Jak co dwa tygodnie mamy dla Was świeżą dawkę wiedzy filmowej. Dziś spróbujemy rozsądzić, kiedy lepiej korzystać z trybu manualnego, a kiedy automatycznego.
Swego czasu jedną z wad, którą wymieniali przeciwnicy filmowania aparatami było to, że nad ekspozycją w aparacie należy panować w pełni manualnie, bo automatyczny tryb jest właściwie niezdatny do użytku, jeśli chcemy uzyskać dobre efekty. Jednak producenci aparatów w ciągu ostatnich lat na tyle ulepszyli swoje sprzęty, że obecnie tryb automatyczny stał się znacznie bardziej użyteczny. W dzisiejszym tekście postaramy się wyjaśnić, z czym musicie się liczyć filmując z automatycznymi ustawieniami, a także kiedy warto sięgnąć po „manuala”.
Tryb automatyczny
Początkowo tryb automatyczny w przypadku filmów oznaczał, że nie możemy mieć żadnej kontroli nad ekspozycją. Tak ma to miejsce na przykład w Canonie 600D. Z czasem jednak producenci dali możliwość korzystania z trybów półautomatycznych. Mowa tutaj o trybach P,A,S,M. W ich przypadku tylko część ustawień będziemy musieli ustawić ręcznie. W trybie P możemy wybrać dowolną wartość, a aparat dopasuje resztę. W trybie A sami ustawiamy przysłonę, a aparat resztę, natomiast w trybie S mamy możliwość ustawiania migawki. M to z kolei tryb w pełni manualny.
Pamiętać jednak należy o tym, że automatyka ma wiele wad. Po pierwsze, bardzo źle może się odbić na nas automatycznie ustawione ISO. Aparat w trybie automatycznym lubi trochę przesadzać z wysokością ISO i wykracza poza granicę, w której obraz jest czysty i pozbawiony szumu. I tak, gdy wejdziemy do ciemniejszego wnętrza aparat automatycznie podbije ISO tak, że obraz, owszem, będzie jasny, ale pełen szumów. Ratunkiem może być ustawienie dopuszczalnego limitu ISO, jeśli sprzęt daje taką możliwość. Wtedy ustawiamy granicę na przykład do wartości 1600, jeśli wiemy, że taka wartość pozwoli zachować czysty obraz i aparat poza nią nie wykroczy.
Drugą zagrożeniem związanym z automatyką jest migawka. Jeśli przysłona będzie otwarta zbyt szeroko, a światło będzie jasne (na przykład w słoneczny dzień) musimy liczyć się z tym, że aparat będzie ustawiał migawkę na najniższy możliwe czasy naświetlania – a w niektórych modelach wynosi on nawet 1/16000. To sprawi, że obraz nie będzie prześwietlony, ale z kolei powstanie „efekt Szeregowca Ryana”, tzn. ruch przestanie być płynny, a stanie się niejako urywany.
Czasami może być to pożądany efekt, ale w zwykłych sytuacjach nie wygląda najlepiej. Poniżej możecie zobaczyć, jak to wygląda. Pierwsze ujęcie kręcone z czasem naświetlania 1/50 s, drugie – 1/1000 s. Choć akurat w przypadku kręcącego się koła krótszy czas naświetlania pomógł, bo szprychy są lepiej widoczne. Rzeczywiście, krótszy czas naświetlania podkreśla ruch, ale jednocześnie sprawia, że ujęcia będą „klatkować”.
W przypadku automatyki jest o tyle łatwiej, że aparat błyskawicznie dostosuje się do warunków oświetleniowych. Minusem jest jednak, że będzie to bardzo widoczne. Przez to na filmach będzie widać owo „dostosowanie” się aparatu, jeśli warunki oświetleniowe w danym momencie się zmienią. Jest to problematyczne, bo wygląda bardzo nieprofesjonalnie. A wystarczy, że ktoś choćby przejdzie przed kamerą i już będzie zauważalny charakterystyczny powolny „przebłysk”. Jak temu zaradzić? Najlepiej filmować w niezmieniającym się świetle, ale wiadomo, że to trudno zrealizować. Dlatego właśnie w pewnych sytuacjach automatyka sprawiać może problemy. Na poniższym filmie zobaczycie, jak to wygląda w praktyce.
Tryb manualny
Czytając o powyższych problemach przyjąć można, że lepiej filmować jest w trybie manualnym. Oczywiście, zawsze najlepiej panować nad wszystkimi ustawieniami podczas filmowania, ale nie zawsze jest to możliwe. Na przykład jeśli kręcimy ujęcia dokumentalne – zależy nam na zarejestrowaniu czegoś szybko, warunki oświetleniowe ciągle się zmieniają, a my nie mamy czasu na to, żeby ustawić manualnie najważniejsze wartości – w takiej sytuacji tryb manualny nie zawsze jest wskazany, bo może się okazać, że nie zdążymy zmienić przysłony czy ISO wychodząc z ciemnego pomieszczenia na zewnątrz, co zaowocuje kompletnie prześwietlonym kadrem.
Jeśli natomiast mamy czas na ustawienie przysłony i ISO lepiej jest użyć trybu manualnego. Migawkę z kolei zawsze możemy ustawiać na czas dwa razy większy niż ilość klatek, z którymi filmujemy – czyli w przypadku 25 klatek optymalne ustawienie migawki to 1/50 s, a dla 50 klatek na sekundę – 1/100. Możemy jednak eksperymentować z innymi czasami, jeśli chcemy uzyskać niecodzienne efekty, jak na przykład wspomniany już efekt znany z filmu „Szeregowiec Ryan”. Również filmując pod światło, chociażby naprzeciw okna, warto ustawić parametry manualnie – domyślnie aparat będzie chciał, żeby obraz okna nie był prześwietlony, a tym samym wszystko co znajdzie się przed oknem zostanie przyciemnione. Jeśli więc chcemy sfilmować kogoś, kto akurat stoi naprzeciw okna – musimy sami ustawić parametry – otwierając szerzej przysłonę – okno zostanie prześwietlone, ale za to postać będzie odpowiednio jasna, a jeśli rozmyjemy tło to wszystko będzie wyglądać dobrze.
Przy okazji trybu manualnego warto wspomnieć o pomocnych funkcjach. Jedną z nich jest tzw. „zebra”. Funkcja ta służy do tego, by aparat pokazywał nam prześwietlone elementy w kadrze, zaznaczając je paskami – stąd nazwa funkcji. Będzie ona bardzo przydatna, bo często na małym ekranie, którego jasność w dużej mierze zależy chociażby od tego, czy padają na niego promienie słoneczne czy też nie, niekiedy trudno jest samemu stwierdzić, czy ekspozycja jest poprawna. Jeszcze bardziej przydatna może okazać się funkcja „Focus Peakingu” – ta z kolei ma za zadanie zaznaczyć ostre elementy kadru i okazuje się niezbędna przy manualnym ostrzeniu, gdyż na niewielkim ekranie trudno również niekiedy prawidłowo ustawić ostrość.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Ciekawy artykuł, fajnie, że poparty przykładami. Do trybu M trzeba dojrzeć. Z czasem pełna automatyka zaczyna drażnić. W miarę tego jak nabieramy doświadczenia i wzrasta nasza świadomość zaczynamy szukać nowych rozwiązań zarówno w nagrywaniu filmów jak i robieniu zdjęć.
ludzie kompletnie nie panują nad czasem i światłem 🙂
często dostaje od klientów fotki z wesela robione różnym sprzętem przez gości 🙂
Wszyscy są poruszeni bo auto nie kuma tego że na ciemnej sali przy tańczących ludziach musi zwiększyć czas i iso 🙂
No i potem to właśnie takie Janusze przeszkadzają operatorom i fotografowi przy torcie, oczepinach itp … zazwyczaj Janusze zrywają się nagle w takich głupich momentach… że i tak z ich pstrykania nic niema.