większa fizycznie, co poskutkowało powiększeniem całego korpusu.
Obecnie energii nie tracimy już tak szybko, ale nadal do ideału jest daleko – korzystając z wizjera zrobimy około 480 zdjęć. To wynik, który sprawia, że nie możemy mówić o słabej baterii, ale jednocześnie to nadal nie to, co oferują lustrzanki.
Wyświetlacz i wizjer
Ekran uległ widocznej zmianie, bowiem stał się znacznie cieńszy. Już tak nie wystaje z obudowy, bo potrzebuje mniej miejsca. Za to duży plus. Parametry wyświetlacza są natomiast standardowe – 3 cale i 1,440 mln punktów sprawiają, że nie wyróżnia się on na tle konkurencji, ale jednocześnie zapewnia dobrej klasy podgląd (także w słoneczne dni).
Ekran jest odchylany, jednak nie o 180 stopni, bo ze względu na wystający wizjer byłoby to trudne do wykonania, a poza tym niepotrzebne – to nie ten typ aparatów, którego używalibyśmy do selfie. Szkoda jednak, że zabrakło dotyku – czegoś, co dziś wydaje się oczywiste.
Menu aparatu przeszło metamorfozę – zyskało nieco zmieniony graficznie wygląd. Poszczególne kategorie są kolorowe (zmienione zostały niektóre symbole), a mamy ich aż sześć: fotografia, film, sieć, odtwarzanie, ustawienia i ustawienie mojego menu. Możemy więc dopasować menu do naszych potrzeb.
Przyznać jednak trzeba, że ilość opcji może początkowo przyprawić o zawrót głowy. W zależności od kategorii może być ich nawet kilkadziesiąt. A9 to w końcu bardzo zaawansowany model, który daje ogromne możliwości. Dużo miejsca poświęcono systemowi AF – ustawiać możemy jego obszar, czułość, szybkość czy dokładność. Niemało uwagi poświęcono też trybowi filmowemu. Minie zatem trochę czasu zanim oswoimy się z menu i będziemy się po nim poruszać swobodnie.
Elektroniczny wizjer w modelu A9 to natomiast najwyższa półka. Producent zadbał o to, by wizjer oferował najwyższą możliwą rozdzielczość i jakość podglądu. Ma on 100-procentowe pokrycie kadru i rozdzielczość rzędu 3 686 400 przy 0,78-krotnym powiększeniu. Wykonany został w technologii Quad-VGA OLED i jego jakości nic nie można zarzucić. Wizjer reaguje na zbliżenie oka, a jego muszla została zaprojektowana w taki sposób, by zapewnić duży komfort pracy.
Fotografowanie
W Sony A9 do czynienia mamy z pełnoklatkową matrycą o rozdzielczości 24 Mpix. Nie ma więc tutaj takiej rozdzielczości, jak w Sony A7R II, ale też niewielu fotografom będzie ona potrzebna. Na pewno nie fotografom ślubnym czy eventowym.
Za zapis zdjęć odpowiada stosowany w większości nowych modeli producenta procesor BIONZ X. Aparat świetnie sprawdza się na wysokich czułościach ISO, co było mocną stroną już serii A7. ISO możemy bez problemu podbić do wartości kilkunastu tysięcy bez obaw o znaczną stratę jakości.
Przy ISO 12 800 obraz jest, jak dla mnie, nadal akceptowalny, a aparat posiada również funkcję cyfrowej eliminacji szumu, która, jeśli nie przesadzimy z natężeniem, jest w stanie całkiem nieźle poradzić sobie z niewielkimi ilościami szumu widocznymi przy czułościach powyżej 10 000. ISO ustawiać możemy w zakresie 50-204800, a zestawienie jakości dla poszczególnych rozdzielczości znajdziecie poniżej.
Jakość zdjęć i ich zakres tonalny stoją na najwyższym poziomie. Szczegółowość budzi podziw, a dynamika tonalna sprawia, że jakością aparat dorównuje najlepszym obecnie lustrzankom na rynku. Aparat świetnie dobiera automatyczny balans bieli, bardzo rzadko się gubiąc. Zdjęcia są ładnie nasycone i wyglądają wręcz pocztówkowo.
Aparat świetnie dobiera tryby i kolorystykę, tak że kadry bez obróbki wyglądają tak, jakbyśmy dokonali podstawowej obróbki w Lightroomie. Warto wspomnieć, że sprzęt daje możliwość zapisana „czystych”, nieskompresowanych RAWów, co daje nam duże możliwości w późniejszej postprodukcji.
Główną zaletą aparatu, oprócz jakości zdjęć, jest szybkość. Zarówno autofokusa, jak i trybu seryjnego. Producent mocno postawił na system AF, czego efektem jest niesamowicie sprawny i celny autofokus. Hybrydowy AF oparty o detekcję twarzy i kontrastu korzysta z aż 693 pola ostrości. Tak duża ilość punktów gwarantuje, że aparatowi uda się poprawnie wyostrzyć kadr nawet w trudnych warunkach, na przykład gdy fotografujemy szybko.
Autofokus radzi sobie znakomicie i tylko niewielki ułamek zdjęć jest wyostrzony niepoprawnie. Dobrze sprawuje się również w słabych warunkach oświetleniowych i nadal jest w pełni użyteczny. Poniżej zdjęcia przykładowe, a kadry w pełnej rozdzielczości znajdziecie w galerii. Możecie również zerknąć na fotografie wykonane podczas londyńskiej premiery aparatu.
