Pierwszy chiński bezlusterkowiec to jaskółka czyniąca wiosnę, czy tylko zbłąkana. Czy jest szansa, że chińskie aparaty zdobędą popularność na rynku?
Rynek aparatów cyfrowych dzielą między siebie głównie firmy z rejonu azjatyckiego. Europa ma drogą Leikę dla wybrańców i na tym właściwie kończy nam się lista producentów. Teraz jednak bocznymi drzwiami zdają się dobijać Chińczycy. Czy to początek chińskiej inwazji? I czy ma ona w ogóle szanse na powodzenie?
Chińskie smartfony radzą sobie na rynku świetnie, a codziennie do Polski trafia kilkadziesiąt lub kilkaset kolejnych modeli zamówionych za pośrednictwem portalu Aliexpress. Niektóre chińskie marki osiągają tak duży sukces, że oficjalnie trafiają do Europy. Wczoraj gsmManiaK przez cały dzień żył informacją o wejściu na polski rynek producenta Xiaomi.
Z kolei na fotoManiaKu pisałem dwa dni temu o chińskim bezlusterkowcu YI M1, który został pokazany na Photokinie. Chińczycy już parokrotnie stykali się z tematem fotografii. Świetnie radzi sobie chociażby firma Yongnuo, produkująca zamienniki lamp błyskowych dla Canona, choć od niedawna również obiektywy – 35 mm i 50 mm – te wyglądają i działają dokładnie tak samo, jak Canonowskie, ale są znacznie tańsze.
Żadna jednak chińska firma nie próbowała dotąd swoich sił na rynku stricte aparatów. YI podchodzi do tematu w całkiem przemyślany sposób, bo nie tworzy swojego systemu mocowania, ale korzysta z popularnego Mikro 4/3, zapewniającego nam dostęp do wielu obiektywów od innych producentów. Bo sam aparat początkowo oferowany będzie tylko z dwoma dedykowanymi obiektywami. Specyfikacja nowego modelu przedstawia się jednak przeciętnie. Pod względem parametrów aparat może zadowolić najwyżej amatorów.
Jednak chiński YI M1 będzie wyposażony w tryb filmowy 4K. A to już nie jest taką oczywistością w przypadku tanich aparatów z wymienną optyką. Nie znamy na razie ceny modelu, ale nie wykluczone, że model stanie się najtańszym aparatem z wymiennymi obiektywami filmującym w 4K. I to właśnie może być jego moc. Chińczycy zawsze kuszą ceną, jednak, zwłaszcza w przypadku aparatów, nawet najniższa cena nie pomoże, jeśli nie będzie szła w parze z jakością.
A pierwsze sample wykonane aparatem pokazują, że radzi on sobie przeciętnie. Brak właściwego pomiaru światła, dobierania balansu bieli, czy matryca słabo radząca sobie z wyższymi czułościami – to wszystko dyskwalifikuje aparat bez względu na to, jak tani by nie był. Ale pierwsze koty za płoty. Poczekajmy na kolejne modele i kolejnych producentów – jeśli tylko teraz znajdą się chętni, to na pewno będą się one pojawiać.
Obecnie rynek aparatów podzielony jest pomiędzy kilku dużych producentów, którzy dyktują standardy, ale i ceny. Pojawienie się chińskich modeli, jeśli tylko będą konkurencyjne cenowo, z pewnością pozytywnie wpłynie na rynek – oczywiście z punktu widzenia konsumenta. Wszystko jednak zasadza się na tym, że chińscy producenci muszą zrozumieć, czego użytkownicy oczekują od aparatów, no i przede wszystkim zaoferować dobrą jakość zdjęć – bo bez tego nic nie pomoże.
Na razie wiemy, że model YI M1 kosztować ma ponad 450 euro, czyli prawie 2300 zł – mówimy tu o wersji z kitowym obiektywem. A więc wcale nie tak tanio. Może wcale nie jest to zwiastun chińskiej ekspansji na rynek foto? Szkoda by było, bo jeśli ze smartfonami się udało, to czemu by nie spróbować i z aparatami? W końcu najbardziej skorzystamy my, użytkownicy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies