Malutki, świetnie wykonany i dobrze zaprojektowany – tak, w skrócie, można opisać Fujifilm XQ1. Ten typowo kieszonkowy kompakt dysponuje przy tym 2/3-calową matrycą i obiektywem o sporej jasności.
Fujifilm XQ1 – specyfikacja
Typ | kompakt |
Wymiary | 100 x 59 x 33 mm |
Waga | 206 gramów z baterią i kartą pamięci |
Obiektyw | 25-100 mm, 4x, f/1,8-4,9 |
Matryca | 2/3″, X-Trans CMOS II, EXR II |
Rozdzielczość | 12 MP |
Czułość ISO | 100-12800 |
Przekątna ekranu | 3″ |
Typ ekranu | TFT LCD, 920 tys. punktów |
Rozdzielczość | 920 tys. punktów |
Nagrywanie filmów | 1920 x 1080 (60p, 30p), 1280 x 720 (60p, 30p), 640 x 480 (30p), MPEG-4, H.264 |
mikrofon stereofoniczny | |
Zdjęcia seryjne | 12 kl./s |
Stabilizacja obrazu | tak, optyczna |
Migawka | 30-1/4000s |
Obsługa kart | SD/SDHC/SDXC |
Lampa błyskowa | tak, pop-up |
Hot-shoe | tak |
Wizjer | brak |
Bateria | Akumulator litowo-jonowy NP-48 |
Wydajność | ok. 240 zdjęć wg CIPA |
Nastawy automatyczne | tak |
Nastawy ręczne | tak |
Efekty | tak |
Inne | Wi-Fi, USB, Micro HDMI (C), akcelerometr |
Skrótem, czyli wideorecenzja Fujifilm XQ1
Budowa / ergonomia
Aparat, który mieści się w otwartej dłoni
Świetną sprawą w XQ1 jest to, że schowasz go wszędzie – do kieszeni spodni, do kieszeni kurtki, nawet do wewnętrznej kieszeni marynarki, jeśli przyjdzie taka potrzeba. Niewielkie wymiary i waga powodują, że aparat stanowi idealną propozycję dla wszystkich „kieszonkowców” – fanów sprzętów małych, ale i wydajnych.
Na frontowej ściance aparatu zmieszczono, rzecz jasna, obiektyw, lampę asystująca układowi autofocusu, logo firmy i oznakowanie modelu. I to wszystko, jako że całość utrzymana jest w miłej dla oka, minimalistycznej stylistyce.
[nggallery id=226 template=techmaniak]
Na prawym boku aparatu umieszczono klapkę osłaniającą port Micro USB, służący do przesyłania danych i uzupełniania energii akumulatora. Na tylnym panelu, z kolei, znajdziemy kilka tradycyjnych przycisków, tj. guzik do odtwarzania zarejestrowanego materiału, dedykowany przycisk nagrywający, wybierak, przycisk zatwierdzający/menu, guzik odpowiedzialny za wyświetlacz oraz przycisk funkcyjny.
U góry aparatu zauważymy lampę błyskową (wysuwaną mechanicznie), stereofoniczny mikrofon, przycisk włączający urządzenie, dźwignię zoomu połączoną ze spustem migawki oraz pokrętło trybów, dające dostęp m.in. do trybów P, A, S i M. Tylny panel kryje w sobie z kolei gwint statywowy, gniazdo HDMI, miejsce na baterię i kartę pamięci.
Lampa błyskowa / akumulator
Skromny, wysuwany palnik
Zintegrowana lampa w Fuji XQ1 jest w stanie zapewnić nam zasięg do 7,4 metra w trybie automatycznej czułości ISO. Z dostępnych trybów jej pracy mamy do dyspozycji tryb automatyczny lub wolną synchronizację. Pierwsze zdjęcie zostało wykonane z aktywną lampą, drugą – z wyłączoną.
Lampa włączona | Lampa wyłączona |
Za zasilanie XQ1 odpowiada wyjmowalny akumulator litowo-jonowy NP-48, który – przy oszczędnym użytkowaniu – wystarczy na ok. 300 klatek na jednym ładowaniu.
Wyświetlacz
Jasny i duży wyświetlacz
3-calowy monitor podglądowy w XQ1 pełni nie tylko rolę przeglądarki zdjęć, ale też podstawowego narzędzia do kadrowania. Na szczęście zadbano o właściwą rozdzielczość (920 tys. punktów), jasność i dobre kąty widzenia, dzięki czemu ekran spełnia swoje zadanie w zupełności.
Menu w tym kompakcie rozwiązano w sposób tradycyjny; poszczególne sekcje wydzielono i zamknięto w osobnych kartach, upraszczając w ten sposób nawigację. Poza wyborem czułości, rozmiaru zdjęcia i jego jakości (kilka trybów JPG lub RAW+JPG), możemy w ten sposób uruchomić też różne tryby wspomaganego zakresu dynamicznego i symulację filmu analogowego (której przykłady pokażemy poniżej). Są tu również rozmaite opcje dostosowywania obrazu, od podbicia kolorów, przez wyostrzenie, redukcję szumów, podświetlanie i przyciemnianie tonów. W kolejnych menu znajdziemy ponadto ustawienia Wi-Fi, możliwość konfiguracji przycisku E-Fn czy wreszcie dostosowywanie ustawień niestandardowych, czyli konfigurację trybu C. XQ1 wspiera „pokładowe” konwertowanie plików RAW.
[nggallery id=228 template=techmaniak]
Na samym wyświetlaczu też mamy możliwość prezentowania rozmaitych informacji, od poszczególnych wartości ekspozycji począwszy, a na podglądzie histogramu na bieżąco skończywszy.
Brakuje jedynie gorącej stopki lub portu akcesoriów, do którego można byłoby podpiąć opcjonalny wizjer elektroniczny. Przy tak udanym sprzęcie wydaje się to sporym niedopatrzeniem, zwłaszcza, jeśli sprawę postrzegać przez pryzmat fotografów bardziej wymagających.
Matryca / jakość zdjęć
Spory sensor i jasne szkło
Sercem urządzenia jest matryca CMOS o przekątnej 2/3 cala, wykonana w technologii X-Trans II i wspierana przez szybki procesor EXR II. Otrzymujemy więc układ bazujący na tych samych rozwiązaniach, które wykorzystano m.in. w bezlusterkowcu X-T1 – przy czym, oczywiście, sam sensor jest zupełnie różny. Chodzi o tajemniczy dopisek „X-Trans”, który w praktyce oznacza wdrożenie układu losowego pikseli (6×6) zamiast standardowych sekcji 2×2.
Jako, że mamy do czynienia z aparatem kompaktowym, nie można się też dziwić minimalnemu czasowi otwarcia migawki, wynoszącemu 1/4000 sekundy. W tym segmencie to dobre rozwiązanie, choć i tak prawdopodobnie przy maksymalnym otwarciu przysłony i mocnym oświetleniu słonecznym będziemy musieli walczyć z prześwietleniami.
Zakres czułości ISO pozwala na pracę z czułościami od ISO 100 do ISO 12800, przy czym dwie najwyższe wartości (6400 i 12800) są już rozszerzone. Poniżej znajdziecie test czułości ISO wykonany na plikach JPEG.
Plusem tego aparatu jest też świetna praca automatycznego balansu bieli i bardzo dobre odwzorowanie kolorów – nawet w trudnych warunkach oświetleniowych. Sporadycznie możecie zauważyć zbyt intensywną pomarańczową poświatę w świetle żarowym, jednak efekt końcowy nie powinien nikomu przeszkadzać. Niezależnie od trybu, w jakim pracujemy, powinniśmy być zadowoleni z efektów.
Sama czułość ISO pozostaje użyteczna do wartości 1600; powyżej tego progu można już narzekać na zbytnie rozmydlanie obrazu. Pierwsze, wyraźne artefakty uwidaczniają się wraz z ISO 6400.
Poniżej zamieszczam zdjęcia przykładowe wykonane nowym XQ1.
Przykład zoomu optycznego
Minimalna ogniskowa
Maksymalna ogniskowa
Zdjęcia przykładowe
Szybkość / stabilizacja / AF / nastawy
Jak błyskawica!
Na uruchomienie i zapisanie pierwszego zdjęcia XQ nie potrzebuje więcej, niż 1,5 sekundy – co, jak na kompakt, jest całkiem przyzwoitym wynikiem. Świetną sprawą jest też tryb zdjęć seryjnych, umożliwiający zachowanie od 3 zdjęć na sekundę (maksymalnie 200 klatek w serii) do 12 klatek na sekundę (9 plików w serii). Niezależnie od wybranego trybu, fotografie zostaną zapisane w pełnej rozdzielczości. Na koniec jeszcze jedna, istotna informacja – spóźnienie migawki wynosi ledwo 0,06 sekundy, więc tylko o jedną setną więcej, niż w przypadku X-T1.
Aparat wyposażono w optyczną stabilizację obrazu, której skuteczność to ok. 3 kroki ekspozycji. Został nam też autofocus, oferujący minimalny dystans ogniskowania równy 3 centymetrom w trybie makro, od 50 cm na krótkim końcu i od 80 cm w trybie tele. Wybierać możemy spośród pięciu trybów, czyli dwóch rodzajów trybu pojedynczego, ostrzenia ręcznego (uskutecznianego przy pomocy pokrętła przy obiektywie), AF-C i śledzącego AF.
W czasie testu korzystałem z kart Kingston SDHC 8 GB Class 10.
Cyfrówka pozwala również na wszystkie zabiegi, do jakich przywykliśmy w ciągu ostatnich lat – wykrywanie i śledzenie twarzy czy funkcja Pre-AF, ustawiająca ostrość jeszcze przed połowicznym wciśnięciem spustu migawki. Cały układ zasługuje na duże brawa, zwłaszcza z tego względu, że mamy do czynienia ze sprzętem tak niewielkim gabarytowo. Producent pokusił się bowiem o implementację m.in. trybu kontrastowego, aktywującego się wtedy, gdy nie możemy cieszyć się dobrym oświetleniem. No i, bądź co bądź, mamy tu też diodę wspomagającą.
Fanom manualnych lub półautomatycznych ustawień ekspozycji przyda się też informacja o dostępności trybów P, A, S i M, w których możemy wygodnie dostosowywać kluczowe parametry z wykorzystaniem pierścienia okalającego obiektyw. Przykładowo, po wskazaniu preselekcji przysłony, jej wartość ustalimy poprzez kręcenie pierścieniem – to zdecydowanie szybsze rozwiązanie, niż alternatywy w postaci przycisków umiejscowionych na tylnym panelu.
Efekty / filmy
Fuji dba o wewnętrzną obróbkę
Podobnie jak w bezlusterkowcach, tak i w kompaktach możemy korzystać z dobrodziejstw zintegrowanych efektów kreatywnych – powyżej widzicie kilka przykładów ich zastosowania. Fuji pozwala bowiem na wygodną obróbkę, od razu w aparacie, bez potrzeby korzystania z komputera – zwłaszcza wtedy, gdy zdjęcia mają służyć przede wszystkim zastosowaniu amatorskiemu.
XQ1 potrafi też nagrywać filmy w jakości Full HD (1920 x 1080, 60/30p). Poniżej znajdziecie przykładowe klipy, zarejestrowane w różnych warunkach oświetleniowych.
Podsumowanie, ocena i opinia
Mały sprzęt o wielkim sercu
Duża matryca, jasny obiektyw i minimalistyczny design – na to, moim zdaniem, warto wydać pieniądze. Fujifilm XQ1 jest świetnym, godnym uwagi sprzętem dla każdego, kto poszukuje kompaktowej formy i gwarancji na zdjęcia dobrej jakości.
Poza kilkoma niedociągnięciami, jak choćby brak gorącej stopki (która jednak skutkowałaby zwiększeniem wymiarów korpusu), pozwalającej na zamocowanie wizjera elektronicznego, to udany sprzęt. Nie sądzę jednak, by amator poszukujący po prostu jak najlepszych zdjęć nawet w słabych warunkach oświetleniowych zwracał na to uwagę – i jeśli tak jest w istocie, to z zakupu bez wątpienia będziecie zadowoleni.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- WYGLĄD / ERGONOMIA8
- WYDAJNOŚĆ ZASILANIA7,5
- MATRYCA / JAKOŚĆ ZDJĘĆ8,5
- FUNKCJONALNOŚĆ8
- NAGRYWANIE WIDEO8
ZALETY
|
WADY
|
Wyróżnienie redaKcji techManiaK.pl
Alternatywna propozycja
Pośród konkurencji XQ można wymienić m.in. Canona PowerShot S120, Nikona Coolpixa P330, Olympusa XZ-2, Panasonica LX7, Sony RX100 (i RX100 II) czy Samsunga EX2F.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oficjalne sample,czyli jak domniemam najlepsze możliwe do zrobienia tym aparatem raczej dalekie od ideału… Raczej dla zaślepionych miłośników marki.
Mam wrażenie, że Fuji brakuje już pomysłów na kompakty. Wygląd aparatu niemal całkowicie „zapożyczony” z Olympusa XZ-10 albo XZ-2. Do tego zaporowa cena w porównaniu z Oly XZ-2, który mimo, że ma ciut mniejszą matrycę to i tak bije na głowę XQ1. Prędkość seryjna 12 kl./sek. – po co to komu w takim aparacie??. Ciekawe jak w takiej serii wygląda celność AF. Jak dla mnie to XQ1 ma zbyt wielu o wiele lepszych konkurentów 🙂