Krótka historia o tym, jak można zdobyć ogromną popularność na Instagramie pokazując zupełnie nieprawdziwy obraz samego siebie. Wystarczy tylko dać ludziom to, czego oczekują.
Instagram. Kto go dziś nie zna? Miejsce, w którym budujemy nasz obraz. Po części do tego służy też Facebook, ale przecież do Instagram zapoczątkował modę na pokazywanie swojego „wspaniałego” i barwnego życia. Kwadratowe zdjęcia zrobione aparatem, wypełnione masa filtrów i koniecznie opatrzone hashtagami. A na nich my – w restauracji, na zakupach, wakacjach. Uśmiechnięci, szczęśliwi, ludzie sukcesu. A im więcej pieniędzy, sukcesu i szczęścia, tym więcej „followersów”. Pewna młoda artystka postanowiła obnażyć cały ten świat intagramowego blichtru. Jak to zrobiła? Otóż sama została typową „dziewczyną z Instagrama”.
90 tys. „szczęśliwych ludzi”
Amalia Ulman ukończyła studia na Uniwersytecie Sztuk Pięknych w Londynie. Potem przeniosła się do Los Angeles i właśnie tam zdecydowała się wykreować niezwykły artystyczny performance o nazwie “Excellences & Perfections”. Założyła konto na Instagramie i zaczęła wrzucać robione iPhonem zdjęcia, które przedstawiały ją w drogich ubraniach, na zakupach, z biżuterią, oczywiście częściowo obnażoną. Zdjęcia idealnej, bogatej dziewczyny, która większość czasu spędza dobrze się bawiąc.
Ulma dokładnie napisała sobie rolę. Stała się dziewczyną z prowincji, która po zerwaniu z chłopakiem przenosi się do Los Angeles, żeby zostać „sugar baby”. Na przestrzeni roku przechodzi załamanie nerwowe, ma problemy z narkotykami, robi sobie operację piersi… A za pomocą zdjęć, którymi dzieli się na Instagramie, jej fikcyjne życie poznają dziesiątki tysięcy osób. Amalia założyła bowiem konto w 2014 roku i w krótkim czasie zdobyła wielką popularność na portalu. Przez cały rok trwania projektu udało jej się zdobyć prawie 90 tys. „followersów”, a w tym czasie wrzuciła ponad 170 zdjęć przedstawiających ją głównie w galeriach, hotelach, albo prezentującą swoją figurę prze lustrem.
Obiekt zazdrości i pożądania
Tak wielką popularność zdobyły zdjęcia prezentujące nieciekawą i traktującą samą siebie przedmiotowo dziewczynę, która zajmuje się jedynie prezentowaniem swojego życia na Instagramie. Czy to nie straszne? Wykreowana przez Amalię postać stała się dla wielu użytkowników Instagrama idolką, a wiele dziewczyn zazdrościło jej życia, chociażby tego, że zrobiła sobie operację piersi (co oczywiście też było oszustwem). Artystka tym samym obnażyła świat użytkowników Instagrama, pokazując, że imponuje im bogactwo i fałszywy blichtr, czyli właśnie owe udawanie idealnego życia. Wielu na tym portalu dąży właśnie do tego, by stać się obiektem zazdrości dla innych, pokazać, że jest się lepszym, niż jest naprawdę.
Cały performance zakończył się wrzuceniem czarno białego zdjęcia róży z opisem „THE END”. Projekt okrzyknięto jednym z najciekawszych artystycznych performance’ów w ostatnich latach. Teraz w londyńskiej galerii sztuki odsłonięta zostanie wystawa, na której pokazane zostaną instagramowe zdjęcia. Jak mówi sama artystka, wykreowała typowy stereotyp dziewczyny z Instagrama i ludzie o dziwo to kupili. Projekt miał na celu nie tylko obnażenie dążenia ludzi do jak najlepszego pokazania się na Instagramie. Ważniejsze było spojrzenie na dzisiejszą kobietę i na to, jak pomimo rozwoju feminizmu kobiety same siebie traktują przedmiotowo. Bo bycie kobietą nie przychodzi naturalnie. Tego się trzeba nauczyć.
źródło: The Telegraph, fotoManiaK
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dziewczyna urodę ma przednią i samo to wiele dało, a tego nie udawała bo to ma.