W kolejnej odsłonie cyklu poświęconego zagadnieniom związanym z filmowaniem aparatem przyjrzymy się technicznym aspektom plików filmowych.
W pierwszym odcinku „Nauki filmowania aparatem” pisaliśmy o tym, co będzie potrzebne do rozpoczęcia filmowej przygody i o czym należy pamiętać. Dzisiaj zagłębimy się nieco w techniczne związane z filmem. Wyjaśnimy, czym różnią się od siebie poszczególne rozdzielczości filmowe, a także powiemy nieco o różnych formatach zapisu pliku i wszystkim tym, co ma wpływ na jakość filmowego materiału.
Rozdzielczość filmu
Każdy, kto nieco zna się na fotografii nie będzie miał problemu z pojęciem rozdzielczości. To nic innego, jak wielkość obrazka, czy to zdjęcia czy filmowej klatki. Z roku na rok korzystamy z coraz większych ekranów, a więc i rozdzielczość materiału filmowego musi być coraz większa, żeby dostosować się do zmian. I dlatego film, który kiedyś na 17-calowym kineskopowym ekranie wyglądał nieźle, obecnie wyświetlony na dobrej klasy telewizorze LCD czy LED o przekątnej 42 cali nie zachwyci jakością. Rozdzielczość ekranu oznaczana zawsze będzie przez wartość liczbową składającą się z trzech lub czterech cyfr i jednej litery „p” lub „i”. Liczba oznacza ilość linii w pionie, co więc oczywiste – im więcej, tym lepiej. Litera z kolei informuje nas o tym, czy materiał zarejestrujemy z przeplotem, czy też bez przeplotu.
Literka „p” oznacza filmowanie bez przeplotu (od ang. „progressive”) natomiast literka „i” to filmowanie z przeplotem (ang. „interlaced”). To pierwsze, mówiąc krótko, jest lepsze. W przypadku filmowania z przeplotem klatka podczas nagrywania podzielona jest na dwa pola, a następnie obraz zostaje połączony podczas odtwarzania. Skutkuje to tym, że, zwłaszcza przy dynamicznych scenach, obraz się „rozjeżdża” i wygląda bardzo nieciekawie. Na pewno już kiedyś się z tym spotkaliście, tylko nie wiedzieliście dokładnie, co to jest. Przykład na zdjęciu poniżej.
Ważne więc, by przed zakupem danego aparatu pod kątem filmowania sprawdzić, jak wyglądają jego możliwości filmowe. Dobrze, gdy oferuje możliwość filmowania bez przeplotu, a do tego w jak najwyższej rozdzielczości. Oto, z jakimi obecnie typami rozdzielczości filmowej będziecie mieli do czynienia.
480p – często określana mianem SD (ang. „standard definition”) lub VGA. W większości nowych aparatów to najniższa rozdzielczość, z jaką możemy filmować. Rozmiar kadru w jej wypadku to 640 x 480 pikseli. Jakość odpowiednia dla mniejszych telewizorów, znana również z płyt DVD. Wszystkie kanały telewizyjne, które nie mają znaczka „HD” nadają w tej właśnie jakości. Obraz jest znośny, ale nie zobaczymy na nim przysłowiowych zmarszczek na twarzach ludzi.
720p – jakość HD (od angielskiego „High Definition”). W tym przypadku rozdzielczość wynosi 1280×720 pikseli i pozwala nam już na uzyskanie ładnego obrazu, pełnego szczegółów, który będzie dobrze wyglądał na dużych telewizorach LCD. Dzisiaj taka rozdzielczość jest absolutnym minimum i właściwie żaden, nawet najtańszy, sprzęt nie oferuje mniej.
1080p – rozdzielczość Full HD. Najbardziej pożądana ze względu na to, że zapewnia wysokiej jakości obraz, który nawet na największych ekranach będzie się dobrze prezentował. Rozdzielczość w tym wypadku wynosi 1920 x 1080 pikseli. Jeśli chcecie, by Wasze filmy miały jakość pozwalającą na oglądanie nawet na bardzo dużych telewizorach – filmujcie w Full HD.
4K – niekiedy określana te jako UHD. W pewnym sensie nowinka techniczna. Po drodze powinniśmy powiedzieć jeszcze o 2K, ale to rozdzielczość dość niszowa i tym samym nie spotkacie się z nią często. Natomiast jakość 4K jest dwa razy większa w poziomie niż Full HD. Czyli rozdzielczość w tym przypadku wynosić będzie 3840 × 2160 pikseli. Dziś jest to modna rozdzielczość i zaczyna pojawiać się w coraz większej ilości urządzeń – nie tylko kamer, ale też telewizorów, czy nawet smartfonów. Rzecz w tym, że początkowo jakość ta zarezerwowana była dla kin ze względu na ogromnych rozmiarów ekrany. Dziś ze względów marketingowych przejęta została przez producentów elektroniki użytkowej, ale jeśli nie zamierzacie oglądać swoich filmów na ekranie o przekątnej kilku metrów, to Full HD w zupełności Wam wystarczy.