Jeśli chcemy działać szybko, na przykład na weselach, eventach czy imprezach sportowych, nieoceniony okaże się tryb seryjny. W ciągu sekundy możemy wykonać aż 20 zdjęć w formacie RAW. To naprawdę świetny wynik, jakim mało który aparat może się poszczycić. Dla przykładu. Panasonic posiada funkcję 6K Photo, która pozwala zrobić 30 klatek w ciągu sekundy, ale tylko w rozdzielczości 6K. Tutaj zrobimy natomiast zdjęcia z pełną rozdzielczością. Tak prezentuje się szybkość trybu seryjnego:
Nowatorskim rozwiązaniem jest funkcja całkowitego wyciszenia migawki. Taka opcja okaże się bardzo przydatna dla fotografujących na zawodach sportowych (jak na przykład golf) gdzie cisza jest wskazana. Nieoceniona okaże się również podczas fotografowania ślubu, kiedy dźwięk migawki jest wyjątkowo słyszalny.
W Sony A9 znajdziemy również 5-osiową stabilizację matrycy o sile 5EV. Współpracuje ona także ze stabilizacją w obiektywach Sony. Taki podwójny system stabilizacji gwarantuje świetne wyniki i pozwala bez obaw fotografować z ręki przy użyciu dłuższych czasów naświetlania.
Filmowanie
Sony A9 nie jest dedykowany filmowcom. Co prawda oferuje zaawansowane opcje filmowe, ale jednak do sprzętu klasy Panasonic Lumix GH5 pod względem możliwości mu daleko. Producent zapewne nie chciał dawać wszystkiego co ma, żeby oszczędzić nowości dla Sony A7S III (albo raczej Sony A9 S).
Dostajemy zatem możliwość filmowania w Full HD z prędkością 50 lub nawet 100 klatek na sekundę, a do tego tryb 4K z prędkością 25 klatek na sekundę. W obu przypadkach możemy uzyskać „czysty” sygnał, poprzez HDMI. Obraz możemy zapisać z próbkowaniem 4:2:2 8bit. Zabrakło jednak czegoś, co obecne jest w tańszych i starszych modelach producenta – profili filmowych.
Sony poskąpił S-Loga, co jest zaskakujące. Wielu filmowców nie wyobraża sobie pracy bez odpowiednich profili filmowych, a w Sony A9 niestety ich nie znajdziemy. Zatem model A9 pozwoli nam nagrać bardzo ładne filmy, w tym w jakości 4K, a w Full HD możemy nagrać nawet slow-motion, jednak nie nakręcimy nim materiału, który potem będziemy mogli poddać odpowiedniej obróbce kolorystycznej. Tym samym producent sugeruje nam, że A9 to model przeznaczony dla fotografów, a na kolejny aparat typowo do filmowania będziemy musieli jeszcze nieco poczekać.
Nie zmienia to jednak faktu, że model w kwestii filmowania oferuje sporo. Materiał nagramy w trybach półautomatycznych, do pomocy mamy focus peaking czy zebrę. Generalnie bez problemu wykorzystamy A9 do kręcenia filmów, ale aparat pod tym kątem nie wprowadza żadnych nowości, a nawet nieco traci względem starszych modeli. Jestem to jednak w stanie zrozumieć – Sony próbuje sprzedać nowy model fotografom mówiąc filmowcom, że oni też dostaną coś dla siebie – ale niekoniecznie w Sony A9.
Jeśli szukacie czegoś, co zastąpi Sony A7S II, to z pewnością nie jest to Sony A9.
Podsumowanie i ocena
Za samo body Sony A9 przyjdzie nam zapłacić przeszło 20 tysięcy złotych. Cenowo jest to więc najwyższa półka (wyłączając średni format), ale na szczęście w parze z ceną idzie jakość. Otrzymujemy w pełni profesjonalny aparat, który spełni oczekiwania nawet najbardziej wymagających fotografów. A9 świetnie radzi sobie na wysokich czułościach, ma ultradokładny system AF, bardzo szybki tryb seryjny, ale też elektroniczną migawkę, która nie wydaje żadnego dźwięku.
Z drugiej strony A9 nie będzie modelem, po który sięgnąć mogą filmowcy, bo nie oferuje nic nowego, a w dodatku pozbawiono go profili filmowych. To jednak nie jest przesadnie duża wada, jeśli założymy, że aparat ten dedykowany jest głównie do robienia zdjęć, a nie kręcenia filmów. I jako taki sprawdza się świetnie, mając szansę zastąpić lustrzanki w wielu fotograficznych torbach.
Fotografowie trzymający się kurczowo lustrzanek tracą niemal wszystkie argumenty przeciw bezlusterkowcom w obliczu takich modeli, jak Sony A9. Dlatego od nas aparat dostaje maniaKalne wyróżnienie „Wybór redaKcji”.
- Jakość wykonania9,7
- Ergonomia8,9
- Jakość zdjęć9,3
- Jakość filmów8,8
- Usprawnienia9,0
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Kogo w Polsce stać na wywalenie 20tys. na body…Sorry ale to jest jak Leica – aparat dla bogatych snobów.
Kogoś, kto zajmuje się tym profesjonalnie i robi zdjęcia dla agencji reklamowych, fotograficznych, do profesjonalnych czasopism etc.?