Prawo panoramy pozostanie zachowane w takiej formie, jak obecnie (pisaliśmy o tym szerzej kilka dni temu). Można więc wrócić do problemu, który sam z siebie lubi o sobie przypominać.
Będzie po staremu. W dalszym ciągu możemy fotografować wszystkie obiekty przestrzeni publicznej, o ile nie wykorzystujemy ich komercyjnie.
Parlament Europejski odrzucił kontrowersyjną poprawkę do Raportu Komisji Prawnej, dotyczącą uzyskania zgody autorów lub pełnomocników dzieł umieszczonych w miejscach ogólnodostępnych.
Parlament wysłuchał obaw Europejczyków i zdecydowanie odrzucił sugestię, by ograniczyć prawo do swobodnego fotografowania przestrzeni publicznej. Ta decyzja wzmacnia główne przesłanie mojego sprawozdania: przygotowywana przez komisarza Oetingera reforma musi odzwierciedlać zasadniczą, wieloaspektową rolę wyjątków, to znaczy pozostawić autorom przestrzeń do tworzenia dzieł, użytkownikom prawną pewność legalności swojego postępowania na co dzień, a każdemu dostęp do kultury i wiedzy
– Julia Reda, europosłanka
Możliwości wprowadzenia zmian, o których pisaliśmy, obawiała się m.in. Wikipedia. Serwis definitywnie sprzeciwił się modyfikacjom prawa panoramy. Wystosowano odpowiednią petycję, pod którą podpisało się ponad 500 tys. osób.
Efekt? Za poparciem poprawek opowiedziało się tylko 40 z 751 głosujących. Mamy więc do czynienia ze status quo, bo nie wprowadzono ani zmian negatywnych, ani tych, które prawo panoramy rozszerzałyby na te państwa Unii, w których jeszcze ono nie obowiązuje.
Przeciwko ograniczeniu wolności panoramy opowiedzieli się również nasi Czytelnicy organizując adekwatne wydarzenie na Facebooku.
Mistrz drugiego planu, czyli nie budynki, a ludzie mogą być problemem
Jednym z ciekawszych komentarzy w polskiej sieci, dotyczących prawa panoramy, jest ten wystosowany przez Agnieszkę Mazurczyk. W internetowym wydaniu Polityki sugeruje, że zamieszanie wokół poprawki przyćmiło inne, istotne zjawisko – ludzi, którzy znajdują się na zdjęciach przypadkowo, jako bohaterowie drugiego planu.
Odkrywają zdjęcia choćby na Facebooku, uznają, że zostali sfotografowani w niekorzystnej dla nich sytuacji i wytaczają autorowi zdjęć proces cywilny.
Autorka sugeruje, żebyśmy podczas wakacyjnych wojaży uważali nie na budynki, a na persony, które mogą przypadkiem znaleźć się w kadrze w „niekorzystnej” dla siebie sytuacji. Pamiętajcie, że w grę wchodzi tu dość złożony zestaw przepisów, dotyczący zarówno fotografowania, jak i udostępniania.
Często spotkać można się z opinią, jakoby fotografowanie było dozwolone zawsze, a ewentualne obostrzenia nakładane są wyłącznie na tych, którzy zdjęcia udostępniają. W serwisie INFOR znajdziemy jednak bardziej precyzyjne tłumaczenie stanu rzeczy:
Zgodnie z art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, treść prawa do wizerunku sprowadza się do wyłączności decydowania o możliwości rozpowszechniania swojego wizerunku (…) Przepisy prawa autorskiego ograniczają się do rozpowszechniania wizerunku, a nie jego utrwalania. Czy to oznacza, że zdjęcia zrobić można każdemu, a jedynie ewentualnie nie będzie go można rozpowszechniać? Generalnie zakazu fotografowania nie znajdziemy, jednak pełnej swobody w robieniu zdjęć innym nie ma.
Okazuje się, że przez sam akt utrwalenia czyjegoś wizerunku możemy naruszyć dobra osobiste danej osoby. Można tę czynność, wedle sugestii INFOR-u, podpiąć pod rozmaite kategorie, takie jak naruszenie prywatności czy spokoju psychicznego. Tyle, jeśli chodzi o samo wykonywanie zdjęć.
Na koniec przypomnę tylko, jak w polskim prawie prezentuje się możliwość udostępniania zdjęć, na których – w taki czy inny sposób – znajdą się przedstawiciele homo sapiens. Nie istnieje coś takiego, jak kategoryczny zakaz rozpowszechniania fotografii z wizerunkiem danej osoby. Wprowadzono kilka wyjątków, dzięki którym możliwe jest, generalnie, fotografowanie w przestrzeni publicznej. Nie potrzebujemy żadnej zgody w przypadku uwieczniania osoby stanowiącej szczegół określonego wydarzenia bądź scenerii – mowa tu o zgromadzeniach, krajobrazach, imprezach masowych. Jeśli dana persona pełni rolę podporządkowaną, niedodającą kadrowi treści, jesteśmy zwolnieni z proszenia ją o zgodę na udostępnianie.
Podobnie jest z wizerunkami osób publicznych w momencie pełnienia przez nie desygnowanych funkcji politycznych, zawodowych czy społecznych. Co ciekawe, nie chodzi tu wyłącznie o panią premier czy gwiazdę rocka, ale również działaczy lokalnych; jeśli nasz przewodniczący Rady Dzielnicy postanawia udzielić przemówienia, możemy bez obaw uwiecznić jego portret i opublikować w sieci. Warunkiem będzie tu jednak rozpowszechnienie w celach informacyjnych, a nie zarobkowych.
W wielkim skrócie – dokumentując wakacyjny wyjazd dla siebie, prywatnie, wystarczy posługiwać się zasadą zdrowego rozsądku. Jeśli natomiast chcielibyśmy na którymś ze zdjęć zarobić – wówczas konieczne będzie dość konkretne zgłębianie przepisów prawnych.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.