W przypadku powyższych rozdzielczości pojawia się, wspomniana już, literka „p”, ale zamiast niej może pojawić się też „i”. Jednak, jak już powiedzieliśmy, filmować lepiej jest bez przeplotu, bo wtedy nie będziemy mieli problemu z rozszczepianiem obrazu podczas ruchu w bardziej dynamicznych scenach.
Bitrate i ilość klatek
Zaraz po rozdzielczości kolejnymi elementami, które mają znaczenie z punktu widzenia jakości filmu będzie miała przepustowość pliku oraz ilość klatek. Bitrate to po prostu szybkość transmisji danych liczony w megabitach. Oczywiście nietrudno się domyślić, że im jest większy, tym lepszej jakości będzie plik filmowy. Dla Full HD bitrate będzie wynosił zwykle około 30 Mbit/s, ale już dla 4K będzie to ponad trzy razy więcej, czyli nawet 100 Mbit/s.
Kolejną kwestią jest ilość klatek. Chodzi o to, ile aparat zapisze filmowych kadrów w ciągu jednej sekundy. Dawniej, jeszcze za czasów taśmy filmowej, standardem dla kina były niecałe 24 klatki na sekundę. Dzisiaj spotkamy się z ilością 25/30 kl.s i 50/60 kl.s. 30 i 60 klatek na sekundę są wartościami charakterystycznymi dla systemu telewizyjnego NTSC, który wykorzystuje się m.in. w Stanach Zjednoczonych. Dla Europy, w tym i Polski, zastosowanie ma system PAL, w którym zapis obrazu odbywa się z prędkością właśnie 25 lub 50 klatek na sekundę. Zatem im więcej klatek, tym lepiej?
W pewnym sensie tak. Generalnie dobrze, gdy aparat oferuje nam większą ilość klatek. Powinniśmy szukać modeli, która pozwalają na filmowanie w Full HD z prędkością 50 lub 60 klatek na sekundę, bowiem im większa ilość klatek, tym bardziej płynny będzie obraz. 60 klatek możemy też spowolnić i nadal obraz będzie względnie płynny. Warto też nadmienić, że niektóre bardziej zaawansowane modele dają nam prędkość 120 klatek na sekundę na przykład w jakości HD. Taka ilość klatek da nam film slow-motion, czyli taki, który odtwarzać będzie się w zwolnionym tempie. Każda ilość powyżej 60 klatek na sekundę da nam zatem obraz spowolniony.
Jednak wielu woli nagrywać z mniejszą ilością klatek – 24 czy 25. Obraz nagrany z takim klatkażem, bo obraz wygląda wtedy bardziej „kinowo”. Rzeczywiście, mniejsza ilość klatek zarezerwowana jest dla kina, a większa – dla telewizji i mniejsza ilość klatek da nam charakterystyczny obraz, który wielu może się spodobać. Dlatego też nie jest powiedziane, że filmy kręcone z mniejszą ilością klatek będą gorsze. Ważne jednak, by aparat dawał nam możliwość kręcenia 60 klatek w ciągu sekundy, dzięki temu nie będziemy ograniczeni i sami zdecydujemy, jaki obraz bardziej nam się podoba.
Format zapisu
Na koniec jeszcze kilka słów o formacie zapisu pliku filmowego. W przypadku aparatów spotkamy się najczęściej z trzema formatami zapisu plików. Jeden z nich, spotykany często w lustrzankach Canona to MOV. Format ten nie należy do najwydajniejszych. Pliki będą miały wysokie rozmiary, co wcale nie musi przełożyć się na lepszą jakość. Niektóre programy mogą mieć też problem z odtworzeniem tego typu plików, bo nie są one zbyt popularne. Drugi przypadek to MP4. Jest on popularniejszy i bardziej uniwersalny, niż MOV, a także wspierany będzie przez większość programów.
Trzeci najpopularniejszy format zapisu to AVCHD. Jak sama nazwa wskazuje, został stworzony specjalnie na potrzeby obrazu o wysokiej rozdzielczości, czyli HD. Jest to format bardzo wydajny, a co za tym idzie, korzystając z niego dostaniemy wideo wysokiej jakości. Również z późniejszą obróbką będzie łatwiej, niż na przykład z plikiem MOV. Jednak mimo, że AVCHD może dać nam lepszą jakość nawet niż MP4, to ten drugi jest najpopularniejszy i z myślą o późniejszej obróbce warto skorzystać właśnie z niego – pliki nie tylko będą miały dobrą jakość, ale również ich rozmiar będzie niski. Niektóre aparaty, jak na przykład popularny Panasonic GH-4 dają możliwość zapisu we wszystkich wspomnianych wyżej formatach.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Teoria, że mała ilość klatek daje kinowy obraz jest tak debilna, że strach to czytać na teoretycznie branżowej stronie. Wyznawcy teorii powinni zejść jeszcze niżej, bo Chaplin miał jeszcze mniejszy klatkaż. Za to współczesne produkcje nie mają z kinem nic wspólnego, w końcu używane jest 50/s.
Może raczej chodzi o kąt otwarcia? Ale tego w aparatach nie ma więc zwolennicy dziwnych teorii o tym nie wiedzą. Co zresztą też nie ma wpływu na kinowość obrazu, ale ma wpływ na wygląd obrazu. Te 30 czy 60 klatek pominę, w końcu sprzęt z USA tańszy to można pocebulić.