Testujemy drugą odsłonę Fujifilm X-Pro. Względem poprzednika zmiany są znaczące. A jak przekładają się na robienie zdjęć?
Od premiery pierwszej generacji Fujifilm X-Pro minęły prawie 4 lata. Najnowszy Fujifilm X-Pro 2 to, podobnie jak poprzednik, urządzenie z najwyższej półki. Musimy za niego zapłacić niemało, ale za to dostajemy aparat o dużych możliwościach, który daje świetny komfort pracy. W naszym teście sprawdzamy, jak radzi sobie nowy flagowiec i czy ma szansę konkurować z profesjonalnymi bezlusterkowcami konkurencji.
Ogólne | |
Rok premiery | 2016, styczeń |
Typ | Aparat z wymienną optyką |
Budowa | |
Wymiary (szer x wys x grubość) | 141 x 83 x 56 mm |
Bagnet | TAK, Fujifilm X |
Waga (z bateriami) | 495 g |
Rodzaj materiałów | Stop magnezu / plastik |
Podzespoły | |
Matryca | 24 Mpix, 23.6 x 15.6 mm, BSI-CMOS APS-C |
Procesor obrazu | X-Pro |
Ekran | 3 cale, LCD-TFT, 1.620.000 px |
Lampa błyskowa | brak |
Migawka | 30 s - 1/32000 s |
Obsługa kart | 2 gniazda, SD / SDHC/SDXC |
Porty | micro HDMI, micro USB 2.0, wejście mikrofonu |
Wizjer | TAK, hybrydowy, 2359296 px |
WiFi | TAK, 802.11b/g/n |
NFC | brak |
GPS | brak |
Funkcjonalność | |
Format zapisu | RAW, JPEG |
Stabilizacja obrazu | brak, tylko w obiektywach |
Programy | PASM |
Efekty | TAK |
Filmy | FullHD, 60 kl/s |
Zakres ISO | 100 - 51200 |
Zdjęcia seryjne | 8 kl/s |
Usługi społecznościowe | brak |
X-Pro 2 to bezlusterkowiec budowany z myślą o najbardziej zaawansowanych i wymagających użytkownikach. Widać to już na pierwszy rzut oka. Aparat jest wykonany bardzo solidnie – wykorzystano wysokiej jakości materiały, korpus został dodatkowo uszczelniony. Wielkością model przypomina rozwiązania konkurencji na tym polu – a więc nie schowamy go do kieszeni, za to zajmie w plecaku mniej miejsca niż jakakolwiek lustrzanka. Pomimo niemałych rozmiarów sprzęt zaskakuje lekkością, ważąc tylko niecałe pół kilograma. Dodamy mu jednak nieco wagi przykręcając obiektyw – ten zaś ważyć może więcej niż sam korpus.
Patrząc na aparat od frontu naprawdę trudno się zorientować, że mamy do czynienia z nowoczesnym, cyfrowym modelem, a nie z produktem sprzed kilkudziesięciu lat. Charakter X-Pro 2 zdradza jedynie dioda, która nie jest jednak zbyt widoczna. Fuji bardzo mocno trzyma się stylistyki retro i świetnie mu to wychodzi.
Z przodu mamy lekko zarysowany grip, pokrętło do ustawiania autofokusa, pokrętło nastaw, a także dźwigienkę do przełączania się między trybami wizjera. I sam wizjer oczywiście. Hybrydowy – optyczny z dodanym panelem powiadomień elektronicznych. Górna część to klasyczne pokrętła – do ustawiania czułości ISO i kompensacji ekspozycji, a także spust migawki. Obok spustu umieszczono jeden z przycisków funkcyjnych. W górnej części znalazło się też miejsce na logo producenta i nazwę modelu. Nie zabrakło gorącej stopki.
Dopiero od strony wyświetlacza aparat zdradza się ze swoją nowoczesnością. Oprócz 3 calowego ekranu znajdziemy całą masę przycisków – do ustawiania menu, podglądu zdjęć, ustawiania trybu wizjera, do tego przyciski funkcyjne, kolejne pokrętło i gałka pozwalająca na wybór pola autofokusa – bo również to będziemy robić manualnie, a nie na przykład za pomocą ekranu. W lewym górnym rogu znajdziemy jeszcze wizjer. Po lewej stronie pod klapką ukryto wejścia USB, HDMI oraz mikrofonowe, a z kolei po prawej kolejna klapka ukrywa wejścia na karty SD – sztuk dwie. Plus za to, bo, biorąc pod uwagę wielkość plików, łatwo jest zapełnić miejsce na karcie.
Akumulator ma pojemność 1260 mAh, co pozwala na swobodną pracę bez obaw o szybkie rozładowanie baterii. Dzięki temu, że większość funkcji możemy wybierać manualnie (za pomocą przycisków) użycie ekranu można ograniczyć do minimum, co pozwoli na oszczędną pracę. Paradoksalnie pomaga też fakt, że w testowanym modelu nie uświadczymy stabilizacji matrycy. Jednak nie ma co ukrywać – chcąc używać aparatu bardziej intensywnie, musimy zaopatrzyć się w dodatkowy akumulator. Jak każdy bezlusterkowiec X-Pro 2 potrzebuje w końcu niemało energii.
Według producenta, bateria powinna wystarczyć na około 350 zdjęć i mniej więcej tyle udaje się uzyskać, ale korzystając z wizjera. Chcąc korzystać z wyświetlacza, zwłaszcza, jeśli potrzebujemy przeszukać menu, wynik będzie trochę słabszy.
Jak w większości profesjonalnych modeli i tutaj nie ma lampy błyskowej. Nie można uznać tego za wadę, bo w końcu producent zakłada, że z aparatu korzystać będą profesjonalni użytkownicy, a ci przecież zwykle korzystają z zewnętrznych akcesoriów. Aparat zapewnia synchronizację błysku do do 1/250 sekundy.
Wyświetlacz X-Pro 2 nie wyróżnia się specjalnie na tle konkurencji – to 3 calowy ekran LCD o rozdzielczości 1,62 mln punktów. Daje wysoką jakość podglądu i dobre odwzorowanie kolorów, charakteryzuje się też dużą jasnością – dlatego do jakości podglądu nie można mieć zastrzeżeń. Szkoda, że znowu kierując się zasadą sprzętu dla profesjonalisty, producent nie dał nam możliwości odchylania wyświetlacza. O ile profesjonalne lustrzanki rzeczywiście rzadką oferują taką możliwość, o tyle bezlusterkowce – często. Szkoda, że tu nie dostajemy takiej opcji, bo z pewnością by się przydała. Ekran pozbawiono również panelu dotykowego – żadna to strata, gdyż wszystkie nastawy możemy szybko wprowadzić za pośrednictwem wygodnych przycisków i pokręteł. Na wyświetlaczu zobaczymy elektroniczną poziomicę, co jest bardzo przydatnym usprawnieniem.
Na uwagę zasługuje wizjer. Panel w wersji elektronicznej ma rozdzielczość 2,56 mln punktów, co zapewnia bardzo dobrą jakość podglądu, natomiast pokrycie kadru jest stuprocentowe. Dzięki temu, że pole autofokusa ustawiamy gałką a nie dotykiem na wyświetlaczu, możemy bez problemu ustawiać ostrość korzystając z wizjera. Znaczące jest natomiast to, że oprócz elektronicznego panelu producent oferuje nam też wizjer optyczny. Możemy dowolnie przełączać się pomiędzy jednym i drugim. Wizjer optyczny oczywiście nie widzi tak, jak obiektyw, ale gdy zwiększamy czy zmniejszamy ogniskową pokazuje nam ramki, żebyśmy mogli oszacować, ile uda mu się „złapać” z tego, co widzimy. Takie rozwiązanie z pewnością ucieszy tradycjonalistów czy osoby korzystające z lustrzanek.
