Testujemy dwa wizualnie podobne do siebie, choć różniące się funkcjonalnością kompakty Canona – IXUSy 160 i 170. Odpowiadamy też na pytanie, dlaczego czasem warto dopłacić.
Canon nie poszukał w IXUSach nowych rozwiązań. To konwencjonalne, kieszonkowe małpki, które mają sprostać wymaganiom najmniej wymagających klientów – tych, którzy po prostu szukają czegoś do robienia zdjęć na co dzień. Nie oczekujcie tu ani zaawansowanych funkcji, ani szałowej jakości obrazu. Spodziewajcie się natomiast mobilności, prostoty obsługi niewychodzącej poza wciśnięcie jednego guzika oraz niewygórowanej ceny.
Ogólne | |
Rok premiery | 2015, styczeń |
Typ | Kompaktowy |
Budowa | |
Wymiary (szer x wys x grubość) | 95 x 54 x 22 mm |
Bagnet | brak |
Waga (z bateriami) | 127 g |
Rodzaj materiałów | Plastik |
Podzespoły | |
Matryca | 20 Mpix, 6.2 x 4.6 mm, CCD 1/2,3 |
Procesor obrazu | DIGIC 4+ |
Ekran | 2.7 cale, TFT LCD, 2.300.000 px |
Lampa błyskowa | TAK |
Migawka | 1/2000 s - 15 s |
Obsługa kart | SD/SDHC/SDXC |
Porty | usb |
Wizjer | brak |
WiFi | brak |
NFC | brak |
GPS | brak |
Funkcjonalność | |
Format zapisu | JPEG |
Stabilizacja obrazu | brak |
AF: minimalna odległość ostrzenia | 1 cm |
Programy | Tylko automatyczne |
Efekty | Nie |
Filmy | HD, 25 kl/s |
Zakres ISO | 100 - 1600 |
Zdjęcia seryjne | 0,8 kl/s |
Usługi społecznościowe | brak |
Ogólne | |
Rok premiery | 2015, styczeń |
Typ | Kompaktowy |
Budowa | |
Wymiary (szer x wys x grubość) | 100 x 58 x 23 mm |
Bagnet | brak |
Waga (z bateriami) | 141 g |
Rodzaj materiałów | plastik, aluminium |
Podzespoły | |
Matryca | 20 Mpix, 6.2 x 4.6 mm, CCD 1/2,3 |
Procesor obrazu | DIGIC 4+ |
Ekran | 2.7 cale, TFT LCD, 2.300.000 px |
Lampa błyskowa | TAK |
Migawka | 1/2000 s - 15 s |
Obsługa kart | SD/SDHC/SDXC |
Porty | usb |
Wizjer | brak |
WiFi | brak |
NFC | brak |
GPS | brak |
Funkcjonalność | |
Format zapisu | JPEG |
Stabilizacja obrazu | TAK, optyczna |
AF: minimalna odległość ostrzenia | 1 cm |
Programy | P, LIVE, scenerie |
Efekty | TAK |
Filmy | HD, 25 kl/s |
Zakres ISO | 100 - 1600 |
Zdjęcia seryjne | 0,8 kl/s |
Usługi społecznościowe | brak |
Canon IXUS 160 to kompakt w dużej mierze plastikowy. Jedynymi metalowymi elementami w konstrukcji są dwa przyciski, umieszczone na górnym panelu, gwint statywu oraz obudowa gniazda USB. Reszta to żywy plastik wysokiej jakości, który jednak definitywnie wskazuje na półkę cenową.
IXUS 170 jest za to nieco inny. Ok. 150 złotych różnicy cenowej sprawia, że zyskujemy dużo bardziej wytrzymały, aluminiowy panel frontowy (pomijając chwilowo właściwości fotograficzne), trochę większy palnik lampy błyskowej i generalnie nieco bardziej solidną konstrukcję.
Ogólne założenia przyświecające projektantom były bardzo zbliżone – na pierwszy rzut oka aparaty trudno rozróżnić. Ten sam design (z drobnymi wyjątkami) i bardzo zbliżony rozkład przycisków wskazują na bliźniaczość obydwu modeli.
Sam IXUS 160 jest bardzo lekki, co zawdzięczamy własnie jego wykonaniu. Jest ono na pewno niskobudżetowe, ale jednocześnie dobrze spasowane, przez co nie doświadczymy tu żadnych wygięć czy skrzypnięć. Można mieć natomiast zastrzeżenia do ergonomii, jako że śliskie wykończenie może utrudniać nieco chwytność. IXUS 170 jest już nieco bardziej komfortowy, głównie za sprawą matowego wykończenia.
Obydwa kompakty dysponują zintegrowanym fleszem, który pracuje w trybie automatycznym – stale włączonym bądź trybie synchronizacji z długim czasem naświetlania (przy najkrótszym wynoszącym 1/2000 sekundy). Mamy dodatkowo redukcję efektu czerwonych oczu, korektę ekspozycji, blokadę ekspozycji i zasięg od 50 cm do 3 metrów (4 metrów w modelu 170), zmniejszającym się do 1,3-1,5 metra w trybie tele (i 1-2 metrów w tele IXUS-a 170).
Kompakty współpracują z litowo-jonowymi akumulatorami NB-11L/NB-11LH (L w 160, LH w 170), oferującymi żywotność do 220 zdjęć (200 w IXUS-ie 170). Nie jest to rekordowy wynik, ale przy rozsądnym użytkowaniu świeżo naładowany sprzęt wystarczy nam nawet na kilka dni.
2,7″ i rozdzielczość 230 tys. punktów na matrycy LCD TFT – oto, co otrzymujemy w obydwu aparatach. To chyba najbardziej podstawowa jednostka, jaką można obecnie znaleźć na półkach sklepowych. Obraz jest nieszczegółowy, a sam monitor relatywnie niewielki – ale wystarczy spojrzeć na cenę sprzętu, by zrozumieć dlaczego.
Używać się IXUS-ów oczywiście da. Dokładnie kadrować też – nie uświadczymy tu nadmiernego komfortu, ale do podstawowych zastosowań (zdjęcia rodzinne, zdjęcia z wakacji, etc.) będzie jak znalazł.
Plusem jest logicznie rozplanowane i proste menu, które będzie znane dotychczasowym użytkownikom aparatów japońskiego producenta. Momentalnie się w nim odnajdziemy. Nieco gorzej wygląda natomiast sprawa z obsługą menu fotografowania, dostępnego na ekranie podglądu. Tam, by zmienić ustawienia ekspozycji, musimy nieco powertować – i nie zawsze będzie to oczywiste. Wybór, przykładowo, czułości ISO, nie będzie możliwy w trybie automatycznym; taka opcja pojawi się dopiero po przełączeniu w opcję programową. Teoretycznie jest to całkowicie logiczne i zrozumiałe (bo przecież identycznie funkcjonuje to choćby w lustrzankach), natomiast w praktyce może doprowadzić do lekkich frustracji. W bardziej zaawansowanych sprzętach, zwłaszcza doposażonych w pokrętło trybów, jak na dłoni widzimy to, w jaki sposób dana cyfrówka pracuje. Tutaj, natomiast, musimy poświęcić chwilę na zanalizowanie informacji wyświetlanych na panelu LCD.
Patrząc jednak na całą konstrukcję z drugiej strony, trudno mieć do Canona pretensje o „niewyciąganie” bardziej zaawansowanych opcji na wierzch – IXUS-y to urządzenia skierowane do najmniej wymagających klientów, którzy mają święte prawo nie tylko nie wiedzieć o tym, czym jest ISO, ale nawet nie chcieć dowiedzieć się o istnieniu opcji zmiany czułości. Jeśli więc na 160 czy 170-tki patrzycie pod kątem aparatu, który chcecie wyciągnąć z kieszeni i zrobić nim zdjęcie, to niczego w tej kategorii produktom Canona nie brakuje.
Aparaty bazują na 20-megapikselowych matrycach CCD o przekątnej 1/2,3″, współpracującymi z procesorami obrazu DIGIC 4+ z technologią iSAPS. No i cóż – znów, niestety, mamy do czynienia z upychaniem jak największej rozdzielczości na jak najmniejszych matrycach, prawdopodobnie w celach promocji marketingowych. Niedoświadczonego klienta slogany z gatunku „aż 20 megapikseli!” przyciągają zdecydowanie bardziej, niż faktyczne możliwości danego sprzętu – a tymczasem zmniejszeni ilości pikseli przy jednoczesnym powiększeniu ich średnicy mogłoby skutkować tylko dobrymi efektami.
Ustaliliśmy już, że IXUS 160 jest lżejszy, o ok. 20 proc. mniejszy, o 0,1 cm cieńszy i może pochwalić się minimalnie dłuższą żywotnością baterii. Ale tańszy kompakt dysponuje również delikatnie jaśniejszym obiektywem, gdzie na krótkim końcu otrzymujemy wartość f/3,2, podczas gdy w IXUS-ie 170 wynosi ona f/3,6. Związane jest to z inną konstrukcją optyczną, jaką spotykamy w 170-tce. Bardziej zaawansowany model dysponuje szkłem pokrywającym zakres od 25 do 300 mm (12-krotny zoom), podczas gdy model 160 cechuje się ekwiwalentem równym 28-224 mm (8-krotne zbliżenie optyczne).
Co istotne, IXUS 170 oferuje nam ponadto 2,5-stopniową stabilizację optyczną, podczas gdy w IXUS-ie 160 jej nie uświadczymy. I właśnie ta ostatnia cecha może zadecydować o kupnie droższego modelu w większości przypadków.
Jakość zdjęć będzie identyczna do momentu, w którym konieczna nie okaże się właśnie stabilizacja – a więc w gorszych warunkach oświetleniowych, zwłaszcza wieczorem i na dłuższej ogniskowej. Tutaj IXUS 170 pokazuje swoją wyższość. Obydwa aparaty osiągają maksymalnie krótki czas otwarcia migawki równy 1/2000 sekundy.
Czułość, z kolei, nie przekroczy wartości 1600. Jak to w kompaktach bywa, podbicie ISO do skrajnej wartości będzie skutkować znaczną degradacją detali.
Nikogo nie zadziwi na pewno tryb seryjny, którego możliwości kończą się już przy prędkości 0,8 klatki na sekundę. Plusem jest za to możliwość wykonywania zdjęć aż do zapełnienia karty pamięci; nie mamy tu do czynienia z ograniczeniem bufora.
AF w obydwu przypadkach działa standardowo. Ostrość ustawiana jest dość szybko w warunkach optymalnego oświetlenia, natomiast układ zdecydowanie gubi się po zmroku – nie czekamy może tak długo, jak w niektórych smartfonach, ale sprzęt zdecydowanie musi chwilę pomyśleć. Niemniej, działanie AF jest konsekwentne i nie doświadczyłem podczas testów żadnych problemów związanych z błędnym wybraniem punktu.
Obydwa kompakty mogą pochwalić się kolekcją kilku specjalnych trybów i efektów. Mamy tu do wyboru 32 typy ujęć wykrywane w trybie Smart Auto, a ponadto:
Poniżej znajdziecie kilka przykładowych efektów.
Jakość filmów pozostaje w obydwu przypadkach zbliżona, jako że i tu, i tu otrzymujemy rozdzielczość równą 1280 x 720 pikseli. Klatkaż w IXUS-ach jest identyczny i utrzymuje się na poziomie 25 kl./s.
Tanie, naprawdę banalne w obsłudze, ładne, lekkie i małe – oto zalety naszych IXUS-ów. To aparaty, które z łatwością wsuniemy do kieszeni, schowamy w małej torbie czy schowku samochodowym. Cyfrówki, które możemy mieć zawsze przy sobie i które na pewno sprawdzą się w większości zadań.
Nie są to na pewno aparaty dla osób wymagających, jako że poza kompensacją ekspozycji czy doborem czułości ISO nie dokonamy tu wielu zmian w ustawieniach. Nie są to również sprzęty dla ludzi, którzy oczekują wysokiej jakości obrazu – tacy zazwyczaj wiedzą już, czego szukać i są w stanie na aparat wyłożyć zdecydowanie wyższą kwotę. W modelach 160 i 170 sam obraz pozostaje akceptowalnie szczegółowy w dobrych warunkach oświetleniowych, ale wyraźnie cierpi po zapadnięciu zmroku lub wtedy, gdy znajdziemy się w ciemniejszym pomieszczeniu.
Jeśli jednak potrzebujecie małego urządzenia, które może być zawsze z Wami – a nie dysponujecie dobrej klasy smartfonem – to wybór IXUS-ów nie będzie wyborem nietrafionym. Osobiście polecałbym natomiast nie model 160, a 170, bo za skromną dopłatą otrzymujemy szerszy kąt, dłuższy zoom, aluminiowe wykończenie i stabilizację.
Swoistym problemem dla Canona może być natomiast konkurencja – bo w podobnej cenie znajdziemy już modele z Wi-Fi i NFC, jak choćby Nikon COOLPIX S3700, dysponujący podobną matrycą, szkłem z 8-krotnym zbliżeniem i stabilizacją. Przed zakupem pozostaje nam zatem odpowiedzieć na pytanie – czy wolimy model z lepszym obiektywem (IXUS 170 może pochwalić się 12-krotnym zoomem), czy też coś bardziej multimedialnego?
ZALETY
|
WADY
|
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzisiaj zadebiutował Sony A1 II. Aparat numer jeden w portfolio Sony. Jak daleko idące są…
Po pięciu latach od premiery Z50, Nikon zaprezentował jego następcę. Nikon Z50 II to nowa…
RF 70-200 mm F2.8L IS USM Z, RF 50 mm F1.4L VCM oraz RF 24…
Testujemy Sony ZV-E10 II. Druga odsłona aparatu dla vlogerów, a raczej twórców treści. Względem poprzednika…
Panasonic odświeża swój aparat, który debiutował kilka lat temu. LUMIX S5D to aparat z kilkoma…
Aparaty Panasonika zyskują nowe życie. Dzięki tej nowości każdy z nich zaoferuje coś więcej niż…
Wraz z naszymi partnerami stosujemy pliki cookies i inne pokrewne technologie, aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane na urządzeniu końcowym. Używamy plików cookies, aby wyświetlać swoim Użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy oraz w celach analitycznych i statystycznych. Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień przeglądarki, oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej oraz naszych partnerów. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
Polityka Cookies