Kto nie idzie do przodu, ten się cofa, mówi przysłowie. Niektórzy jednak o tym zapominają, jak Canon, który coraz bardziej traci znaczenie na rynku fotograficznym.
Niedawno pisałem o sytuacji firmy Sony, która pomału wycofuje się z produkcji lustrzanek. Wspominałem wtedy, że lepsza jest polityka produktowa Sony od tej, prowadzonej przez Canon’a, który zdaje się przysypiać zmiany na rynku. Teraz moje słowa potwierdzają statystyki.
Pierwsi ostatnimi, czy jakoś tak
Jak wynika z danych opublikowanych przez samego producenta, przychody Canona na rynku fotograficznym spadły o 21 procent względem poprzedniego roku. To naprawdę duży spadek. Co powoduje taki stan rzeczy? W mojej opinii ospałość Canona. Producent niegdyś wyznaczający trendy – to w dużej mierze dzięki niemu ludzie zaczęli filmować lustrzankami. W pewnym momencie Canon poczuł się jednak zbyt pewnie.
Modele takie jak 5D czy 600D zdobyły taką renomę, że sprzedawały się wręcz same, zostawiając konkurencję daleko w tyle. Niestety, firma osiadła na laurach, w pewnym momencie przestała oferować nowości, w zamian wypuszczając na rynek nowe wersje znanych już lustrzanek, często niewiele różniące się od swoich poprzedników. Konkurencja odrobiła lekcje i szybko wprowadziła na rynek lepsze aparaty z funkcją filmowania, niż Canon, bowiem oferujące znacznie więcej możliwości. Amatorskim modelom Canona brakuje bardzo wiele w tej kwestii – opcji, jak swobodne ustawianie balansu bieli w kelwinach czy focus peeking, do tego niemożność filmowania w Full HD z prędkością 60 kl/s., a nadto przestarzały kodek. To tylko niektóre wady, które zadecydowały o tym, że filmujący aparatami zaczęli odwracać się od Canona.
Zbyt długi sen zimowy
Największym jednak błędem Canona było przeoczenie rewolucji bezlusterowców. Weszły one na rynek przebojem kilka lat temu, oferując bardzo dobrą jakość zdjęć i filmów, a przy tym kompaktowość i rozsądną cenę. To zadecydowało o sukcesie tych aparatów, których sprzedaż rośnie szybciej, niż lustrzanek, choć to lustrzanki nadal sprzedają się znacznie lepiej.
Obecnie bezlusterkowce praktycznie nie ustępują jakością lustrzankom, czego najlepszym przykładem jest testowany przez nas niedawno Sony A7R II. Canon w końcu wypuścił na rynek swoje bezlusterkowce, ale dopiero w momencie, gdy rynek zdążył się już ukształtować, a w dodatku bezlusterowce Canona nie zachwycają osiągami.
Prawo rynku
Efekty zaniedbań Canona widać właśnie po obecnych wynikach sprzedaży. Kompakty Canona sprzedają się przeciętnie, bo oferują podobną jakość, co smartfony z wyższej półki. Zamiast lustrzanek zaś, kupujący coraz częściej wybierają bezlusterkowce i na tym polu Canon również traci.
Japoński producent ma więc ciężki orzech do zgryzienia. Albo szybko odpowie na potrzeby rynku, albo całkowicie straci na nim pozycję. O tym, co zrobi producent przekonamy się pewnie niedługo, bo Canon z pewnością łatwo się nie podda, oddając rynek aparatów konkurencji. A my tylko możemy się cieszyć, bo ostatecznie zyskamy na tym jako konsumenci.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Z Nikonem jest podobnie. Obie czołowe firmy produkujące sprzęt fotograficzny nie za bardzo odnajdują się w erze bezlusterkowców (których ja, nota bene, za bardzo nie lubię) będących dziś rodzajem mody jako choć drogie i nie do końca poręczne to dające ładny obrazek, łatwe w obsłudze na trybie Auto 😉 i „ładnie reklamowane”. Obie firmy nie wypuszczają zbyt wielu nowości i obie, jak to opisano w artykule, odświeżają dotychczasowe urządzenia dodając literkę czy cyferkę. Czy upadną? Trudno wyrokować. Ja mam cichą nadzieję… ja wierzę, że nie skończy się produkcja lustrzanek bo nie wyobrażam sobie czegoś mniejszego i mniej wyprofilowanego oraz podglądu obrazu przez wizjer elektroniczny (oczywiście miałem ongiś kompakt z wizjerem elektronicznym i oczywiście wiem, ze dziś są to już stokroć bardziej zaawansowane wizjery niż tamten ale to nie to co na żywo).