Matryca APS-C X-Trans CMOS III o rozdzielczości 24 megapikseli wspierana jest przez procesor obrazu X Pro. Efekt – rewelacyjny. Obrazy mają wyjątkowo dobrą jakość, są pełne szczegółów, ostre w każdej części kadru, a do tego nasycone kolorami. Dzięki temu uzyskujemy bardzo ładne kadry. Jakość zdjęć jest tym, co z pewnością każdego przekona do tego aparatu. Fotografie „wyciągnięte” prosto z bezlusterkowca wyglądają świetnie – bez żadnej obróbki.
Sprzęt dobrze model radzi sobie też z wysokimi wartościami ISO. Jeszcze przy czułości ISO 6400 obraz jest ładny i dopiero przy 12800 widoczne są szumy – ale dopiero gdy bliżej się przyjrzymy fotografii. Poniżej test ISO. Oprócz niego, w galerii z przykładowymi zdjęciami znajdziecie kadry celowo zrobione z ISO 12 800, mimo, że nie było takiej konieczności – możecie sami zobaczyć, jak aparat radzi sobie z wysoką czułością.
Dobra jakość zdjęć to nie tylko radzenie sobie z wysokimi czułościami, ale też fakt, że zdjęcia są pełne szczegółów, a balans bieli w trybie automatycznym spisuje się bardzo dobrze. Warto wspomnieć, że migawka cyfrowa pozwala na uzyskanie najkrótszego czasu naświetlania rzędu 1/32 000 s i może okazać się przydatna, gdy chcemy w pełni wykorzystać możliwości jasnych obiektywów w słoneczne dni. Poniżej możecie zobaczyć galerię przykładowych zdjęc wykonanych aparatem. Zrobione zarówno na automatycznych ustawieniach, jak i z wysoką czułością ISO, a także z pomocą filtrów twórczych.
Aparat włącza się bardzo szybko – w niecałe trzy sekundy po przekręceniu włącznika możemy zrobić pierwsze zdjęcia. To dobry wynik. Tryb seryjny za to nie zachwyca – 3 klatki na sekundę w pełnej jakości i 8 w nieco gorszej (choć nadal akceptowalnej). Trzeba jednak powiedzieć, że z taką prędkością aparat zapisuje RAWy, a to, jak wiadomo, jest dość zadaniem dla procesora obrazu. Poniżej możecie zobaczyć, jak działanie trybu seryjnego wygląda w praktyce.
Autofokus to jedna z najmocniejszych stron nowego modelu Fujifilm. Wyposażony w 273 punkty ostrości pozwala nam na dokładne, ale co też ważne, bardzo szybkie ostrzenie. Autofokus działa błyskawicznie, nie dziwi więc fakt, że to jeden z elementów, na które producent kładzie mocny nacisk reklamując drugą generację swojego flagowca.
Jeśli chodzi o możliwość sterowania, zdecydowanie widać, że to model adresowany do profesjonalistów. Samo menu jest w miarę przejrzyste i czytelne, ale większość ustawień będziemy musieli dokonywać ręcznie poprzez przyciski i pokrętła na korpusie. Mniej zaawansowanym użytkownikom sporo czasu zajmie opanowanie obsługi aparatu, a jeśli ktoś nie miał wcześniej do czynienia z żadnym modelem Fujifilm, to bez dogłębnego czytania instrukcji się nie obejdzie. Zresztą nawet ci, którzy dotąd używali pierwszej generacji X-Pro nie będą mieli łatwego zadania, bo menu zostało całkowicie przeprojektowane. Nastaw nie ma wiele – możemy korzystać klasycznie z trybów P,A,S,M i to właściwie wszystko. Nie ma dodatkowych trybów automatycznych. I może dobrze, bo w końcu, co cały czas podkreślamy, X-pro 2 Pro model do profesjonalnych zastosowań.
Mimo maksymalnej analogowości nie mogło w aparacie zabraknąć łączności bezprzewodowej. Dostajemy WIFI, ale NFC już zabrakło. I właśnie łączność bezprzewodowa jest jedną z najsłabszych stron modelu. Zacznijmy może od tego, że dedykowana aplikacja pozwala nam na wiele. Oprócz możliwości przeglądania zdjęć na smartfonie, mamy też funkcję geolokalizacji i rzecz jasna bezprzewodowego sterowania aparatem. Trzeba przyznać, że funkcji, którymi możemy sterować, jest sporo. ISO, tryby, przysłona. To duży plus. Problemem jest jednak szybkość. Nawiązanie połączenia trwa wyjątkowo długo, łączność często się zrywa, aplikacja zacina. Co z tego, że mamy sporo funkcji, jeśli trudno jest z nich korzystać ze względu na ciągłe braki w stabilności połączenia? Nie wiem, czy winny jest aparat, czy aplikacja – w każdym razie coś jest nie tak.
Brak stabilizacji – optycznej, czy cyfrowej. Szkoda, bo w modelu z wysokiej półki moglibyśmy liczyć na 5-osiowwą stabilizację matrycy, która z cała pewnością by się tutaj przydała – nie wszystkie obiektywy dedykowane dla aparatu mają stabilizację (brakuje jej nawet w niektórych droższych egzemplarzach).
W przypadku efektów możemy mówić właściwie o ich dwóch typach. Dostajemy, rzecz jasna, kilka filtrów twórczych, ale oprócz tego możemy też wybrać „kliszę filmową”, na której chcemy robić zdjęcia. Jeśli chodzi o efekty, nie ma ich zbyt wiele, ale te które są, z pewnością się przydadzą – mamy opcję zostawiania jednego koloru na czarno białym zdjęciu, mamy high key i low key, mamy też zdjęcia z wysoką tonacją. Reszta to najpopularniejsze i może nieco „oklepane” efekty, jak aparat zabawka czy kolory pop.
Ciekawą opcją jest wybór kliszy filmowej. Producent starał się odwzorować popularne klisze stosowane w analogowej fotografii – każda z nich daje inne nasycenie, kontrast, a tym samym ma swoją charakterystyczną kolorystykę. Aż dziw bierze, jak mocno i skrupulatnie. Fujifilm dopracował styl retro w aparacie. Z pewnością taka opcja ucieszy fotografów. Poniżej kilka ciekawszych zdjęć z użyciem różnych filtrów.
Fujifilm nie podąża za modą tworzenia aparatów do filmowania. Dostajemy standardowe 60 klatek na sekundę w Full HD i nic ponad to. Filmy zapisują się w formatach MOV, MPEG-4 AVC. Brak popularnego wśród producentów 4K, brak też przydatnej przy filmowaniu stabilizacji. Brak nawet przycisku dedykowanego filmowaniu. Przekaz jest jasny – producent daje nam funkcję nagrywania filmów, ale tylko z konieczności. Fujifilm to aparat do robienia zdjęć. Kropka.
Fujifilm X-Pro 2 to urządzenie wyjątkowe. Chyba żadnemu producentowi nie udało się dotąd zrobić tak klasycznego bezlusterkowca. Zamiast nowinek technicznych i różnych „bajerów” dostajemy sprzęt, który potrafi rejestrować świetne zdjęcia i zapewnia bardzo duży komfort pracy. A to jest przecież najważniejsze w przypadku urządzeń z wyższej półki, do której bez wątpienia aspiruje Fujifilm X-Pro 2. Razi brak, wydawałoby się, oczywistych udogodnień, jak stabilizacja czy odchylany ekran, ale te wady raczej nie powinny przeszkadzać profesjonalnym użytkownikom.
Fujifilm X-Pro 2 przypomina, czym jest fotografia – skupiająca się na robieniu zdjęć, gdzie najważniejszym czynnikiem nie jest sprzęt, a osoba, która z tego sprzętu korzysta. Dostajemy aparat, który nie tylko wyglądem, ale i obsługą przypomina modele sprzed ery cyfrowej. Jeśli więc ktoś szuka aparatu ponadczasowego, który szybko się nie zestarzeje, to Fujifilm X-pro 2 będzie idealnym wyborem. Dlatego też z czystym sumieniem przyznaję X-Pro 2 wyróżnienie „Wybór redakcji”.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies