Być jak operator kamery, płynąć z lustrzanką, oczarowując widzów efektem stabilnego i płynnego ruchu. To wszystko możliwe, kiedy ma się takie urządzenie jak Carbon Fiber DSL RS-40. Specjalnie dla Was przetestowałem je w akcji. Jak poszło? Sprawdźcie.
Ostatnio Dominik pisał dla Was o tym, jak uzyskać stabilny obraz bez statywu. Tak się złożyło, że nieco wcześniej zainwestowałem w stabilizator flycam, po którym spodziewałem się przynajmniej takich efektów, jakie zobaczyłem na YouTube. I wiecie co? Nie rozczarowałem się.
Cena stabilizatora wynosi ok. 350 zł. Urządzenie jest dostępne głównie na zagranicznych stronach. Od czasu do czasu pojawia się też na Allegro.
Nigdy wcześniej nie miałem przyjemności obcować ze stabilizatorem, to też nie wiedziałem czego się spodziewać. Jednak od początku do końca szło jak z płatka, choć musiałem wykazać się szczególną cierpliwością i chęcią przyswojenia nowej techniki kręcenia.
Sam zestaw nie jest jakoś specjalnie bogaty, ale znaleźć można w nim wszystko, co niezbędne do pracy – zaczynając od stabilizatora z 4 obciążnikami, a kończąc na pokrowcu oraz gwarancji. Była też chińska płytka, na której można znaleźć coś w rodzaju poradnika, gdyby ktoś miał problem z obsługą.
Carbon Fiber DSL RS-40 został wykonany z włókna węglowego, dzięki czemu jest lekki, a tym samym bardzo wygodny w obsłudze. W końcu urządzenie przeznaczone jest dla aparatów cyfrowych, lustrzanek czy kamer do wagi 1 kg. Jako, że mój Nikon D5500 jest kompaktowy i stosunkowo lekki, zdecydowałem się na ten wariant, i szczerze? Nie żałuję. Choć nie ukrywam, że na początku miałem drobne obawy, bałem się, że będąc w górnej granicy, ciężej będzie złapać odpowiedni balans. Nic z tych rzeczy.
Urządzenie wyposażono w podstawkę, na której można bez problemu umieścić lustrzankę. Co więcej, stabilizator posiada dwa pokrętła, które umożliwiają jej dokładne dostosowanie w zależności od potrzeb. Jeden od frontu, drugi z prawej strony. Rzecz jasna ten pierwszy odpowiada za blokadę na boki, a ten drugi w przód i tył. Ponadto na całej długości urządzenia jest jeszcze jedno pokrętło, odpowiadające za regulację wysokości.
Jeśli chodzi o podstawę, to rusza się dość opornie. Idealne dostosowanie jej położenia stanowi nie lada wyzwanie. Pomocny może okazać się fakt, że posiada 8 cm rozdziałkę – po 4 cm na każdą ze stron. Można zapamiętać ustawienia i przy kolejnej próbie – wiedzieć mniej więcej, gdzie powinna się znajdować.
Najistotniejszą rolę odgrywa ergonomiczna rączka, która bardzo płynnie porusza się w każdą ze stron, zapewniając pełną swobodę ruchu podczas pracy z kamerą. Co istotne, posiada specjalną powłokę z wypustkami, co zapewnia lepszy i stabilniejszy chwyt. W konsekwencji nie ma możliwości, by rączką jakimś cudem wyślizgnęła się z dłoni. To ważne, tym bardziej, kiedy ktoś ma ochotę poprowadzić urządzenie zaraz przy ziemi.
Istotną rolę odgrywają także ciężarki, jak wspomniałem do dyspozycji użytkownika są 4 obciążniki, ważące w sumie ok. 400 g. Z dwóch stron (na dwóch gwintach) można dokładać lub ujmować dodatkowy ciężar – w zależności od potrzeby. Dzięki nim można jeszcze lepiej skalibrować urządzenie, tak by można było cieszyć się jeszcze lepszą stabilnością. Całość opiera się na solidnej stopie.
