Matryca i jakość zdjęć
Matryca CMOS o przekątnej 1 cala i rozdzielczości 20,1 Mpix sprawia, że aparatem zrobimy świetne zdjęcia. Swój udział w tym ma też obiektyw jasny Carl Zeiss – od f/1.8 do f/2.8, a przy tym z fajnym zakresem ogniskowych – ekwiwalent 24 mm – 70 mm. W parze z 7-listkową przysłoną zapewni nam ładne rozmycie tła. Fotografować możemy z prędkością migawki do 1/32 000 s.
Zoom optyczny nie jest może duży, ale przecież Sony RX100 IV nie należy do urządzeń typu superzoom. Możliwości przybliżenia są przyzwoite, a dodatkowo możemy je powiększyć o zoom cyfrowy. Przejście całego zakresu jest możliwe w około dwie sekundy, co też nie jest złym wynikiem. Poniżej zdjęcia pokazujące zasięg zoom’a – optycznego i cyfrowego. O dziwo, jakość zdjęć przy użyciu zooma cyfrowego nie jest najgorsza.
Barwy są nasycone i naturalne, również w trybach nocnych. Nie widzę problemu z aberracją chromatyczną ani winietowaniem. Aparat obsługuje wartości ISO w przedziale 100 (z możliwością obniżenia do 80) do 12 800, przy czym używalne (w mojej opinii) nastawy kończą się na ISO 1 600.
Poniżej zestawienie różnych wartości ISO dla plików JPEG i RAW. Surowe zdjęcia RAW wywoływałem w najnowszej edycji programu Adobe Lightroom na neutralnych ustawieniach. Nie widać diametralnej różnicy między RAWami wywołanymi w Lightroomie a plikami JPEG, co wskazuje na to, że procesor Sony dobrze sobie radzi z automatycznym wywoływaniem RAWów.
Sony RX100 daje oczywiście możliwość korzystania z w pełni manualnych ustawień, dzięki którym możemy kontrolować m.in. balans bieli (możemy ustawiać go w kelwinach i to w dodatku z tablicą kolorów). Co ciekawe, możemy sobie zapisać trzy własne ustawienia balansu bieli i później w szybki sposób z nich korzystać.
Na uwagę zasługuje też funkcja „filtr ND”, która zgodnie z nazwą tak, jak prawdziwy filtr szary przyciemnia obraz, a tym samym daje możliwość szerszego otwarcia przysłony i uzyskania większego rozmycia. Filtr ND przyda się też w trybie filmowym, gdzie przysłonę możemy przymknąć maksymalnie tylko do wartości f/11.
Poniżej galeria przykładowych zdjęć wykonanych aparatem. W większości są to ustawienia automatyczne, niektóre zrobione z dostępnymi efektami twórczymi. Warto wspomnieć, że z efektów możemy korzystać tylko przy zapisie do JPEG.
Zdjęcia są ostre nawet przy maksymalnie otwartym otworze, a przy fotografowaniu pod światło nie występują znaczne przebłyski i flary. Jakość zdjęć naprawdę robi wrażenie – zwłaszcza tych zapisanych w formacie RAW.
Szybkość / stabilizacja / AF / nastawy
Jak na kompakt, Sony RX100 jest naprawdę szybki. Chwilę zajmuje jego włączenie – rozsunięcie obiektywu, wysunięcie wizjera. Ale gdy już to zrobimy, pozwoli nam szybko uchwycić to, co chcemy. Aparat w trybie seryjnym jest w stanie zarejestrować do 16 klatek na sekundę. To dobry wynik.
Sony RX-100 został wyposażony w optyczną stabilizację matrycy, która daje naprawdę dobre efekty. Momentami czułem się tak, jakby aparat zamontowany był na steadicamie i coś w tym jest, co widać na zamieszczonych nieco niżej filach – ujęcia nawet podczas chodzenia z kamerą są płynne.
Większych zastrzeżeń nie można mieć też do autofokusa. Ten działa naprawdę sprawnie i szybko, a może i nawet bardzo szybko… Mamy do wyboru AF punktowy, wielopunktowy oraz śledzenie AF, które dobrze nadaje się do filmowania. Do tego wszystkiego możemy też ostrzyć ręcznie, a pomoże nam w tym Focus Peeking, który zaznaczy ostre elementy w kadrze. Oprócz tego skorzystać możemy z zebry, która wskaże nam prześwietlone miejsca kadru.
Za pomocą pokrętła możemy wybrać tryby P, A, S, M, do tego tryb sceny, gdzie z kolei oprócz standardowych ustawień typu maro czy zachód słońca mamy też do dyspozycji takie ciekawostki, jak nocny portret czy kulinaria, MR – pozwalający na korzystanie z zapisanych przez nas wcześniej ustawień, HFR – pozwalający na kręcenie filmów slow – motion, tryb rozległej panoramy i tryb filmowy. Ciekawym rozwiązaniem jest jeden z trybów auto, który ustawia wszystko za nas, ale jednocześnie pozwala nam dowolnie korygować ustawienia.
Aparat wyposażony jest w WiFi i trzeba przyznać, że jest to bardzo przydatne rozwiązanie. Mamy na przykład możliwość przeglądania zdjęć z aparatu na telewizorze, choć już zabrakło takiej opcji dla filmów, które nakręciliśmy. Zresztą, aparat obsługuje tylko „wolniejszy” standard WiFi (2,4 GHz), więc oglądanie filmów w najwyższej oferowanej przez aparat rozdzielczości – 4K – i tak nie byłoby pewnie możliwe, bo buforowanie trwałoby długo zważywszy na wielkość plików. Szkoda, bo możliwość obejrzenia materiałów 4K bezpośrednio z aparatu na komputerze byłaby bardzo fajna.
Po zainstalowaniu specjalnej aplikacji na smartfonie mamy możliwość nie tylko przesyłania i oglądania plików, ale, co znacznie ciekawsze, sterowania aparatem. Oczywiście płynność nie jest zbyt duża, obraz często się tnie przy szybszym panoramowaniu, ale robić zdjęcia damy radę.
Efekty i filmy
Jedną z nowości, jaką daje czwarta generacja aparatu jest możliwość kręcenia filmów w jakości 4K. Mają one jednak swoje ograniczenia, bowiem nakręcony klip nie może być dłuższy niż 5 minut, a maksymalna ilość klatek na sekundę to 30. Natomiast już trybie Full HD możemy filmować z prędkością 120 kl/s. przy bitrate 100 Mbps.
Jakość filmów, podobnie jak i zdjęć, jest świetna. Kadry są ostre i wyraźne. Autofokus w trybie działa naprawdę dobrze, tak, że byłem mu w stanie zawierzyć, mimo, że rzadko się na to decyduję. No i stabilizacja… bajka! Ujęcia są bardzo stabilne i płynne, o czym świadczą poniższe filmy. Momentami czułem się, jakby aparat zamontowany był na steadicamie.
Do kręcenia filmów slow – motion i 4K potrzebujemy najszybszych kart, ale efekty, jakie otrzymujemy robią wrażenie. Powyżej ISO 1600 obraz zaczyna się pogarszać, ale i na ISO 3200 nie ma tragedii, co jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Zdecydowanie aparat nadaje się do filmowania i radzi sobie bardzo dobrze. Jakość filmów slow – motion jest nieco niższa, a podczas ich rejestrowania możemy korzystać tylko z pełnej automatyki, ale to i tak bardzo ciekawa opcja.
Zoom podczas filmowania działa nieco wolniej, niż w przypadku zdjęć i potrzebujemy niemal trzech sekund, by maksymalnie się wydłużył. Mikrofon niestety świetnie rejestruje pracę zooma i doskonale słychać go na zarejestrowanych filmach.
Poniżej zestaw klipów, które pokazują, jak aparat radzi sobie ze stabilizacją, jakością 4K, słabymi warunkami oświetleniowymi i filmami slow – motion.
Jeśli chodzi o efekty, tych dostajemy również całkiem sporo. Oprócz strefy twórczej, w której dostępne są różne konfiguracje kolorystyki obrazu (żywa, bardziej kontrastowa itp.) dostajemy też filtry, które robią niezłą robotę. Ciekawym efektem jest chociażby możliwość zrobienia zdjęcia czarno-białego z pozostawieniem jednego koloru (np. czerwonego), choć nie działa to najlepiej, bo czerwony kolor musi być bardzo żywy i nasycony. O dziwo, nawet efekty typu „akwarela” wyglądają nieźle. Można więc śmiało robić zdjęcia w oparciu o dostępne filtry i nie zastanawiać się nad późniejszą obróbką zdjęć, bo możliwości są duże.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Kupilem jako cos co mozna nosic przy sobie 24 h…Nigdy nie fotografowalem czyms gorszym.Naprawde.Nie…zle to opisalem…nie gorszym…bez wyrazu.Lepsze zdjecia robily zaawansowane kompakty z matryca ,12 mpx.Jedyna zaleta to wizjer w miniaturowym opakowaniu.Zdjec lepej nie powiekszac…szczerze radzae.A na marginesie…jestem szczerze zaskoczony mierna jakoscia szkla Zeiss w tym aparacie.Nie chce mi sie dalej pastwic nad tym…czyms…Dlatego powiem tylko ze nie polecam.W nizszych cenach z podobna jakoscia obrazu znajdziecie wiele modeli innych producentow.
Mają te RX100 kilka wad o których nikt nigdzie nie pisze…
Mają wiele delikatnych plastikowych elementów: lampa i wizjer są z tak delikatnego plastiku że aż strach tego dotykać… a trzeba bo wizjer żeby działał trzeba rozsunąć – a jak się nieco mocniej pociągnie to lupa wychodzi z wizjera (tak jak by nie dało się tych elementów zrobić z jakiegoś aluminium czy innego metalu w sprzęcie za taką cenę). Dźwignia od AF i pierścień wyboru z tyłu też takie jakieś delikatne jak by miały się zaraz rozlecieć. Niektórych rzeczy ewidentnie brakuje… np robienia zdjęcia dopiero po potwierdzeniu ostrości (jak się za mocno naciśnie spust to się zdjęcie robi – w lustrzankach da się to zablokować). Nie da się ustawić na żadnym przycisku punktowego AFjeśli jest szeroki ustawiony na głównym spuście (a przełączanie tego w menu jest czasochłonne i uciążliwe). Takich – wydawało by się drobnostek – których brakuje jest więcej co sprawia że jest jeszcze baaardzo sporo do poprawienia…. żeby można było cokolwiek opowiadać o porównywalności z lustrzankami. No ale jak by to w takiej reklamie wyglądało jak by się wypunktowało tyle wad… więc nikt o tym nigdzie nie pisze, żeby nie psuć wizerunku kompakta doskonałego!