Na rynku aparatów bezlusterkowych pojawia się nowy gracz – chińska firma YI. Wprowadza do sprzedaży aparat z matrycą Mikro 4/3 i możliwością filmowania w 4K.
Chińczycy znani są z produkcji tanich smartfonów, czy też kamerek sportowych. Teraz jednak, tania chińska marka YI, znana między innymi z produkcji kamer sportowych, wprowadza na rynek bezlusterkowiec. Czy na tak ukształtowanym rynku, gdzie króluje kilka znanych marek, uda się zagrzać miejsce chińskiej firmie „no-name”?
Model YI M1 został wyposażony w matrycę Mikro 4/3, a więc mamy do czynienia z najpopularniejszym systemem mocowania, do którego znajdziemy wiele obiektywów. Z tego samego systemu korzystają również Panasonic czy Olympus. Aparat wygląda bardzo prosto, trudno mówić, żeby urzekał wyglądem, a pokrętła znajdziemy jedynie dwa. Ekran natomiast nie jest odchylany, a innych przycisków jest również bardzo mało.
Generalnie aparat wygląda biednie, ale możemy się domyślać, że producent zaczyna od prostego modelu, który raczej skierowany będzie do amatorów. Aparat będzie mógł fotografować z rozdzielczością 20 Mpix, maksymalne ISO wynosić będzie 25600, a tryb seryjny to jedynie 5 klatek na sekundę. Układ autofokusa z kolei wyposażony jest w 81 punktów ostrości. Widać więc, że model zaliczyć można do prostych, amatorskich bezlusterkowców, o niewielkich możliwościach.
Ale, co ciekawe, aparat pozwoli nam filmować w jakości 4K z prędkością 30 klatek na sekundę. Pytanie tylko, czy ta jakość będzie lepsza od tej, którą prezentują tanie kamerki sportowe. Najważniejszym jednak pytanie w przypadku chińskiego aparatu jest oczywiście jego cena, a tej na razie nie znamy. Można jednak przypuszczać, że będzie niższa od konkurencji, a tym samym możliwe, że szykuje nam się najtańszy aparat z wymienną optyką filmujący w 4K.
Początkowo aparat oferowany będzie z dwoma obiektywami – 42.5 mm f/1.8 oraz 12-40 mm f/3.5-5.6, jednak z pewnością poradzi sobie również z obsługą innych szkieł systemu Mikro 4/3. Jeśli tylko aparat pojawi się na rynku, od razu postaramy się dostać model do testów. Czyżby wkrótce na rynku aparatów „chińczyki” zdobędą takie pozycje, jak obecnie na rynku smartfonów?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.