Jako całość, stabilizator Carbon Fiber DSL RS-40 prezentuje się naprawdę dobrze. Połączenie czarnego i niebieskiego koloru idealnie ze sobą współgra, tak więc kręcąc materiał w mieście, pośród tłumu, nie trzeba wstydzić się sprzętu. Wręcz przeciwnie przyciągnie wzrok, pozostawiając po sobie dobre wrażenie. Co istotne, mimo czarnego koloru nie przyciąga kurzu, zachowując estetyczny wygląd niezależnie od sytuacji.
Początki bywają najtrudniejsze i w wypadku tego sprzętu jest podobnie. Aby odpowiednio skalibrować urządzenie w połączeniu z np. lustrzanką potrzeba dużo czasu. Kwestia wprawy i wyczucia. Im więcej korzysta się z tego typu sprzętu, tym łatwiej się nim operuje, ustawiając wszystko w mgnieniu oka.
Z początku, kalibracja zajmowała mi nawet kilka godzin. Teraz, kilka minut. No chyba, że wymieniam obiektyw i rozkładam wyświetlacz, wtedy muszę poszukać nowych, optymalnych ustawień ze względu na zmianę wagi i środka ciężkości.
Jednak przy odpowiednim doświadczeniu, zabawa ustawieniami nie stanowi kłopotu. Istotny jest również fakt, że sprzęt jest w pełni intuicyjny. Po kilkunastu minutach zabawy, wiadomo co i jak. W sieci można znaleźć mnóstwo trików, które pomogą w kalibracji czy późniejszym użytkowaniu np. kręcenie sprzętu wokół własnej osi niczym śmigłem samolotu i liczenie, jak długo zajmuje pełen obrót.
Stabilizator jest solidny i wytrzymały, bez problemu wytrzyma upadek i wydaje się, że jest to urządzenie zaprojektowane na lata dobrej zabawy.
Jak wspomniałem, moje zastrzeżenia budzi jedynie podstawka z trybem przesuwania pod lustrzankę oraz pokrętła, które nie zawsze zatrzaskują się tak jakby można tego oczekiwać – momentami przeszkadza im pozycja kamery – w ten sposób nie mogą do końca się zacisnąć. Jednak nie przekłada się to na jakość pracy, która moim zdaniem jest naprawdę wysoka.
Chodzenie ze sprzętem i nagrywanie nie sprawia najmniejszego problemu pod warunkiem, że znajdzie się idealny środek ciężkości. Urządzenie pewnie trzyma się w dłoni, jest lekkie i daje sobą swobodnie sterować w zakresie 360 stopni. Dzięki temu ujęcia są ciekawe, a efekt latającej kamery robi naprawdę spore wrażenie. Co najważniejsze, urządzenia naprawdę stabilizuje obraz.
Porównując wykorzystanie stabilizacji flycam do pracy z ręki, gołym okiem widać różnicę, co postanowiłem pokazać Wam na krótkim filmiku, abyście mogli zobaczyć jak sprzęt spisuje się w akcji. Nieźle, prawda?
Carbon Fiber DSL RS-40 to urządzenie, charakteryzujące się wysoką jakością w stosunku do niskiej ceny. Zaryzykuję stwierdzeniem, że jest to jedna z najlepszych stabilizacji manualnych z niższej półki cenowej, jakie są obecnie dostępne w sprzedaży. Sprzęt zapewnia pełną swobodę pracy, wznosząc użytkownika na wyżyny umiejętności. Dlatego też Fiber DSL RS-40 to stabilizacja, która idealnie nadaje się zarówno dla amatorów, jak i profesjonalistów. Urządzenie gwarantuje komfort podczas nagrywania czy robienia zdjęć oraz przemieszczenia się operatora. Ma drobne wady, ale nie są one tak znaczące, by wpłynąć na ostateczną ocenę, która w mojej opinii jest w pełni sprawiedliwa. Polecamy z czystym sumieniem.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies