Canon PowerShot SX410 IS waży ułamek tego, co amatorska lustrzanka, oferując przy tym obiektyw o aż 40-krotnym przybliżeniu (80-krotnym, jeśli uwzględnić cyfrowy zoom). Jak aparat sprawuje się w praktyce? Czy warto go kupić? Zapraszam do lektury maniaKalnego testu.
Specyfikacja Canon PowerShot SX410 IS
Ogólne | |
Rok premiery | 2015, luty |
Typ | Kompaktowy |
Budowa | |
Wymiary (szer x wys x grubość) | 104 x 85 x 69 mm |
Bagnet | brak |
Waga (z bateriami) | 325 g |
Rodzaj materiałów | Plastik |
Podzespoły | |
Matryca | 20 Mpix, 6.2 x 4.6 mm, CCD 1/2,3 |
Procesor obrazu | DIGIC 4+ |
Ekran | 3 cale, TFT-LCD, 230.000 px |
Lampa błyskowa | TAK |
Migawka | 1/4000 s - 15 s |
Obsługa kart | SD/SDHC/SDXC |
Porty | mini USB 2.0 |
Wizjer | brak |
WiFi | brak |
NFC | brak |
GPS | brak |
Funkcjonalność | |
Format zapisu | JPEG |
Stabilizacja obrazu | TAK, 4-osiowa |
AF: minimalna odległość ostrzenia | brak cm |
Filmy | HD, 25 kl/s |
Zakres ISO | 100 - 1600 |
Zdjęcia seryjne | 0,5 kl/s |
Usługi społecznościowe | brak |
Skrótem: recenzja wideo Canon PowerShot SX410 IS
Budowa / ergonomia
Plastikowy, ale dobrze wykonany
W przeciwieństwie do klasycznych, lustrzankopodobnych superzoomów jakie mieliśmy już okazję testować na łamach fotoManiaka, PowerShot SX410 IS zachowuje rozsądny kompromis między gabarytami, a komfortem korzystania z aparatu. Ważący 325 gramów kompakt nie jest typowo kieszonkową konstrukcją, toteż w spodniach go raczej nie upchniesz (chyba, że nosisz luźne bojówki) ale już w torebce czy walizce dużo miejsca nie zajmie. Projektanci nie zapomnieli o tym, co w aparatach z dużym zoomem jest szczególnie ważne – dobrze wyprofilowanym, głębokim uchwycie, który zdecydowanie ułatwia trzymanie SX410 IS w dłoni.
Obudowę aparatu tworzą głównie elementy wykonane z tworzywa sztucznego – tym samym PowerShot SX410 IS nie jest nawet w połowie tak wytrzymały i solidny, jak flagowe modele Japończyków (na przykład testowany przeze mnie wcześniej PowerShot G1 X Mark II), ale też recenzowany superzoom nawet nie próbuje aspirować do wyższej półki (cena kompaktu spadła obecnie poniżej 1000 zł). Mimo plastikowej oprawy, spasowanie wszystkich elementów stoi na zadowalającym poziomie. Obudowa nie trzeszczy i nie skrzypi, osłony portów i komory baterii są dobrze zamocowane, a uchwyt został wyłożony ściśle przylegającą do korpusu gumową okładziną o lekko spękanej fakturze.
Tubus obiektywu całkowicie zdominował front aparatu. Przy szerokim kącie optyka wychyla się z oprawy tylko na niecałe 2 cm, ale już przy maksymalnym zbliżeniu wysuwa się na niemal 6 cm. Warto przy tym podkreślić, że oprawa obiektywu pozwala wygodnie chwycić tubus między dwa palce (bez ryzyka, że dłoń wejdzie w kadr), co ułatwia ustabilizowanie aparatu podczas fotografowania czy filmowania.
Prosty interfejs
Jak już wcześniej wspominałem, PowerShot SX410 IS nie jest, i nie próbuje być aparatem dla zawodowców. To konstrukcja wyraźnie projektowana z myślą o początkujących i mniej wymagających użytkownikach, którym nie zależy na zabawie z aparatem, a na zrobieniu zdjęcia przy jak najmniejszym nakładzie pracy. Dlatego też nie dziwi uproszczony interfejs.
Większość przycisków trafiła na tył obudowy – ulokowano je po prawej stronie 3-calowego ekranu. Możesz skorzystać z klasycznego, okrągłego wybieraka (odpowiada za nastawy: lampy błyskowej, ekspozycji, AF i samowyzwalacza, w środku jest guzik funkcyjny SET), nad którym umieszczono przycisk podglądu oraz lekko przesunięte w prawą stronę przyciski nagrywania filmów i wyboru programów. Pod wybierakiem znajdziesz przyciski MENU oraz ustawień wyświetlacza.
Na górnej listwie umieszczono: po lewej stronie lampę błyskową (podnoszona ręcznie), po prawej przycisk ON/OFF oraz pierścień zoomu ze spustem migawki. To podstawowy zestaw przycisków o standardowym rozmieszczeniu, ale też w tym akurat modelu nie było potrzeby sięgać po bardziej zaawansowane elementy sterowania.
Pod gumową osłoną na prawym boku aparatu ulokowano pojedynczy port mini USB – na HDMI i audio jacka nie masz co liczyć. Dolna listwa kryje w sobie komorę akumulatora, obok której umieszczono złącze kart SD: oba zakryte plastikowym panelem na zawiasie.
Ekran nie zachwyca
Wyświetlacz jest połączony z korpusem na sztywno, co za tym idzie ekranu nie można obrócić czy uchylić. To jedna z największych wad PowerShota SX410 IS. W modelu tej klasy takie usprawnienie powinno się już pojawić. Sam panel bazuje na matrycy TN (przy spojrzeniu pod kątem wyraźnie widoczna jest degradacja obrazu nazywana przez nas „efektem negatywu”), cechuje się przeciętną rozdzielczością (230 tys. punktów) i nie wspiera sterowania dotykiem. Nie jest też specjalnie jasny, co przy silnym świetle staje się poważną wadą testowanej konstrukcji – z uwagi na brak wizjera, wyświetlacz jest jedynym narzędziem do kadrowania w SX410 IS.
Sensowna lampa błyskowa
Wbudowana lampa błyskowa może pracować w jednym z trzech trybów: auto, ręcznie wyzwalana / wyłączana lub synchronizacja z długim czasem naświetlania. Zasięg – jak podaje producent – sięga 5 m przy szerokim kącie i od 1,4 do 2,7 m przy zbliżeniu. Przy ustawieniu trybu P, odstęp między kolejnymi błyskami wynosi około 6 sekund, ale wraz z topniejącym zapasem energii wydłużyć się może do 10 sekund.
Poniżej prezentuję przykładowe ujęcie wykonane w ciemnym pomieszczeniu (bez lampy i z lampą) – fotografowany obiekt oddalony był od aparatu o 1,3 m, ogniskowa wyniosła 22 mm (odpowiednik około 123 mm dla filmu 35 mm).
Bez lampy: ISO 100 | Z lampą: ISO 100 |
Jak widać, na krótkim dystansie lampa potrafi ładnie doświetlić pierwszy plan – im dalej obiekt będzie oddalony, tym gorszy efekt uda się uzyskać.
Zainwestuj w dodatkowy akumulator
Dążąc do uzyskania możliwie najmniejszych gabarytów, Japończycy odchudzili także akumulator. W efekcie aparat zasilany jest z niedużego ogniwa litowo-jonowego (sygnatura NB-11LH) o pojemności zaledwie 800 mAh.
Producent szacuje możliwości akumulatora na około 185 zdjęć, z opcją podbicia do 245 zdjęć w momencie aktywowania trybu ECO. W praktyce, w słoneczne dni, kiedy niezbędne staje się maksymalne podkręcenie jasności ekranu, prawdopodobny szacunek to raczej około 150 zdjęć na jednym ładowaniu (a nawet mniej – w testach zdarzało mi się widzieć komunikat o rozładowanej baterii i po 130 fotografiach). Bez względu na warunki, lepiej od razu doposażyć się w dodatkowy akumulator.
Matryca / optyka / AF / jakość zdjęć i filmów
20 Mpix na papierze
Pomimo rosnącej popularności matryc CMOS, producentom zdarza się od czasu do czasu sięgać także po matryce typu CCD. Tak też stało się w wypadku PowerShot SX410 IS – Japończycy postawili na sensor 1/2,3″ o rozdzielczości 20 Mpix. Rejestrowane przy najwyższych ustawieniach fotografie oferują 5152 x 3864 pikseli przy stosunku boków 4:3. Przy przejściu na 16:9 rozdzielczość spada do 15 Mpix. Do kompletu Canon dorzucił procesor DIGIC 4+ z technologią iSAPS. O tej ostatniej szerzej przeczytacie na stronie producenta, osobom nie przepadającym za językiem Szekspira zdradzę zaś, że wspomniany patent pozwala lepiej dobrać parametry aparatu do fotografowanej sceny – jak znalazł dla wszystkich preferujących tryb Auto.
Zakres obsługiwanych czułości ISO nie jest specjalnie szeroki (co nie może dziwić zważywszy na wykorzystaną matrycę i klasę aparatu) i zamyka się w przedziale ISO 100 – ISO 1600. Praktycznie, już przy ISO 400 widoczna jest bardzo mocna ingerencja filtrów odszumiających obraz, owocująca widoczną utratą szczegółowości. ISO 800 i ISO 1600 radzę traktować wyłącznie jako ostateczność.
Kompaktowa luneta
Obiektyw jest bez dwóch zdań tym, co wyróżnia SX410 IS z tłumu amatorskich kompaktów. W niedużej obudowie projektantom udało się „upchnąć” optykę o 40-krotnym przybliżeniu, która pokrywa zakres 4,3 – 172 mm (odpowiednik dla formatu 35 mm to 24–960 mm), oferując jednocześnie zalety szerokiego kąta, potężnego zoomu a do tego tryb makro z minimalną odległością ostrzenia równą 0 cm (od przedniej krawędzi obiektywu).
Żeby było ciekawiej, Canon dorzucił cyfrowe powiększenie pozwalające na uzyskanie zbliżenia równego 160x. Co to znaczy w praktyce? Choćby to, że możecie zrobić zdjęcie roślin rosnących nad jeziorem będąc po drugiej stronie zbiornika. A jak pogodzicie się z olbrzymią stratą jakości spowodowaną cyfrowym zoomem, to uda się Wam nawet zrobić zbliżenie jednego z kwiatów.
Szeroki kąt (24 mm)
Zoom: 172 mm | Zoom cyfrowy |
Powyższe przykłady zarejestrowane zostały przy ustawieniach automatycznych, a aparat trzymany był w ręku. To prowadzi nas do kolejnego punktu specyfikacji – stabilizacji.
Stabilizacja na 2,5 stopnia
Canon postawił na przesuwany, 4-osiowy mechanizm, teoretycznie gwarantujący skuteczność na poziomie 2,5 stopnia. Nie jest to może rozwiązanie z najwyższej półki, ale pozwala uratować kadry fotografowane przy słabszym oświetleniu, bez konieczności sięgania po najwyższe ISO.
Poniższe dwa ujęcia zarejestrowane zostały przy 1-sekundowym czasie naświetlania dla ISO 100. Aktywna stabilizacja nie pozwoliła na całkowite zrównoważenie drgań, ale zdjęcie po prawej mimo wszystko prezentuje się lepiej.
Stabilizacja wyłączona | Stabilizacja włączona |
Jasność przeciętna za to makro niezłe
O ile pod względem możliwości przybliżenia optyka SX410 IS zaskakuje pozytywnie, tak w kwestii jasności nie ma co liczyć na fajerwerki. Canon wykorzystał konstrukcję bazującą na 12 elementach ułożonych w 11 grupach (1 element UD, 2 dwustronne elementy asferyczne, 1 jednostronny element asferyczny), co w praktyce pozwoliło na „wyciągnięcie” f/3,5 na szerokim końcu i f/6,3 przy zbliżeniu. Przy czym poniżej f/5,0 udawało mi się schodzić bardzo rzadko – już przy trzecim stopniu zoomu robi się w szkle ciemno.
Powody do radości mają za to miłośnicy fotografowania drobiazgów. AF ostrzy od 0 cm (względem przedniej soczewki), choć tylko w trybie szerokiego kąta.
Jak to w superzoomach często bywa, jakość obrazu, szczegółowość i wierność kolorów ulegają degradacji z każdym kolejnym stopniem przybliżenia. Mimo to, w ogólnym rozrachunku testowany aparat broni się jako „kieszonkowa luneta” dedykowana amatorom.
Tryb seryjny? Zapomnij
Skuteczny tryb seryjny nie był na liście priorytetów Canona podczas projektowania tego modelu – widać to zarówno po specyfikacji, jak i praktycznych możliwościach kompaktu. W najlepszym scenariuszu możesz liczyć na szybkość zapisu na poziomie 0,5 klatki na sekundę, i to tylko w sprzyjających okolicznościach. Jeśli zdarzy się puścić spust migawki i AF straci cel, dojdzie opóźnienie rzędu jednej sekundy – tyle bowiem system potrzebuje na poprawne wyostrzenie obrazu.
Skuteczność AF jest przeciętna. Przy dobrym świetle i sensownych ustawieniach aparat „łapie” cel w mniej, niż 1 sekundę. W gorszym świetle lub w bardziej skomplikowanych sytuacjach (np. kilka obiektów w kadrze) zdarza mu się gubić, co owocuje nawet 2-3 sekundowym opóźnieniem. Kompakt wyposażono w diodę asysty, co ułatwia fotografowanie przy słabym świetle.
W ustawieniach AF wybrać można tryb wykrywania twarzy (9-punktowy) bądź nastawę w centrum kadru (1 punkt) – ramki AF nie można niestety przesunąć, co w zasadzie dyskwalifikuje ten sprzęt jako narzędzie do poważniejszych zadań. Nie zabrakło za to opcji śledzenia AF / Servo.
Kilka efektów dla mniej wymagających
Pełną listę efektów znajdziesz w specyfikacji aparatu – podsumowując krótko możliwości SX410 IS napiszę, że nie jest to specjalnie rozbudowany czy oryginalny zestaw, ale nie brakuje popularnych „ficzerów”, takich jak efekt rybiego oka, miniatury czy monochromatyczny.
Efekt: aparat zabawka | Efekt: super żywe kolory |
Warto natomiast zwrócić uwagę na zakładkę Moje Kolory, która pozwala bawić się nasyceniem kolorów – albo przez aplikację zdefiniowanych wcześniej efektów, albo przez ręczną manipulację składowymi.
Tryb filmowy poniżej oczekiwań
Niegdyś tryb filmowy był w aparatach egzotycznym dodatkiem – te czasy już minęły, ale PowerShot SX410 IS ideologią najwyraźniej nawiązuje do tamtej ery. Przyjęte przez Japończyków rozwiązanie nie zachwyca – do dyspozycji użytkownika oddano opcję nagrywania wideo w HD (1280 x 720 pikseli) przy 25 klatkach na sekundę. Można też sięgnąć po standard VGA i 30 klatek na sekundę, ale w dobie taniejących telewizorów 4K to wyjątkowo słaby wybór. Przysłowiową wisienką na torcie jest efekt miniatury pozwalający zapisywać filmy HD przy oszałamiającej szybkości 5 klatek na sekundę.
Dodajmy do tego przeciętną jakość obrazu, brak możliwości ingerencji w nastawy aparatu, format MOV (obraz: MPEG4-AVC (H.264); dźwięk: Linear PCM) i monofoniczny mikrofon – jasnym się staje, że ładniejsze filmy nakręcisz smartfonem. Tyle, że SX410 IS nadal wygrywa 40-krotnym zbliżeniem, i to w zasadzie jedyny argument za tym, aby testowany aparat traktować również jako kamerę.
Podsumowanie i ocena
Czy warto kupić Canona PowerShot SX410 IS? Tak, jeśli szukasz niedużego, a jednocześnie prostego w obsłudze aparatu z dużym zoomem. Pomimo pewnych braków, sprzęt faktycznie jest warty niespełna tysiąca złotych, na który jest wyceniony. Jeśli jednak w aparacie cenisz sobie przede wszystkim możliwość personalizacji ustawień, tryb nagrywania filmów a do tego często fotografujesz przy słabym świetle, lepiej zerknąć w stronę innych kompaktów – choćby modelu SX60 tego samego producenta. Co prawda jest dwukrotnie droższy, ale też oferuje wyższą funkcjonalność.
- Jakość wykonania6,0
- Ergonomia6,0
- Jakość zdjęć6,3
- Jakość filmów5,3
- Usprawnienia5,8
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
W końcu mam swój wymarzony Nikon L840:) To moje początki jeśli chodzi o fotografię, więc proszę o wskazówkę w jaki sposób ustawić aparat, aby otrzymać efekt rozmytego tła (prezentowane przez ciebie zdjęcie z robaczkiem). Próbuję od wczoraj, ale bez rezultatu. Moim „obiektem”, który chcę fotografować i otrzymać taki własnie efekt jest niemowlę, zatem jak je ustawić, aby uzyskać takie tło? Proszę o pomoc:)
P.S. Może mógłbyś mi polecić jakiś kurs fotografowania – najlepiej online i bezpłatny?
Koniecznie zerknij na serię „Fotografia dla zielonych” prowadzoną przez Dominika: http://www….zielonych/ Jest tam również mowa o rozmyciu tła (tekst poświęcony przysłonie). 🙂
Super, to chciałam usłyszeć, bo też byłam bardziej przekonana do Coolpixa:)
Świetny artykuł, bardzo pomocny, ale nadal mam dylemat, który model wybrać Nikon Coolpix L840, czy Canon PowerShot SX410 IS? Doradzisz? Potrzebuję go nie tylko „na co dzień”, ale jako również do pracy – fotografowanie produktów.
To porównywalne aparaty, przy czym zaletą Nikona jest lepsza (moim zdaniem) matryca CMOS, odchylany ekran i dużo funkcjonalniejszy tryb filmowy (Full HD 50i vs zaledwie HD 25 kl./s). Który wybrać? Przy całej mojej sympatii do Canona, poleciłbym jednak Coolpixa. 🙂
Przecież Nikon Coolpix L840 zjada ten aparat pod każdym względem i jest tańszy 😉